Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SzynSzylka

Zamieszcza historie od: 12 kwietnia 2012 - 22:00
Ostatnio: 14 stycznia 2024 - 21:19
O sobie:

dom bez zwierzęcia to tylko puste miejsce

  • Historii na głównej: 15 z 27
  • Punktów za historie: 10335
  • Komentarzy: 216
  • Punktów za komentarze: 1416
 
[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 10) | raportuj
7 czerwca 2014 o 22:24

Powiem raz a wyraźnie państwu, dla których liczy się papier a nie pies: Dla mnie papiery nie mają znaczenia - w ogóle mogłaby ich nie mieć a i tak jest piękna i kochana. Kupując sunię byliśmy w trakcie budowy domu z wielką działką i mieliśmy nadzieję, że budowa zakończy się na tyle szybko by sunię dopuścić do równie pięknego kawalera i zachować szczeniaki a nadmiar oddać (sunia ma całąrzeszę fanów którzy szczeniaki po niej wzięli by z pocałowaniem ręki). Niestety wykańczanie domu trwa nadal (albo się wykańcza albo na wykończenie zarabia - taki paradoks) i sunia jest już za stara na szczeniaki i ostatecznie uznaliśmy z rodzicami że nie ma sensu jej sterylizować skoro jest zdrowa. Owszem, pracuję w zoologii i tym bardziej nie zamierzam ingerować w zdrowy organizm, tylko dlatego, że idiotom nie chce się pilnować swojego psa.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 czerwca 2014 o 20:29

@Jango_Fett: Wspaniały pomysł - policja była, obejrzała dowody, wysłuchała stron, a odzewu jak nie było tak nie ma

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
7 czerwca 2014 o 20:26

Odpowiadam na kilka kwestii: - Zgnojony to w moich stronach oznacza coś/kogoś co wygląda jakby tarzało się w oborniku – tu: pies który podobno spał w altance był cały ubłocony, mokry a w futrze miał całą masę igieł ze świerczków przez które musiał się przedostać do dziury w płocie. - @Zmora: czytaj dokładnie - suka nie jest trzymana w klatce, jest w niej tylko zamykana na noc, by nie budzić szczekaniem sąsiadów. Na co dzień ma do dyspozycji niemałe podwórko, co nie zmienia faktu, że sama klatka też nie jest mała – po prostu odcina psa w nocy od głównej bramy co skutkuje ciszą w nocy i brakiem skarg niewyspanych sąsiadów. - Co do osób twierdzących, że suka z cieczką powinna być trzymana pod kluczem: czy mając córkę w wieku reprodukcyjnym zamykacie ją w domu i odcinacie od świata? Romeo to jedyny pies który tak na sunię reaguje. Bierze się to zapewne stąd, że genialni właściciele dopuszczali go do czego popadnie i teraz dostał szajby na tym punkcie. Inne psy na wsi albo nie reagują na suki z cieczką, albo po prostu są właściwie pilnowane przez właścicieli. - Co do sterylizacji – ogólnie był plan ją dopuścić, jednak przed wyprowadzką nie było możliwości (budowa domku zabrała za dużo czasu i nie było jak się zajmować małymi) teraz uważam że jest już trochę za późno. BTW a czemu to właściciele suk mają je sterylizować? Czemu nie kastrować psów by nie włóczyły się do suk? Kastracja jest tańsza od sterylizacji, a ogólnie to nie rozumiem dlaczego to ja mam kaleczyć sukę bo ktoś inny nie umie upilnować swojego zwierzaka?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 czerwca 2014 o 20:21

@Owiec: nie chodzi tu o niewarte kundle, choć fakt, jak opisałam, Romeo już raz zapłodnił owczarkę i niezła paskuda z tego wyszła, do tego niezbyt zrównoważona psychicznie. Ostatecznie nie dostała zastrzyków bo dowiedziałam się że są bolesne i uznałam że jak urodzi to coś wymyślimy. Najbardziej bałam się czy nie zaszkodzi jej pierwsza ciąża w wieku (wtedy) prawie 7 lat.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 czerwca 2014 o 13:14

@kalulumpa: sorki, nie wiem, może wcześniej było napisane coś innego a potem sprostowane, ale ja na początku historii widzę KILKADZIESIĄT a nie kilkanaście czy jakąś konkretną liczbę, więc nie wiem o co ta cała debata

