Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SzynSzylka

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2012 - 22:00
Ostatnio: 14 stycznia 2024 - 21:19
O sobie:

dom bez zwierzęcia to tylko puste miejsce

  • Historii na głównej: 15 z 27
  • Punktów za historie: 10335
  • Komentarzy: 216
  • Punktów za komentarze: 1416
 
[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 25) | raportuj
19 lutego 2014 o 16:53

A jakby kamerkę zainstalować? Nagrać gnojka i pokazać mamusi ile daje jej wychowanie? A jak do mamusi i to nie dotrze to pokazać kuratorowi. Serio, jak spotykam się z podejściem pt. "wszystkie dzieci są BE a moje to aniołek" (przy czym aniołek jest największym diabłem) to budzi się we mnie agresja.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 lutego 2014 o 22:19

@ZaglobaOnufry: Nie sądzę, że pies żyłby do dziś, ale przynajmniej nie cierpiałby. Na początku nie dostał leków, bo jak napisałam, głupio uwierzyliśmy że jak ktoś ma taką renomę to się zna... Sam potem stwierdził, że gdyby wcześniej zareagować to pies miałby szansę pożyć dłużej (na lekach ale zawsze) a tak pożył miesiąc i miałam wrażenie że już nawet leki nie pomagały, więc sami postanowiliśmy pojechać i przywieźć lekarza z ostatnim zastrzykiem, żeby w ostatnich chwilach psa nie stresować (doświadczony latami wizyt, jak miał wsiadać do samochodu to już wiedział że jedzie do lekarza i dostawał szału)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
18 lutego 2014 o 16:54

Standard, w każdej hurtowni z jaką współpracujemy, znajdzie się cwaniak, który coś dorzuci albo wciśnie inny produkt jeśli brakuje zamawianego - grunt to zaraz robić raban i zwracać towar - niech się martwią zwrotami. Brak reakcji oznacza pozwolenie na takie zachowanie i będą wciskać coraz więcej.

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 24) | raportuj
14 lutego 2014 o 15:22

Na 1 roku codziennie spacerując na uczelnię w końcu zorientowałam się że jeden z zaparkowanych pod blokiem samochód stoi na 4 kapciach - kiedy się zorientowałam, samochód jeszcze wyglądał na zadbany (oprócz kół) ale jak się okazało stał tam przez całe 5 lat moich studiów. Studia skończyłam już parę lat temu a on nadal - wiem, bo czasem tam bywam

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
14 lutego 2014 o 13:08

@Zeus_Gromowladny: Owszem, nadaje się to na Piekielnych, ponieważ takie sytuacje zdarzają się codziennie - klienci zamiast się upewnić wolą od razu oskarżyć sprzedawcę o za małą resztę/nie wydanie towaru/towar wadliwy... U mnie w sklepie np. regularnie dostajemy ochrzan za to, że sprzęt wadliwy, ale nikomu po zakupie nie chce się czytać instrukcji właściwego użytkowania kupionych urządzeń.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
14 lutego 2014 o 12:56

Na moim osiedlu zwykłe utwardzone drogi są poniszczone i porozjeżdżane przez duże samochody. Kierowcy tirów, autobusów i innych dużych pojazdów zamiast jeździć po wyznaczonej trasie (asfalcie okrążającym osiedle) woleli skracać sobie drogę wykorzystując wewnątrzosiedlowe ścieżki niedostosowane do takiej masy. Mój tata był zmuszony zrobić tak jak sąsiadka - załatwił postawienie znaków (strefa zamieszkana) przy wjazdach na osiedle ponieważ nie dość, że masa geniuszy próbujących oszczędzić kilka metrów niszczyła drogi uczęszczane przez mieszkańców to jeszcze 3 sąsiadów z naszego bloku (tirowców) parkowało: 1-pod oknem rodziców, 2- za rogiem pod moim oknem, 3- po skosie między pozostałymi. I tak do pracy wszyscy wstajemy z kurami a żeby jeszcze się nie wysypiać bo w ciągu 1-2 godzin przed budzikiem przynajmniej jeden z nich odpalał swój zaparkowany rydwan i pozostawiał go tak przez dłuższy czas -to już było przegięcie. BTW W Waszym przypadku to też przegięcie więc będę trzymać kciuki żeby sąsiadce postawili zakaz wjazdu przy bramie wjazdowej ;-)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2014 o 12:59

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
13 lutego 2014 o 15:29

@ZepsujBabciPralke: Zgadzam się - zwierzaki w takim sklepie to sama przyjemność, słodkie, pocieszne i umilają czas w pracy. Ja swoje traktuję jak własne zwierzaki, których nie mogę trzymać w domu. Regularnie miewam też spięcia z klientami dla tego, że staję w obronie zwierzaków, ale wolę np. nie sprzedać zwierzaka niż żeby miał potem cierpieć. A klientów to mam czasem mniej inteligentnych niż chomiki które sprzedaję

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
13 lutego 2014 o 13:22

W takich sytuacjach od razu robi się zdjęcie - mało który telefon nie ma teraz aparatu więc jest to możliwe. Jak jest dowód to sprawca może się odwoływać ile dusza zapragnie - ale przez okno :-D

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
8 lutego 2014 o 11:13

Co do symulacji - u nas w ośrodku są 2 lekarki internistki - pierwsza nie daje zwolnień nawet jeśli podczas badania coś znajdzie, bo wg niej wszyscy symulują a druga już na wejściu i bez badania pyta na ile chce się zwolnienie...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
7 lutego 2014 o 8:38

@Tsukushi: Więc wyjaśnij mi - do czego pijesz skoro gryzonie Cię nie interesują? Czepiasz się sklepów, w których od lat nie sprzedaje się psów ani kotów!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lutego 2014 o 23:12

@grupaorkow: Nie wątpię, że w wielu sklepach zwierzaki mają przerąbane, bo mieliśmy wielu klientów, którzy kupowali u nas zwierzaki bo te zakupione u konkurencji chorowały i padały. Wkurza mnie tylko, że ludzie tak szufladkują - nie w każdym sklepie zwierzaki są towarem a żywymi istotami dla których szukamy nowego domu

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
6 lutego 2014 o 23:08

@Tsukushi: A może odpowiesz mi jednak na pytanie - jakie masz pojęcie o HODOWLI? Gdybyś wiedziała o niej cokolwiek, wiedziała byś, że hodowla to doskonalenie materiału genetycznego, a w sklepach może być co najwyżej CHÓW czyli utrzymanie w dobrych warunkach do momentu sprzedaży. Sposób opisany przez Ciebie można określić jedynie PRODUKCJĄ czyli rozmnażaniem kilku osobników aż do wyczerpania organizmu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
6 lutego 2014 o 22:58

Lojalni klienci idą za nami wszędzie, z resztą tu nie chodzi o transfer na inny koniec miasta a do lokalu parę numerów dalej. A to że się przenosimy nie zależy od polityki firmy tylko od właścicieli wynajmowanych lokali, którzy nie wywiązują się z umowy - co miesiąc podnoszą czynsz, nie naprawiają ogrzewania itp.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
6 lutego 2014 o 18:00

Dodam jeszcze coś, nad czym zapewne nikt się nie zastanowił, a mianowicie, że ostatnią rzeczą na jakiej sklep zarabia to zwierzęta! Każde zwierzę musi: - jeść, - pić, - musi mieć utrzymany porządek w klatce/akwarium, ryby potrzebują prądu do oświetlenia, filtrów i grzałek, - gady, pająki i inne tropikalne też potrzebują prądu do odpowiedniego światła i ogrzewania. Zsumujmy to wszystko i porównajmy z dochodem ze sprzedaży samych zwierzaków - dla ułatwienia obliczeń podam, że w zeszłym miesiącu sama karma dla zwierzaków wyniosła ok. 800zł.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 lutego 2014 o 13:47

@Tsukushi: Samiec i 3 samice? A słyszałeś/aś kiedy o mieszaniu krwi? O wprowadzaniu świeżego DNA? Masz w ogóle pojęcie o HODOWLI w prawdziwym znaczeniu tego słowa? A wiesz cokolwiek o pojęciu dobrostanu w hodowli? Znam ludzi idących Twoim tokiem myślenia bo próbowali wciskać nam swoje zwierzaki - chore i z wadami genetycznymi od przerasowienia lub mnożenia kazirodczego.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
6 lutego 2014 o 13:38

Nie zgadzam się z opiniami Tsukushi i Wampisi Nie wiem i nie oceniam, jak jest u Was, ale osobiście uwielbiam zwierzęta uważam, że te, które są w naszym sklepie niekiedy mają lepiej niż w domach czy hodowlach: - dostają karmę mieszaną (i tańszą i droższą) nie licząc przysmaczków i sianka, - mają sprzątane 2 razy w tygodniu, - codziennie staram się jak najwięcej do nich zaglądać i je oswajać, - jeśli jakiś zwierzak jest chory lub ma niepokojące objawy albo po prostu jest agresywny wobec innych - natychmiast jest izolowany w celu wyleczenia (szef jest weterynarzem więc mamy dostęp do leków) i nie są sprzedawane aż do końca kwarantanny A co do hodowli to nie zgodzę się, że nie są prowadzone dla pieniędzy. Czasem sama rozmnażam chomiki czy szczurki, a resztę staramy się brać od hodowców z tego względu, że zwierzęta z hurtowni często przychodzą chore, albo niezgodne z zamówieniem (nie mówiąc już że 2x droższe). Jednak tak jak widzę, że niektórzy hodowcy, zwłaszcza ptaków to rzeczywiście pasjonaci znający się na robocie, to inni pozostawiają wiele do życzenia. Podam przykład okolicznych hodowli świnek morskich i króliczków miniaturowych - zwierzaki trzymane są w nieogrzewanych szopach, do jedzenia dostają jedynie siano i latem zieleninę - po przyjściu do sklepu dostają biegunki, bo nie znają kompletnie karm dla gryzoni, a o warunkach transportu nie wspomnę bo brak mi słów. Dodam tylko, że gdy z rodzicami szukaliśmy po (podobno) dobrych hodowlach nowego psa, to dopiero w 6-tej zastaliśmy zwierzęta w godnych warunkach a nie zaniedbane i zapuszczone w ciasnych klatkach. Więc proszę - nie trujcie, że wszędzie jest tak źle że gorzej się nie da i nie oceniajcie wszystkich swoją miarą, bo nie wszyscy hodowcy trzymają zwierzęta tylko dla samego trzymania, bez chęci zysku, a i nie we wszystkich sklepach czy innych placówkach ze zwierzętami pracują ludzie którym nie zależy na dobru tych zwierząt. Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
6 lutego 2014 o 13:10

@mother_of_disaster: Słodkowodne, ale wychuchane jak mało które - kolega zajmuje się rybami dłużej niż ja żyję, a w jego wystawie pływały drogie pielęgnice i kilka gatunków glonojadów świeżo wyhodowanych (nawet nie miały swoich nazw bo większość z tych odmian jest jeszcze w fazie hodowli). Nie mówiąc o rzadkich i trudnych w utrzymaniu roślinkach, które w jego akwarium rosły jak szalone - strata jest też taka, że w tym akwarium rośliny i ryby mnożyły się jak głupie i nie powiem - sprzedaż ich przynosiła zysk który pokrywał straty np. na pokarm dla naszych zwierzaków.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 lutego 2014 o 12:50

@Pelococta: Dobry pomysł, ale zaplecze niewielkie i ledwo da się ucisnąć zapas karmy na najbliższe dni... z resztą myślę, że szefostwo nie chce wydawać kasy z tego względu, że u nas w mieście warunki wynajmu zmieniają się tak często i szybko, że nie wiadomo jak długo sklep jeszcze będzie w tym miejscu - sklepy mamy od niedawna a ta placówka jest obecnie już w 3 lokalu, drugi sklep mieści się już w 4 lokalu a trzeci sklep kiedy jeszcze istniał też 2 razy się przenosił... i dziwić się, że nie chcą wkładać w coś kasy...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 16) | raportuj
5 lutego 2014 o 22:51

@mietekforce: Oczywiście masz rację, ale nie zawsze jest to możliwe - np. u nas jest najlepsza lokalizacja w centrum miasta jeśli chodzi o klientów, ale lokal jest w starej kamienicy i nawet drzwi nie mogliśmy wymienić bo uznano że to zabytek, z resztą awarie prądu zdarzały się niejednokrotnie ale nigdy nie kosztowały życia tylu istnień co w tamtym akcie wandalizmu (a kto by się spodziewał, że trafi się ktoś z łbem zrytym do tego stopnia)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 lutego 2014 o 20:47

Powstrzymam się od komentarza, bo nie ma w słowniku tylu wulgaryzmów które oddały by co myślę takich ludziach...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
4 lutego 2014 o 16:44

Kiedy Kowiński dostanie wp...l to nie pomagać nawet jeśli poprosi! Popieram autorkę w 100 %! Ciekawe co by powiedziały osoby z gatunku "po co się wtrącasz skoro nie twoja brocha" jeśli pobicie dotyczyło by o kogoś z ich rodziny? Z takiej właśnie znieczulicy bierze się hołota która nie reaguje kiedy ktoś potrzebuje pomocy

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
4 lutego 2014 o 16:25

Przepisy przepisami a jak to się ma do przepisów dotyczących: - oszustwa - wyłudzenia - kradzieży (nieuregulowania rachunku) - bezpodstawnych oskarżeń lub kłamstwa (że na pewno ktoś z obecnych ukradł)???

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
1 lutego 2014 o 13:23

Obecność na wykładach nie jest obowiązkowa, choć czasem może zapunktować, np. wyższą oceną z ćwiczeń, niektórzy też rozliczają z wiadomości z wykładów na kolokwiach. Obecność na ćwiczeniach i laborkach jest obowiązkowe a każda uczelnia ma w statusie ilość dopuszczalnych nieobecności (u mnie były to 3 opuszczone dni ze zwolnieniem lekarskim czy bez) A rzeczywistość wygląda tak, że i tak każdy robi po swojemu. Na mojej uczelni za pięć minut spóźnienia sumiennej osoby praktykowano wygrażanie usunięciem z listy studentów a w przypadku lewaków z 6 nieobecnościami - "nauczcie się poprzedniego tematu i się dogadamy"... ehhhh sprawiedliwość...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 grudnia 2013 o 19:55

Może wystarczyłoby określić kilka zasad dobrego wychowania i dopasować je do okazji, np. na weselach pijemy (z umiarem) a na stypach spożywamy poczęstunek i nie pijemy. Osobiście traktuję stypy jako miły akcent w niemiłej (smutnej - jak to pogrzeb) sytuacji. W moim przypadku jest to jedyna okazja żeby zobaczyć członków rodziny porozrzucanej po całym kraju.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
17 grudnia 2013 o 20:49

Zasadniczo jest różnica między szkoleniem a zwykłą tresurą - z pierwszego pies wychodzi posłuszny a z drugiego zastraszony

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »