Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Brzeginka

Zamieszcza historie od: 18 grudnia 2018 - 8:12
Ostatnio: 16 maja 2024 - 20:14
O sobie:

Małe, ślepe, głuche i mało rozgarnięte stworzenie z aspiracjami zostania w przyszłości lekarzem. Interesujące się wszystkim i niczym jak to mawia kochana rodzicielka i wyskakująca z różnymi ciekawostkami z dupy wziętymi (wiedzieliście, że odchody wombatów mają sześcienny kształt?). Poza tym niepoprawna optymistka z niedorzeczną wiarą w ludzi. Oraz ponadto nieuleczalny mol książkowy z zamiłowaniem do wszelkiej maści mitologii.

  • Historii na głównej: 10 z 12
  • Punktów za historie: 1351
  • Komentarzy: 129
  • Punktów za komentarze: 836
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 maja 2024 o 17:12

@Fahren: Tylko że pomiędzy zachowaniem a zachorowaniem nie ma liniowej zależności. Możesz jeść tonę czekolady dziennie, a mimo to nie być otyłym, bo masz zabójczy metabolizm a możesz tyć od powąchania pączka, bo wejdą Ci np. leki sterydowe. Jeżeli mielibyśmy uważać chorych za winnych chorobie, to na tej samej zasadzie każda choroba jest spowodowana umyślnym działaniem pacjenta. Masz zapalenie płuc? Trzeba było się nie wystawiać na drobnoustroje. Masz nadciśnienie? Trzeba było lepiej jeść i więcej się ruszać. Masz nowotwór? Trzeba było nie wystawiać się na czynniki rakotwórcze i zamieszkać w środku dziczy. I można to ciągnąć w nieskończoność… Z palaczami jest trochę inny problem. Tu chodzi raczej o to, że nowotwór płuc ma dość jednoznaczną etiologię. Można śmiało powiedzieć, że jeśli masz nowotwór płuc to prawie napewno paliłeś, a palenie jest dość intencjonalną czynnością. W przypadku otyłości nie jest tak łatwo, bo może ona wynikać np. z biedy, braku wiedzy czy chociażby innych chorób. Ale nie można powiedzieć, że palacz jest sam sobie winny choroby. Tak, zwiększył ryzyko zachorowania, ale to nie on odpowiada za to że zachorował.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 maja 2024 o 6:43

@Shi: Dobra, jeszcze raz powoli. Mówiłaś o czekoladzie i migdałach, czyli bardzo konkretnych produktach. Jeżeli chcesz zjeść jedynie bardzo konkretne produkty, to jest to apetyt. Jeżeli czujesz ssanie w żołądku i dolegliwości z organizmu to jest to głód. Z kontekstu Twojej wypowiedzi zrozumiałam, że chodzi o pierwszą sytuację. Nie mam tik toka i go nie oglądam, bo uważam że za dużo ludzi bez podstawowej wiedzy postanawia nagle dzielić się ze światem swoimi mądrościami. Swoją wiedzę czerpię po pierwsze z badań naukowych i konferencji, po drugie ze studiów na akademii medycznej, po trzecie z doświadczenia w gabinecie. To że na głodówce, najpierw lecą mięśnie, a dopiero później tkanka tłuszczowa to naukowy fakt. Dlatego w trakcie rehabilitacji masy ciała taki duży nacisk kładzie się na regularny ruch i zwiększenia aktywności fizycznej. W ten sposób staramy się ochronić tkankę mięśniową i zmusić organizm do rozkładu tkanki tłuszczowej. Nie ukrywam, że też mnie zastanawiało skąd taka dziwna kolejność, ale wykładowca tłumaczył, że tkanka tłuszczowa to jest już ostatnia deska ratunku i ma nas chronić przed śmiercią głodową. Dlatego najpierw schodzi to co może z innych rzeczy. Współcześnie używamy mięśni dużo mniej niż w przeszłości, a nieużywany organ zanika. I to bardzo dobrze widać w gabinecie po pomiarach składu masy ciała. Jeżeli pacjent się głodzi i nie rusza, to schodzą mu mięśnie. Jeżeli stosuje niewielki deficyt i zwiększa wysiłek fizyczny, mięśnie raczej pozostają bez zmian albo rosną, za to schodzi tkanka tłuszczowa. Miałam już kilku takich pacjentów, którzy przychodzili mówiąc że na nich to żadne diety nie działają, a jeśli działają to później tych kilogramów wraca więcej. I jak im kazałam jeść więcej, ale lepiej. I uczyłam ich jak takie zdrowe odżywianie powinno wyglądać to nagle się okazywało że można zredukować masę ciała ze 120kg do 90kg i nie być cały czas głodnym. Poza tym też trzeba pamiętać, że skuteczna redukcja masy ciała to nie jest dwumiesięczna dieta i po sprawie. Żeby to było skuteczne to trzeba NA STAŁE zmienić swoje nawyki żywieniowe i stosować się do nich do końca życia. A kto by chciał do końca życia być głodnym? Albo nie móc zjeść jakiegoś ciasta czy pizzy? To że nie obrażamy ludzi otyłych i nie wyzywamy ich od śmierdzących leni, to nie jest jakaś dziwna ideologia promująca chorobę. To się nazywa szacunek do drugiego człowieka. Otyłość to choroba, którą się leczy. Nic więcej i nic mniej. To nie jest defekt kosmetyczny, tylko zmiany metaboliczne w organizmie, których nie wyleczysz „silną wolą”.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 maja 2024 o 17:04

