Profil użytkownika
Walford ♂
Zamieszcza historie od: | 27 marca 2012 - 18:06 |
Ostatnio: | 3 listopada 2023 - 17:01 |
- Historii na głównej: 7 z 12
- Punktów za historie: 4525
- Komentarzy: 81
- Punktów za komentarze: 335
Zamieszcza historie od: | 27 marca 2012 - 18:06 |
Ostatnio: | 3 listopada 2023 - 17:01 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Masz rację oczywiście, ale też warto rozróżnić faktyczną manipulację (czyt. wciskanie badziewia na chama) od sprzedaży. Bo jest różnica między przekonaniem klienta do zakupu produktu, który jest lepszy i/lub tańszy od tego, który można dostać w sklepie, a wciśnięciem, jak wspomniałeś, szrotu, który w sklepie można kupić trzy razy taniej i do tego trzy razy lepszej jakości. Po prostu sprzedawca sprzedawcy nierówny.
Sztuczek, które sklepy stosują w zupełnie inny sposób, żebyś kupił u nich a nie gdzieś indziej?? Bo jak dla mnie są to mechanizmy wykorzystywane świadomie lub nieświadomie od zawsze. Tylko ostatnio, ponieważ ktoś to usystematyzował, to zaraz znalazł się ktoś, kto dla tej systematyki znalazł pejoratywne określenie :)
To zależy - jeśli pojedziesz, usłyszysz coś takiego, to możesz też liczyć na jakieś słowo wyjaśnienia, informację co się stało i dlaczego :) A jak dostajesz SMSa, po czym telefon jest wyłączony, to tylko wkurza. Zwłaszcza, że w niedzielę o 19, raczej nic innego sobie nie zaplanujesz na poniedziałek :)
Mnie też zastanawia na cholerę ta cała szopka, skoro "jednak nie" :) Massai - sugerujesz, że powinienem być bardziej widoczny? Bo przyznaję bez bicia, że "goły system prowizyjny" na który się decyduję, to jest już przejaw pewnej desperacji i konstatacji, że nie ma co wybrzydzać, brać co dają - wychodząc z założenia, że lepiej coś robić i choćby mieć szansę na zarobienie kasy, niż nie robić nic i kasy nie zarobić na pewno :)
Chętnie poczytam jeszcze historie o Smoczycy. Nieważne czy nie są trochę "naciągnięte". Wszak nawet popularnie stosowany zabieg hiperboli ma służyć właśnie wyeksponowaniu pewnych piekielności. To nic, że trochę przejaskrawione. Mam tylko jedną prośbę - popracuj nad stylem, bo trochę ciężko się czyta, a jak nie jesteś pewna pisowni jakiegoś słowa to w internecie kilka słowników ortograficznych funkcjonuje. Brak polskich znaków jakoś przeżyję :)
Twoi zapewne tak długo nic w ustach nie mieli, że plunęli gęstą śliną na etykietę :P
Jakie "dziękuję", jakie "dziękuję"?? Toż to zbrodnia przeciwko narodowi polskiemu i randze stanu żulowskiego. Nie zgniotłaś puszek, spotkała Cię zasłużona kara :)))))))
Ja z mangi to chyba tylko Hellsinga i to jeden tom przeczytałem :)
A właśnie o tym samym myślałem :D A ufokom się należy :P
Na Bachanaliach jeszcze nie byłem.
Ba! Ona nawet uważała, że mnie nie zna w ogóle :) Ale jakoś wcześniej (te 3-4 miesiące temu) jakoś mnie poznała i zadała sobie trud porozmawiania i wymienienia się numerami.
Sam bym pojechał, ale z kasą ostatnio krucho :/
And back to you from Rataje :)
Kolega z Poznania. Taaa, byłem jej wdzięczny za tego SMSa :D Dzięki temu spotkałem znajomych :D
Jak to po ch*j?? Każdego da się uratować :) Może syneczek nie byłby taki "zły", gdyby go pozbawić wątpliwej przyjemności towarzystwa matki :) Po uprzednim uniknięciu cegłówki rzecz jasna :D
Nienawidzę plagiatorów, plagiatów i podszywania się pod kogokolwiek/cokolwiek, ale zrozumcie jedno - trzeba wiedzieć kiedy i na co reagować. Był taki kawał jak facet trafia do Nieba i Piotr go zapytał, czy popełnił dobry uczynek. Facet powiedział, że widział jak pięciu gości napastuje dziewczynę i ją próbował ratować. Na pytanie kiedy to było, facet odpowiada, że jakieś trzy minuty temu. Chodzi mi o to, że pojedynczym aktem bohaterstwa, zwłaszcza w niewłaściwym momencie, nic się nie da zdziałać, a tylko można samemu sobie problemów narobić, jak w tej konkretnej sytuacji. Nie namawiam, broń Boże, do popierania takich praktyk, ale misja "sam przeciwko światu" sprawdza się tylko w powieściach pokroju "Conana". A poza tym - jak ktoś tu przytomnie zauważył - autorka nie tyle była zbulwersowana faktem plagiatu tylko tego, że za włożoną pracę dostała niższą ocenę i tylko dlatego doniosła. PS. Miałem kilka tego typu osób w mojej klasie w liceum. Cóż to za słuchy chodziły pomiędzy nimi, gdy pewnego razu z pracy klasowej z polskiego dostałem 5, a najlepsza z nich 4- :) Cała klasa miała ubaw :D PSII. A w mojej ocenie historii znalazła odzwierciedlenie nie reakcja "szlachty" na donosicielstwo, a to, że ta historia nie jest niczym nadzwyczajnym - zawsze w każdej klasie jest "szlachta", "przeciętni" i "nerdy" i zawsze jak się "szlachcie" na odcisk nadepnie to trzeba się liczyć z zemstą. Nothing special.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 sierpnia 2012 o 20:46
Nie mogłaś go wybawić z opresji i na złość mamuśce zaprosić gdzieś na kawę?? :P Matce byś dowaliła, a i może młodemu byś pomogła wyrwać się spod "matczynych skrzydeł" :) Nie mówię, że coś by miało z tego wyjść (choć tego nie wiadomo), ale może młody by się chociaż przełamał :)
Doskonała riposta :) Prawie oplułem monitor kawą :D
Cytuję: "Wracałem od mojej ówczesnej dziewczyny[...]. Mogłem iść z buta, ale wyszedłem od niej NIECO ZMĘCZONY, a autobus akurat podjechał, to się skusiłem." Pozdrawiam
To ja może też bardziej wprost napiszę - może i "okradam" MPK (choć mógłbym trochę z tym stwierdzeniem polemizować), ale też ponoszę konsekwencje tego "okradania". Poza tym - dlatego właśnie ironizuję z tego mojego "skąpstwa", że nie chce mi się wydać tych dwóch zł na bilet na jeden przystanek a płacę mandaty po 100 zł. Dlatego wstęp, choć może nie wszyscy zauważyli, ocieka dość gorzką autoironią.
Jak mam ochotę przeczytać jedną stronę z całej gazety to znajduję jej internetowe wydanie. Internetowych wydań przejazdów komunikacją miejską niestety nie ma.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2012 o 13:29
Rozumiem ból, kolano, "ciężar" gitary, ale zdecydowanie po pierwszym, góra drugim takim incydencie trzeba było skorzystać z zasady przytoczonej przez lillith. Z tego co wiem, odległości między miejscami w autobusie nie są zabójczo duże, myślę, że dałabyś radę przebyć te kilkadziesiąt centymetrów w lewo/prawo, zamiast potem cierpieć ból pospiesznego człapania do wyjścia.
Też kiedyś sytuacja życiowa zmusiła mnie do podjęcia takiej próby "sprzedaży usług telewizyjnych". Co prawda z opcją "porucham" się nie spotkałem, nawet u starszych pracowników, ale przerażające jest to jak łatwo zmienić "sprzedaż" w "manipulację".
Bardzo mi przykro ale cukru w kostkach nie było :)
Tak to się losy dziwnie plotą :) Ale ważne, że wiesz co się z nami działo tak długo :)