Poczekalnia
Tutaj trafiają wszystkie historie zgłoszone przez użytkowników - od was zależy, które z nich nie trafią na stronę główną, a którym się może poszczęścić. Ostateczny wybór należy do moderatorów.
poczekalnia
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ponad 20 lat temu trafiliśmy z kolegą na studniówkę jako osoby towarzyszące.
Jak to na takich imprezach bywa, piliśmy łychę z colą pod stołem. I nadszedł ten czas, gdy brakło coli. Kolega już lekko miękki rzucił do mnie tekst: oooo kelner idzie, ja to załatwię.
Po czym do przechodzącego faceta w koszuli i muszce mówi: yyyeee można prosić colę. A facet: synu, ja jestem dyrektorem tego liceum. Na to kolega: to k.... nie oznacza, że nie może nam pan przynieść coli
Jak to na takich imprezach bywa, piliśmy łychę z colą pod stołem. I nadszedł ten czas, gdy brakło coli. Kolega już lekko miękki rzucił do mnie tekst: oooo kelner idzie, ja to załatwię.
Po czym do przechodzącego faceta w koszuli i muszce mówi: yyyeee można prosić colę. A facet: synu, ja jestem dyrektorem tego liceum. Na to kolega: to k.... nie oznacza, że nie może nam pan przynieść coli
Śląsk
Ocena:
19
(83)
poczekalnia
Skomentuj
(6)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Rok temu komunikacja miejska w Krakowie rozwiązała umowę z firmą kontrolerska. Było sporo ataków fizycznych na ich pracowników. Oni sami też nie byli bez winy, bo czytałam o sytuacji, gdy szarpali niepełnosprawna kobietę, bo nie zdążyła skasować biletu.
Od paru miesięcy kontrolę robią jacyś wewnętrzni pracownicy komunikacji.
I tak. Z jednej strony panu kontrolerowi brakło jaj żeby poprosić o bilet Azjatke, która widząc kontrolę stanęła przy drzwiach, tyłem do ludzi i bo za moment był przystanek. A z drugiej strony kobieta doczepila się, że moja teściowa po wejściu do autobusu i kupieniu biletu nie skasowała go od razu tylko zawahała się parę sekund, bo je (kontrolerki) widziała z tyłu autobusu
Od paru miesięcy kontrolę robią jacyś wewnętrzni pracownicy komunikacji.
I tak. Z jednej strony panu kontrolerowi brakło jaj żeby poprosić o bilet Azjatke, która widząc kontrolę stanęła przy drzwiach, tyłem do ludzi i bo za moment był przystanek. A z drugiej strony kobieta doczepila się, że moja teściowa po wejściu do autobusu i kupieniu biletu nie skasowała go od razu tylko zawahała się parę sekund, bo je (kontrolerki) widziała z tyłu autobusu
Autobus tramwaj
Ocena:
26
(48)
poczekalnia
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Paragon grozy...
Wladyslawowo.
Obiad zupa plus 2 danie 38zł x 4 152zł
Dostaje rachunek dostaje 279zł.
K... WTF.
Okazało się obiad plus 2 danie za 38zl to 250ml zupy plus ryba 190gr frytki 200gr surówka 200gr. A było zupa 300ml ryba 230 frytki 270 surówka 300.
Np co. Brał pan dania ale nie mówił ile chce trzeba było mówić. I tak danie cennikowe zamiast 38 zł wyniosło prawie 70
Wladyslawowo.
Obiad zupa plus 2 danie 38zł x 4 152zł
Dostaje rachunek dostaje 279zł.
K... WTF.
Okazało się obiad plus 2 danie za 38zl to 250ml zupy plus ryba 190gr frytki 200gr surówka 200gr. A było zupa 300ml ryba 230 frytki 270 surówka 300.
Np co. Brał pan dania ale nie mówił ile chce trzeba było mówić. I tak danie cennikowe zamiast 38 zł wyniosło prawie 70
Restauracja morze
Ocena:
32
(70)
poczekalnia
Skomentuj
(41)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Nie wiem, czy obserwujecie, co się dzieje za Odrą? Rządzi sobie piekielna koalicja trzech partii, z ciągle zapominalskim kanclerzem na czele, który, będąc jeszcze nadburmistrzem Hamburga, zezwolił na wielomiliardowe oszustwa podatkowe, a przed sądem ponoć nie przypomina sobie nic, bo wszystko zapomniał. Z partii ZIELONYCH jest ministrem gospodarki niefachowy pisarz książek dla dzieci, który podejmował wielce nierozsądne decyzje dotyczące wyłączenia ostatnich trzech elektrowni jądrowych, oraz wprowadził prawo, zabraniające obywatelom ogrzewać gazem i olejem.To samo spowodowało niesłychane podwyżki cen za prąd, oraz reaktywacje elektrowni węglowych, a wszystko, w celu zaoszczędzenie dwutlenku węgla, przy czym Niemcy odpowiadają za tylko mniej niż 2% jego światowej emisji. Cały świat stawia na czysty atom, tanio produkujący prąd, a tu koalicja nie chce tego u siebie, woli kupować francuską elektryczność jądrową dużo drożej, oraz m.in. rosyjski gaz z Indii, tyle, że za dużo wyższą
cenę. Podatki, oraz ceny energii są tutaj najwyższe w Europie, chociaż fiskus ściąga z obywateli MILIARD € rocznie. Ale koalicją woli wydawać forsę na uchodżców, często gwałcących i mordujących, najczęściej nożami, tubylców, horaz idiotyczne projekty socjalne i pomoc dla krajów trzeciego świata, m.in. kilkaset milionów na n.p. ścieżki rowerowe w Peru, albo toalety w czarnej Afryce.
Ta pomoc zagraniczna znika najczęściej w ciemnych kanałach korupcyjnych. Tymczasem gospodarka krajowa, jako jedyna w Europie, rozwija się negatywnie, a firmy podupadają i wywędrowują za granicę /n.p. BASF/. Przy czym, politycy przy władzy korzystają samoobsługowo z ogromnych przywilejow, dopuszczając do koryta swoich krewnych i bliskich w sposób niesłychanie bezczelny, wiedzą, że są bezkarni, bo mają prawo i sądy, oraz instytucje rządowe i wywiad w kieszeni. Minister praw zagranicznych, też z ZIELONYCH, jest najbezczelniejsza, bo wydaje na wizażystke 132000 € rocznie i rozbija się samolotem rządowym niepotrzebnie po całym świecie, nawet krótkie, troche ponad 100km loty. Równocześnie wymagają ZIELONI od społeczeństwa, aby nie jeżdziło samochodami, ani nie latało, przynajmniej w kraju na krótkie odcinki, tylko jedziło rowerami, albo przynajmniej elektrykami z małym zasięgiem kilometrowym. Bo co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie! Milcz, płać i wykonuj rozkazy, bo car zadecydował. Obecny rząd jest niewątpliwie najgorszy, najpodlejszy i najbezkarniejszy, jaki kiedykolwiek istniał w powojennych Niemczech i nienawidzi swoich wyborców, którzy im zwisają cieżkim kalafiorem. Bo są pewni bezkarności i nikt nie może zmusić ich do rezgnacji z zajętych stanowisk, a sami nie wycofają, się bo nie mają za grosz przyzwoitości i honoru. Jednocześnie uciskają legalną opozycję, nie argumentując przeciw jej programom, tylko
określając każdą sensowną krytykę jako nazizm i faszyzm. Rząd ma obecnie minimalne poparcie tylko u mniej niż 1/3 wyborców i jest najmniej lubiany y wszystkich dotychczasowych. Ale do nowych wyborów jeszcze daleko i chcą się trzymać przy władzy do końca, mimo skandalicznych oszustw i idiotyzmów, bo przeważająca większość z nich, to niedouki bez skończonego wykształcenia, ale z perwersyjną ideologią na koszta niepytanego o zdanie narodu.
Piekielne, ale nieunicestwialne do czasu. Takie jest życie, ale
wyborca sam tego chciał, to ma. Kto głupi, ten umiera wcześniej.
cenę. Podatki, oraz ceny energii są tutaj najwyższe w Europie, chociaż fiskus ściąga z obywateli MILIARD € rocznie. Ale koalicją woli wydawać forsę na uchodżców, często gwałcących i mordujących, najczęściej nożami, tubylców, horaz idiotyczne projekty socjalne i pomoc dla krajów trzeciego świata, m.in. kilkaset milionów na n.p. ścieżki rowerowe w Peru, albo toalety w czarnej Afryce.
Ta pomoc zagraniczna znika najczęściej w ciemnych kanałach korupcyjnych. Tymczasem gospodarka krajowa, jako jedyna w Europie, rozwija się negatywnie, a firmy podupadają i wywędrowują za granicę /n.p. BASF/. Przy czym, politycy przy władzy korzystają samoobsługowo z ogromnych przywilejow, dopuszczając do koryta swoich krewnych i bliskich w sposób niesłychanie bezczelny, wiedzą, że są bezkarni, bo mają prawo i sądy, oraz instytucje rządowe i wywiad w kieszeni. Minister praw zagranicznych, też z ZIELONYCH, jest najbezczelniejsza, bo wydaje na wizażystke 132000 € rocznie i rozbija się samolotem rządowym niepotrzebnie po całym świecie, nawet krótkie, troche ponad 100km loty. Równocześnie wymagają ZIELONI od społeczeństwa, aby nie jeżdziło samochodami, ani nie latało, przynajmniej w kraju na krótkie odcinki, tylko jedziło rowerami, albo przynajmniej elektrykami z małym zasięgiem kilometrowym. Bo co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie! Milcz, płać i wykonuj rozkazy, bo car zadecydował. Obecny rząd jest niewątpliwie najgorszy, najpodlejszy i najbezkarniejszy, jaki kiedykolwiek istniał w powojennych Niemczech i nienawidzi swoich wyborców, którzy im zwisają cieżkim kalafiorem. Bo są pewni bezkarności i nikt nie może zmusić ich do rezgnacji z zajętych stanowisk, a sami nie wycofają, się bo nie mają za grosz przyzwoitości i honoru. Jednocześnie uciskają legalną opozycję, nie argumentując przeciw jej programom, tylko
określając każdą sensowną krytykę jako nazizm i faszyzm. Rząd ma obecnie minimalne poparcie tylko u mniej niż 1/3 wyborców i jest najmniej lubiany y wszystkich dotychczasowych. Ale do nowych wyborów jeszcze daleko i chcą się trzymać przy władzy do końca, mimo skandalicznych oszustw i idiotyzmów, bo przeważająca większość z nich, to niedouki bez skończonego wykształcenia, ale z perwersyjną ideologią na koszta niepytanego o zdanie narodu.
Piekielne, ale nieunicestwialne do czasu. Takie jest życie, ale
wyborca sam tego chciał, to ma. Kto głupi, ten umiera wcześniej.
Ocena:
35
(97)
poczekalnia
Skomentuj
(23)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Moja dziewczyna ma kota. Kot jest stary, jak usłyszałem, że ma 18 lat i niewydolność nerek to uznałem, że dziada przeczekam. To było dwa lata temu. Dziad to jakiś medyczny ewenement, z niewydolnością podobno koty żyją pół roku a ten już w sumie 5 lat. Pewnie dlatego, że jak ludzie się orientują ile leczenie takiego kota kosztuje, to od razu usypiają.
Dziad bierze leki dwa razy dziennie i kroplówkę co drugi dzień. Brzuch go boli od leków, więc mu robi siemię lniane. Każdy wyjazd jest uzależniony od tego, czy ktoś tego dziada weźmie i będzie mu te leki podawał (skurczybyk nie współpracuje).
Brzydki jest strasznie, żre tylko specjalistyczna karmę i ma specjalna fontannę, która trzeba zakraplać kroplami z walerianą, bo inaczej dziad nie chce pić (a ma chore nerki). Przez te 5 lat tyle kasy w niego poszło, że mogłaby nowe auto kupić, a jeździ trupem.
Dziad jest zazdrosny, to chyba syndrom sztokholmski. Co ona usiądzie to przyłazi i pcha się na ręce. Co przytulę, to się ładuje między nas. Syczy na mnie bezzębną paszczą i patrzy z nienawiścią. Jak śpię, to stoi nade mną i parzy się z nienawiścią z mordą 1.5 cm od mojej twarzy. Futro z niego jest wszędzie. W jedzeniu też. Nie mogę nosić czarnych rzeczy. Ani granatowych. Próbował mnie pogryźć, ale nie ma czym, więc mnie tylko oślinił.Pytałem się weta, ile to jeszcze będzie żyło, to mi powiedział że już powinien dawno zejść. Więc czekam.
Dziad bierze leki dwa razy dziennie i kroplówkę co drugi dzień. Brzuch go boli od leków, więc mu robi siemię lniane. Każdy wyjazd jest uzależniony od tego, czy ktoś tego dziada weźmie i będzie mu te leki podawał (skurczybyk nie współpracuje).