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 8) | raportuj
6 czerwca 2014 o 13:06

@Izura: Moja obecna sunia jak na nią coś szczeka za płotem to odwraca się z miną pt. "nie odpowiadam na zaczepki wieśniaków". Gorzej z tymi co się wydostają - kurduple które opisałam wyżej należą już do przeszłości. Aktualnie mało psów ucieka na wiosce poza ogrodzenie, obecnie jest jeden maluszek - nowofunland sąsiadów bez pamięci zakochany w mojej suni. Zamierzałam napisać całą historię z nim związaną, ale podam teraz jej podsumowanie - od tamtego zdarzenia chodzę na spacery z gazem pieprzowym i jeśli spotkam tego sąsiada z jego pieseczkami to pierwszy po oczach gazem dostanie on a potem ewentualnie psy.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
6 czerwca 2014 o 11:11

@Izura: Racja, u mnie na wsi nie można spokojnie przejść z psem, bo takie kurduple zaraz rzucają się i gryzą po nogach - rekord pobiła kobieta która miała swego czasu chyba z 8 takich krzykaczy, które codziennie uciekały z zagrody i rzucały się na wszystko co przechodziło obok. Moja mama kiedyś zwróciła jej uwagę że psy latają w samopas a ona na to że trzeba było swojemu psu pozwolić zrobić z nimi porządek bo ona nie ma czasu ani pieniędzy żeby zabrać je do uśpienia.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 24) | raportuj
6 czerwca 2014 o 11:06

@Izura: Jest sposób - miałam kiedyś psa, który nienawidził dzieci z opisanych przez Ciebie powodów. Tak się kiedyś złożyło, że moja mama pracująca koło ogródka w którym był pies zobaczyła jak smarkacz sąsiadów rzuca się na bramę, kopie w nią, wali kijem itp, a pies dosłownie toczy pianę z pyska. Po prostu dopadła gówniarza, i tak jak stał przełożyła przez kolano w wpieprzyła na wypięty tyłek - nawet nie miała problemów z rodzicami gnojka bo w tamtych czasach dzieciaki wiedziały, że jak dostały zasłużone lanie od obcego (sąsiada/opiekuna/nauczyciela) to nie ma co skarżyć, bo jeszcze od rodziców za to samo oberwie się drugi raz :-)

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 22) | raportuj
6 czerwca 2014 o 10:54

@lady0morphine: Zgadzam się, mimo, że yorki nie są moją ulubioną rasą, to nie widzę nic komicznego w takiej sytuacji. Słyszałam, że dobermany z wiekiem dostają świra, bo czaszka przestaje rosnąć a mózg nie, więc z czasem ucisk wywołuje u nich szajbę. Sama w dzieciństwie o mało co nie stałam się obiadem dla dobermana sąsiadów który już nie jednego mniejszego psa posłał do psiego raju. Moja sunia prędzej adoptuje coś mniejszego niż zrobi mu krzywdę, ale i tak nie zostawiam jej pod sklepem, choć w moim przypadku chodzi bardziej o pijaczków spod sklepu, którzy pchają do niej łapska albo podsuwają jej jakieś świństwa. Poza tym, nigdy nie wiadomo jak pies zachowa się kiedy poczuje alkohol.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2014 o 10:59

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 28) | raportuj
17 maja 2014 o 12:04

Ja miałam znajomą która grosza przy duszy nie miała, mieszkała w rozpadającej się ruinie w wiosce zabitej dechami ale kiedy przyszło poznać kawalera i zalegalizować związek to plany przewidywały wesele na 140 osób plus okoliczni mieszkańcy wiochy (bo przecież wypada zaprosić na darmowa wódeczkę nawet jeśli na co dzień od połowy dzień dobry się nie usłyszy a poza tym przecież co ludzie by powiedzieli). Nie kumam takich ludzi.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 15) | raportuj
9 kwietnia 2014 o 10:20

Standard, ja też dowiedziałam się o sobie kilku ciekawych rzeczy i jak się okazało u mnie na wiosce opinię najgorszych urew mają dziewczyny które z takowymi się nie trzymają i nie puszczają po kątach. A dowiedziałam się też, że ja i moi rodzice to mafia jakaś bo wciąż nas nie ma - bo ludzie pracujący ciężko od rana do wieczora zamiast czekać na zasiłek to na 100% mafia :-)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
8 kwietnia 2014 o 14:13