@Shi: nie mówię że „odbicie sobie” ma polegać na pożarciu tony czekolady. Miałam na myśli to że będąc na długotrwałej głodówce i tak tkankę tłuszczową tracisz na samym końcu. Natomiast jak zaczynasz znowu jeść to tkanka tłuszczowa jest pierwszą która się odbudowuje. I tutaj niestety odpowiada za to czyste przystosowanie ewolucyjne. Jeżeli głodzisz organizm to wysyłasz mu sygnał „ej, w środowisku brakuje pożywienia” a organizm na to „hmmm… no dobra, to trzymamy zapasy najdłużej jak się da, bo nie wiadomo kiedy znowu będzie jedzenie”. Później wysyłasz kolejny komunikat „ej, jedzenie wróciło!”, a organizm jest jak „o cudownie! To tym razem zrobię dwa razy więcej zapasów, żeby nie było problemu przy kolejnej suszy!”. Dlatego w leczeniu otyłości stosuje się niewielkie deficyty kaloryczne i w trakcie redukcji robi się przerwy. Dajemy wtedy sygnał „ej, spokojnie, jemy trochę mniej, ale nie ma powodu do obaw, jedzenia nam nie zabraknie”. Okej, jesteś w stanie powstrzymać się od migdałów i czekolady. Brawo, to nie jest łatwe, ale faktycznie ludzie potrafią sobie ograniczyć szkodliwe rzeczy. I żeby nie było, to nie jest sarkazm, szczerze Ci gratuluję silnej woli. Tylko tu w grę wchodzi APETYT. Czyli Ty CHCESZ zjeść czekoladę. I świadomie podejmujesz decyzję by jej nie jeść. W otyłości odzywa się GŁÓD i MUSISZ zjeść. Znaczy teoretycznie są ludzie którzy potrafią go zignorować, ale to raczej wyjątki i to niekoniecznie takie z których powinnismy brać przykład. Głód to biologiczny sygnał „ej, brakuje nam energii, zjedz coś bo umrzemy”. Jest ważny i powinnismy go słuchać. Problem w otyłości jest taki, że w mechanizmy regulujące głód nie do końca działają. I wtedy np. przez większość czasu jesteś głodna, albo pomimo tego że jesz nie czujesz sytości, albo pojawia się napad i w pół godziny zjadasz 10 000 kalorii. Powodzenia z kontrolowaniem tego „siłą woli”.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 maja 2024 o 14:07

@TakNaSzybko: Zakładam że się odnosisz do tego, że nie wiem czym ta otyłość jest spowodowana w ADHD, popraw mnie jeżeli się mylę. Chodziło mi o to, że nie widziałam jeszcze badań które dość jednoznacznie by wiązały przyczynowo-skutkowo ADHD z otyłością, bo takich czynników sprzyjających otyłości jestem w stanie wymienić wiele. Bo tak „na oko” trudno oddzielić związek bezpośredni pomiędzy chorobami, a chorobami a czynnikami pośredniczącymi. Np. otyłość koreluje z depresją, ale trudno powiedzieć czy to sama otyłość wpływa na neuroprzekaźniki, czy społeczny ostracyzm zwiększa ilość stresu, który dopiero powoduje depresję. I tak dla ścisłości, ADHD jest zaburzeniem neurologicznym, a nie chorobą hormonalną. Ale fakt, jest w niej problem z niedoborem hormonów.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
10 maja 2024 o 13:12

