Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SzynSzylka

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2012 - 22:00
Ostatnio: 14 stycznia 2024 - 21:19
O sobie:

dom bez zwierzęcia to tylko puste miejsce

  • Historii na głównej: 15 z 27
  • Punktów za historie: 10335
  • Komentarzy: 216
  • Punktów za komentarze: 1416
 
[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 27) | raportuj
2 sierpnia 2014 o 10:25

@Bydle: Znajoma! ja bym się przestała przyznawać że w ogóle ją znam...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 14:13

Czasem i rozłączenie się nic nie da, bo i tak będą wydzwaniać - jak dzwonią do mnie na komórkę to pytam, czy rozmowa nagrywana: opcja 1 - Tak? to nie obrazi się pan/pani, że też nagrywam? opcja 2 - Nie rejestrujecie? to nic się nie stało, ba ja mam w telefonie automatyczny rejestrator. Polecam sposób - odkąd zainstalowałam aplikację z rejestratorem w telefonie, to takie i podobne rozmowy kończą się o wiele szybciej :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 13:11

@Dorci: Miałam znajomą, której parę razy zdarzyło się przejść do rękoczynów (siedziała na kasie w markecie) nerwy nie wytrzymywały dziewczynie bywało, że musiał nad nią stać ochroniarz.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 12:28

@micwoj13: Może i nie wie, ale jakby jakimś cudem podłapała melodię/tekst i sama zaczęła nucić/śpiewać to wyglądałoby to nieciekawie... Jak byłam mała to sama nie rozumiałam, dlaczego kolega w przedszkolu dostał klapsa od przedszkolanki bo zaśpiewał jej "załóż gumę na instrument" - przecież on chciał być miły i zaśpiewał pani piosenkę której wszyscy słuchali :) choć po latach było sama z siebie się śmieję, bo dopiero po czasie dowiedziałam się, o co chodzi w tekście (wtedy jako nieświadome, acz dociekliwe dziecko zastanawiałam się, po co naciągać gumkę do włosów na gitarę)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 11:32

@Pytajnik: Mówisz, że jakby byli w kupie, to by kolesia jakoś złapali i doholowali.. a ja mam przed oczami jak faceci stoją w kupie na kolejnej mieliźnie kawał od brzegu, fala (w historii opisana jako potężna) zgarnia wszystkich a nie tylko tego wybranego - może i się nie znam, ale ten scenariusz wydaje mi się bardziej prawdopodobny.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 10:59

Do domu jak do domu - ja mam stacjonarny w pracy i przynajmniej raz dziennie ktoś wydzwania: a to zapraszają na wystawę potraw staropolskich, na kursy, proponują prenumeraty, usługi itp. Zwykle wystarcza jak pytam skąd mają numer - "no bo została pani wylosowana..." - to pytam wtedy czy zdają sobie sprawę, że dzwonią na numer firmowy a nie do osoby prywatnej i się rozłączają.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2014 o 11:02

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
31 lipca 2014 o 13:57

@chiacchierona: On lekarz, a żona dostała w prezencie kotkę rasową. Kupiła do niej kocura tzw. rasowego mieszańca (bo też po rasowych rodzicach różnych ras) i tak się bawiła w "hodowlę". Nie powiem, wychodziły z tego cuda, bo wyglądały jak różnobarwne długowłose brytyjczyki, ale jednak nie skorzystałam z propozycji - pomijając pozostałe argumenty - miałam kiedyś kotkę, która zmarła przy porodzie za dużych kociaków (a był to tylko wynik wpadki z wyrośniętym dachowcem, a co dopiero tak drobniutka kotka z kocurem, którego rodzice mieli po ok. 12 kg).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 lipca 2014 o 13:45

@Creatrix: Blisko - Norweski Leśny, a co do znieczulenia od początku wiedziałam o ryzyku - najczęściej zagrożone jest serducho, dlatego przed operacją był zbadany pod kątem podatności na ewentualne powikłania.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
26 lipca 2014 o 17:48

