Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ubycher12

Zamieszcza historie od: 20 kwietnia 2011 - 10:55
Ostatnio: 7 marca 2013 - 13:41
O sobie:

U-boot;
1) Osobnik nieobliczalny, rzędu milionus ideos et minutos, podgrupy maniak literatus. Wysoce niebezpieczny dla otoczenia z powodu wykazywania wrodzonych tendencji samobójczych poprzedzonych okrzykiem "Patrznato" względnie "Potrzymajmipiwo".
2)Określenie niespełnionego rysownika i pisarzyny
3)Maszyna pseudointeligenta, zdolna pracować do 72h bez przechodzenia w tryb uśpienia, napędzana nikotyną i alkoholem etylowym
4)Wg niektórych "Największy świr o twardej dupie i złotym sercu"

  • Historii na głównej: 46 z 79
  • Punktów za historie: 45407
  • Komentarzy: 203
  • Punktów za komentarze: 2080
 

#24667

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stacja benzynowa. Godzina po 23, wychodzę po piwo i fajki. Przede mną w kolejce ciemnoskóry mężczyzna. Płaci za paliwo i jakieś drobne zakupy. Kasjerka widać troszkę zmieszana odmienną karnacją klienta, ale dzielnie stara się to ukryć. [K]asjerka, [M]ężczyzna.
K -Coś jeszcze?
M -Halls′y poproszę.
K -Które?
M -A jakie są?
K -Te niebieskie zwykłe, a te czar... afroamerykańskie ekstra mocne.

Cóż, po moim i jego wybuchu śmiechu jej twarz stała się rdzennoamerykańska.

Wiem, nie powinienem się śmiać, ale naprawdę nie mogłem tego powstrzymać, a facet też odebrał tę gafę pozytywnie.

CPN adult

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1375 (1447)

#23162

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak się moje koleje losu potoczyły, że ponownie jestem w gronie singli. Zdarzyła się mi pośrednio przez to piekielna sytuacja.

Siedziałem ze znajomymi w barze. Po kilku piwach, dosiadła się pewna [D]ziewczyna. Przyznaję, kopara mi opadła; idealnie wpasowała się w mój gust, metalówa, piercing, czarne włosy i zdając sobie sprawę z mojej aparycji, zaskoczyło mnie, że w ogóle sama z siebie do mnie zagadała, na dodatek po dłuższej rozmowie sprawiła wrażenie bardzo inteligentnej. No właśnie, "wrażenie".
Po jakimś czasie padło pytanie:
D - A ty to w ogóle masz kogoś?
J - Tak się składa, że aktualnie nie.
D - Aaa... To sorry, ale tacy mnie nie kręcą.

Paczka fajek i kolejne piwa nie zmyły wyrazu szoku z mojej twarzy.

bar

Skomentuj (52) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (959)

#22586

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przedwczoraj stałem się świadkiem prze-komiczno-piekielnej sytuacji, która pokazuje jak bardzo nie wolno osądzać po pozorach.

Pojechałem do przyjaciółki, która się rozchorowała. Wieczór (bardziej noc), ostatni autobus spod jej domu i to na dodatek w bardzo nieciekawej dzielnicy. Poza mną na przystanku para: on stereotypowy "[K]afar", co świata poza siłownią nie widział, w dresie i [D]ziewczyna, żaden plastik ani nic. Nagle moi uszom dobiegł fragment rozmowy:
K -Jak ten ch*j jeszcze raz źle przyjedzie to zrobię borutę!!!
D -Skarbie proszę, nie rób mi kłopotów...
K -Kobieto, od wczoraj mnie znasz?! Może i nosze dresy, mam łysą pałę i jestem szerszy niż wyższy, ale testosteron mi nie odjeb*ł! Zaufaj mi chociaż raz!