Brzydki jest strasznie, żre tylko specjalistyczna karmę i ma specjalna fontannę, która trzeba zakraplać kroplami z walerianą, bo inaczej dziad nie chce pić (a ma chore nerki). Przez te 5 lat tyle kasy w niego poszło, że mogłaby nowe auto kupić, a jeździ trupem.
Dziad jest zazdrosny, to chyba syndrom sztokholmski. Co ona usiądzie to przyłazi i pcha się na ręce. Co przytulę, to się ładuje między nas. Syczy na mnie bezzębną paszczą i patrzy z nienawiścią. Jak śpię, to stoi nade mną i parzy się z nienawiścią z mordą 1.5 cm od mojej twarzy. Futro z niego jest wszędzie. W jedzeniu też. Nie mogę nosić czarnych rzeczy. Ani granatowych. Próbował mnie pogryźć, ale nie ma czym, więc mnie tylko oślinił.Pytałem się weta, ile to jeszcze będzie żyło, to mi powiedział że już powinien dawno zejść. Więc czekam.
Ocena:
38
(118)
poczekalnia
Skomentuj
(17)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam dziwne odczucie, że w kwestii psów ludzie poszli z jednej skrajności w drugą. Kiedyś było norma trzymanie psa na łańcuchu i traktowanie, jak zwierzęcia (nie pochwalam trzymania na łańcuchu).
Dzisiaj czytam o lodach dla psów, nazywaniem psów dziećmi/ synkami/ córeczkami.
Chyba z Tajwanu był taki filmik, gdzie psy są wożone jak dzieci, w wózkach.
W ogóle mówienie do psa jak do dziecka.
Spotykam dorosłe, wykształcone osoby, z którymi nie ma o czym rozmawiać, poza paplaniem do i o piesku..
Dzisiaj czytam o lodach dla psów, nazywaniem psów dziećmi/ synkami/ córeczkami.
Chyba z Tajwanu był taki filmik, gdzie psy są wożone jak dzieci, w wózkach.
W ogóle mówienie do psa jak do dziecka.
Spotykam dorosłe, wykształcone osoby, z którymi nie ma o czym rozmawiać, poza paplaniem do i o piesku..
Osiedle psy
Ocena:
22
(72)
poczekalnia
Skomentuj
(13)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W poprzedniej historii napisałem o nieodpowiedzialnych rodzicach. Złożyło się od tamtego czasu tak, że pracownica sklepu owdowiała po mężu nie grzeszącym kreatywnością i odpowiedzialnością. Zanim jednak zmarł, zdołał do kompletu powołać do życia dwie córki. Jedna miała lat 4, a druga 9.
Przyrządzacie przetwory. Brakło Wam składnika. Przy czym mieszkacie w pobliżu ruchliwej ulicy. Jedyny o tej porze otwarty sklep znajduje się po jej przeciwnej stronie. Owszem, są zarówno przejścia o kierowanym ruchu, jak i kładka.
Co robicie?
1. Zamawiacie taksówką z dowozem (no trudno, dopłacimy, awaria to awaria)
2. Prosicie sąsiadów, by doglądali Wam dzieci, a idziecie sami.
3. Bierzecie dzieci ze sobą i idziecie do sklepu.
4. Posyłacie dzieci. Niby im mówicie, co znaczą światła, ale wiadomo, one wiedzą lepiej.
Sam bym wybrał 3. No cóż, naciągną na słodycze, ale będą bezpieczne.
Niestety matka wybrała to ostatnie. Oczywiście córkom ani się śni iść kładką. Nie będę wnikał czy wbiegły na przejście na czerwonym czy kierowca się zagapił. Potrącił obie. Młodsza zginęła na miejscu, starsza wylądowała na trawniku poturbowana.
Media też piekielne, pisząc, że starsza walczyła o życie w szpitalu.
Przyrządzacie przetwory. Brakło Wam składnika. Przy czym mieszkacie w pobliżu ruchliwej ulicy. Jedyny o tej porze otwarty sklep znajduje się po jej przeciwnej stronie. Owszem, są zarówno przejścia o kierowanym ruchu, jak i kładka.
Co robicie?
1. Zamawiacie taksówką z dowozem (no trudno, dopłacimy, awaria to awaria)
2. Prosicie sąsiadów, by doglądali Wam dzieci, a idziecie sami.
3. Bierzecie dzieci ze sobą i idziecie do sklepu.
4. Posyłacie dzieci. Niby im mówicie, co znaczą światła, ale wiadomo, one wiedzą lepiej.
Sam bym wybrał 3. No cóż, naciągną na słodycze, ale będą bezpieczne.
Niestety matka wybrała to ostatnie. Oczywiście córkom ani się śni iść kładką. Nie będę wnikał czy wbiegły na przejście na czerwonym czy kierowca się zagapił. Potrącił obie. Młodsza zginęła na miejscu, starsza wylądowała na trawniku poturbowana.
Media też piekielne, pisząc, że starsza walczyła o życie w szpitalu.
ruchliwa_ulica
Ocena:
28
(58)
poczekalnia
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Witam,
Bardziej niż piekielność, sytuacja "może się mylę?", ale kto wie?
Po kilku latach jedna z dróg w mojej wiosce, czy raczej kawałek będący wiaduktem nad drogą ekspresową został w końcu otwarty, po naprawde długim remoncie.
Pominę narzekanie na czas jaki to wszystko zajęło, może faktycznie taka sztuka budowlana, a może jednak machlojki, odwlekanie, niekompetencja, czy niepotrzebna biurokracja, nieważne.
Co skłoniło mnie do opisania to dwa efekty końcowe zauważone jako pieszy:
1. Nawierzchnia drogi. W porównaniu do starego (całego) asfaltu po obu stronach obiektu, nowy, pokrywający wiadukt wydaje się gorszej jakości. Porowaty, "suchy", na myśl przychodzi porównanie do jasnego, niejednolitego i kruchego pumeksu. Pojawiła się myśl, że może jednak nie jest to skończone, może przyjdzie kolejna warstwa, ale wszystko jest już na równo połączone ze starą drogą po obu stronach wiaduktu, oraz zostały już wymalowane pasy.
2. Powierzchnia chodnika. Spacerując po miasteczku, czy odwiedzając sąsiednie miejscowości, jak każdy inny jestem przyzwyczajony do betonu, asfaltu, lub po prostu do różnych typów kostki brukowej. Tutaj pojawiła się ziarnista, jasno-beżowa powierzchnia będąca bardzo szorstka i ostra w dotyku. Pierwsza myśl to: biada osobie która straci równowage i na to upadnie. Za łatwo było sobie wyobrazić jak materiał zachowa się niczym tarka, lub gruby papier ścierny.
Przyznaję, nie znam się renowacjach tego typu, więc chętnie wysłucham osób które w tym siedzą. Czy wyżej wymienione nawierzchnie można uznać za dokończone? Czy jest to jakiegoś rodzaju nowy "standard"? Czy może jednak wykonawca prawdopodobnie zaoszczędził na ostatnich etapach projektu? Na odcinku nie ma już żadnego sprzętu, wszystkie barykady i znaki ograniczające ruch, lub informujące o pracach zostały usunięte.
Bardziej niż piekielność, sytuacja "może się mylę?", ale kto wie?
Po kilku latach jedna z dróg w mojej wiosce, czy raczej kawałek będący wiaduktem nad drogą ekspresową został w końcu otwarty, po naprawde długim remoncie.
Pominę narzekanie na czas jaki to wszystko zajęło, może faktycznie taka sztuka budowlana, a może jednak machlojki, odwlekanie, niekompetencja, czy niepotrzebna biurokracja, nieważne.
Co skłoniło mnie do opisania to dwa efekty końcowe zauważone jako pieszy:
1. Nawierzchnia drogi. W porównaniu do starego (całego) asfaltu po obu stronach obiektu, nowy, pokrywający wiadukt wydaje się gorszej jakości. Porowaty, "suchy", na myśl przychodzi porównanie do jasnego, niejednolitego i kruchego pumeksu. Pojawiła się myśl, że może jednak nie jest to skończone, może przyjdzie kolejna warstwa, ale wszystko jest już na równo połączone ze starą drogą po obu stronach wiaduktu, oraz zostały już wymalowane pasy.
2. Powierzchnia chodnika. Spacerując po miasteczku, czy odwiedzając sąsiednie miejscowości, jak każdy inny jestem przyzwyczajony do betonu, asfaltu, lub po prostu do różnych typów kostki brukowej. Tutaj pojawiła się ziarnista, jasno-beżowa powierzchnia będąca bardzo szorstka i ostra w dotyku. Pierwsza myśl to: biada osobie która straci równowage i na to upadnie. Za łatwo było sobie wyobrazić jak materiał zachowa się niczym tarka, lub gruby papier ścierny.