@pandora153: Kiedyś jak próbowałam złożyć skargę na warunki panujące w pobliskim zoologu w mieście (inna sytuacja), to z góry założono, że chcę zgnoić konkurencję i na pewno nie mam konkretnych dowodów... Mimo to słyszałam, że na gościa z tej historii były skargi - kilka klientek wprost zwróciło nam uwagę, że nasze zwierzaki wyglądają o wiele lepiej niż obok i pytały, czy i gdzie można to zgłosić. Jednak biorąc pod uwagę, że facet zamknął biznes dopiero, kiedy stracił wszystkich klientów, to albo żadna instytucja nie zareagowała, albo zareagowała ale właściciel nic sobie z tego nie robił.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
26 lipca 2014 o 14:55

Urwałam historię i nie zdążyłam wyjaśnić paru kwestii, które zdążono już poruszyć w komentarzach. Przepraszam. Po prostu rozpisałam się korzystając z luzu w pracy i nagle okazało się, że zaraz ucieknie mi pociąg do domu. Teraz już siedzę w domu i śpieszę, by dokończyć. @Armagedon: Wiem, że to dziwnie wygląda, ale tak - market od zdania przez kolesia kluczy do otwarcia lokalu dla nowego najemcy ani razu nie sprawdził pomieszczenia. Na początku trudno mi było w to uwierzyć, ale potem przypomniało mi się, że z naszym było tak samo, czyli dostaliśmy informację o metrażu lokalu a po wyrażeniu zgody na zmianę lokalu dostaliśmy klucze. To samo z odnawianiem - sami to musieliśmy zrobić, tak samo jak wyposażyć go we własną roletę antywłamaniową i szyld. Nie znam całej polityki Reala, ale tak było i jest nadal - wiem, że wciąż nie zaglądają do zdanych lokali, bo od 3 lat nie mamy już sklepu w tym markecie (bo właśnie z powodu problemów z zarządem) a nawet nie zdjęli szyldu - to i zmianę rolety zostawili dla kolejnego "jelenia". Co do pytania nr 1 - skoro, jak wyjaśniłam, właściciele lokalu nie zaglądali do niego, póki nie znalazł się kolejny najemca, to wcześniej nie było wiadomo, jaka tragedia się tam rozgrywa. Kiedy prawda wyszła na jaw, tak samo my, jak i zarząd marketu mogliśmy sobie pogwizdać, bo o ile mieli dane najemcy lokalu, to chyba nie miał on obowiązku zostawiać danych miejsca swojego pobytu po rozwiązaniu umowy, czyli jednym słowem - przepadł jak kamień w wodę. @pandora153: Nawiązując do w/w wyjaśnień,jako miłośniczka zwierząt mogłam jedynie cieszyć się, że udało się uratować zwierzaki, które facet nam przyniósł.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
26 lipca 2014 o 12:08

@saska: Zgadzam się, akurat mój szef zna się na interesach, ale jest przy okazji weterynarzem i wie, że zwierzęta to nie jest zwykły towar a jako specjalista od dużych zwierząt tym bardziej wie, że zwierzę które ma źle, jest mniej produktywne. Może i zyski ze zwierzaków w sklepie nie są duże w skali całej sprzedaży (bo sprzątanie, bo karmienie), ale jednak to przede wszystkim po ich stanie ludzie oceniają cały sklep więc nie widzę sensu w oszczędzaniu na nich. Zwierzaki nie tylko powinny dostawać jedzenie i ściółkę niezbędne do przeżycia. Zwierzaki w naszym sklepie są rozpieszczane, sprzątane mają jak najczęściej by nie z klatek nie śmierdziało a do jedzenia dostają mieszanki wszystkich karm (nie tylko tych najtańszych) oraz przysmaki i witaminy. Mamy też fundusz (zwykle to drobniaki, zostawione i nie odebrane przez klientów reszty z zakupów itp.) z którego kupujemy im owoce i warzywka. Osobiście lubię odwiedzać inne sklepy - lubię zwierzaki i czasem oglądam sobie je w innych sklepach, bo czasem znajdę gatunki, których my nie sprowadzamy. Ale jak widzę, że maluchy mają złe warunki to natychmiast wychodzę. Nie mam w zwyczaju sprawdzać konkurencji pod względem towaru czy cen, ale jeśli widzę, że źle traktują zwierzaki to mnie cholera bierze.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
26 lipca 2014 o 9:41

