Profil użytkownika
mamamakabra
Zamieszcza historie od: | 1 października 2010 - 19:35 |
Ostatnio: | 28 września 2016 - 11:27 |
- Historii na głównej: 9 z 16
- Punktów za historie: 6202
- Komentarzy: 46
- Punktów za komentarze: 187
« poprzednia 1 2 następna »
@maat_: Oj to by się jej przynajmniej humor poprawił ;)
A nie studiujesz przypadkiem prawa? Wystarczy, że nie będziesz opowiadać o tym wszystkim naokoło, a takie sytuacje Cię ominą. Ja oddaję krew poza godzinami pracy, lub przed nią (nie biorę wolnego) z nikim się tą informacją nie dzielę, nie mam problemu.
Podczas moich studiów obecność na nieobowiązkowych wykładach, w przypadku 2 przedmiotów miała wpływ na wynik egzaminu. W jednym o tyle dosłownie, że było to 0,5 do oceny (powiedzmy, że z egzaminu wychodziło 4, mając obecności - otrzymało się 4,5.) Właśnie dlatego.
Coś w tym jest, bo ciotka znajomej jechała do Warszawy i stwierdziła, że pewnie w Wawie jest ten salon co ta blondynka tam pracuje i ona się musi dowiedzieć gdzie, to tam pójdzie i może "Agatę" spotka albo skoczków ;)
U mnie też korpo, choć polskie, też wykształceni ludzie i problem dokładnie ten sam.
@lady0morphine: Kupuję stroik na grób, aby leżał na grobie nie w czyjejś szafie. Rodzina zmarłego postanowiła zaoszczędzić i nie wydawać pieniędzy na ozdobę grobu wykorzystując tę kupioną przeze mnie rok temu. Wybacz, ale ja uważam, że coś jest w tym nie w porządku.
jestem zaskoczona. Miałam identyczną sytuację 10 lat temu i wystarczyło, że dostarczyłam do MPK zaświadczenie,że byłam w szkole, w czasie kiedy "otrzymałam" mandat.
Mam wrażenie, że komuś się pobranie szpiku z punkcją lędźwiową pomyliło. Dodać mogę jedynie, że informacje o tym, jak przebiega cały proces zostania dawcą komórek macierzystych i jak wygląda samo pobranie i przekazanie komórek, są podane wszędzie - na stronie DKMS, w ulotkach, przez personel rejestrujący. Mogę się założyć (nie miałam jeszcze przyjemności się o tym przekonać), że w przypadku zgodności informacja ta jest przekazywana dawcy kolejny milion razy. Takie brednie jak w tym wpisie nie dość, ze są irytujące to przede wszystkim szkodliwe.
@SlimSkinhead: Polo IV, model z polskiego salonu. Od "normalnych" różniły się tym, że nie miały wspomagania i wychodziły na kołach 13' nie 14'.
@Kecaw: To jest niestety ewenement jedynie w złym tego słowa znaczeniu:) Udało mi się go sprzedać po długich bojach i niezmiernie się z tego cieszę. Choć będę wspominać z łezką w oku parkowanie na ciasnym firmowym parkingu. Miewałam zakwasy w ramionach przez 2 dni:)
@butelka: Jak się już tak czepiamy, to cudzysłowu, nie cudzysłowiu:)
Ja akurat miałam "przyjemność" spotkać się z tym procederem w Sopocie
Szczerze? Nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Choćby dlatego, że na takie rozprawy dzieci powoda są wzywane jako świadkowie. Żaden sąd nie decyduje o tym zaocznie, ponieważ niezwykle ważne są w tej decyzji obecne i przeszłe relacje rodzica z dziećmi. Miałam okazję z bliska obserwować 2 sprawy o alimenty wobec rodzica i w obydwu przypadkach sąd brał przede wszystkim pod uwagę relacje rodzic-dziecko. W obu przypadkach alimentów nie zasądził. No chyba, że trafił się jakiś wyjątkowo zidiociały sędzia.
O ile mój ojciec ze swym rzadkim imieniem Ewaryst większych problemów nie miał (co najwyżej ktoś na jakiegoś Ewerysta czy Eweresta je przeinaczał), to pamiętam chłopca, który miał na imię Ariel i bardzo cierpiał z tego powodu(to był początek lat 90tych, reklamy proszku dopiero startowały i robiły furorę). Znam też 2 Halszki, z których każda miała problemy w szkole z powodu swojego imienia. No cóż - taka już ludzka natura, że inność trzeba wykpić, obrazić i zmarginalizować. Przykre.
kambodia - cały czas ktoś próbuje wytłumaczyć, że bycie elitą nijak się ma do wykształcenia. Osoby, jakie wymieniłeś jako prawdziwą elitę właśnie, są tego najlepszym przykładem.
Gdyby tak było, to przy jej usilnej próbie kontaktu, w końcu by jej to wykrzyczał. Tak nie zachowuje się człowiek, który czuje się pokrzywdzony, a taki, który wie, że jest winien.
@ gremlin - ale ja nie mam potrzeby leczyć mojej sklerozy światłami za 150 zł:) Nie zdarza mi się to znów tak często. Masz absolutną rację, że jeżdżenie na światłach cały rok jest bez sensu. Nie chodzi tu jednak przecież o idiotyzmie tego przepisu a o chamstwo skierowane do kogoś, kto z czystej życzliwości chciał pomóc.
A nie wpadłeś na to,że ktoś może być po prostu życzliwy i zwracać uwagę po to, by ktoś uniknął mandatu? Mi też zdarza się nie pamiętać o światłach i cieszę się,gdy inni kierowcy mi przypominają.
Ja list otrzymałam po 10 miesiącach od rejestracji, niemniej jednak podczas oddawania krwi do badań zostałam poinformowana, że list może przyjść z dużym opóźnieniem,a na liście znajdę się mimo to, już po 2 tygodniach
Znam sytuację doskonale - przez pierwsze ponad 5 lat tak przeżywałam każdy okres. Lepsze były te dni kiedy traciłam przytomność, bo gdy byłam świadoma, to błagałam o śmierć. Lekarze mimo świadomości mojej dużej odporności na ból( przeszłam we wczesnym dzieciństwie wiele nieprzyjemnych zabiegów), nie mogli uwierzyć, że może być "aż tak". Na szczęście gdy miałam jakieś 16-17 lat zlitowała się nade mną Pani ginekolog, dobierając mi odpowiednie środki antykoncepcyjne. Od tej pory zapominam o tym, że mam okres.
Oj z tym masz rację. Gdy słucham niektórych moich znajomych to słabo mi się robi.Pracuję zawodowo od 18 tego roku życia. Zdobyłam pewne doświadczenie i mogę sobie pozwolić na jakiś wybór ale na początku imałam się wszystkiego. Moja pierwsza praca była za 400 zł /msc. I było warto, bo później było już tylko lepiej i lepiej. Nie wiem czy to wina rodziców którzy nie uczą szacunku do pracy i pieniędzy czy ludzie tak już po prostu mają. Ale to przerażające.
Nie chciałam się już rozdrabniać. Poza tym nie pomyślałam o tym o czym mówicie - o miejscach pracy,gdzie wykonując wiele obowiązków ma się z tego tytułu profity. Ja niestety o takich miejscach osobiście nie słyszałam:)
ogłoszenie o pracy w tym pensjonacie pojawia się na portalu miejskim regularnie od roku, co miesiąc - dwa. Były na ten temat posty na forum i blogi. 1400 zł brutto/ 12 h zmiany, brak wiktu i opierunku. Nie ma cudów. przykro mi.
Oczywiście ,że zdecydowanym plusem jest fakt, iż warunki zostały jasno przedstawione. Przerażające jest jedynie to, że takie oferty w ogóle się pojawiają. Wiele ma tu oczywiście do tego kondycja na naszym rynku pracy, koszty jakie muszą ponosić pracodawcy. Każdy szuka jak najtańszych rozwiązań i piekielne tak na prawdę nie są te oferty, tylko fakt,że właściciele firm zmuszeni są imać się tego typu oszczędności. Historia nr 3 wywodzi się dokładnie z tego samego. Wiadomo, że wygodniej byłoby zatrudnić pracownika z doświadczeniem,samodzielnego, któremu nie trzeba przez kilka miesięcy pomagać. Taniej jednak zatrudnić 19 -to letnią dziewczynę, bo jeśli będzie się uczyć jeszcze 6 lat, to otrzyma się obniżenie kosztów ZUS. W moim przypadku zniżka obowiązywałaby jedynie rok.
6 lat minęło i mi się jak dotąd nie zdarzyło:)