Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kojot_pedziwiatr

Zamieszcza historie od: 27 sierpnia 2015 - 14:20
Ostatnio: 21 kwietnia 2020 - 15:35
  • Historii na głównej: 7 z 7
  • Punktów za historie: 1955
  • Komentarzy: 452
  • Punktów za komentarze: 2950
 

#30709

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeczytałem jedną historię tutaj i przypomniało mi się o inteligencji strażników miejskich.

Jak wiecie straż miejska łapie wagarowiczów. Ok nic do tego nie mam, ale złapanie o godzinie 15-tej mojego kuzyna wracającego do domu przez park bo wagaruje? Odwieźli go do szkoły, wizyta u dyrektora - na nic tłumaczenie że już po lekcjach.
Ale i tak najlepiej było podobno u Pani dyrektor. Przyniosła dziennik i pokazała, że kuzyn był na lekcjach i stwierdziła:
- Uczeń to nie 8-16 jak wy, ale jak koniecznie chcecie, ustawcie się pod szkołą. Pierwsze klasy kończą o 12-13, to statystyki sobie podniesiecie.

straż miejska

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1224 (1250)

#26878

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Działo się to latem.
Znajomy mojej mamy ma działkę. Zwyczajną nieogrodzoną działkę z niedokończonym domem, na kompletnym wygwizdowie, tuż pod lasem. Jako że znajomy (nazwijmy go K) nie ma pieniędzy na dalszą budowę, dom stoi i stoi niedorobiony, a K od czasu do czasu przyjeżdża, kontroluje, jakiegoś grilla ze znajomymi zrobi...

Pewnego dnia K przyjeżdża i co widzi? Na działce, pod domem leży kupa worków ze śmieciami, gruzu i innego cholerstwa. Wkurzył się (żeby nie powiedzieć wkur*ił) niemiłosiernie, ale cóż może zrobić? Nie miał zbyt wiele czasu, toteż poprzeklinał piekielnego, zadzwonił do kumpla i poprosił by pożyczył mu swoją przyczepkę, wyjaśnił sytuację i pojechał. Tydzień później wraca z owym kolegą, w parszywych nastrojach szykują się do ładowania na przyczepę, a tu niespodzianka! Kupa śmieci dwa razy większa niż tydzień temu! Wkur*ienia opisywać nie muszę...

Zabrali się jednak do roboty, dyskutując o założeniu kamery przy owym niedokończonym domu. I podczas pakowania na przyczepę, kilka worków śmieci się rozerwało na tym gruzie. Oprócz masy zwykłych śmieci były tam też... listy! Listy do pana piekielnego z imieniem, nazwiskiem i adresem! Spróbujcie sobie wyobrazić szeroki uśmiech K i jego kolegi. ;)

Tak, piekielny jeszcze tej samej nocy wszystkie swoje śmieci miał na własnym podwórku. ;)

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1596 (1632)

#39925

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Historia o oddawaniu mp3 przez gumowe drzewko, przypomniała mi co następuje:

Gdy kupiłem mieszkanie zastałem w nim pralkę po poprzednim właścicielu. Pralka była sprawna, w miarę nowoczesna, popularnej marki tylko brudna jak nieszczęście i ładowana od góry. Jako, że chciałem ładowaną od przodu, a po urządzaniu mieszkania nie miałem już siły jej doczyszczać zapadła decyzja - kupujemy nową. Starej trzeba by się w międzyczasie pozbyć, żeby miejsca nie zajmowała. A że tak usyfioną sprzedawać wstyd - oddajemy potrzebującym.

Wrzuciłem ogłoszenie na gumowe drzewko. Że pralka sprawna tylko brudna, marka, podstawowe parametry, że chcę się pozbyć.
W ciągu 24 godzin miałem około setki maili od potrzebujących.

Stwierdziłem - kto pierwszy ten lepszy, odpisałem pani, że "wygrała", proszę, żeby to zabrała.
Pani odpisała że chętnie weźmie ale żebym jej przywiózł, bo ona nie ma jak zabrać. Tak, już pędzę.
W tym klimacie odrzuciłem kilku następnych potrzebujących. Każdy by wziął, ale najlepiej jakbym przywiózł, podłączył i podziękował, że mnie z kłopotu wybawili. Parę osób by chciało jeszcze, żebym im tą nieszczęsną pralkę odczyścił.

W końcu przyjechał jakiś student z sąsiadem, pralkę wziął, podziękował, dał mojej dziewczynie opakowanie Rafaello. Można? Można.
Cieszę się tylko, że nie podałem numeru telefonu.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1043 (1065)

#24996

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka lat temu zmarła moja babcia i jeszcze tego samego roku dziadek. Zostało po nich mieszkanie, rzecz jasna z całym umeblowaniem.

Po wszystkich sprawach spadkowych, ogólnym pogodzeniem się ze stratą bliskich nadszedł czas na porządki w owym mieszkaniu.
Zabraliśmy drobiazgi obdarzone sentymentem, rzeczy osobiste, wartościowe itp. Problem był z meblami, telewizorem i wersalkami. Tak się złożyło, że mój telewizor się zepsuł w tym czasie, kiedy szukaliśmy kogoś, kto by zechciał zabrać sobie meble. Ok - jedną rzecz mamy z głowy, tym bardziej, że dziadek kupił go całkiem niedawno i porządny sprzęt. Mieliśmy go zabrać później, po meblach.
Znalazła się rodzina, która straciła wszystko w wyniku napadu agresji kogoś z domowników - ot syn potrzaskał wsie meble. To byli znajomi znajomej siostry mojej cioci czy jeszcze tam dalej. Musieli tylko załatwić sobie jakiś transport i mogą meble darmo brać.
Przyjechali, zaczynamy ładować - ławę, wersalki, komodę, szafę. Pani ogólnie szczęśliwa, uradowana, łzy w oczach, że wdzięczna, że dziękuje nam. Przyszło dwóch panów co pomagali to ładować i biorą telewizor. Mówię im, że to zostaje. Panowie ok, zostawili, biorą co innego i lecą.
Przychodzi ta wielce wdzięczna [P]ani.

[P] A telewizor?!
[J] No on zostaje, dla państwa są meble i łóżka.
[P] Ale ja chce jeszcze ten telewizor! Wy sobie możecie kupić, a ja?! Jak ja mam bez wiadomości żyć?! Tak nam pomagacie?!
[J] Nie stać nas na nowy telewizor, mówiliśmy pani, że mamy meble, nie było mowy o telewizorze.
[P] Gó**o mnie to obchodzi! Ku**a! Ja chce ten telewizor! Jak moje dzieci maja bajki oglądać?! Nie chce od was nic!

Kazała oddać meble. To się nazywa wdzięczność.

PS.
Meble dostała rodzina, która straciła wszystko w pożarze. Do dzisiaj dziękują za każdym razem kiedy się spotkamy gdzieś na zakupach.

Dobroczynność

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1598 (1632)

#22009

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wszyscy wiemy iż ludzka głupota jest nieskończona. Oto jeden z przykładów tej głupoty. Osiedle na którym mieszkam jest o tyle fajnie zbudowane iż jest na nim wiele dróg pożarowych i odpowiednie służby nie mają problemu z dojazdem do budynków. Służą one również jako deptaki dla ludzi. W jednym z bloków wybuchł pożar. Straż pożarna wezwana, wozy po kolei dojeżdżają pod wskazany adres ale jeden nie bardzo może przejechać. Dlaczego? Ponieważ ONA (jakaś starsza kobieta która miała predyspozycje do bycia plastikiem) szła środkiem drogi pożarowej uniemożliwiając przejazd. Zwrócenie uwagi skutkowało tekstem: "bo ona idzie po chodniku i ma prawo". Dopiero strażak, który wyszedł z wozu siłą usunął ją z drogi, wpychając w krzaki.

osiedle

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 872 (890)

