Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cynthiane

Zamieszcza historie od: 26 grudnia 2012 - 16:01
Ostatnio: 25 maja 2022 - 15:22
O sobie:

http://bezuzyteczna.pl/finskie-slowo-pilkunnussija-doslownie-61702

  • Historii na głównej: 37 z 56
  • Punktów za historie: 28093
  • Komentarzy: 618
  • Punktów za komentarze: 4216
 
zarchiwizowany

#54552

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając wiele historii na temat wyzwisk i obelg mam wrażenie, że są naciągane. Większość jest, ale już wiem- nie wszystkie. Sama się o tym przekonałam, że niektórzy ludzie nie mają hamulców moralnych.
Wizyty w owym przybytku dotyczyć też będzie inna historia...

Miałam okazję podziwiać pracę Izby Przyjęć z perspektywy pacjenta :) A ponieważ trafiłam tam z podobnymi objawami co inna [D]ziewczyna, w gabinecie również byłyśmy razem, co samo w sobie jest piekielnością... Gdyby stan mi pozwalał, zrobiłabym personelowi jesień średniowiecza. Ale zależało mi na jak najszybszym otrzymaniu pomocy, a nago tam nie paradowałam, więc wsio ryba, kto jest obok.

Na pierwszy ogień poszła [D]ziewczyna, jak się okazało, 16-letnia. Lekarka wypytuje o ból brzucha, który ją tu sprowadził: jakie objawy, jak długo trwa, w którym miejscu. Po chwili:

[L] A może jesteś w ciąży?
[D] Nie.
[L] Na pewno?
[D] Tak, na pewno.
[L] A skąd wiesz?
[D] ….
[L] W tym wieku się puszczacie i nawet nie wiecie, kiedy i z kim, dlatego pytam jeszcze raz. A robiłaś test?
W tej chwili w oczach dziewczyny pojawiły się łzy i już, gdy miałam się odezwać, wypaliła:
[D] Nie muszę, jestem bezpłodna od urodzenia. A pani wie to z doświadczenia?
Łzy zniknęły. Pojawiła się satysfakcja i jak później się dowiedziałam, wstyd, bo głupio było jej mówić o tym przy mnie. Jakby nie było, to sprawa prywatna.
Po badaniu nastolatka wyszła, a gdy zostałam sama z panią doktor, usłyszałam jeszcze, że pewnie tylko jej tak g*wniara odpyskowała i albo trafi tu na porodówkę, albo się wyskrobie.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 230 (280)

#53718

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać... ;)

Moje auto odmówiło posłuszeństwa. Ot tak, po prostu. Zmusiło mnie więc do pożyczenia auta. Padło na renault 19 chamade.
Bez wspomagania, większe od mojego... jeździ się dziwnie, ale ważne, że nie muszę brać urlopu przez taką błahostkę ;)

Ale... spotkałam dziś błyskotliwego pana, który nie grzeszył rozumem. Bo podczas gdy ja jechałam drogą z pierwszeństwem, co ważne - skręcającą w prawo, pan pędził swoją niestarą alfą romeo na wprost. Na wprost mnie przy okazji.
Nie mogę uwierzyć, że jechałam renówką właśnie. Mój citroen miał słabe hamulce... Cudem uniknęliśmy kolizji.
Między mną a kierowcą wywiązał się taki dialog:

[J] Czy nie widział pan znaków?! To jest droga podporządkowana!
[K] No widziałem, pani miała pierwszeństwo...
[J] ?!
[K] No myślałem, że zdążę, to takie stare auto, więc zanim pani by się doturlała, ja bym przejechał! Skąd mogłem wiedzieć, że ten grat tak szybko tu dojedzie?!
[J] Skoro grat, to mógł pan się domyślić, że nie wyhamuję!

Identycznym tekstem uraczył panów policjantów. Idiota, idiota..!

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 590 (656)

#53613

przez (PW) ·
| Do ulubionych
http://piekielni.pl/53592 stało się inspiracją. ; )

Zostałam ciocią. Jest tradycja podarowania prezentu maluszkowi/jego rodzicom, w czasie pierwszej wizyty. Ja postanowiłam zrobić torcik z pieluszek, wybrałam się więc prosto z pracy na zakupy. Nie tylko po "produkty do tortu", ale takie codzienne dla mamy.

Na taśmie lądują: pieluszki dla niemowlaka, duża paczka duuużych podpasek, chusteczki nawilżane, jakaś spożywka.

I wtedy słyszę za sobą rozmowę matki i córki, córka z wózeczkiem- znaczy, że też już jest mamą.

[M] Widzisz tą tam? (o mnie) Dziecko urodziła, a jakoś wygląda!

Ja ->typowy strój biurowy.

[C] No widzę.. Ale skąd wiesz, że urodziła?
[M} Pieluchy kupuje! Pierwsze, znaczy niedawno rodziła! O, i podpaski!!!! Czyli rodziła na pewno. A jakoś wygląda. Nie to, co ty! Umalowałabyś się, uczesała, schudła, a nie! Mała miesiąc prawie ma, a ty dalej jak ściera wyglądasz! (?!) Zobacz! Obcasiki, ciało zgrabne, makijaż! A Ty? Rozlazła taka!

I w ten deseń kilka minut. Nie zwracała uwagi na prośby młodej mamy, żeby przestała ani jej płacz. Kim trzeba być, by tak traktować własną córkę, w dodatku krótko po porodzie? Wiele pań miesiącami, latami dochodzi do dawnego wyglądu, a niektóre wcale.

sklepy

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (725)

#53068

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia długa i stara, bo z któregoś zimowego miesiąca, ale jednak się nią podzielę.

Na wstępie- mam połowicznie sparaliżowaną mamę. Znaczy to tyle, że ma problemy z... ze wszystkim praktycznie: chodzeniem, mówieniem, siadaniem nawet.
Mama zawsze byłą aktywna, samodzielna i samowystarczalna, więc bycie skazaną na łaskę i niełaskę kogokolwiek to dla niej tragedia. Ćwiczy więc godzinami w domu i w ośrodku rehabilitacyjnym.

Rehabilitacja w moim mieście mieści się w kompleksie szpitalnym (nie wiem jak inaczej nazwać), w sąsiedztwie Izby Przyjęć. Mają też wspólny parking. Duży powierzchniowo, żeby spokojnie karetki mogły się wymijać, ale przez to auta mogą stać jedynie na bokach. (placyk to prostokąt, miejsca parkingowe tworzą jego obwód).
I zdarzyło się, że jedyne wolne miejsce było naprzeciw wejścia, czyli jakieś 30-40 metrów od niego. Zima, śnieg i lód - wiadomo, Mama nie dojdzie tam. 'Podjadę, odprowadzę mamę na salę i zaparkuję', myślę. Ale przy samym wejściu koperta (jest wąsko, zakaz parkowania- coby karetkom nie utrudniać), obok niej babuleńka na wózku. Sama.

Zatrzymuję się więc dobre kilka metrów od wejścia, ale tyle przecież damy radę - lepsze 5 niż 35 ; ) chciałam wysiąść, ale zobaczyłam, że do staruszki idzie kobieta. Czekam aż przejdą (na izbę, rehabilitację - gdziekolwiek, nie pcham się, bo wiem jak ciężko manewrować wózkiem) i zajęta rozmową z mamą czekam. Aż nagle otwierają się drzwi od strony kierowcy, o które zresztą byłam oparta, i słyszę „ku*wa, s*mato ty, g*wniaro niewychowana” etc.

Niezorientowana chcę wysiąść, wyjaśnić, a tu BUM-zapięty pas mnie sprowadził do pozycji półsiedzącej. Drugie BUM- dostaję w twarz. Drzwiami. Tak, wydzierające się babsko chciało je zamknąć, nie spodziewało się, że wysiądę. Ale wysiadam, chętnie posłucham więcej ; ) I czego się dowiedziałam? Poza najstarszym zawodem, jaki uprawia moja Mama, o moim wychowaniu, a raczej jego braku- ŻE MIEJSCA PARKINGOWE SĄ GDZIE INDZIEJ I MAM STĄD WYPIE*DALAĆ.

Zatkało mnie. Ale ogarniam myśli – i jeszcze spokojnie – wyjaśniam: Mama sparaliżowana, pogoda jest taka a nie inna, odprowadzę Rodzicielkę i przeparkuję, nie zawadzam tu nikomu, a to tylko góra 3 minuty. Ale NIE. Ona wzywa policję. Ja tu stać nie mogę. Ona idzie po telefon! Mama w płacz.
Baba poszła. Starsza pani kolejne minuty na dworze.
Wraca agresorka, wrzeszczy, że się nie dodzwoniła, ale pamięta numer rej., doniesie na mnie! G*WNIARA NIE BĘDZIE ROBIŁA CO CHCE! I taaak daaalej...
Mama nie daje się uspokoić.
Olewam, odprowadzam Mamę. Wracam, przeparkować w końcu chcę, babcia nadal tam, gdzie była. Widzę ją od ponad kwadransa, ale ile wcześniej ode mnie tu była? Podchodzę - zero kontaktu. Biorę wózek, taszczę na izbę przyjęć. No i pytania, czemu ja, skąd mam babciuchnę, i lepsze - gdzie pielęgniarka?

Tak piekielni. Agresorka/Babsko/etc. było pielęgniarką z Izby przyjęć.
Czekała z podopieczną na kogoś z jej rodziny, kto ją miał odebrać. A że zmarzła, zostawiła tam starszą panią, ona przecież nie mówi, nie pożali się, a jak przyjedzie familia to weźmie, co za problem.
Korzystając z wolnej godziny, gdy mam ćwiczy, idę ochłonąć i pożalić się przez telefon ukochanemu. I chyba mam deja vu, otwierają się drzwi, krzyk... Że ja BEZCZELNA, zaprowadziłam „staruchę” na izbę, wydało się, że była sama, a przecież pielęgniarka zmarzła, no i poszła zapalić, to mogłam tam „staruchę” zostawić, co mi przeszkadzała?!

Osobiście nie zastałam dyrektora izby, przełożona piekielnej nie umiała/chciała/mogła pomóc. Na oficjalną pisemną skargę dyrektor nie odpowiedział.
Odpuściłam.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 489 (555)
zarchiwizowany

#53302

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Stacja paliw. Poza godzinami szczytu, a więc pustki... Zajęte jedno stanowisko na 6. Jak wiecie - ich połowa dla "lewowlewnych", połowa dla "prawowlewnych" (jak mawia ulubiona kasjerka ;p), ale pokombinować się da i wszystkie pasują ; )

Wracając. Zajęte stanowisko pierwsze, "prawowlewne", to ja na trzecie. Piąte wolne. Zatankowałam, odjeżdżam od dystrybutora i idę zapłacić. Potrzebuję fakturkę, ale nie pamiętam NIPu... Nic to. Zapłacone, więc pośpiechu nie ma. Stoję przy wyjściu, miętoszę paragon i dzwonię do domu po NIP- ok, odeślą smsem za minutę. I tu wpada Starszy Pan. Wita mnie bojową miną i szarpnięciem za ramię.
[SP] Ja tam czekam, a lalusia sobie pogawędki ucina! Tak się nie robi! Się płaci i odjeżdża! A nie! Z kochasiem romansuje!
[Ja- elokwentnie] Yyyy... No ... Yyy? Ja po NIP dzwoniłam, na fakturę czekam, ale przecież...
[SP] Żadne "ale"! Mnie g*wno obchodzi, na co czekasz! Faktury se wymyślasz! Pewnie żarcie też jakie ci robią, że tu sterczysz! Ja tankować chcę! (...)
Podchodzi Ulubiona Kasjerka.
[UK] O co chodzi?
[SP] Bo dziewuszysko dystrybutor blokuje! Ja już pół godziny (!) czekam!
[UK] A dlaczego pan nie podjechał na (wolną już) jedynkę albo piątkę?
[SP] Zawsze tankuję na tamtym i na tamto czekam!
[UK] I właściwie dlaczego pan czeka, nie tankuje?
[SP] ...!!!
[UK] Zapłacone "pół godziny temu".

Pozdrowiłam pana paragonem, z którym stałam "pół godziny"... ; D
Tak, licznik na dystrybutorze zeruje się dopiero po podniesieniu tego… „węża” ; )

stacja paliw

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (236)

#53036

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Monika to wesoła i pomocna dziewczyna, acz... lekkomyślna i w pewien sposób płytka.

Znam ją dość długo, wystarczająco by nie być zaskoczoną jej nawet najdziwniejszymi pomysłami. A jednak jej się udało.

Monika miała chłopaka. Wesołego i pomocnego, wcale nie lekkomyślnego. Dziw brał, że wytrzymuje, ale... miłość nie wybiera ; ) Postanowił więc się jej oświadczyć. Hurra, co ona na to? Że musi się zastanowić.
Pierścionek wzięła.

Dumała, dumała... Zrezygnowała z chłopaka, za młoda jest. Pierścionek zatrzymała.
Dlaczego tak? Bo ten pierścionek brzydki był, ona nie chce chłopaka bez gustu, ale go zostawi i da siostrze na zbliżające się urodziny, aaa co, przyoszczędzi.

Jakimś przypadkiem dorwała rachunek za zaręczynowe paskudztwo. ILE?! Prawie 5 tysięcy?!

Wystawiła na aukcję, niemal za połowę ceny.
Do chłopaka zechciała wrócić. Nie ma gustu, ale za to ma gest, więc będzie sobie sama luksusowe prezenty wybierać...

Nie ma co spuentować.

związek

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (781)