Autobus podjeżdża 7 minut przed czasem, ja i D do środka, kierowca chce ruszać, na to K wybiega przed niego... i stoi.
Nic innego tylko stoi przed autobusem.
Kierowca próbuje go ominąć, on dwa kroki w bok.
Czeka spokojnie, spogląda na zegarek, ja z ciekawości na swój, jeszcze 2 minuty do PLANOWANEGO odjazdu, K nadal stoi. Minęły 2 minuty, K ponownie zerka, kiwa głowa i w pół ukłonie schodzi z jezdni.
Kierowca rzucając bluzgami rusza dalej...

W czasie "przymusowego postoju" do autobusu wsiadło około 6 osób przychodzących na planowy OSTATNI odjazd.

Koniec?
Też tak myślałem.
Dwa przystanki przed moim przystankiem wpada typowy dyskotekowy "żelik", zaczyna się całować z D, a ta wypala:
- Nawet nie uwierzysz co ten idiota zrobił! Siara jak ch*j!!!

komunikacja_miejska

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1136 (1170)

#21795

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może się mi oberwać za tą historię, ale co tam ;)
Zastrzegam - ta historia zdarzyła się pod wpływem emocji, impulsu i w pełnej spontaniczności - w ŻADEN sposób nie odzwierciedla moich poglądów narodowościowych.

Od zawsze pociągały mnie Japonki, nie Azjatki w ogóle, ale właśnie Japonki i zastrzegam z góry, nie chodzi o aspekt seksualny. Po prostu podoba się mi ten typ urody. Druga rzecz: prawie zawsze mam przy sobie nóż do papieru stylizowany na mini-katanę, prezent od kolegi, nigdy nie wiadomo, kiedy coś ostrego może się przydać (i nie mówię tu o celach obronnych!).

Któregoś w barze zaznajomiłem się z moją rówieśniczką tejże narodowości. Wieczór mijał miło, głównie na rozmowach o upodobaniach kulinarnych w naszych krajach. Niestety wówczas objawił się mój "dar". Dar, który objawia się sprawianiem sobie wrogów z samej racji mojego wyglądu. Tym razem przyczepiło się do mnie dwóch "skrajnie prawicowych" (wiecie co mam na myśli). Ogólnie wszelkie "brudasy", "lumpy", etc., olałem. Problem zaczął się gdy nie wystarczyły im utarczki słowne i w ruch poszły ręce. Z racji małej w przeciwieństwie do nich, ilości wypitego alkoholu nie miałem problemu, aby uniknąć "przypadkowych" szturchańców, podkładanych nóg, lep, czy wręcz ciosów, nadal wszystko spokojnie olewałem.

Problemy zaczęły się, gdy zaczęli się przyczepiać do mojej towarzyszki. Tu już olewanie musiało się skończyć, "w kilku nie za pięknych słowach" wyraziłem swoją opinię o ich zachowaniu poglądach i (ze wstydem przyznaję) męskiej linii rodu do trzeciego pokolenia wstecz. No i się zaczęło...
-Co k***a?! Chinek się zachciewa brudasowi?!
-Sp*****laj od niej z łapami.
-Bo co mi zrobisz? Zabrudzisz na śmierć?
-Jak szukasz atrakcji to tam masz prawdziwą Polkę do 200 pokoleń wstecz-i tu wskazałem na pewną kobietę, która dość dobrze znałem. Stała bywalczyni spelun, śmierdząca potem, moczem i bogowie wiedzą czym jeszcze menelka, wiecznie pijana i wiecznie oferująca wszystkim swoje "wdzięki" za najtańsze piwo.
-Wy******laj brudzie! Zobaczymy co to coś jest warte!
Złapał dziewczynę za włosy, odgiął do tyłu po czym wsadził łapę pod jej sukienkę.

W tym momencie straciłem panowanie nad sobą i tą cześć znam jedynie z opowieści obecnego przy tym znajomego (bardzo często mam takie "zaćmy" w pamięci, gdy ktoś wprowadzi mnie w dosłownie stan furii).

Jakimś cudem odepchnąłem nr2 i dźgnąłem dwoma palcami nr1 prosto w oczy, poprawiając kopniakiem w czułe miejsce. Dziewczyna się wyrwała i razem biegiem opuściliśmy lokal. Po drodze nr2 starał się mnie zatrzymać, ale zdążyłem wyszarpnąć z kieszeni ów nożyk, LEKKO drasnąłem go po łapie i w nogi.

Minął jakiś czas.
Ponownie udaje się do owego baru. Idę do kontuaru i chce zamówić piwo. Na to barman:
-Wypad.
-Słucham?
-Wypad, bo cię ochrona wyprowadzi.
-Ale dlaczego?
-Nie potrzebujemy tu takich nieobliczalnych obrońców CHINOLI!

Nie skomentowałem, wyszedłem...

adult

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 674 (892)

#22037

przez (PW) ·
| Do ulubionych
1 stycznia zobaczyłem coś co w pewnym stopniu przywraca mi wiarę w sens istnienia polskich organów ścigania.
Wychodząc z akademika zauważyłem patrol policji prowadzący jakiegoś chłopaka skutego do radiowozu. Widok niecodzienny to i gapiów sporo, większość rzucała w kierunku prowadzonego wszelkiej maści niecenzuralne wyzwiska. Zagadnąłem stojącą w pobliżu dziewczynę czy wie co się dzieje. Wiedziała i to z pierwszej ręki.
Prowadzony przyjechał w gościnę do kogoś mieszkającego w pobliżu WSP. W Sylwestra popił i zaczął szaleć z fajerwerkami, a że tego było mu za mało buc patentowany złapał jakiegoś bogu ducha winnego dachowca, przywiązał do niego dwie rakiety i odpalił...
WSZYSTKO sfilmował komórką.

W okolicach północy spotkali (buc i kilku jego znajomych) większa grupę studentów świętujących na WSP i połączyli obie "imprezy". Wtedy zaczął szpanować "zajebistym filmikiem" przed nowo poznanym towarzystwem. Jedna z dziewczyn (ta, która mi to opowiadała) dyskretnie przesłała sobie film i rano zaniosła go na komisariat. Policjanci zaraz po obejrzeniu, wpakowali się do radiowozu i zaczęli poszukiwania. Jak rzadko skutecznie.

buc

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 976 (1012)

#20659

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pojawiło się ostatnio wiele historii o piekielnych nauczycielach. Gwoli sprawiedliwości coś z drugiej strony barykady.

Odbywałem ja Wam praktyki nauczycielskie w szkole podstawowej w moim rodzinnym mieście. Wrażenia jak najbardziej pozytywne z obu stron, zwłaszcza dzieciaki mega zachwycone, że nauczyciel na lekcji mówi o grach komputerowych, Harrym Potterze lub Wiedźminie i to pierwszy raz "Pan Nauczyciel" i ma długie włosy, glany i "wojskowe spodnie", a jednocześnie na lekcji uczą się czegoś nowego.
Lodzio-miodzio jak to Skipper mawia.
Nie do końca.

Cała piekielność wychodzi w biurowej robocie. No bo co z tego, że lekcja super, uczniowie się czegoś nauczyli, wszystko w ciekawy dla nich sposób, skoro cele nauczania są inne?
Ano wtedy Arrivederci Roma Panie Nauczyciel, MINISTERSTWO tego nie uznaje, więc wypad.
Oczywiście można olać ME i robić po swojemu, ale wtedy do akcji mogą wkroczyć piekielni typu [PM]Piekielnej Mamuśki.

Sama PM jest pedagożką, a jej syn to jeden z "trudnych" uczniów.
Siedzę sobie po ostatniej lekcji, zadowolony pochwałą od opiekunki praktyk za świetny pomysł na lekcję o wyszukiwaniu wspólnych motywów w różnych książkach i poza nimi (posłużyłem się właśnie przykładami z gier i popularnych książek, np.: "Czy słyszeliście kiedyś w grze lub książce o takim Sfinksie jak w opowiadaniu? Albo słyszeliście o zagadce Sfinksa?) i wpada PM z krzykiem i w poszukiwaniu mnie.