W dzieciństwie miałam wadę wymowy (nie wymawiałam R). Do mojego bloku wprowadziła się rodzinka z 5 dzieci (dziś dzieci jest już 8). Dzięki nim odkryłam metodę - dzieciaki od małego ledwo wymówią MAMA ale K*RWAMI rzucają tak biegle i wyraźnie że każdy logopeda by pochwalił :-)

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 19) | raportuj
18 marca 2014 o 9:53

@ross13: Nie lubię się kłócić - w małym prywatnym sklepiku ważne jest żeby te kilka pracujących ze sobą osób nie patrzyło na siebie bykiem. Co nie zmienia faktu, że zwracałam koledze uwagę, że on również jest w pracy a skoro jest stworzony do wyższych celów to niech idzie i je realizuje. Szefowej wysłuchałam i powiedziałam jej, że nie jestem sama w sklepie i za stan sklepu odpowiadamy razem. Poza tym, z tym kolegą nie tylko ja miewałam zmiany i widać przy innych zachowywał się podobnie i w końcu ktoś dał szefowi do zrozumienia że zaciekawią go nagrania z kamer, bo normalnie filmy zgrywane są tylko w przypadku kradzieży itp. Po jakimś czasie z kolesiem szefostwo się pożegnało z powodu jego zachowania. Z tego co mi opowiedziała koleżanka (nie było mnie w pracy bo miałam przerwę na studia) wynika, że zemścił się na tyle, na ile dały radę wykombinować jego ostatnie szare komórki. Jakiś czas po odejściu chcieli ściągnąć film z kamery z powodu kradzieży, ale nie udało się - ostatnie co się nagrało to uśmiechnięty kolega machający do kamery i odłączający ją.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
15 marca 2014 o 16:48

Z moją sąsiadką jest podobnie, choć tak właściwie to wyzywanie jej przez faceta od urew i ścierek było tylko stwierdzeniem faktu jej profesji. A jej ukochanym był jej ówczesny alfons. Tłukł ją i poniżał, wyrzucał ją z jej własnego mieszkania i wyżywał się psychicznie. Wieczne awantury nie dawały spać sąsiadom, dopóki nadmiar alkoholu nie dał o sobie znać i ukochany nie powiesił się po pijaku. Teraz dziewczyna ma 2 kolejnych dzieci (pierwsze z alfonsem albo nieznanym klientem, odebrała jej opieka) z nowym ukochanym - prawie gość mógłby być jej dziadkiem. Oprócz regularnych zmian polegających na pilnowaniu pobocza w jej związku z facetem nie zmieniło się nic.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
12 marca 2014 o 10:54

Też tak miałam. Moi rodzice są stosunkowo młodzi, bo 19 i 20 lat tylko ode mnie starsi, ale mają znajomych w ich wieku i młodszych, którzy mają dzieciaki o 5, 10 a nawet 18 lat ode mnie młodsze - w przypadku wspólnego wypadu kto ma się zajmować? JA! Nigdy nie byłam z tego zadowolona, bo właśnie przez rozwydrzone potomstwo znajomych moich rodziców mam uraz i niechęć do dzieci (no chyba, że trafi się jakiś grzeczny i nierozpuszczony maluch). Rodzice przegięli, kiedy zaprosili znajomych z synkiem, wtedy ok 8-letnim (albo mniej, nie pamiętam już) akurat w czasie, kiedy byłam na wakacjach. Ja miałam wtedy koło 13 lat, więc w moim pokoju było jeszcze mnóstwo zabawek. Nie żałuję nikomu pobawić się, ale geniusze wpuścili go do mojego pokoju bez opieki, bo dzieciątko się nudziło - nikt się nie zainteresował, co bachor robił. Kiedy wróciłam do domu, oprócz ogólnego bajzlu, znalazłam połowę pluszaków i innych rzeczy kompletnie zniszczonych - jak się okazało, smarkacz dorwał wielkie kuchenne nożyce i postanowił pobawić się we fryzjera. Dlatego, znając dzisiejsze realia wychowania bezstresowego, osobiście nie rozczulam się nad dziećmi. Nie raz musiałam się nimi zajmować, w czasie, gdy odpowiedzialne za nie osoby balowały. I przychylam się do przedmówców - jadąc na obóz, nie ważne czy harcerski czy nie, od opieki nad młodszymi są opiekunowie, a nie inni obozowicze. P.S. Ja bym te śpiwory zasikane zanosiła druhnie do domku/namiotu i tam zostawiała (najlepiej w upalny dzień) :-)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 marca 2014 o 10:55

