Profil użytkownika
Rzezucha_gorzka
Zamieszcza historie od: | 23 września 2013 - 21:11 |
Ostatnio: | 12 kwietnia 2024 - 18:31 |
- Historii na głównej: 5 z 6
- Punktów za historie: 1668
- Komentarzy: 36
- Punktów za komentarze: 252
« poprzednia 1 2 następna »
@Nanatella: Pewnie nie zauważyłaś, ale to stara, odgrzewana historia z czerwca zeszłego roku. Wtedy pewnie miała sens, ale dziś już nie bardzo..
A tak się przyczepię do "piekielni upadli na psy"... Nie da się upaść na psy.. Albo piekielni nisko upadli albo zeszli na psy...
@googlewhack: Mój obecny stary blok to też głównie 60+ ale prawie zupełnie bezproblemowi (sąsiad z dołu niedosłyszy i ciągle mnie przeprasza, ze krzyczy do zony). Część mieszkań to studenci ale nawet oni jacyś normalni :) A te pęknięcia w poprzednim bloku to cóż - wiem, że to osiadanie, ale przez pęknięcia w ścianach zewnętrznych bardzo wiało zimno do środka i trudno było ogrzać. A o poprzednich sąsiadach to aż się nie chce opowiadać.. Nawet z koszeniem trawników trafiłam dokładnie odwrotnie :))
@Ohboy: zapewne to kwestia ludzi bo nawet ochrona osiedla twierdziła, że mój blok był najbardziej problematyczny. Ale teraz, w płycie jest jakoś tak spokojniej mimo, że słyszę sąsiadów - zresztą dokładnie tak samo słyszałam w cegle... A te papierosy to kwestia tego, ze sąsiadka z piętra wyżej wychodząc z domu zapala papierosa i schodzi z nim na dół paląc cały czas. Jak mam "szczęście" wyjść po niej to jest gęsto.. Sąsiad z parteru odpala się uchyliwszy drzwi wejściowe, ale przeciąg zaciąga dym do środka i patrz wyżej.. ten sam efekt.. Nic nie jest idealne :)
"guma do rzucia" O Panie.. żuciłaś mnie na kolana.. A po całym tym wpisie mam niestety przed oczami, taką naburmuszoną i niemiłą ekspedientkę, do której w ogóle bałabym się odezwać..
"5 lat jechałam z Düsseldorfu do Wrocławia".. Faktycznie, długo.. na piechotę nie byłoby szybciej?
Przepraszam, że się lekko przyczepię, ale pierwsze zdanie "boli mnie w oczy".. jestem korepetytorką Z języka...? można być chyba tłumaczem z jakiegoś języka albo dawać korepetycje z języka.. Ale w tej formie to chyba nie bardzo.. A poza tym to pisz więcej, bo wiem z doświadczenia, ze korepetycje to nieskończone źródło piekielności..
W poprzedniej wspólnocie mieszkaniowej była u mnie zbliżona sytuacja. Administratorka powiedziała nam wtedy, ze jest przepis, na podstawie którego po trzech wizytach policji potwierdzających protokołem zakłócanie spokoju, wspólnota/spółdzielnia może wystąpić do sądu o nakaz sprzedaży mieszkania skoro właściciel nie potrafi zrobić porządku. Sprawdziłam później, taki przepis faktycznie nadal jest ale nie pamiętam gdzie. Musisz poszperać w internecie. U nas skończyło się ostrzeżeniem dla właściciela, że wspólnota tak zamierza zrobić. Potem był już względny spokój. Może tak próbujcie? A spółdzielnia ma obowiązek założyć sprawę na wniosek lokatorów potwierdzony protokołami policyjnymi.
@Crannberry: Ja pracuję "przy biurku" w dużej instytucji publicznej i kiedyś mój szef udzielał wywiadu w TV a mnie było widać w tle. Następnego dnia sąsiadka mi powiedziała, że widziała mnie w telewizji jak sobie grałam na komputerze.. Po to przecież chodzę do pracy :)
To samo dzieje się tam, w każdej innej grze (gram w literaki). Ja mam swoją czarną listę i takich "uciekaczy" od razu blokuję. Podobnie jak osobniki układające słówka typu "kture". Za błędy ortograficzne od razu blokada..
Szczerze mówiąc ja mam dokładnie odwrotne doświadczenia. Żadna koleżanka z pracy nie powiedziała mi nic niemiłego, a mój szef wiecznie dogryzał, że się toczę. Wysyłał na męczące delegacje bo "łatwiej mi się na nie dotoczyć" a "ciąża to nie choroba". Nawet mój własny ojciec ciągle powtarzał mi, że jestem strasznie gruba i tak mi pewnie zostanie (nie zostało..)..
Ja tam grywam w literaki, ale zasady punktowania są pewnie zbliżone. I jeszcze bardziej mnie wkurza jak ktoś przegrywa więc przestaje grać nie wychodząc z gry. Czyli czas sobie leci, on nie ucieka tyle, że nic się nie dzieje. Mnie szlag trafia ale nie mogę wyjść bo będzie, ze uciekłam. No i muszę odczekać, aż się gra skończy. Od razu blokuję takich gości..