Przyznaję, nie znam się renowacjach tego typu, więc chętnie wysłucham osób które w tym siedzą. Czy wyżej wymienione nawierzchnie można uznać za dokończone? Czy jest to jakiegoś rodzaju nowy "standard"? Czy może jednak wykonawca prawdopodobnie zaoszczędził na ostatnich etapach projektu? Na odcinku nie ma już żadnego sprzętu, wszystkie barykady i znaki ograniczające ruch, lub informujące o pracach zostały usunięte.
Roboty drogowe
Ocena:
18
(42)
poczekalnia
Skomentuj
(14)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Wkurza mnie w języku polskim "pan" i "pani" na każdym kroku. A już najbardziej gdy mówi się do mnie "panie mecenasie" - jestem radcą prawnym, ale określenia "mecenas" nie znoszę...
Ale jednej grupie nie odpuszczam i działa jak płachta na byka... księżom. Skąd u nich ten zwyczaj, zwłaszcza u starszych, że jak cię widzą pierwszy raz w życiu to i tak walą na ty, a do siebie oczekują "proszę księdza" albo "księże"? ... no nie ma mowy. I zdarzyło się nie tak dawno, że taki starszy już "tłusty kot" na jednej z wielkomiejskich parafii do mnie: "za kogo chcesz tę Mszę?".
Normalnie jakby w mordę mu dał, jak kilka fraz dalej usłyszał: "fajnie, że możesz ją odprawić w niedzielę".. :)
K.: "jak do mnie mówisz?!"
Ja: "sam zacząłeś"
K.: "do księdza mówi się proszę księdza"
Ja: "a do radcy prawnego panie mecenasie, wiedziałeś że jestem radcą, czemu powiedziałeś do mnie na ty jako pierwszy?"
Brakło odpowiedzi. Dodam, że ksiądz bardzo pobożny, dobry kaznodzieja i - co mnie najbardziej interesowało - odprawia Mszę Świętą w Rycie Klasycznym nieraz. Nie mam do niego pretensji osobistych, bo tak został przyzwyczajony. I tak - od tej pory mówimy sobie "Cześć" mimo, że dzieli nas pewnie z 15 lat różnicy wieku - jestem młodszy.
Ale jednej grupie nie odpuszczam i działa jak płachta na byka... księżom. Skąd u nich ten zwyczaj, zwłaszcza u starszych, że jak cię widzą pierwszy raz w życiu to i tak walą na ty, a do siebie oczekują "proszę księdza" albo "księże"? ... no nie ma mowy. I zdarzyło się nie tak dawno, że taki starszy już "tłusty kot" na jednej z wielkomiejskich parafii do mnie: "za kogo chcesz tę Mszę?".
Normalnie jakby w mordę mu dał, jak kilka fraz dalej usłyszał: "fajnie, że możesz ją odprawić w niedzielę".. :)
K.: "jak do mnie mówisz?!"
Ja: "sam zacząłeś"
K.: "do księdza mówi się proszę księdza"
Ja: "a do radcy prawnego panie mecenasie, wiedziałeś że jestem radcą, czemu powiedziałeś do mnie na ty jako pierwszy?"
Brakło odpowiedzi. Dodam, że ksiądz bardzo pobożny, dobry kaznodzieja i - co mnie najbardziej interesowało - odprawia Mszę Świętą w Rycie Klasycznym nieraz. Nie mam do niego pretensji osobistych, bo tak został przyzwyczajony. I tak - od tej pory mówimy sobie "Cześć" mimo, że dzieli nas pewnie z 15 lat różnicy wieku - jestem młodszy.
ksieza
Ocena:
33
(97)
poczekalnia
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Mam po prostu dość traktowania mnie jako tej gorszej, nie dotrzymywania danego słowa. Pracodawcy którzy obiecują że zadzwonią z informacją zwrotną, a tego nie robią, koledzy którzy wbijają ci nóż w plecy kimo że wiedzą jaka masz sytuację. Pracodawcą który nie płaci w terminie wypłaty i nikt z tym nie potrafi zrobić porządku- a miał już liczne kontrolę i sprawę w sądzie. Nasz rząd mówi miejcie dzieci. Czy wiecie jak trudno znaleźć matce 2 małych dzieci pracę? Po prostu mam dość.
Ocena:
35
(73)