@TakNaSzybko: małe sprostowanie, to nie choroba hormonalna, a zaburzenie neurologiczne. Ale tak, z ADHD człowiek się rodzi.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
10 maja 2024 o 13:10

@Armagedon: skąd masz te informacje? Bo mnie poważnie teraz zaintrygowałaś! Zwłaszcza tym że łatwiej wyleczyć otyłość powstałą w dzieciństwie! To nie jest usprawiedliwianie i głaskanie po głowie. To jest realistyczne podejście. Otyłość to CHOROBA, a chory NIE JEST winny chorobie. Tak! Mamy czynniki środowiskowe, ale mówienie że to intencjonalne hodowanie choroby to tak jakby powiedzieć, że ludzie celowo hodują sobie nowotwór płuc bo mieszkają w mieście i wdychają spaliny.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
10 maja 2024 o 6:37

@Armagedon: krew mnie zalewa jak słyszę takich „specjalistów” jak Ty. Leki i operacja bariatryczna to nie jest „pójście na skróty”. O ile się zgodzę, że w leczeniu przyda się porządny psychoterapeuta, to trzeba pamiętać że otyłość to również choroba somatyczna! I normalnie się ją leczy. Leczy! A nie idzie na skróty! Najbardziej skuteczna jest terapia łączona, gdzie jednocześnie wprowadzasz farmakoterapię, zmianę stylu życiu (edukacja żywieniowa z dietetykiem i aktywność fizyczna dobrana pod okiem fizjoterapeuty), psychoterapia (żeby przepracować głupie komentarze niedojrzałego społeczeństwa, nauczyć się zarządzać stresem i ewentualnie popracować nad innymi problemami) + jeżeli są do tego wskazania to operacja bariatryczna (to NIE jest wycięcie żołądka, są różne typy tych operacji i wbrew pozorom niektóre można powtórzyć). Jak chcesz możesz się kłócić z badaniami, ale metaanalizy wskazują na widoczną korelację otyłości z ADHD. Osoby z ADHD częściej mają otyłość niż ludzie z populacji ogólnej. Nie, nie wiem dlaczego, ale tak jest.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
9 maja 2024 o 16:38

@babubabu89: ja bym chyba zaczęła od nieobrażania ich i nie wyzywania od leni. Nikt nie wymaga głaskania po główce, wystarczy zamknięcie twarzy i zajęcie się sobą. Osoby chore na otyłość najczęściej wiedzą że są otyłe. Nie trzeba im tego mówić. To co może pomóc to edukacja JAK mogą się leczyć, a nie że mają schudnąć. To to sami wiedzą. I nie, złote rady z serii „nie żryj” albo „idź pobiegaj” są równie skuteczne i prawdziwe co powiedzenie człowiekowi ze złamaną nogą „nie rycz tylko idź to rozchodzić”

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
9 maja 2024 o 16:33

@Armagedon: nie ma potrzeby odstawiania produktów mącznych na redukcji. I mówię to jako dietetyk. Nie ma w nich jakiegoś mitycznego „złego cukru”, który nas tuczy. Wręcz przeciwnie! Badania dość jednoznacznie stwierdzają że ograniczenie węglowodanów spowalnia proces utraty tkanki tłuszczowej. Ważne tylko żeby wybierać produkty z dużą zawartością błonnika np. pełnoziarniste makarony. @zlosnica85 tak, masz ujemny bilans energetyczny i tracisz na wadze. Powiedz mi tylko jak długo planujesz się głodzić? Bo zaburzenia gospodarki węglowodanowej sprawiają że cały czas twój organizm jest „na głodzie”. Cukier który zjadasz nie trafia do komórek które go potrzebują, więc mózg wysyła sygnał „trzeba jeść, bo brakuje” i co wtedy? Albo trzymasz się redukcji i chudniesz pięć kilo, a potem przybierasz 15, bo organizm musi odbić sobie straty. No naprawdę świetna strategia!

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
8 maja 2024 o 12:43

@TakNaSzybko: Przykro mi to mówić, ale to bardzo źle świadczy wtedy o dietetyku. Generalnie zgadzam się z Housem że wszyscy kłamią i trzeba być na to wyczulonym, ale bez fanatyzmu! Nie można pacjentowi zarzucać bór jeden wie czego… współczuję że musiałaś trafić na takiego konowała i życzę powodzenia w szukaniu prawdziwej pomocy!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
8 maja 2024 o 12:18

@dayana: Na wstępie chciałam tylko powiedzieć, że faktycznie sporo lekarzy ma jeszcze problem z otyłością. W sensie lubią zrzucać na pacjenta całą odpowiedzialność i nie traktują otyłości jako choroby a efekt zaniedbania pacjenta. Jednak chciałabym wypowiedzieć się z drugiej strony barykady. Często różne schorzenia z którymi zgłaszają się pacjenci FAKTYCZNIE są efektem otyłości. I jak najbardziej można je zaleczyć lekami i pacjentowi zrobi się lepiej. Ale to nie wyleczy przyczyny tylko przykryje objawy. Dobry lekarz powinien zdiagnozować pierwotny problem i to jego leczyć. Ale LECZYĆ a nie powiedzieć pacjentowi że ma coś z tym zrobić. A już zupełnie idealnie by było, gdyby mógł go dodatkowo wysłać do dietetyka, psychologa i fizjoterapeuty żeby kompleksowo zająć się jego rehabilitacją.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 14) | raportuj
8 maja 2024 o 8:21

Nie jesteś gruba. Jesteś chora. Otyłość to taka sama choroba jak insulinoporność czy ADHD. I też się ją leczy. Tylko trzeba trafić na dobrego lekarza, który potraktuje ten problem poważnie. Przykre jest to że sama uważasz że wpisywałaś się w ten szkodliwy schemat o byciu grubym z jedzenia i braku ruchu. To jest tylko powierzchowny skutek innych problemów i nie myślę tu tylko o chorobach, które później zdiagnozowałaś. Rozwój choroby otyłościowej jest bardzo złożony. To nie jest zero jedynkowe „jesz więc tyjesz”. Ludzie często zapominają spytać DLACZEGO ktoś je. Z tego co opisałaś zajadałaś chociażby stres. Niby wina głupota chorego, ale czy napewno? Cukry proste bardzo dobrze robią naszemu mózgowi i ten je lubi. I sięga to zamierzchłych czasów. Gdy jeszcze biegaliśmy za dinozaurami z kamieniami taki bonusowy zastrzyk energii z miodu był wysoko premiowany. Dużo energii przy małym wysiłku - jesteśmy w stanie przeżyć kolejny dzień! Teraz warunki się zmieniły i już nie potrzebujemy tyle energii, ale stary mechanizm pozostał. I to nie jest kwestia tego że pacjent jest nieodpowiedzialny, tylko to są biologiczne mechanizmy regulujące nasze zachowanie. Niestety z otyłością jest potworny problem. Często bagatelizowana, wyśmiewana a mało kiedy porządnie leczona. To jest przykre. Tak jeszcze na marginesie, jeżeli po wizycie u dietetyka waga nie spada, albo wręcz odwrotnie Wam rośnie, to nie znaczy że macie się przed nim schować i nie pokazywać. Wręcz przeciwnie! Właśnie wtedy TRZEBA do niego pójść, bo to znaczy że coś jest nie tak i trzeba to naprawić!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 kwietnia 2024 o 12:27

@SmoczycaWawelska: Proszę, przeczytaj mój komentarz jeszcze raz. Napisałam że jestem PRZECIW NA wprowadzaniu zakazów, bo one nie mają sensu. Człowiek i tak znajdzie sposób by taki zakaz obejść. Ale generalnie się zgadzam, powinniśmy ograniczyć spożycie cukru i fast-foodów. Są niezdrowe i wyraźnie nam szkodzą. Ze sportem trzeba się głębiej zastanowić, bo jednak ruch jest wskazany. Więc tu bym musiała się zastanowić. Ale nie jestem za ZAKAZEM a EDUKACJĄ. Na tej samej zasadzie jestem zwolennikiem badań profilaktycznych i prenatalnych. I tak, również uważam że jeżeli jesteś nosicielem wadliwego genu, to albo powinieneś powstrzymać się od prokreacji, albo zadbać by tego genu nie przekazać np. dzięki zapłodnieniu in vitro. Ale to nie ma związku z dyskusją. Rozmawiamy teraz o palaczach i w swoim wcześniejszym komentarzu próbowałam wyjaśnić Bedranie, że wbrew pozorom palacz MA negatywny wpływ na innych, nawet jeżeli zupełnie zignorujemy ryzyko biernego palenia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 kwietnia 2024 o 8:44

@Bedrana: zastanówmy się na spokojnie czy palacz nikogo nie krzywdzi. Zacznijmy od nowotworów płuc. Palenie papierosów jest główną przyczyną nowotworów płuc. Nie oznacza to że każdy palący dostanie nowotworu, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć że jeżeli masz nowotwór płuc, to w przeszłości paliłeś. Leczenie tego obciąża nasz budżet, a jakby nie patrzeć w większości jest to choroba na życzenie. I zanim pojawi się argument o akcyzie. Jeden cykl chemii to koszt ok. 152 tysięcy złotych, akcyza wynosi ok. 816zł na tysiąc papierosów, w paczce jest 20 sztuk. Średnio możemy założyć że palacz wypala paczkę dziennie (często mniej, bo według statystyk to jest ok. 14-15 sztuk, ale chciałam uprościć rachunek). Wynika z tego że koszt samej chemii palacz zwraca do budżetu dopiero po 25,5 roku palenia. A to sama chemia! Do tego trzeba doliczyć koszty obsługi pacjenta, jakieś badania, a o kosztach pośrednich nawet nie wspomnę! Do tego dochodzi koszt społeczny. Taki chory obciąża dodatkowo swoich bliskich, czy to emocjonalnie czy też często finansowo, bo np. nie może pracować. Często zapominamy że nie jesteśmy samotnymi wyspami, tylko systemem naczyń połączonych. Każda nasza akcja wywołuje jakąś reakcję. Nie ma co robić z siebie ofiary opresyjnego systemu. Jeżeli ktoś zwraca uwagę, że Twoje działania są szkodliwe. Po prostu dobrze by było mieć na uwadze to jaki wpływ masz na innych. A jest on wbrew pozorom potężny. Czy jestem za zupełnym zrezygnowaniem z papierosów, alkoholu i innych używek? Jeżeli mają negatywny wpływ to jak najbardziej! Chociaż nie uważam by zakazy coś dawały, ludzie zawsze je jakoś obejdą. Dużo lepszą metodą moim zdaniem jest edukacja i pokazywanie alternatyw z których można skorzystać. Podobny efekt do palenie można osiągnąć chociażby medytacjami czy ćwiczeniami oddechowymi, a te będą zdecydowanie zdrowsze czy mniej szkodliwe dla otoczenia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
26 kwietnia 2024 o 6:29

@Bedrana: Tylko że ja nie odnoszę się do autorki, a to Ciebie. Forma wypowiedzi w historii moim zdaniem jest niedopuszczalna. W ten sposób sprawiła jedynie że ludzie się okopali na swojej pozycji „hurr durr… wszyscy się czepiają biednych palaczy”. To do niczego konstruktywnego nie doprowadzi. Jeśli chodzi o kompromis, to nie wiem. Nie jestem specjalistą i nie mam konkretnego pomysłu, ale widzę że aktualna sytuacja nie jest optymalna. Dlatego wierzę że taki kompromis można wypracować. Co do wolności palacza zaczynającego się na ulicy, to nie mogę się zgodzić. Paląc na ulicy wśród ludzi tym ludziom szkodzisz. Chcąc czy nie chcąc jeżeli podejmowana przez Ciebie czynność ma negatywny wpływ na innych to w tym miejscu kończy się Twoja wolność. Tak samo jak wolność człowieka może się kończyć w domu przy piecu, jeżeli chce palić w nim toksycznymi śmieciami, czy gdzieś w lesie, jeżeli zamierza go bezmyślnie niszczyć. I uprzedzając Twoje pytanie o samochody, to tak, też uważam że naruszają one wolność innych do czystego powietrza i powinniśmy to lepiej rozegrać np. usprawniając komunikację miejską lub inwestując w ogólnodostępne rowery, ale teraz rozmawiamy o paleniu, a nie o samochodach i smogu.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
25 kwietnia 2024 o 18:49

@Bedrana: pozwolisz że odpowiem za janhalba, nie musisz mi wierzyć, ale nie, nie mam samochodu. Gdzie się da chodzę z buta, a na dalsze odległości jeżdżę tramwajami, latem - rowerem. Rezygnacja z samochodu była w pełni świadoma, mieszkam w mieście, komunikacja miejska jest całkiem sprawna, wierzę że drobne zmiany przeze mnie podejmowane mogą być pozytywny wpływ na całe społeczeństwo. To że ktoś zwraca uwagę na konkretny problem nie oznacza że inne problemy go nie obchodzą. Nie oznacza to również że te inne problemy go obchodzą. Oznacza to jedynie że TEN KONKRETNY problem mi przeszkadza np. właśnie palacze. Osobiście zgadzam się że moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Czyli generalnie wolność palaczy kończy się tam gdzie zaczyna się moja wolność do czystego (względnie) powietrza. Nie oznacza to że będę palić palaczy na stosie. Żywię jedynie nadzieję, że będą oni otwarci na dialog i szukanie satysfakcjonującego kompromisu. Tak samo jak ja byłabym gotowa wysłuchać kogoś komu moje zachowanie szkodzi albo przeszkadza.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
25 kwietnia 2024 o 18:38

@Armagedon: nie rozumiem tego licytowania się na problemy. Wdychanie dymu papierosowego jest poważnym czynnikiem ryzyka nowotworów płuc, wdychanie smogu jest bardzo szkodliwe dla zdrowia. Jedno nijak nie wpływa na drugie. Więc po co się licytować co gorsze? Jedno i drugie nam szkodzi, jedno i drugie powinno się wyeliminować albo chociaż ograniczyć. Whataboutyzm jest tu zbędny.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 26) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 17:17

@Niveam: tak w zasadzie to nie tyle niepalący mają kaprys niewdychania dymu, co palący mają kaprys puszczenia dymka. Zakazane to nie jest. Tak samo jak zakazane nie jest np. plucie na chodnik. Czy jest to uprzejme? Niezbyt, ale nikt nie każe być uprzejmym i mieć na uwadze innych ludzi.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 31) | raportuj
14 kwietnia 2024 o 16:03

@JeZySiek: Prawda, zupełnie poroniony ten pomysł! Jak on mógł chcieć zostać przy nazwisku swojego ojca? Ba! Nawet chciał je narzucić swojej wybrance! Chory człowiek…

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 16) | raportuj
14 kwietnia 2024 o 7:45

Czyli kierowcy ignorują przepisy i zdrowy rozsądek (bo pomijając przepisy, zbliżając się do pasów i tak wypadałoby zwolnić, bo zawsze może wybiec jakieś dziecko), ale i tak to jest wina pieszych? Ciekawa interpretacja, nie powiem…

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2024 o 14:13

@Anilina: z tym się zgodzę, umknęło mi że sąsiad miałby auto odholować swoją lawetą gdzieś tam… odnosiłam się tylko do tego, że to auto można usunąć z tego miejsca, jeśli stoi nieprawidłowo.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 12) | raportuj
2 marca 2024 o 5:53

@TheWho96: To, że inni tak stają nie oznacza że jest to legalne. Koperta (czyli znak P-20) nie wymaga stosowania znaku pionowego. Wewnątrz powinien być napis kogo to dotyczy (np. POLICJA, MPO) albo znak osoby niepełnosprawnej (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach). Nie wiem jak ten znak wygląda u Ciebie, ale z tego co jest w tekście wynika, że jednak stajesz tam nielegalnie i sąsiad ma rację. Natomiast co do holowania to nie jestem tego taka pewna, bo większość for twierdzi że nie można takiego pojazdu odholować, ale jednocześnie znalazłam taki przepis: Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym Art. 130a. Ust. 1. Pkt 4. Pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku pozostawienia pojazdu nieoznakowanego kartą parkingową, w miejscu przeznaczonym dla pojazdu kierowanego przez osoby wymienione w Art. 8. Ust. 1 i 2 Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
21 stycznia 2024 o 8:03

@vylarr: Dlatego zaczęłam od spokojnej prośby o sprzedanie w podanej cenie (bo mają taki obowiązek) i nie awanturowałam się na kasie. Jeżeli popełnię jakiś błąd to pierwsze co robię to PRZEPRASZAM, a nie wciskam że błąd leży po drugiej stronie. Jak pisałam w historii, sytuacja by zupełnie inaczej wyglądała, gdyby w którymkolwiek momencie przyznali, że tak, źle oznaczaliśmy ceny, brakuje nam pracowników i przepraszamy. Wtedy to faktycznie można uznać za pomyłkę i rozstać się w pokoju. Jeżeli natomiast na siłę próbują mi wmówić że białe jest czarne i to przecież oczywiste i co złego to nie oni, to zaczynam podejrzewać że nie była to pomyłka a celowe wprowadzenie w błąd. A tego bardzo nie lubię i nie zamierzam wtedy odpuszczać. Choćby dla zasady.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 stycznia 2024 o 12:23

@vylarr: cenówka z sianem stała pod sianem, dlatego dość oczywiste wydało się że to cena SIANA. Dlatego nie rozumiem dlaczego w tej cenie został mi sprzedany żwirek a nie SIANO.

« poprzednia 1 2 3 4 5 następna »