Profil użytkownika
singri ♀
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 10 listopada 2024 - 8:35 |
- Historii na głównej: 113 z 145
- Punktów za historie: 17891
- Komentarzy: 1856
- Punktów za komentarze: 12507
Piekielny kierowca...
Jadę sobie do pracy. Rowerem. Najpierw wzdłuż ruchliwej szosy (trasa Warszawa-Poznań), skręcam na światłach i dalej wzdłuż spokojniejszej drogi dojazdowej do magazynów. Na tejże drodze przeważnie jeżdżą wielkie ciężarówy, zwane tirami. Ale, jako że zbliżała się 8 rano, to i osobówek sporo skręcało.
Nagle zdziwienie...
Dlaczego osiem osobowych samochodów stoi jeden za drugim?
Dlaczego ten TIR stoi, zepsuł się?
Dlaczego drugi, jadący z naprzeciwka, też się zatrzymał?
Otóż kierowca TIRA nr jeden musiał zapytać o drogę. Koniecznie kolegi jadącego z naprzeciwka. Blokując w ten sposób całą szerokość jezdni...
Ledwie ruszyli, a wszystkie osobowe wyprzedziły go jak szalone. Każdy kierowca trąbił. Kierowca TIRA pozdrawiał ich środkowym palcem i wyraźnie był zaskoczony.
Bo to takie niezwykłe, że o 7:50 ludzie się spieszą do pracy...
Jadę sobie do pracy. Rowerem. Najpierw wzdłuż ruchliwej szosy (trasa Warszawa-Poznań), skręcam na światłach i dalej wzdłuż spokojniejszej drogi dojazdowej do magazynów. Na tejże drodze przeważnie jeżdżą wielkie ciężarówy, zwane tirami. Ale, jako że zbliżała się 8 rano, to i osobówek sporo skręcało.
Nagle zdziwienie...
Dlaczego osiem osobowych samochodów stoi jeden za drugim?
Dlaczego ten TIR stoi, zepsuł się?
Dlaczego drugi, jadący z naprzeciwka, też się zatrzymał?
Otóż kierowca TIRA nr jeden musiał zapytać o drogę. Koniecznie kolegi jadącego z naprzeciwka. Blokując w ten sposób całą szerokość jezdni...
Ledwie ruszyli, a wszystkie osobowe wyprzedziły go jak szalone. Każdy kierowca trąbił. Kierowca TIRA pozdrawiał ich środkowym palcem i wyraźnie był zaskoczony.
Bo to takie niezwykłe, że o 7:50 ludzie się spieszą do pracy...
polskie drogi
Ocena:
192
(346)
zarchiwizowany
Skomentuj
(3)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kilka akcji:
1) W sklepie samoobsługowym.
Podchodzę do kasy, dzień dobry.
Pani kasuje, mi się nagle przypomina, że mam siatkę w torbie i że wypadałoby się spakować.
Wyrwało mi się ciche "A, siatka" i zanim się połapałam reklamówka była nabita.
Lekka konsternacja, ale nie będziemy kierownika ściągać do głupich trzydziestu groszy...
Co jest piekielne?
Ano banda buraków, którzy nie potrafią powiedzieć "poproszę siatkę".
2) Z czasów gdy jeszcze pracowałam na mięsnym.
Był jeden szczególny klient. Mówiłyśmy o nim TEN, WIESZ KTÓRY.
Obsługiwanie go wyglądało tak:
K: Dzień dobry.(z ukłonem!)
J: Dzień dobry.
K: Czy są korpusy?
J: Są
K: To dwa poproszę.
I w tym stylu całe zakupy.
I taki klient był jeden. Na całe dziesiątki, a kto wie, czy nie setki takich:
J: Dzień dobry
K: Karkówkę! Ładniejszej nie ma?
3) I oczywiście - dzieci.
Moja jaka jest, taka jest. Koszyk w sklepie odstawi, leniwe zagniecie, zabawki posprząta.
Ale jest wściekle nieposłuszna. Można jej dziesięć razy mówić "nie biegaj" a i tak podziała dopiero złapanie za kaptur i przetrzymanie aż się uspokoi.
Więc stoję przy kasie, Natalka jest w dziesięciu miejscach naraz, zagaduje mnie, nie reaguje na polecenia, urządza awanturę o lizaka i miętusy...
A od kasjerki słyszę, że to wyjątkowo grzeczne dziecko jest.
Jakby mówiła, że normalne, przeciętnie grzeczne, to OK. Ale ona jest podobno grubo powyżej przeciętnej.
To jakie dzieci tam przychodzą?!?!
I teraz refleksja - co to za czasy?
1) W sklepie samoobsługowym.
Podchodzę do kasy, dzień dobry.
Pani kasuje, mi się nagle przypomina, że mam siatkę w torbie i że wypadałoby się spakować.
Wyrwało mi się ciche "A, siatka" i zanim się połapałam reklamówka była nabita.
Lekka konsternacja, ale nie będziemy kierownika ściągać do głupich trzydziestu groszy...
Co jest piekielne?
Ano banda buraków, którzy nie potrafią powiedzieć "poproszę siatkę".
2) Z czasów gdy jeszcze pracowałam na mięsnym.
Był jeden szczególny klient. Mówiłyśmy o nim TEN, WIESZ KTÓRY.
Obsługiwanie go wyglądało tak:
K: Dzień dobry.(z ukłonem!)
J: Dzień dobry.
K: Czy są korpusy?
J: Są
K: To dwa poproszę.
I w tym stylu całe zakupy.
I taki klient był jeden. Na całe dziesiątki, a kto wie, czy nie setki takich:
J: Dzień dobry
K: Karkówkę! Ładniejszej nie ma?
3) I oczywiście - dzieci.
Moja jaka jest, taka jest. Koszyk w sklepie odstawi, leniwe zagniecie, zabawki posprząta.
Ale jest wściekle nieposłuszna. Można jej dziesięć razy mówić "nie biegaj" a i tak podziała dopiero złapanie za kaptur i przetrzymanie aż się uspokoi.
Więc stoję przy kasie, Natalka jest w dziesięciu miejscach naraz, zagaduje mnie, nie reaguje na polecenia, urządza awanturę o lizaka i miętusy...
A od kasjerki słyszę, że to wyjątkowo grzeczne dziecko jest.
Jakby mówiła, że normalne, przeciętnie grzeczne, to OK. Ale ona jest podobno grubo powyżej przeciętnej.
To jakie dzieci tam przychodzą?!?!
I teraz refleksja - co to za czasy?
sklepy
Ocena:
-31
(51)
Babcie jakie są, takie są i takie się je kocha. Tylko niektóre z daleka.
W skrócie - jestem całym złem tego świata, gdyby nie ja to babcia byłaby zdrowsza, mama by się nie rozpiła, a dziecko to mi pewnego dnia odbiorą i dobrze zrobią. Mały przykładzik:
Sobota,czasy licealne. Imprezować nigdy nie lubiłam, nie piłam, nie paliłam, do matury byłam przekonana, że w naszej szkole nie ma narkotyków. Wobec tego moja sobota wyglądała tak:
Pobudka koło 8 rano, lekkie śniadanko i na dwór. Rąbanie drewna do południa (lubiłam i nadal lubię, świetna gimnastyka). Obiad, sprzątanie pokoju, kuchni, łazienki. Zamiatanie podjazdu i chodniczka do furtki. Na relaksik - prasowanko. Dwie komże, dwie koszule, dwie pary dżinsów dla braci, spódniczka i bluzka dla siostry, coś dla mnie i dla matki. Kolację rodzeństwu robiła babcia, ja obsługiwałam się sama. Pozmywałam po kolacji, zrobiłam sobie herbaty i zasiadłam w swoim ulubionym miejscu. Sienkiewicz na kolanach, szydełko w palcach, pełen relaks z poczuciem spełnionego obowiązku. Otwierają się drzwi wejściowe, mama wraca z pracy, babcia zagląda do pokoju, odwraca się do mamy.
- Patrz, ona tylko siedzi i czyta cały dzień.
Dalszy ciąg chyba łatwo sobie wyobrazić...
W skrócie - jestem całym złem tego świata, gdyby nie ja to babcia byłaby zdrowsza, mama by się nie rozpiła, a dziecko to mi pewnego dnia odbiorą i dobrze zrobią. Mały przykładzik:
Sobota,czasy licealne. Imprezować nigdy nie lubiłam, nie piłam, nie paliłam, do matury byłam przekonana, że w naszej szkole nie ma narkotyków. Wobec tego moja sobota wyglądała tak:
Pobudka koło 8 rano, lekkie śniadanko i na dwór. Rąbanie drewna do południa (lubiłam i nadal lubię, świetna gimnastyka). Obiad, sprzątanie pokoju, kuchni, łazienki. Zamiatanie podjazdu i chodniczka do furtki. Na relaksik - prasowanko. Dwie komże, dwie koszule, dwie pary dżinsów dla braci, spódniczka i bluzka dla siostry, coś dla mnie i dla matki. Kolację rodzeństwu robiła babcia, ja obsługiwałam się sama. Pozmywałam po kolacji, zrobiłam sobie herbaty i zasiadłam w swoim ulubionym miejscu. Sienkiewicz na kolanach, szydełko w palcach, pełen relaks z poczuciem spełnionego obowiązku. Otwierają się drzwi wejściowe, mama wraca z pracy, babcia zagląda do pokoju, odwraca się do mamy.
- Patrz, ona tylko siedzi i czyta cały dzień.
Dalszy ciąg chyba łatwo sobie wyobrazić...
rodzinka
Ocena:
555
(775)
zarchiwizowany
Skomentuj
(11)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam niespełna czteroletnią córkę. Staram się wychowywać ją rozsądnie, nie biegamy po parkingu, nie rozrzucamy towaru w sklepie, nie siedzimy murem przed telewizorem. Szacunek, bezpieczeństwo i takie tam oczywiste.
Raczej na nią nie krzyczę (to po prostu nie działa), znam lepsze sposoby. Najczęściej wystarczy zwykłe zwrócenie uwagi.
Akurat potrzebowałam kupić parę rzeczy. Spożywczak starego typu, z ladą. Przed ladą półeczka, teoretycznie na torebkę. Teoretycznie...
Za mną pan i pani.
Ja: Poproszę ser żółty, Natalka nie wspinaj się na tą półkę. I wodę małą, soczek mutliwitamina, Natalia mówiłam ci coś. A, i masło poproszę. Nie, siadać na tej półce też nie wolno. Ile płacę?
Ostatnią uwagę wygłosiłam już tonem kategorycznym, ale od krzyku dzieliło mnie jeszcze kilkadziesiąt decybeli.
Pan: Siadaj, co tam mama wie.
Zagotował mnie, postanowiłam olać. Najłatwiej wychowywać nie swoje dzieci. Ale...
Pani: Biedne dziecko, mamusia za dużo wrzeszczy.
Ja: Proszę pani, nie wrzeszczę, ale dziecko jakieś zasady musi znać.
Pani: Wrzeszczy pani. A przecież widać, że ona już całkiem panią pozbadła (czyt. rządzi mną).
Ja: Nacia, otwórz mi, proszę, drzwi. A państwo miech nie oceniają po dziesięciu sekundach.
Pani: A w sklepie to się trzeba zachowywać cicho i grzecznie!
Minęły dwa tygodnie, do dziś nie rozumiem, czy jakbym pozwoliła, żeby moje dziecko tę półkę pierońską urwało, to byłabym wystarczająco"cicha i grzeczna"?
Oczywiście nie pamiętam tak dokładnie, co wtedy kupowałam. Pewna jest tylko woda, resztę podałam z głowy.
Raczej na nią nie krzyczę (to po prostu nie działa), znam lepsze sposoby. Najczęściej wystarczy zwykłe zwrócenie uwagi.
Akurat potrzebowałam kupić parę rzeczy. Spożywczak starego typu, z ladą. Przed ladą półeczka, teoretycznie na torebkę. Teoretycznie...
Za mną pan i pani.
Ja: Poproszę ser żółty, Natalka nie wspinaj się na tą półkę. I wodę małą, soczek mutliwitamina, Natalia mówiłam ci coś. A, i masło poproszę. Nie, siadać na tej półce też nie wolno. Ile płacę?
Ostatnią uwagę wygłosiłam już tonem kategorycznym, ale od krzyku dzieliło mnie jeszcze kilkadziesiąt decybeli.
Pan: Siadaj, co tam mama wie.
Zagotował mnie, postanowiłam olać. Najłatwiej wychowywać nie swoje dzieci. Ale...
Pani: Biedne dziecko, mamusia za dużo wrzeszczy.
Ja: Proszę pani, nie wrzeszczę, ale dziecko jakieś zasady musi znać.
Pani: Wrzeszczy pani. A przecież widać, że ona już całkiem panią pozbadła (czyt. rządzi mną).
Ja: Nacia, otwórz mi, proszę, drzwi. A państwo miech nie oceniają po dziesięciu sekundach.
Pani: A w sklepie to się trzeba zachowywać cicho i grzecznie!
Minęły dwa tygodnie, do dziś nie rozumiem, czy jakbym pozwoliła, żeby moje dziecko tę półkę pierońską urwało, to byłabym wystarczająco"cicha i grzeczna"?
Oczywiście nie pamiętam tak dokładnie, co wtedy kupowałam. Pewna jest tylko woda, resztę podałam z głowy.
sklepy
Ocena:
106
(300)
Historia dawna, ale teraz mi się przypomniała.
Z racji zamiłowania do książek jestem stałym gościem kilku bibliotek w okolicy. W jednej z nich, ponad rok temu, właśnie korzystałam z internetu (nie mieliśmy jeszcze w domu), gdy nagle wpada [P]iekielna. Już od drzwi (a do biurka kawałek) krzyczy do [B]ibliotekarki:
P: Książki to tu są?!
B: Są, proszę pani, a co...
P: A słowniki? Słowniki są?
B: Oczywiście.
P: To ja bym chciała kupić słownik polsko-radziecki.
B: Jeśli już to rosyjski, proszę pani. Poza tym tu nie sprzedajemy książek.
P: Jak to nie? Mój syn potrzebuje do szkoły i macie mi sprzedać!
B: Jeśli pani syn potrzebuje do szkoły to możemy mu wypożyczyć. A kawałeczek stąd jest księgarnia.
P: Znaczy tutaj słownika nie kupię?
B: Nie.
I tu nastąpiła długa wypowiedź Piekielnej, której dokładnie przytoczyć nie zdołam, a z której dowiedzieliśmy się, że biblioteki pomagają politykom w ociemnianiu narodu, że blokują dostęp do wiedzy i ogólnie są narzędziem szatana. Później powiedziała, że ona się tak traktować nie pozwoli i wyszła z demonstracyjnym DO WIDZENIA po drodze gasząc wszystkie światła...
Z racji zamiłowania do książek jestem stałym gościem kilku bibliotek w okolicy. W jednej z nich, ponad rok temu, właśnie korzystałam z internetu (nie mieliśmy jeszcze w domu), gdy nagle wpada [P]iekielna. Już od drzwi (a do biurka kawałek) krzyczy do [B]ibliotekarki:
P: Książki to tu są?!
B: Są, proszę pani, a co...
P: A słowniki? Słowniki są?
B: Oczywiście.
P: To ja bym chciała kupić słownik polsko-radziecki.
B: Jeśli już to rosyjski, proszę pani. Poza tym tu nie sprzedajemy książek.
P: Jak to nie? Mój syn potrzebuje do szkoły i macie mi sprzedać!
B: Jeśli pani syn potrzebuje do szkoły to możemy mu wypożyczyć. A kawałeczek stąd jest księgarnia.
P: Znaczy tutaj słownika nie kupię?
B: Nie.
I tu nastąpiła długa wypowiedź Piekielnej, której dokładnie przytoczyć nie zdołam, a z której dowiedzieliśmy się, że biblioteki pomagają politykom w ociemnianiu narodu, że blokują dostęp do wiedzy i ogólnie są narzędziem szatana. Później powiedziała, że ona się tak traktować nie pozwoli i wyszła z demonstracyjnym DO WIDZENIA po drodze gasząc wszystkie światła...
Ocena:
562
(610)