Zdarzyło mi się kiedyś być koordynatorem remontu wielkiego biurowca (ponad 30 tys. m2, 3 piętra). I z doświadczenia z pracy z architektem powiem, że słowo "socjalny" powodowało, że w pomieszczeniu musiały być zamontowane dwa zlewy - jeden do naczyń, drugi do rąk. Natomiast położenie gniazdek czy mebli nikogo zupełnie nie interesowało. A odbiór budynku to już w ogóle była kpina, bo komisja przeszła całość w tempie huraganu i nawet nie starali się zaglądać do wszystkich pomieszczeń. Wszystko w świetle prawa i przepisów.
U mnie w bloku też jest taka dziwna akustyka. Posądzałam sąsiadów z piętra wyżej, że imprezują i widząc ich zdziwienie wspólnie odkryliśmy, że głośna impreza jest jeszcze nad nimi. U nich było ją trochę słychać a u mnie dudniło jakby była w pokoju obok a nie dwa piętra wyżej. Nikt w administracji nie wie dlaczego tak się dziwnie niesie. A pewnie u Ciebie jest tak samo..
Mam taras, nad którym ludzie z wyższych pięter nie mają balkonów tylko okna. Więc spadają do mnie całe popielniczki pełne petów. Sprzątałam już kilka razy rozbite szkło. I oczywiście nikt się nie chce przyznać. Nie dosyć, że ciągle śmierdzi dymem to jeszcze zbieram pety i szkło. Ludzie są beznadziejni..
Rozumiem Cię nader dobrze, bo tez mam plac zabaw pod oknem. A wakacje to koszmar. Ja troszkę rozwiązałam problem wymuszając na administracji ograniczenie godzin korzystania z placu zabaw od 9 do 20. Plac został ogrodzony i zawisła kartka o tym informująca. Poskutkowało połowicznie, bo nadal nastolatki miały to w nosie, więc ściągnęłam nadzór budowlany i okazało się, że plac jest za blisko okien i został mocno ograniczony powierzchniowo. Zniknęła tez część zabawek. Pojawiła się kartka, że nieprzestrzeganie godzin korzystania z placu będzie skutkowało całkowitą likwidacją placu. I dopiero zadziałało. Te wakacje były pierwszymi od wielu lat, kiedy po 20 słyszałam wreszcie własne myśli. I żeby nie było, że się czepiam i to moja inicjatywa. Było to wspólne działanie wszystkich osób mieszkających po stronie placu. Wszyscy mieliśmy serdecznie dość. A piekielności rodziców tych potworów to temat rzeka..
Możecie mnie zlinczować, ale jak moja suka miała cieczki to chodziłam na spacery z kilkoma kawałkami sznurka i przywiązywałam amantów do ławek, drzew, itp.. Po kilkunastu awanturach z właścicielami, które niczego nie dały nic lepszego nie wymyśliłam. Potem uprzedzałam właściciela (niektórzy nawet nie szukali psów), gdzie jest pies.. O dziwo pomogło, po kilku akcjach znaleźli smycze..
Być może już za późno ale szukam domu dla 7 tygodniowego malucha. Gdyby była Pani gdzieś z kujawsko-pomorskiego :)
Wciśnięty dzwonek do drzwi i zalany super klejem
Słyszałam o tej szkole co innego.. Od ludzi, którzy kończyli tam I stopień studiów i uciekali w popłochu.. Ale tak z ciekawości zapytam.. A szkoła Rydzyka jest publiczna i bezpłatna? Bo wydawało mi się, ze jednak to szkoła prywatna, czyli też się płaci..? Czy nie..?
@Armagedon: O Matko, to już wiem dlaczego jesteś Armagedon :) Ale oczywiście masz rację. Tyle, że ja już kiedyś zwróciłam uwagę w tym Lidlu za obmacywanie bułek (Pani sprawdzała, czy na pewno chrupiące) i skończyło się tym, że obsługa patrzyła na mnie jak na kretynkę, która się czepia.
Każda głośna rozmowa, do tego okraszona przekleństwami, zakłócająca spokój sąsiadów (także tzw. spokój psychiczny) jest karalna i masz prawo wezwać policję. A po 3 interwencjach (udokumentowanych - trzeba poprosić policjantów o spisanie protokołu) można wystąpić do sądu o nakazanie właścicielowi sprzedaży nieruchomości (przy okazji wyszła by kwestia legalności działania takiego hostelu). Właśnie w ten sposób "pokonaliśmy" sąsiada wynajmującego mieszkanie wiecznie imprezującym osobnikom. Miał do wyboru - zmienić najemców albo sprzedać mieszkanie. Tak czy owak, prawdopodobnie bez wojny z sąsiadem się nie obędzie, nie wiem czy da się to rozwiązać po dobroci.
@menevagoriel: Wiem, jako człowiek wysoce cicholubny, zdaję sobie z tego sprawę. Naprawdę szeptałyśmy. I byłabym skłonna ją przeprosić, gdyby nie to, że ewidentnie podsłuchiwała i sama się przyznała, że nic nie usłyszała. Mogła wyjść na ten balkon i się odezwać a nie czekać do poniedziałku. Pytałam sąsiadów z drugiej strony, nawet nas nie słyszeli.
Skoro to jest kula to co to za różnica, w która stronę jest paczka? Tym bardziej jak ta kula przewożona jest w środku tej gigantycznej paczki :))
Tak gwoli ścisłości, to nazwa "położnictwo" pochodzi od połogu - czyli stanu po porodzie, a w Twoim przypadku to raczej powinna być "ginekologia w naszym kraju". Czy się mylę?