@papampam: Nie, bo na pewno Grażynka jest u zazdrosnej kochanki, która nie chce jej podać słuchawki! A tak serio, trzeba było na szybko założyć tajne konto w banku i przy kolejnym telefonie powiedzieć, że Grażynka kazała przekazać, że nic nie zrobi przed uiszczeniem zaliczki na "jej" nr konta :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
26 lipca 2014 o 9:33

Jak lekarz to dupa a nie człowiek i to nie pomoże ani jego wiedza ani cudowny sprzęt. Lekarz leczący mojego poprzedniego psa ma wszystkie potrzebne sprzęty, kilka niepotrzebnych, nawet tomograf sobie postawił - i co z tego, skoro nie chce się takiemu nawet badań zrobić.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 16) | raportuj
26 lipca 2014 o 8:47

Dawaj więcej piekielności :) Wszędzie znajdą się takie "elity" - nawet z zwykłym sklepie. I to właśnie tacy (a nie ci biedniejsi) wkraczając w nasze progi wołają o upusty/zniżki/rabaty jeszcze zanim jeszcze zaczną cokolwiek kupować. Jako, że w sklepie jest przewaga kobiet, to naszym problemem nie jest płeć, a wiek - a dokładnie wygląd. Nie jestem najmłodsza wśród kolegów, ale tak wyglądam, co nie raz spotkało się z buntem klientów "z wyższych sfer", bo przecież czemu nie - przyjść i nie zgnoić smarkuli to dzień stracony!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
25 lipca 2014 o 16:46

@Jorn: Pracuję tyle lat ale na lecznicę przenieśli mnie niedawno - większość ludzi ogarnia, że ważniejsze dla mnie jest nauczenie się kilkuset leków od zapamiętywania ich fizjonomii. Ale niektórzy sądzą, że sprzedawca przede wszystkim powinien wiedzieć: kto, co, kiedy kupował i w który pośladek się wtedy podrapał. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lipca 2014 o 17:41

@Aranos: Może i czasem przesadzam, ale jak powiedział jeden z profesorów na mojej uczelni wykładający prawa zwierząt: "Zwierzę nie jest podmiotem a przedmiotem prawa, tzn. że samo w sobie nie ma praw bo jako istota mniej świadoma nie jest w stanie o te prawa się ubiegać. Z drugiej strony, jako istota czująca ma prawo do spokoju i bezpieczeństwa, a człowiek, jako istota rozumna ma obowiązek to prawo egzekwować". Czyli przekładając na chłopski - jeśli ludzie nie będą dbać o dobro zwierząt, to kto?

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
19 lipca 2014 o 13:22

@Yennefer_: Dobra, niech Ci będzie - może gdyby facet powiedział, że ma kota zdziczałego, który nie potrafi przyswajać pokarmu, którego wcześniej nie upolował, to jakoś bym to przebolała, jak sprzedaż dla węża. Ale skoro twardo trzymał się wersji z kupnem żywej zabawki to będę się upierać przy swoim.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
19 lipca 2014 o 13:18

Dla ścisłości nr 2 - nie raz musiałam sprzedać zwierzaka na pokarm i zaobserwowałam jedną zależność - że ludzie, którzy tak usilnie chcą utrzymać instynkt w zwierzaku i kupują innego zwierzaka jako żywy pokarm, nie mają nic przeciwko zabiciu, ale wybór, które zwierze ma zginąć wolą już pozostawić komuś innemu.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
19 lipca 2014 o 13:11

@archeoziele: Tylko, że to nie mój tok rozumowania. Napisałam niżej o swoich poglądach, więc nie będę się powtarzać.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
19 lipca 2014 o 13:06

Sporo osób się ze mną nie zgodzi, ale ja widzę różnicę między zabiciem dla jedzenia a zabiciem dla zabawy. Może nie wyraziłam się dość jasno, ale NIE jestem zwolennikiem żywego pokarmu. Wiem, że np. nie wszystkie węże będą jadły mrożony pokarm, ale często to właścicielowi nie chce się ich przestawiać. Dla ścisłości i kolejnych oskarżycieli o hipokryzję - węży jadowitych nie sprzedajemy, a dusiciele mamy rzadko. Jeśli chodzi o karmienie, to dostają martwe gryzonie - bezboleśnie uśpione CO2. Inne zwierzaki, jak jaszczurki czy pająki dostają do jedzenia owady.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
19 lipca 2014 o 12:55

@archeoziele: Acha, i dlatego należy go do tego zachęcać? Jeśli bierze się kota wychodzącego na dwór, można się spodziewać, że będzie polował i nic na to się nie poradzi, ale jeżeli ma się kota w domu to powinno się mu dostarczać ofiar?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
19 lipca 2014 o 12:40

@gorzkimem: A ty jak widać czerpiesz przyjemność (seksualną) hejtowania. Kot to kot - jak to zauważyłeś - instynkt, a sadystą jest ten, kto specjalnie ten instynkt podjudza. Idąc twoim tokiem rozumowania, teraz zaczniesz się czepiać tych, co mają np. pitbulle, że nie wystawiają ich do walk psów - no bo przecież ta rasa w drodze ewolucji ma walkę zapisaną w genach.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
19 lipca 2014 o 12:29

@archeoziele: Gdzie jest wzmianka, że dla mnie to ok, skoro napisałam, że TRZEBA SIĘ Z TYM POGODZIĆ?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
19 lipca 2014 o 12:18

@Yennefer_: Różnica między kotem a wężem jest taka, że wąż zapoluje i się pożywi a kot ma w zwyczaju bawić się zdobyczą i ją męczyć. Już sama sprzedaż na żywy pokarm jest przykra, ale skoro sprzedaje się drapieżne zwierzęta to niestety trzeba też mieć dla nich pokarm. Rozumiem też trzymanie kota dla wytępienia myszy-szkodników, ale tu się rozchodzi o świadome podsuwanie kotu domowej myszki (nie szkodnika) do zabawy - może i wyolbrzymione porównanie, ale jak dziecko chce się pobawić to kupisz mu lalkę, czy adoptujesz niemowlę do to taka fajna realistyczna zabawka?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lipca 2014 o 9:39

@Aranos:Wyjaśnij mi jedną rzecz - skoro utrzymujesz, cytuję: "nie wykrecalem sie gdy ktos chcial kupic zwierze dla ktorego mogl zapewnic jako tako dobre warunki" - to ma być ok i zaklepane i tylko durna w twoim mniemaniu sprzedawczyni z podrzędnego sklepiku śmie przypinać ci łatki. Ale kiedy ja cały czas w tylu komentarzach tłumaczę dokładnie to samo, to czepiasz się i robisz ze mnie ignorantkę, która nie chce sprzedawać ludziom zwierząt - i kto tu komu przypina łatki?. Wytłumacz mi gdzie jest różnica - ja pracuję ze zwierzakami bo w tym kierunku studiowałam, więc normalne jest, że staram się, by zwierzaki którymi się opiekuję poszły do dobrych domów (a przynajmniej lepszych niż sklep) a wykręcam się, lub odmawiam sprzedaży dopiero w sytuacjach realnie zagrażających ich przyszłemu dobrobytowi. Z twojego komentarza wynika, że zachowujesz się tak samo - więc nie pojmuję - w czym jestem gorsza od ciebie?

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »