Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Tajemnica_17

Zamieszcza historie od: 1 października 2013 - 22:28
Ostatnio: 4 maja 2024 - 14:42
O sobie:

Mam 28 lat. Żyję sobie i staram się nikomu nie wadzić
:D

  • Historii na głównej: 5 z 13
  • Punktów za historie: 1860
  • Komentarzy: 586
  • Punktów za komentarze: 2494
 

#29869

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia obrzydliwie medyczna, opowiedziana mi przez ojca koleżanki, lekarza.

Przywożą pacjentkę, lat dwadzieścia pięć, objawy: koszmarny ból w dole brzucha. Skręca się, ale dotknąć się nie daje. Podejrzenie jakiś kłopotów z układem rozrodczym, ale przy rozbieraniu protestuje tak, że nikt jej nie chce ruszyć, z obawy przed konsekwencjami rozebrania jej siłą i zaglądania w niewymowne.

Bóle nasilają się, badań przeprowadzić się nie da, bo pacjentka protestuje. W końcu opada z sił, lekarz już-już ma zlecić pełny zestaw badań, gdy coś go tyka. Ginekolog wezwany, kobita rozebrana.

Co się okazało? Otóż pani zalepiła sobie wejście do pochwy... klejem. Montażowym. I chodziła tak, jak się później okazało, cały tydzień, jakimś cudem nie skarżąc się na żadne poważniejsze objawy. A potem dostała okresu.

Ponoć, gdy ją odplombowali, smród walnął tak nieziemski, że doświadczonym chirurgom zrobiło się słabo.

Czemu w ogóle to zrobiła? "Bo wie pan, chciałam się poczuć jak dziewica."

służba_zdrowia adult

Skomentuj (65) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1387 (1461)

#62498

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z drugiej ręki, opowiedziana przez znajomą nauczycielkę, zamieszczona za jej zgodą.

Koleżanka [K] pracuje od kilku lat w szkole, zajmuje się nauczaniem początkowym. W zeszłym roku przyszła do niej pewna Pani i zadała jej klika pytań:

- Jakie książki będą wymagane przez [K] za 6 lat?
[K] odpowiedziała, że nie wie, czy jeszcze tu będzie pracować.

- Czy koleżanka ma już plan zajęć za następne 6 lat?
Odpowiedź jak wyżej.

- Jakie będą planowane wycieczki i zabawy dla dzieci za te 6 lat?
[K] już nieco zniecierpliwiona odpowiedziała, ze plany wykonuje z roku na rok, są zatwierdzane, bądź odrzucane przez dyrekcję i ona naprawdę nie wie, co będzie robić za 6 lat, czy w ogóle jeszcze będzie na tym świecie, czy szkoły nie zamkną (chciała uzmysłowić kobiecie absurd zadawanych pytań).

W końcu [K] zapytała ową Panią [P], czy pani planuje może do tej placówki zapisać swoją pociechę?
[P]- A i owszem.
[K]- A w jakim wieku jest pociecha?
Odpowiedź zwaliła [K] z nóg.
[P]- Ale ja jeszcze w ciąży nie jestem, ALE BĘDĘ! I chcę się porozglądać!

Odpowiedzialne podejście do tematu, czy może już przedpieluszkowe zapalenie mózgu?

szkoła

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 743 (819)

#41980

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znowu przygody na allegro. Tym razem z punktu widzenia kupującego.
-Nie wszystkie przytoczone sytuacje są moje, jednak opisuję je w pierwszej osobie.
-Pisownia oryginalna.
-Większość dotyczy ciuchów jednak mam nadzieję, że was to nie zrazi.

1.
-Dzień dobry, czy mogłaby Pani podać mi długość całkowitą spodni oraz obwód bioder?
-Ależ oczywiście, wysokość stanu 19cm, szerokość nogawki na dole 15cm.
-Hm, a mogłaby Pani podać wymiary o które prosiłam?
-Nie chce mi się mierzyć, a takie już wysłałam dziewczynie która wcześniej pytała, to skopiowałam.

2.
-Witam, czy jest możliwość zobaczenia jak spodnie leżą na kimś?

Wysłane zdjęcie które można zatytułować "duży czarny kwadrat".
Na prośbę o zdjęcie na którym byłoby widać więcej poza i tak ledwo widocznymi białymi skarpetkami dostaję... to samo zdjęcie.

3.
Znów prośba o wymiary.
-Dzień dobry, jaki jest obwód w biuście?
-Jak mash durze doje to się nie wcisniesh.!

4.
-Witam, czy mogłaby Pani wysłać sweter poleconym priorytetem, jeśli tak to ile by on kosztował?
-Ależ oczywiście. 20zł.
-Według cennika poczty polskiej niemożliwe aby list kosztował więcej niż 12,1 zł.
-W takim razie 3zł.

Nie ma to jak popadanie ze skrajności w skrajność. Po zapłacie dostałam maila, w którym sprzedająca kazała mi oddawać 6zł, bo jednak wysyłka wyniosła ją 9zł. Z wyzwiskami i caps lockiem.

5.
-Jaka jest długość spódnicy?
-Tak.

6.
-Witam, zamówiłam bluzkę w kolorze żółtym, a dostałam białą, chciałabym ją odesłać, kiedy mogę spodziewać się zwrotu pieniędzy?

Po trzech dniach otrzymałam barwnik do ubrań w saszetce, taki z pasmanterii za 3 zł. Od sprzedawcy oczywiście, odpowiedzi na maila nie dostałam. Po wystawieniu negatywa odpisał
"NO PRZECIEŻ WYSŁAŁEM FARBE, CZEGO CHCE WIĘCEJ?"

7.
Kupiłam książki. Po przelaniu pieniędzy dostałam od sprzedającej maila, że skoro mieszkamy w tym samym mieście to mogę je odebrać osobiście. Książek było dość sporo więc wysyłka wysoka, warto było ruszyć cztery litery.
Po odebraniu książek i prośbie o zwrot pieniędzy za wysyłkę otrzymałam odpowiedź:
-TE! 14 złoty to moje! Ja specjalnie do pracy nie poszłam żeby ci je dać, więc nic ci nie oddam.

I trzaśnięcie drzwiami.

8.
Znów to samo miasto. Tym razem jednak aby odebrać zakupioną rzecz musiałabym jechać ponad dwie godziny z 3 przesiadkami. Napisałam, że wole wysyłkę listem bo po prostu nie opłaca mi się tłuc przez pół miasta. No i myk, mijają 2 tyg a tu nadal nie ma przesyłki. Po naskrobaniu maila czarująca odpowiedź:

"Trzeba było przyjechać, wyśle jak mi się zachce"

9.
I znów odbiór osobisty. Otwiera mi drzwi chłopak w moim wieku. Daje zakupiony towar i rzecze, głaszcząc mą rękę "Bo wiesz, moja dziewczyna wraca za pół godziny, nie musisz za to płacić..." + podniesiona brew i szelmowski uśmiech.

Aż się za mną kurzyło na klatce.

10.
Zamawiam kurtkę, wybieram paczkę priorytetową. Dostaję przesyłkę wysłaną listem poleconym. Dla wyjaśnienia: taki list jest o wiele tańszy, a zapłaciłam 15zł za paczkę. List około 9zł kosztował. Niby niewiele, ale piszę maila.
Odpowiedź:
"Sory nie moja wina że ejstem intelegientniejsza i sprytniejsza od ciebie".

11.
Kupuje rajstopy. Mają być nowe i zapakowane.
Dostaje śmierdziuchy, znacie ten żart: co "pachnie" jednocześnie stopami, tyłkiem i pochwą?
No właśnie, te rajstopy chyba był inspiracją do niego.
Odpowiedź sprzedawcy na pełen oburzenia mail:
"KOCHANA, BO JA MYSLALAM ZE TY FETYSZYSTA JESTES.? KTO NORMALNY KUPUJE RAJSTOPY NA ALEGRO.?!"

12.
Prośba o wymiary.
-A kupisz? Bo jak nie to mi sie nie oplaca mierzyc.

13.
Proszę o więcej zdjęć, bo to co jest na aukcji to tylko zdjęcie samej góry spodni, do tego tylko przód.
Odpowiedź:
"posuzkaj se na gogleeeee".

14.
Opis aukcji "bluzeczka rozmiar typowe S, na więcej pytań chętnie odpowiem, pisac na priv :)"
No to pytam o długość bluzki.
Odpowiedź:
"ROZMIAR TYPOWE S, NIE UMIESZ CZYAC CZY CO?!?!?"

15.
Proszę o wysłanie potwierdzenia nadania przesyłki, bo zamówionej rzeczy nie dostałam ,a minął już prawie miesiąc.
Dostaje screen potwierdzenia, który jest do kogoś innego.
Na prośbę właściwy screen bo ten jest błędny dostaję:
"Jest pani delikatnie mówiąc głupią cymabłką, przeciez to prawdziwe potwierdzenie, idź na poczte jak nie wiesz jak wyglądają potwierdzenia dziecko drogie."

16.
Kupiłam kilka ubrań za "grosze". Po chwili dostaje maila od sprzedawcy:
"Nie sądziłem, ze te okropne szmaty ktoś kupi :D"

17.
Zamówiłam rzecz, dostałam zupełnie inną. Na prośbę o zwrot pieniędzy lub wymianę towaru dostaje odpowiedź:
"Nie ma to jak żerować na cudzej pomyłce pazerny polaczku".

18.
Prośba o prawdziwe zdjęcie męskiej koszulki (bo te na aukcji coś mocno wyretuszowane były).
Pani wysyła zdjęcie na sobie, od pasa w dół była nago.

internet

Skomentuj (50) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 938 (1016)

#78610

przez ~crazycatlady666 ·
| Do ulubionych
O tym, jak skutecznie zniechęcić do siebie nową lokatorkę w kilku krokach.

Najpierw krótkie wyjaśnienie - wynajmuję pokój w mieszkaniu trzypokojowym. W jednym pokoju mieszka para po trzydziestce, to oni są prawą ręką właściciela i zajmują się sprawami finansowymi, dbają o mieszkanie, naprawę sprzętów i w razie jakiegokolwiek problemu, trzeba się zgłaszać do nich. W drugim, jednoosobowym pokoju gnieżdżę się ja, natomiast w trzecim (stwór z kosmosu jak na moje oko) dziwak studiujący psychologię.
W sumie to ciekawe, że wiele osób z problemami psychicznymi wybiera właśnie ten kierunek. Ufoludek nie jest wyjątkiem od tej reguły.

Krok 1. Jesteś pierwszy raz w nowym mieszkaniu, parka robi ci kawę i woła ufoludka, coby się zintegrować. Ufoludek siada koło ciebie na kanapie i patrzy się przed siebie bez słowa. Ponieważ para gdzieś się zapodziała (jesteśmy w ich pokoju), zagaduję grzecznie jak mu się tu mieszka. Odpowiada że net jest *ujowy, dodatkowo on ściąga filmy i gry przez całe dnie, więc aby obejrzeć film bez "mielenia", trzeba go ściągać z godzinę. Nie powiem że mi gul nie skoczył, o dziwo okazało się to nieprawdą (tak jak spędzanie całego dnia przez ufoludka na uczelni, podczas mojego 3-tygodniowego bezrobocia najdłuższy czas, kiedy go nie było trwał 2 godziny).

Krok 2. Wchodzę do kuchni, mam zamiar zrobić obiad gdy momentalnie materializuje się tam ufoludek. Pomyślałam, że chce zrobić sobie herbatę czy coś do jedzenia, ale nie. Stoi i patrzy co robię. Jakoś niemiło mi się zrobiło, pytam więc czy chce się do zlewu dostać czy jakieś szafki w kuchni, a ja mu przeszkadzam. Nie, nic nie chce. Po prostu gapi się na to, co ja robię.

Żeby nie było tak dziwnie, zaczynam coś gadać. Nagle on wskazuje na grafik sprzątania, mówi że ten tydzień to moja kolej i mimo dokładnych rozpisek na kartce - sam tłumaczy co mam zrobić. Twierdzi, że sam ogarnia mieszkanie w 15 minut, po sekundzie się poprawia, że jednak zajmuje mu to godzinę...
Mówię że posprzątam w piątek, bo wyjeżdżam na weekend i będę późno w niedzielę. On odpowiada, że fajnie iż wracam w niedzielę, zdążę wynieść śmieci bo on tego nie lubi robić, a od poniedziałku jego kolej. Miło.

Krok 3. Wystarczy że puknę drzwiami, koleś (bardzo osamotniony) nieważne ile razy wejdę i wyjdę z mieszkania czy z pokoju, wyłania się ze swojej pieczary licząc nawet na chwilową wymianę zdań. Przypominam że jest to student trybu dziennego, jest maj więc do sesji daleko, a chyba zajęcia jakieś ma (ale widocznie nie chodzi).

Kilkukrotnie wprasza się niechciany do pokoju, a ja nie chcąc rozpoczynać wspólnego mieszkania kłótnią, przeglądam spokojnie internet i prowadzę niezbyt klejącą się konwersację.

A oto jakich mądrości dowiaduję się od ufoludka - On kobiety tresuje, odcina od koleżanek i nie pozwala wyjść na miasto bez niego. Kobieta (a raczej dziewczyna, bo swe zainteresowanie kieruje wyłącznie na nastolatki, sam ma 23 lata) ma robić zakupy, gotować i sprzątać. On nie pomaga, bo zajmuje się męskimi rzeczami (ciekawe jakimi? Śmieci nawet wynieść nie chce, a w mieszkaniu nigdy nic nie naprawił) poza tym UTRZYMUJE JĄ. To ciekawe, bo twierdził że żyje ze stypendium w wysokości 1000 zł. Koszt za wynajem pokoju to ok 700 zł. Cud?

Krok 4. Ufoludek jest męczący i nachalny. Nie dość, że wbija się do cudzego pokoju (niezapraszany!) to jeszcze krytykuje - przełącz muzykę, bo polski rock to gówno. Nie przeglądaj piekielnych, moja była to czytała i to jest gówno. Włącz jakąśdziadowskądlaciebiemuzykę, oczywiście odmawiam i mam go gdzieś.

Stara się wyciągnąć mnie na miasto, bo gra The Cranberries i chce iść do parku, by podsłuchać jak grają w pobliskim budynku. Nie zgadzam się, koleś wygląda jakby miał mi za to dać w gębę.

Krok 5. Kłam jak najęty. Co 2,3 dni przez kilka ładnych godzin nie ma internetu. Ufoludek podobno potrafi go naprawić, ale nie chce mi pokazać jak. Argumentuje brak netu, mówiąc że poprzednia lokatorka (20-letnia kelnerka) coś namieszała w sieci i dlatego tak jest. Para, o której wspominałam wcześniej - przebywa większość czasu poza domem. Okazuje się, że nigdy nie ma takiej sytuacji kiedy są w mieszkaniu. Zgłosiłam im zaistniałą sytuację, byli szczerze zdumieniu, bo ani Ufoludek ani poprzedni lokatorzy im tego nie zgłaszali. Może popadam w paranoję, ale podejrzewałam ufoludka o odcięcie mi sieci, by lepiej gry i pornole ściągać.

Krok 6. Ufoludek odrzucony przeze mnie, zaczyna nieładnie o mnie mówić. Rozmawiam sobie w swoim pokoju, drzwi zamknięte, ton głosu normalny. Narzekam na internet, trochę na ufoludka, wszystko co mówię kilka godzin później jest powtarzane przez niego w kuchni, gdy rozmawia z naszą współlokatorką. Myślał, że nie usłyszę? Zwłaszcza że mam pokój tuż obok kuchni?

Krok 7. W końcu kolega znajduje czas i mnie odwiedza! Dzwoni domofon, ufoludek wygląda ze swej pieczary. On się nie odzywa, ja się nie odzywam, tylko otwieram drzwi guziczkiem.
Ufoludek specjalnie wychodzi do kuchni, skontrolować z niej kto wejdzie. Wszystko przebiega bez słowa gdyż już wtedy nie udajemy nawet, że się lubimy.

Przychodzi kolega, ufoludek patrzy jak wyciągam dwa piwa z lodówki, zagląda do szafki kiedy ją otwieram i wyjmuję otwieracz. Otwieram koledze drzwi do mojego pokoju i po chwili zatrzaskuję je przed nosem ufoludka, który wracając do siebie chce zapuścić żurawia do mojej samotni.
Boję się studentów psychologii...

stancja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 192 (252)

#78298

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ludzie boją się robotyzacji, że sztuczna inteligencja podbije ludzkość itp. itd., ja tymczasem poważnie zaczynam obawiać się pajdozacji, bo coraz młodsza dzieciarnia jest coraz to mądrzejsza (bez ironii).

Piekielnym jestem ja (prawdopodobnie).

Poluję na smakołyk w chłodziarce w sklepie, obok mnie inna łowczyni, na oko 5-6 letnia, w każdym razie wzrostu takiego, że aby wypatrzyć zawartość stoi na palcach, kurczowo trzymając się krawędzi. Odsuwam pokrywę i widzę, że pojechałem po palcach nieletniej, niezguła ze mnie klasyczna.

Czekam na wybuch płaczu i oczami wyobraźni widzę, jak jakiś tatuś wielkości Hardkorowego Koksa wsadza mnie głową w dół do tej chłodziarki, ale dzielna heroina ani piśnie; rzucam z uśmiechem "Sory!".

Na co dziewuszka - i jest to wierny cytat - "A ty człowieku po polsku już nie umiesz?"

Ulatniam się, okryty wstydem.

dzieci

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 385 (407)
zarchiwizowany

#77548

przez Konto usunięte ·
| było | Do ulubionych
Od dłuższego czasu się zastanawiam, dlaczego nasi kochani Admini pozwalają na to, by funkcjonowały tutaj nic nie wnoszące, agresywne trollkonta, takie jak AdamN, SandraNH, OchydnaFormaDobra? Pierwszy i ostatni z nich to ewidentna recydywa zbanowanych wcześniej kont.

MorogToKatolskaSzmata dostał ostatnio bana, ale jakim prawem w ogóle pozwolono komuś przez tak długi czas funkcjonować z nickiem obrażającym innego użytkownika?

W regulaminie jest napisane czarno na białym, że Admini widzą IP każdego użytkownika (dziwne, że nie wyeliminowało to multikontowców). Dlaczego więc pozwalają na to, by banowani użytkownicy zakładali nowe konta? Czy to ma jakiś pozytywny wpływ na portal? Bo na atmosferę z pewnością nie.

Co do samej atmosfery. Ostatnio wywiało stąd kolejnego szanowanego użytkownika z pierwszej czterdziestki topu wszechczasów, prawie 50 historii na głównej, ciekawe zajęcie i świetny język. Sporo regularnych, popularnych, inteligentnych komentujących (swoją drogą, czemu oni nie są wyróżniani niebieskimi nickami?) również zamilkło.

Czy Admini przymierzają się do zamknięcia portalu nie reagując na jego powolne wymieranie?

Co skłoniło mnie do zamieszczenia tego wpisu?
Przyznam szczerze, że jest to ból tylnej części ciała po tym, jak moja historia została (po raz kolejny!) zminusowana i skrytykowana przez osobę, która dosłownie przed chwilą utworzyła konto. Jestem głęboko przekonana, że to jeden z tutejszych "recydywistów".

Ile minusów jest codziennie klikane przez takich frustratów? Ile historii spada w odmęty archiwum, a komentarzy jest cenzurowanych (poniżej poziomu)? Jak bardzo utrudnia to dyskusje? Ile osób przez to boi się zamieścić ciekawą historię? Jak bardzo spada przez to popularność?

Przyznam szczerze, że ten wpis jest czymś w rodzaju łabędziego śpiewu. Zaczyna mnie irytować to, że zamieszczam tutaj skorygowane, dopracowane, wypieszczone wpisy tylko po to, by dostać na początku dziesięć minusów z trollkont, a potem jeszcze pięćdziesiąt na zasadzie owczego pędu. Nie chce mi się już tutaj wchodzić.

I nie mi jednej.

O ile nie napadnie mnie o tej porze jakiś zapchlony multikontowiec, być może przeczytasz ten wpis, Użytkowniku i napiszesz pod spodem, co na ten temat sądzisz. Piekielni nie mają forum, ale uważam, że mam prawo napisać o tym tutaj, dlatego że ta sprawa niewątpliwie ocieka piekielnością, choć toczy się w wirtualnym świecie.

Skomentuj (94) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 143 (239)

#74619

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Jechałam sobie autobusem miejskim z trzyletnim synem. Młody to zapalony autobusiarz, więc zachwycony, w łapce trzyma bilet i siedzi sobie spokojnie na moich kolanach, wpatrzony w widoki za szybą. Nagle podchodzi do nas jakiś facet- i wyrywa Młodemu bilet!

Dziecko w ryk (bo nie chce mandatu. No i zbiera maniakalnie bilety). Mnie za bardzo zatkało żeby cokolwiek powiedzieć, ale odezwała się jakaś pani obok, pytając, czy nie wstyd mu tak dziecko okradać. Nie odpowiedział. Cóż...
Uspokoiłam syna, wymieniłam z tą panią kilka uwag o upadku obyczajów. Zaraz i tak mieliśmy wysiadać więc olałam sprawę.
A tu na następnym przystanku wsiadają kontrolerzy, bileciki do kontroli!

Facet uśmiecha do do mnie tak po chamsku, z widoczną pogardą. Dwie czy trzy osoby powiedziały, żebym się nie martwiła, one poświadczą że tamten ukradł bilet.
A ja sobie obserwowałam minę faceta, kiedy kontroler poinformował go że jedzie bez ważnego biletu i należy się mandat :D
Zawsze daję Młodemu stare, zużyte bilety. Karma is a bitch :D

komunikacja_miejska

Skomentuj (38) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 650 (668)

#59457

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielna byłam tym razem ja. Kolejny raz dostałam nauczkę, by nie sądzić po pozorach.

Byłam w kościele. Przede mną usiadł niepełnosprawny pan (nieskoordynowane ruchy, cały się trząsł). Dodatkowo nie pachniał zbyt ładnie. Pomyślałam "niepełnosprawny, pewnie ciężko mu się umyć, a nie miał mu kto pomóc", więc po prostu dyskretnie się odsunęłam. Ludzie siedzący w tej samej ławce przesunęli się również, a zapach potu i nieświeżego ciała się nasilił. Ten zapach dochodził od... eleganckiego, starszego pana w garniturze. Ów kaleki pan, jak się później okazało pachniał całkiem przyjemnie.

kościół

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 583 (673)

#49018

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pewna anegdotka od mojego szwagra.

Szwagier podobnie jak ja, pracuje w korporacji, z tym, że amerykańskiej. No i branża inna.

Pewnego dnia przyjechała do polskiego biura delegacja prosto z Nowego Jorku. Co ważne, w jej skład wchodził pewien czarny manager. Toczą się rozmowy, rzecz jasna po angielsku... i w pewnym momencie jeden niezbyt rozgarnięty polski manager mówi do drugiego:

- Te, patrz, murzyna przysłali.

Na to "murzyn" niemal czystą polszczyzną:

- Słuchaj pan. Moja rodzina od strony mamy pochodzi z Nigerii, ale rodzina ojca jest z Polski. I ja doskonale rozumiem po polsku. I jeszcze jedno: gdy porówna się moje i twoje zarobki, to okaże się, że ja jestem czarny, a murzynem to jesteś ty.

Ponoć polski manager zrobił się biały... jak ściana.

adult

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1538 (1632)
zarchiwizowany

#66298

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pewien pan był znany z tego na pogotowiu, że nakładał sobie różne rzeczy na penisa w celu przedłużenia erekcji: metalowe obrączki, nakrętki i takie tam. Ale raz przeszedł sam siebie, bo po wykręceniu stałego numeru zasnął. Gdy po kilku godzinach trafił na SOR, jego ptak zmienił się w ptaka rajskiego (był taki kolorowy) i za cholerę nie dało się go uwolnić z uwięzi. Zapadła decyzja: trzeba wezwać straż pożarną z piłą, inaczej jak nic pan więcej dzieci mieć nie będzie. Pech chciał, że strażacy akurat byli zajęci poważniejszymi sprawami i przyjechać nie mogli. Po długich dywagacjach ktoś wpadł na pomysł, żeby zawezwać dyżurnego hydraulika. Ten na szczęście był dostępny i miał potrzebny sprzęt. Po pełnej napięcia operacji cięcia pierścienia i polewania zmarniałego narządu wodą w celu chłodzenia, udało się odratować przyrodzenie.

Pan hydraulik będzie chyba wspominał całą akcję do końca życia 

słuzba_zdrowia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 215 (369)