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 25) | raportuj
7 marca 2014 o 13:49

Eeee dodam jeszcze jedno do pytań końcowych - kto pozostawia bez komentarza, że właściciel robi remont bez uprzedzenia, kiedy (jak wynika z historii) Wasze rzeczy były w mieszkaniu? Nie oskarżam zaraz o kradzież czy grzebanie w rzeczach, ale jeśli prywatna własność lokatorów jest w mieszkaniu, to jakim prawem on się tam kręci i to bez uprzedzenia?

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 19) | raportuj
7 marca 2014 o 10:38

Nigdy nie polecam zwierząt od weterynarzy - w związku z pracą znam cały zastęp weterynarzy i część z nich ma swoje zwierzęta, oto kilka przykładów: 1. Lekarz nr 1, którego opisałam jakiś czas temu, który załatwił mojego poprzedniego owczarka - ma kota i psa (labradora), z czego oba zwierzaki ledwo się poruszają bo szorują brzuchami po ziemi 2. Lekarz nr 2, posiadał hodowlę - rodowodowe, nagradzane berneńczyki. Od jakiegoś czasu nie rozmnaża ich już, ale pozostały mu 2 suki - w ciasnych klarkach, od miesiąca nie miał czasu do nich zajrzeć choć marudzę, żeby obejrzał jedną, bo łysieje na grzbiecie. O ile sama się nie zainteresuję, to psy toną we własnych kupach, a jeść dostają raz na kilka dni (jak twierdzą - by się nie utuczyły) 3. Lekarz 3 - operował moją kotkę, którą określił mianem "potężnej bestii". Nie ukrywam, miała lekki wałeczek, ale trzymała się w wadze 4-4,5kg, czyli standard. Przy jednej z wizyt kontrolnych widziałam jak żona doktorka odwiedziła go z ich pupilem - kocur miał co najmniej 9kg i ledwo mieścił się właścicielowi na rękach i nie - nie był to kot należący do dachowców z rodzaju wściekłus objadatus. Dlatego przestrzegam - sporo weterynarzy traci poczucie misji, a bardziej skupia się na zarabianiu pieniędzy, co odbija się na ich zwierzakach. Poza tym, wielu z nich może i potrafi wyleczyć zwierzaka, ale ni cholery nie ma pojęcia o ich żywieniu - najczęściej polecają karmy, od których dostają prowizję. Wiem, bo nie raz klienci pytają o karmę "po której pies ma zdrową kupkę" albo "aż się uszy trzęsą", a jak słyszą, że nie mamy takich bo to jedna z najgorszych i bezwartościowych karm, po których pies dostaje uczulenia, tłumaczą, że weterynarz im polecił właśnie taką.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
7 marca 2014 o 9:57

Jeśli chodzi o przewoźnik "Potworni Królowie Szos" to u nas już nie raz autobus leżał na boku, bo kierowcy w znany w okolicy zakręt (zwany przez miejscowych zakrętem śmierci) przy którym 30 to już za szybko, wchodzi z prędkością 80/h. I pomyśleć, że ta sama firma ma umowę na przewożenie dzieciaków do szkoły.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
4 marca 2014 o 23:05

No wypisz wymaluj mój tatulek - w jakiej szkole bym nie była, na informatyce tylko MS Office, a jak tatko coś spierniczy w kompie a ja nie umiem pomóc to słyszę "TO CZEGO CIĘ W TEJ SZKOLE UCZĄ?". Jednak kiedy przychodzi do przepisania tekstu, obrobienia, czy np prezentacji albo arkusza w exelu to staję się najukochańszą i najmądrzejszą córcią