#19848

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stoję w kolejce do kasy, przede mną babinka na oko powyżej 80 lat. W koszyku ma kilka bułek. przychodzi jej kolej, kasjerka liczy i mówi, że 1,80 zł. Staruszka wyciąga z kieszeni torebkę foliową, w której ma same drobne (tylko żółte), ale dokładnie odliczone. A kasjerka na nią z krzykiem, że ona tego nie będzie sprawdzać, że żebrać to pod kościół (co sytuacja ma do żebrania, nie wiem) itd. Babcia prawie z płaczem odkłada bułki i chce wyjść. Wkurzyłem się i zapłaciłem za nią. Chciała mi oddać te drobniaki, ale nie wziąłem. Za to dobrze zapamiętałem kasjerkę. Po powrocie do domu postawiłem na stole w kuchni słoik litrowy i powiedziałem, że jak ktoś będzie miał żółte drobniaki, to niech wrzuca. Sam się zdziwiłem, ale po ok miesiącu słoik był pełen. Wybrałem się na rekonesans do sklepu, ponotowałem ceny, wróciłem i zrobiwszy listę zakupów odliczyłem potrzebna kwotę. Pozostało czekać, kiedy "moja" kasjerka będzie na popołudnie...

Akcja właściwa:
5 minut przed zamknięciem sklepu podchodzę do kasy. Kasjerka liczy i rzuca kwotę. A ja wręczam jej foliową torebeczkę i mówię, że tu jest dokładnie tyle. Ona na mnie z wrzaskiem, że żarty sobie robię, że ona nie jest od liczenia (i do tej pory manka nie miała???) itd.K - kasjerka, Kier - kierowniczka, J - ja:

K: - Proszę to zabrać!!!
J: - Rozumiem, że nie chce pani przyjąć zapłaty?
K: - Pan sobie nie robi żartów! Nie musi tu pan kupować!
J:- Nie muszę, ale mam taki kaprys i CHCĘ. A pani MUSI przyjąć zapłatę w legalnych środkach płatniczych, bo te drobniaki również takimi są.
K: - Ja nie mam czasu, ja już powinnam skończyć pracę!
J: - To ja poproszę o przyjście kierowniczki.
Kierowniczka przyszła, pyta o co chodzi, ja tłumaczę i opowiadam przy okazji o akcji ze staruszką. Kierowniczkę jakby piorun strzelił. Do kasjerki:
Kier: - Policzysz w tej chwili te pieniądze, potem jeszcze raz, żeby się upewnić, że się nie pomyliłaś, a potem zrobisz kasę (czyli policzy te drobniaki trzeci raz). A jak jeszcze raz ktoś na Ciebie przyjdzie na skargę, to na drugi dzień nawet nie przychodź do pracy.

Po mniej więcej miesiącu przestałem widywać te kasjerkę. Widać długo nie wytrzymała...

Sklep osiedlowy

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1824 (1862)

#27066

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak już pisałem wcześniej w innej historii sprzedaje nowe samochody w salonie Forda. Ok. 3 tygodnie temu przyszła do mnie para, chcieli kupić Focusa.

Formalności i konfiguracja auta załatwiona. Przyszedł jakże cudowny dzień odbioru samochodu. Wszystko cacy aż do momentu w którym pani właścicielka (PW) nie oznajmiła jakże szokującego zdania:
(PW)- Panie Jakubie, ależ TU JEST ZAGNIECENIE!
Podchodzę do klientki, patrze na tylne drzwi pasażera i widzę malutkie ok. 1 cm. zagniecenie!
Wtedy odezwał się Pan 2 Właściciel:
(P2W)- RZECZYWIŚCIE o.O!!!
I obrał mnie zonk! Jak na nowym aucie może być wada?! Laweta przyjechała do nas wczoraj 2 godziny po zamknięciu salonu, i stała całą noc. Nikt oprócz zjechania z lawety autem wcześniej nie jeździł, więc jak to możliwe?!

Wołam szefa i ten patrzy, dotyka i jak nic, uwierzyć nie może. No to mamy problem.
Ale szef jako osoba opanowana uśmiechnął się i zaprosił klientów nazajutrz ponownie. Mamy wokół salonu monitoring. Przejrzeliśmy całą taśmę. I postanowiliśmy zrobić zagrywkę ( wy drodzy piekielni o efektach filmowej nocy dowiecie się później). Parka przyszła do salonu i rzucam im tekst:

(J)- Dzień dobry. Niestety nie udało się naprawić państwa samochodu. Czy chcielibyście przyjąć to auto w takim stanie? I doczekałem się odpowiedzi, którą wiedziałem że na 300% padnie.

(PW)- Dobrze, ale tylko z rabatem. Ja mam ciocie prawniczkę i ona powiedziała mi, że zgodnie z prawem Unii Europejskiej jak auto jest uszkodzone, to możemy domagać się RABATU!

Wtedy podszedł szef stojący obok:
(S)- No cudownie! Tylko nie wiem, czy ciocia dodała, że zgodnie z prawem Unii Europejskiej zanim za auto pani nie zapłaci, nie może go pani niszczyć!
Otóż jeżeli teraz odwoła się pani od decyzji zakupu samochodu, będzie pani przestępcą, bo niszczy pani mienie naszego salonu. I wie pani, następnym razem, jak będzie pani szła uderzyć jeszcze nie swój samochód najprawdopodobniej długopisem proszę się rozglądnąć czy nie ma wokół 3 kamer monitoringu!

Tak! Pani w celu wyłudzenia rabatu uderzyła drzwi samochodu długopisem. Robiła to niczym prawdziwy kryminalista! O 3 w nocy zakradła się na parking, i niczym nie przykrywając twarzy wdrapała się na lawetę i uderzyła biednego Focusa!

Pani jednak auto zakupiła. Przybyły patrol policji jednak nie był potrzebny.
A przybyły z nią najprawdopodobniej mąż siedział cicho aż do końca.

Puentą do mojej historii może być myśl Alberta Einsteina:
Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej.

Fordzik

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1066 (1088)

#49053

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Blisko dwa lata temu do firmy w której ówcześnie pracowałam został przyjęty nowy chłopak. Po kilku dniach i zapoznaniu okazało się, że mieszka w zasadzie 100 metrów ode mnie, więc od słowa do słowa zaproponowałam mu podwózkę do domu. I tak sobie jeździliśmy trochę ponad rok: ja w jego kierunku, on w moim, więc co mi szkodzi go zabrać?

Wszystko było ok, dopóki moja przeprowadzka nie spowodowała błędu pod czaszką kumpla.

Otóż, przeprowadziłam się w miejsce niespecjalnie oddalone od poprzedniego miejsca zamieszkania, za to z totalnie inną drogą dojazdową. To znaczy: z powodu zakazu zawracania i zakazu lewoskrętu, by odwieźć kumpla i wrócić do siebie musiałabym nadrobić blisko pięć kilometrów (z domu do pracy mam 3,5).

Tym samym stało mi się do kumpla nie po drodze, o czym go od razu poinformowałam, dając do wyboru "wyrzucanie" go na jednym z przystanków, względnie blisko jego domu.

I się zaczęło... Że on sobie życzy, nie, on ŻĄDA wożenia go do domu. Pod sam dom. Bo na ten przystanek to on sobie równie dobrze autobusem może podjechać. I że on nie wiedział, że TAKA ze mnie koleżanka. Bo i tak mam po drodze, więc co mi szkodzi.

Później - zaczął rozsiewać nieprzychylne ploty w firmie. Niesmaczne, ale nieszkodliwe, więc co mi tam.

Ale przegiął, kiedy z samochodu urwał mi oba lusterka i przebił ledwo co założone zimowe opony - chyba w myśl zasady, że jak on nie może jeździć, to ja też nie będę.
A skąd wiem, że to on? Bo tępak zrobił to na monitorowanym, wewnętrznym parkingu firmowym.

I w ten sposób, zamiast zadowolić się podarowanymi palcami i dalej jeździć sobie za friko, właśnie wczoraj dostał wyrok w zawiasach za uszkodzenie mienia, grzywnę i obowiązek zwrotu kosztów postępowania sądowego.

Głupota kosztuje, a przysłowiowa ręka chyba na długo utknęła mu w gardle.

praca

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1539 (1571)

#28128

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poczta po raz kolejny.

Okienko paczkowe. Do okienka podchodzi [K]lient z paczką, której kształt jest istotny: podłużna (tak może z 80 cm miała), o prostokątnym przekroju i owalnych końcach.
[P]anienka z okienka bierze przesyłkę i przystępuje do ważenia: stawia ją na jednym z owalnych końców. Przesyłka przewraca się. Kolejna próba postawienia na węższym końcu - [P] przez jakiś czas przytrzymuje paczkę rękoma, po czym puszcza ją licząc na to, że jest ustawiona w idealnej równowadze i się nie przewróci. Paczka po raz kolejny się przewróciła.
Trzecia próba - może by coś podłożyć, żeby utrzymywało paczkę w pionie... I zaczyna paczkę obkładać różnymi rzeczami, jednocześnie dokładając paczce kilkadziesiąt deko. Mimo wysiłków, paczka się przewraca.
[K] - Łatwiej by było, jakby położyła pani paczkę na dłuższym boku...
[P] - No ale wtedy będzie wystawać, a ja muszę zważyć całą paczkę...

Ja rozumiem, że do pracy na poczcie matura z fizyki nie jest konieczna, ale jakaś podstawowa wiedza na temat otaczającego nas świata mogłaby być sprawdzana. ;)

poczta

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1265 (1293)

#21060

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Dawno temu w sklepie.

Supermarket. Kolejka do kasy. Obsługiwany jest ojciec z około 5-6 letnim synem, za nimi stoi kobieta, lat jakieś 70 i na końcu ja nie biorący udziału w opisywanych wydarzeniach. Przy kasie na takim mini regaliku były wystawione różne batoniki.
([S] - syn, [O] - Ojciec, [K] - Kobieta

[S] Tato, tato, kup mi batonik.
[O] Kuba, przecież wiesz, że go nie dostaniesz.

Syn zaczął lekko popłakiwać.

[K] (do każdego kto był zmuszony ją słuchać) Patologia! Piwo to sobie kupuje, a dziecku batonika żałuje!
[O] (spokojnie, do kobiety) Jemu nie wolno jeść słodyczy.

Ojciec zapłacił za zakupy, spakował je do torby i odszedł z synem do ławki stojącej dwa metry dalej, postawił na ławce zakupy.

[O] Popilnuj torby, a ja odprowadzę wózek.

Jak powiedział tak zrobił, do miejsca w którym stały wózki było jakieś 20 metrów. Jednak po drodze, przy innej kasie spotkał prawdopodobnie jakiegoś kolegę, bo zaczął z nim rozmawiać. Młody siedział bardzo grzecznie. Kobieta zapłaciła za swoje zakupy do których dołożyła batonik i do niego podeszła.

[K] Chcesz batonik?
[S] Tak.

Kobieta podała batonik.

[S] Dziękuję.

Dzieciak otworzył batonik, ugryzł dwa razy i zaczął się dusić, widać było, że nie może nabrać powietrza. Ojciec zauważył co się dzieję i przybiegł razem z kolegą.

[O] (do kobiety, odpychając ją od dziecka) Mówiłem, k*rwa, że mu nie wolno! (do kolegi) Dzwoń po pogotowie!

Sam zaczął czegoś szukać w torbie przewieszonej przez ramię. Po chwili wyciągnął automatyczną strzykawkę z adrenaliną i zrobił synowi zastrzyk. Młody złapał oddech, ale nadal sprawiało mu to wyraźną trudność.

Kobieta korzystając z momentu zamieszania uciekła.

Skomentuj (41) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1370 (1398)