I część (beze mnie):

PM - Gdzie jest ten praktykant???!!
[N]auczycielka - Coś się stało?
PM - Gdzie on jest?! Jakim prawem wykracza poza program?! Syn mi wszystko powiedział! On na lekcji wykorzystuje materiały spoza podręcznika!
N - Ale w czym problem?
PM -Jak to?! Przecież tego nie zaakceptowało Ministerstwo! To trzeba zgłosić! Jakim prawem wymaga znajomości innych książek?! I Dlaczego na JĘZYKU POLSKIM mówi o grach komputerowych?! Toż to HAŃBA!
N - Proszę Pani, spokojnie, na lekcji z pewnością był opiekun i żadnych uchybień nie było, a przynajmniej nie w takim stopniu.

II część:

Mimo rad, wychylam się z pokoju nauczycielskiego do PM. Ta na mój widok oczy jak 5zł, zapowietrzyła się (miałem nadzieję, że przypomniała sobie jak chciała mnie uwalić w podstawówce) i nagle wypala tyradą:
PM - CO TO MA BYĆ?! JAKIM PRAWEM MASZ DŁUGIE WŁOSY?!
Ja - O.o
PM - I GDZIE JEST TWÓJ GARNITUR?! Nosisz JEANSY na praktyki?! I co to za buty?!
Tu poleciała cała seria wszelkich argumentów "ze starej szkoły", gdy miejsca edukacji bardziej przypominały więzienia niż placówki oświaty. Nie odzywałem się ani słowem. W końcu odezwałem się:
J - Dzień dobry. Tak, rozumiem, jestem be. Będę miał to na uwadze. Jeśli ma pani skargę, proszę do dyrekcji lub mojego opiekuna praktyk. Dziękuję, do widzenia.
PM - Jak śmiesz?! Ja jestem dyplomowanym pedagogiem z wieloletnim stażem!!!

Tu przyznaję bez bicia, że żyłka nerwowa mi pękła na myśl o wszystkich PIEKIELNYCH lekcjach z jej udziałem. Najzwyczajniej w świecie nie wytrzymałem.
J - O taaaaaaak... Doskonale pamiętam ten pani "staż". Terroryzowanie na lekcjach, po 5 jedynek na każdej, 15 osób u dyrektora, bo się z panią nie zgadza. Wymaganie w podstawówce ZROZUMIENIA tematów na poziomie szkoły średniej. 90% nieobecnej klasy na większości lekcji ZE STRACHU. No i oczywiście, w gimnazjum z pani przedmiotu ŻADEN z Pani uczniów NIC nie wiedział. A teraz zacytuję Panią: "JAK NIE ROZUMIESZ TAK PROSTEGO PRZEKAZU, TO ZASUWAJ DO JEDYNKI*!!!" Do widzenia.

Coś zaczęła krzyczeć, ale zamknąłem drzwi i wróciłem do konspektów lekcji. Skarga poszła, ale została oficjalnie wyśmiana przez dyrektorkę i całe grono pedagogiczne.
A co najlepsze, syn PM na lekcji był najaktywniejszym uczniem i najczęściej się zgłaszał, a na koniec rzucił tekstem "Tak fajnej lekcji dawno nie mieliśmy, nie?" i nawet moja opiekunka była zaskoczona jak udało się mnie zaktywizować tego konkretnego ucznia.

*Potoczna nazwa (zmieniona, ale również "cyfrowa") dla jedynej w moim mieście szkoły dla uczniów upośledzonych, opóźnionych, czy z wszelkimi innymi zaburzeniami rozwojowymi.

szkoła

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 662 (714)

#20661

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako ochrona.
Najbardziej komiczna sytuacja jaka dotąd mnie spotkała.
Z racji konfliktu z jedną z kierowniczek jestem zmuszony palić przed sklepem. W sumie to nawet i dobrze, z tego miejsca mam widok na 2 z 3 najbardziej "złodziejskich" regałów. Wychodzę więc na papierosa i od razu po odpaleniu widzę na rogu sklepu "potencjalnego" (osoba, która na wstępie jest klasyfikowana na stałą obserwację jako potencjalnie wynosząca towar bez płacenia). Nawet mnie nie zauważył i mimowolnie usłyszałem jak mówi do kogoś zakrytego przez róg budynku:
- Dobra ty bierzesz czekolady...
Tu wychylam za nim głowę za róg, a ten kontynuuje:
-...ty kawy, a ty piwa, ja zbieram chemię i lecimy przez kasy.

Trzech stojących przodem do mnie strzeliło klasycznego facepalma, a ten stojący tyłem do mnie, nic nie wiedząc:
- Co k***a? Nie podoba się? To spie*****ć!
Tu wypuściłem chmurę dymu w tył czaszki gaduły, ten się obrócił, a ja z pełnym uśmiechem:
- Dzień dobry, ochrona. Panowie próbują czy od razu wzywać policję?

No, powiem szczerze, chłopaków powinni powołać do narodowej kadry olimpijskiej na sprint i biegi długodystansowe, bo w tym momencie niejeden rekord pobili.

ochrona

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 897 (921)

#20007

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Bardzo krótko. Autobusowo.
Wiozę ja swoje szanowne cztery litery do pracy. Miejsc dużo, sam siedzę, obok mnie młode [D]ziewczę zapewne w drodze do szkoły, z ciężkim plecakiem na kolanach (gdy go położyła sam poczułem ciężar). Wpada [B]abcia i standard do dziewczyny:
B - Ustąp mi, to moje miejsce!
D - Ale jest tyle wolnych miejsc...
B - TO MOJE MIEJSCE!!!

Chwilę to trwało, ale dziewczyna zrezygnowana, ustąpiła. Ja nadal siedząc ze słuchawkami w uszach, zacząłem bawić się służbowym identyfikatorem pod bluzą. Zbliża się mój przystanek, przypadkiem identyfikator wypadł "na zewnątrz", a ja zanuciłem wraz z wokalistą:
- Es ist mein Teil...
Na to Babcia zerwała się z miejsca obok z okrzykiem:
- O K***A!!! Volksdeutsch′ski kanar!!!
I wybiegła z autobusu olimpijskim sprintem.

Uciekła też drugi raz na mój widok, gdy weszła do dyskontu, w którym pracuję i akurat stałem na linii kas.

komunikacja miejska

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 686 (830)

#19720

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję jako ochrona.*
Moim obiektem jest niewielki market spożywczy.
Plagą i udręką moją są ludzie szwendający się po sklepie nie biorąc koszyka i ładując wszystko do własnych nieprzeźroczystych toreb. Każdą taką osobę mogę albo prosić o okazanie CAŁEJ zawartości torby po zakupie albo łazić za nią przez cały czas patrząc co do torby wkłada, a co z niej wyjmuje przy kasie. Przy 1-2 osobach to nie problem, ale zwykle są to całe naloty.

Ostatnio taki nalot przeżyłem, więc za zgodą kierownictwa zwracałem klientom przy wejściu uwaga na brak "zakuponosidła". Jeśli ktoś się upierał od razu ostrzegałem, że musi się przygotować na to, że po odejściu od kasy będę musiał przeszukać jej/jego torbę. Zazwyczaj skutkowało.

Przychodzi elegancko ubrany pan z dużą torbą, oczywiście "koszyka niet". No to dawaj, gadka ta samo co przez ostatnią godzinę. Facet spojrzał na mnie jak na idiotę popukał się w czoło i stwierdził, że nie ma czasu. Nie chodziłem za nim z powodu nawału klientów, jednak gdy stanął w kolejce grzecznie czekałem, aż zapłaci i jak zawsze "DD-POO" (Dzień Dobry, Proszę O Okazanie...). Facet w śmiech i oznajmił, ze pokazywać nie będzie. Uprzedziłem, więc, że skoro tak to mam prawo zatrzymać go do przyjazdu policji, ponieważ jest podejrzany o kradzież. Zmiękł, pokazał paragon i otworzył torbę. Nie uwierzyłem. Na paragonie chleb, jakieś batony i Frugo, a w torbie pełno drogich kaw. Zarzekał się, że to z innego sklepu, ale nie miał paragonu, więc zabrałem go na monitoring do biura i studiuję nagranie od momentu jego wejścia. Nagle łup, widać pakuje kawy (swoją drogą niezły miał tupet, skoro zapowiedziałem mu, że będę go sprawdzał).

Nie było wyboru, wołam kierowniczkę i dzwonię na policję. Facet oczywiście nie chciał się zgodzić, ale "Dura lex, sed lex". Cały czas w głowie miałem jedna myśl: "SKĄD JA GO KERWA ZNAM?!".
Przyjechał patrol, obejrzeli nagranie, towar, facet próbował nawet oskarżyć mnie, że rzekomo użyłem siły, ale dowodów brak, na dodatek kierowniczka potwierdziła moje zaprzeczenie. Tu facet rzucił bardzo charakterystycznym zwrotem, a na mnie spadło objawienie "skądznajomości". Gdy go wyprowadzano powiedziałem:
-Do widzenia PANIE PROFESORZE.

Tak, złodziejem okazał się mój (były na szczęście już) wykładowca, który z powodu osobistej urazy do mnie, nieskutecznie próbował mnie usadzić z jednego przedmiotu. O dziwo najwyraźniej mnie nie poznał.

*Dzięki dla Luksik′a85 za podpowiedź co do "mojego" przyimka.

Ochrona

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 631 (667)

#19404

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Może to niewiarygodne, ale sam od ponad 2 tygodni powiększyłem grono "pracujących na ochronie" na piekielnych. Sytuacji uzbierało się wiele, dziś pierwsza, z pierwszego dnia samodzielnej służby.
Miejscem mojej pracy jest jeden z marketów opolskich. Z racji specyficznego położenia ludzie spokojni, złodziei prawie wcale, a ja sam 90% czasu spędzam przed monitoringiem.

Trafił się jednak jeden MEGA-bezczelny, stały złodziejaszek, który ponieważ mnie nie znał, nie zwrócił uwagi i swobodnie ładował do torby wszelkie dobra. Ledwie minął kasę standardowo dzień dobry-ochrona-proszę o okazanie-proszę za mną-etc. W biurze, gdzie mam monitoring akurat wydawano kasę konwojentom, więc musiałem zatrzymać go w pokoju socjalnym. Przyjechała policja, zamknąłem go na ich prośbę i udałem się do biura pokazać patrolowi nagranie. Pozostawiłem policjantów z kierowniczą, aby spisali zeznania. Wchodzę na socjal, a tam złodziej w najlepsze popija moją, świeżą kawę. Na moje: O.o, z rozbrajającym uśmiechem wypalił:
- No co? 200zł nie przekroczyłem, więc zaraz mnie wypuszczą, a tak to przynajmniej ciepłej kawki się napiję. Chcesz trochę? Wrzątku jeszcze starczy.

Krew mnie zalała, ale zgodnie ze szkoleniem, 3 głębokie wdechy i ani słowa, tylko pilnować. Patrol pojawił się po chwili zawinąć kolesia.

(Nie)stety trafiła kosa na kamień, wartość towaru przekroczyła 200zł, ponieważ w momencie kradzieży zlikwidowano promocję na jeden z towarów, o czym złodziej nie mógł wiedzieć, bo pracownice nie zdążyły zmienić cen.

A z tego samego dnia:
Przechadzam się po markecie, gdy nagle z moimi plecami słyszę chichot dwóch na oko licealistek i tekst:
-Ty patrz! Jaki SecuritySoldier!
(tu pozdrowienia i ukłony dla SS za popularność ;>)

Skomentuj (43) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 606 (698)