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
4 marca 2014 o 13:42

@calodniowysen: Ja też tego nie ogarniam, znałam dziewczynę bez grosza, z zabitej dechami wiochy, która wychodziła za marynarza - planowane wesele na 150 osób + wszyscy mieszkańcy wiochy... Chłopak zasuwał żeby zarobić na jej zachcianki i jeszcze musiał wysłuchiwać wyrzutów w przypadku gdy koniec rejsu się opóźniał. Jedyne co ja zamierzam zorganizować to uroczysty obiad dla najbliższej rodziny (tej co utrzymuje z nami kontakt), ewentualnie jakąś imprezkę w domu. Naraziłam się też oddziałowi zdewociałych sąsiadek i kilku znajomym mamy ponieważ powiedziałam, że rezygnuję z kościelnego bo wolę pieniądze na księdza przekazać na schronisko :D

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
1 marca 2014 o 19:27

@Sharp_one: odpowiadam - pokolenie urodzone na początku lat 70' - koleżanka jest w wieku moich rodziców, ma 2 dzieci i 2 wnucząt. Do tego jest osobą o niespotykanymm spokoju a także tak bezkonfliktową, że nie dziwię się, że w tak niespodziewanej sytuacji zareagowała tak a nie inaczej. Współczuję jej czasem, bo w przypadku piekielnych klientów ona obrywa najbardziej bo nie umie się odszczeknąć. Gość miał szczęście, że nie trafił na mnie bo moja reakcja mogłaby spowodować co najmniej moje zwolnienie dyscyplinarne...

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
1 marca 2014 o 11:09

Ja poproszę mój akt w pomarańczach! albo nieee, bo płótno może nie przetrwać :D Lepiej coś z Disney'a! albo nie, sama sobie narysuję :D Żarty żartami ale czy naprawdę ludzie nie mogą zrozumieć, że jeśli ktoś ma 5 z matmy a 2 z biologii, to tak samo w szkole artystycznej można być dobrym z ołówka a słabym z rzeźby...

[historia]
Ocena: 40 (Głosów: 40) | raportuj
1 marca 2014 o 10:43

@mijanou: Nie obraź się, ale przypominasz mi kilku klientów w moim sklepie - szyld jak byk ARTYKUŁY ZOOLOGICZNE a przychodzą ludzie i proszą o bilet/papierosy/piwo/chleb (taaa bo 10 lat temu w tym lokalu była spożywka, w międzyczasie 2 sklepy z ubraniami, ale jak klient chce akurat taki towar to czemu my nie mamy?) Jeżeli ktoś specjalizuje się w danej dziedzinie to nie wciskaj mu na siłę czegoś innego - mnie najlepiej wychodzą postacie z kreskówek o czym wiedzą osoby, które chcą bym narysowała np. coś dla dziecka do pokoiku. I choć biorę pieniędzy bo dla mnie rysowanie to tylko hobby i zabawa, to jeśli PODKREŚLAM, że mogę co najwyżej narysować córeczce my little pony/bambi/króla lwa/małą syrenkę czy coś z mangi i jestem w stanie pokazać jak wyglądają moje prace, to nie dziw się, że jeśli ta osoba zawoła o portret córci w sepii czy akwarelach, to odejdzie bez niczego PS: I nie oceniaj wszystkich jedną miarą! Bianca porównuje to do muzyków, a ja z kolei zapytam: POSZŁABYŚ DO GINEKOLOGA Z BÓLEM ZĘBA ALBO DO OKULISTY ZE ZŁAMANĄ RĘKĄ??

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 marca 2014 o 10:46

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lutego 2014 o 16:04

@Osoba: Dzwoniliśmy wszędzie gdzie się da, pierwsze co to do zwierzchnictwa pomarańczowych że tak i tak nas potraktowano w danym punkcie, to oni na to tylko że to tylko salon partnerski i nic z tym nie zrobią.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
26 lutego 2014 o 13:00

Ja miałam podobnie, choć tu z kolei i firma i kurier nawaliły - ruter oddany do salonu, wysłany do naprawy, z naprawy wraca zniszczony... Ewidentnie wina kuriera. Salon wysłał papiery reklamacyjne że towar uszkodzony jakby kto po nim skakał. Jednak na tym salon zakończył działanie - od kuriera nie ma odzewu a salon nie poczuwa się do odpowiedzialności - towar szedł kurierem z ICH serwisu do ICH salonu ale wg nich to JA mam się martwić... (ruter oddałam na początku lipca 2013 i dotąd nie ma odzewu od salonu ani od kuriera)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »