Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SzynSzylka

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2012 - 22:00
Ostatnio: 14 stycznia 2024 - 21:19
O sobie:

dom bez zwierzęcia to tylko puste miejsce

  • Historii na głównej: 15 z 27
  • Punktów za historie: 10335
  • Komentarzy: 216
  • Punktów za komentarze: 1416
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
2 grudnia 2019 o 20:39

Jakiś czas temu byłam świadkiem, jak starsza pani tłumaczy kilkulatkowi sąsiadów, że bieganie po ulicy jest niebezpieczne... W odpowiedzi usłyszała "pi**doli mnie to".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
2 grudnia 2019 o 19:23

@toomex: Na plakietce z opisem na klatce (której nie chciało się przeczytać opisanej dziewczynie) mamy napisane obie nazwy - starą i nową, ponieważ znudziły nam się ciągłe komentarze typu "jaka świnka? to jest kawia" lub "czemu tu pisze kawia, skoro w klatce jest świnka?"

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
2 grudnia 2019 o 19:03

Polecam schronisko w Bydgoszczy - nawet jeśli są tam psiaki z problemami, to zajmuje się nimi grupa prowadzona przez behawiorystę - szkoleniowca, dzięki czemu wiele z niech wychodzi z lękliwości i tym podobnych a nawet jest nauczone paru podstawowych komend.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
28 listopada 2019 o 22:56

Ja miałam 2 semestry WF-u na studiach - w pierwszym semestrze z kilku możliwości wybrałam (o zgrozo) aerobik + siatkówka. Okazało się, że te zajęcia prowadzi kobieta ze znaczną nadwagą i chodząca o kuli. Na pierwszych zajęciach stwierdziła, że tak nas przemagluje, że siedząc w rozkroku będziemy w stanie pochylić się do przodu do tego stopnia, że biust dotknie podłogi - tak jak to ona POTRAFI! Serio! Zapomniała o fakcie, że ona sama miała taki cyc, że dotykał podłogi już w pozycji siedzącej i wyprostowanej.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 listopada 2019 o 22:35

@yfa: Obiektywnie patrząc, to prawie każdy wpis na stronie jest jakby powtórzeniem jakiegoś poprzedniego, bo wszystkie mówią o tym samym: - ludzie łamią przepisy często narażając innych, - sąsiedzi/sprzedawcy/szefowie itp. bywają okropni, - populacja dzieli się na ludzi i umysłowe ameby. Podsumowując, sytuacje opisane na Piekielnych są podobne, a jednocześnie każda jest wyjątkowa. Jeżeli jutro przydarzą się trzy przypadki złamania przepisów drogowych i ich świadkowie będą chcieli je opisać, to je opiszą i nie będą się przejmować opinią kogoś, kto loguje się się na stronie tylko po to, by hejtować innych.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 listopada 2019 o 18:21

@GlaNiK: @kartezjusz2009: Gdybym nie była świadkiem, sama miałbym problem z ogarnięciem sytuacji bez rysunku pomocniczego, więc śpieszę ze wyjaśnieniem :) Skrzyżowanie nie było równorzędne (ja byłam na drodze z pierwszeństwem). "Proste" może nie było najlepszym określeniem, choć miałam na myśli właśnie jego wielkość, tzn. JEDNOPASMOWE - z mojej lewej pas w kierunku przeciwnym a z prawej chodnik. Przyznam, że skupiłam się na przepuszczeniu pieszych i nie wiem, czy jechał za mną, czy wyrwał z prawej podporządkowanej i ściął zakręt ale tak, śmignął po chodniku. Jakby komuś było mało, to król szos (olewając jadące z naprzeciwka samochody) ominął pięknym slalomem w/w autobus który już włączał się do ruchu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
21 lutego 2015 o 13:45

Śnieżka? Kamień? Raz jechałam z pracy pociągiem i usłyszałam serię huków, że aż dziw, że szyby wytrzymały - no nic, myślę, gówniarze w pociąg rzucają kamieniami. Jednak odruchowo spojrzałam przez okno i co widzę? Otóż brak dzieciarni a tylko samochód stojący na krzyżującej się z torami polnej dróżce a w otwartym oknie wyrostek z twarzą zakrytą czarną chustką a'la western, akurat chowa rękę dzierżącą coś wyglądającego jak krótka wiatrówka. Boję się myśleć, co jeszcze ludziom może do łbów strzelić.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
17 stycznia 2015 o 12:18

A ja pamiętam za co mnie karano bo brój był ze mnie niesamowity :D Jednak nas panie karały tylko kiedy kto faktycznie zasłużył. Ale to też były czasy, kiedy dziecko widziało, że jak dostało w przedszkolu/szkole karę (sporadycznie lanie), to nawet nie warto skarżyć w domu bo jeszcze raz za to samo by od rodziców oberwało.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
17 stycznia 2015 o 11:44

Skąd ja to znam... - czy te papużki będzie można wypuszczać z klatki? - oczywiście, ale pod warunkiem, że je pani prawidłowo oswoi - to tak za ile dni? Ręce opadają...

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 30) | raportuj
13 grudnia 2014 o 11:59

Skąd ja to znam... - Poproszę karmę (dla jakiego zwierzaka to już sobie zgadnij) - Jaką? - Taką brązową

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
15 listopada 2014 o 23:39

Skoro uważacie, że coś zrobiłam źle - wasza sprawa. Zdarzało mi się coś spaskudzić i potrafię się przyznać do błędu, a wtedy dogaduję się z właścicielem, że np następnym razem kąpiel dodaję gratis i jest ok. Ale gdybym uważała, że to jeden z przypadków, że faktycznie coś się stało z mojej winy, to nie uznałabym tego za historię na piekielnych. A tu opisałam osobę, która nie potrafiła jasno określić swoich wymagań, o co miała żal do mnie i potem czepiała się już wszystkiego co popadnie. Wy to nazwiecie tłumaczeniem się, a ja to nazywam opisem z mojego punktu widzenia, na który to punkt widzenia miałam świadka w osobie koleżanki z recepcji. Gdyby klienci uważali, że sobie nie radzę, to nie polecali by nas znajomym, a od tamtego czasu ostrzygłam 4 kolejne psy i właściciele byli bardzo zadowoleni z efektów. @katka - nie wątpię, że znasz swojego psa i gratuluję Ci, takiego przygotowania go do strzyżenia - pies nauczony spokoju i przyzwyczajony do maszynki, grzebienia i nożyczek to prawdziwy skarb dla fryzjera i wtedy nie ma znaczenia czy właściciel jest w gabinecie. Ale u nas takie psiaki to rzadkość i wierz mi, że w takim wypadku obecność właściciela tylko pogarsza sprawę - choćby dzisiejszy shih-tzu, który rzucał się na wszystkich z zębami, a po wyjściu pana i postawieniu na stole stał spokojnie i nie było z nim problemu.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 27) | raportuj
14 listopada 2014 o 8:12

@minus25: Nie przeginacie trochę? Nie napisałam co 3 słowa w innym języku, tylko jedno zapożyczenie, powszechnie używane w naszym języku. Skoro tak Was boli to zmieniam i życzę miłego weeke... wróć - wolnego końca tygodnia obejmującego sobotę i niedzielę. PS. Czekam na czasy, kiedy znów komentarze będą dotyczyły historii i zawartych w nich piekielności a nie czepiały się takich głupich szczegółów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 15) | raportuj
13 listopada 2014 o 22:14

@minus25: W moim przypadku kurs wyglądał tak: jeden instruktor na jednego ucznia i skupiał na nim całą swoją uwagę, do tego uczyłam się na wiercących się psach a nie na lalkach, więc uważam, że przygotowanie miałam niezłe. A co do historii to wiem, że są ludzie i parapety, ale najbardziej wkurzył mnie fakt, że baba, skoro i tak już przeszkadzała, to mogła zwrócić uwagę, że coś się jej nie podoba, jednak ona wolała walnąć focha i żalić się wszystkim dookoła.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
22 października 2014 o 13:00

A nawet jeśli w umowie nie jest wyróżnione sprzątanie, to gdzie jest napisane, że się za tyłkiem bajzel zostawia? Ja mam w umowie stanowisko sprzedawcy a nie wyobrażam sobie, by w sklepie był syf, tak samo w lecznicy - nie ma tego, czy dziewczyny za kasą, czy doktor w gabinecie - każdy za tyłkiem sprząta bo to świadczy dobrze o firmie i o ludziach, którzy w niej pracują.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
17 października 2014 o 15:45

Paradoks, którego nie mogę zrozumieć - autorka nie może odmówić, bo taki wymóg firmy by chamów traktować uprzejmie. Cham jest klientem i musi być zadowolony - a ja nie rozumiem, w czym taki cham jest lepszym klientem od tej pozostałej kolejki ludzi. Czy nie powinno być tak, że 50 zadowolonych klientów jest ważniejsze niż jeden niezadowolony? Zwłaszcza, jeśli jego niezadowolenie wynika z jego własnego buractwa. Podobnie jak w jednej z dawnych historii, w której kasjerka z z fast-foodu musiała nadskakiwać pijakowi, który ją bluzgał i jeszcze ona miała przez to problemy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
11 października 2014 o 12:14

Rozumiem, że nie wszyscy kurierzy są źli, oraz że nie zawsze wiedzą, co sprzedawca naobiecywał odnośnie przesyłki. Ale z tej historii wynika, że konkretna osoba nie dość, że nie dostarczyła paczki zgodnie z wymogami przewozu lodówek, ale i ściemniał, że nie musi czekać na sprawdzenie, choć paczka była odpowiednio oznaczona. Ja z doświadczenia sprawdzam każdy towar jaki przyjedzie do sklepu kurierem, tzn. nie dla tego, że może być niezgodny z fakturą (bo to załatwiamy z hurtownią) ale zawsze sprawdzam w jakim stanie dociera do nas paczka. A robię to z powodu jednego kuriera, który zawsze zamiast wnieść paczkę, rzucał ją w progu a dalej transportował ją kopniakami.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 23) | raportuj
11 października 2014 o 11:58

Mam podobnie - czy sprzedawczynię nie przekraczającą 165cm i o młodzieńczym wyglądzie trzeba z góry traktować jak gówniarę, która na pewno jest pierwszy dzień w pracy i nie ma o niczym pojęcia? Dodam, że kolega (niewiele starszy ale o wiele wyższy i umięśniony) nie ma takich problemów.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 października 2014 o 12:00

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
13 września 2014 o 12:39

Mam podobnie - dosłownie kilka domów dalej na tej samej ulicy jest druga, konkurencyjna lecznica weterynaryjna i wciąż trafiają się tacy, wg których powinnam wiedzieć, czy skoro ja czegoś aktualnie nie mam, to czy oni mają. Ewentualnie powinnam znać ich cenniki leków (choć nigdy w życiu u nich nie byłam).

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 18) | raportuj
13 września 2014 o 12:29

Nigdy nie będzie tak, by dogodzić wszystkim - jakby przez cały tydzień podawali to samo, to by się znalazł inny burak, tylko że robiłby awanturę o brak urozmaicenia...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 września 2014 o 15:53

@laroja: Nie miałam na myśli wdawania się w awantury, ale wystarczyłoby się odszczeknąć palantowi, żeby zobaczył, że nie jesteś burą suką po której można jeździć (a w tym przypadku to już podpadało pod publiczne zniesławienie). Bierne przyjęcie obelgi i ucieczkę z metra taki kretyn tylko odbiera jako zwycięstwo i jako Twoją zgodę na takie traktowanie - nawet jeśli Tobie chodziło tylko o uniknięcie wrzasków. Nie trzeba robić z siebie ostatniej awanturnicy, ale też nie warto robić za kompletną ofiarę. A ostatecznie masz takie samo prawo korzystać z metra czy tych przykładowych chodników jak inni i to zakichanym obowiązkiem tego palanta było uspokoić bachora by nie zakłócał spokoju w miejscu publicznym ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 września 2014 o 11:56

@laroja: Tu nie chodzi o obrażanie kogoś czy przypisywanie do stereotypu, ale zrozum ludzi - Twoja reakcja powinna być co najmniej odwrotna. Ojcu odpowiada się przynajmniej, że albo niech da mu swój telefon albo się odwali, bo Ty nie masz żadnego obowiązku zabawiać obcych bachorów. Rozumiem, że przechrzczenie kota to żart, ale nie przestaje się robić czegoś co się lubi, bo cudze dziecko patrzy i też chce! Zmieńmy lekko sytuację z metra na sklep - przestaniesz kupować słodycze, albo w ogóle chodzić do sklepu, bo możesz znowu trafić na debila? Miałam kiedyś taką sytuację, że mijałam na chodniku matkę z synem, który skoczył w moim kierunku i szarpnął za kabel od słuchawek. Na szczęście to proste słuchawki więc tylko wypadły z uszu i nic się w środku nie naderwało. Na tłumaczenia matki, że on tylko nadpobudliwy i tylko chciał zobaczyć, odpowiedziałam, że jak nie umie sobie z nim radzić ani nad nim zapanować, to niech go zostawia w domu albo w klatce. PS. nie zrezygnowałam z chodzenia tamtym chodnikiem ani nie zaczęłam omijać całego osiedla tylko dlatego, że mieszka tam taki gówniarz.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
5 września 2014 o 11:39

@laroja: Znoszenie wrzeszczącego bachora to jedno, ale uciekanie to inna sprawa. Z reguły też jestem spokojna i wolę głupiemu ustąpić zamiast się wykłócać, ale sorry - obcy palant (pomińmy już bezpośredni zwrot "weź daj")żąda od Ciebie TWOJEGO telefonu bo rozwydrzony gówniarz sobie go zażyczył? Nawet gdyby ten telefon służył Ci wyłącznie do gier, to jakie facet ma prawo kazać Ci dać telefon dziecku, które nie wiadomo co z nim zrobi? upuści? rzuci? coś popsuje? A Twojego postanowienia o zaprzestaniu umilania sobie czasu po prostu nie ogarniam...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 września 2014 o 11:15

@SunnyBaby: Racja - wystarczyło grzecznie zapytać. Do tego mogę uwierzyć w wiele rzeczy, ale nie w to, że faktycznie przyjechała busikiem prosto z Niemiec tylko w celu oddania czegokolwiek i zaraz tym samym busem miała wracać do domu. Nie mam tu oczywiście na myśli, że autorka coś zmyśliła, ale serio - kto jedzie do innego kraju załatwić jedną głupią sprawę zamiast np. umówić się z operatorem, że załatwią sprawę pocztowo lub kurierem? O ile autorka nie pracuje przy samej granicy a kobieta nie mieszka w mieście obok, tyle że po drugiej stronie, to sądzę że kobieta tak samo miała busa do Niemiec, jak ja szansę na wygraną w totka.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
3 września 2014 o 14:53

Podejrzewam, że to raczej walka z wiatrakami, ale osobiście zapytałabym opisanej pani doktor o radę - z historii wynika, że była oburzona głupotą lekarzy, którzy źle postawili diagnozę, więc może po cichu doradziłaby jak ukrócić ich niekompetencję.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
28 sierpnia 2014 o 12:02

@jennefer: Owszem, to zwierzę pociągowe - ale tak samo jak krowa nie da mleka jeśli nie otrzyma odpowiedniej paszy i przede wszystkim dość wody, tak i koń nie cieszy się, jeśli ma ciągnąć w upale wóz pełen leni zwłaszcza, jeżeli woźnica nie raczy zabrać dla nich wody (a to się bardzo często zdarza).

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »