Profil użytkownika
Devotchka ♀
Zamieszcza historie od: | 9 lutego 2012 - 19:14 |
Ostatnio: | 7 sierpnia 2023 - 15:05 |
O sobie: |
"Haha, rzeczywiście z Ciebie dewotka"- jako najbardziej nieoryginalny diss odnoszący się do mojego nicku. Słówko "Devotchka" wzięłam z książki "Mechaniczna Pomarańcza". W angielskiej wersji językowej bohaterzy wypowiadają się z rosyjskimi naleciałościami. "Devotchka" (dévočka) oznacza po prostu "dziewczyna". |
- Historii na głównej: 8 z 8
- Punktów za historie: 2491
- Komentarzy: 1035
- Punktów za komentarze: 6755
« poprzednia 1 2 … 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 … 40 41 następna »
Pisząc o jej wyglądzie miałam na myśli dokładnie to, co napisałam. Jeśli chodzi o rekrutującego, to może nie nazwałabym go głupim, ale trochę lekkomyślnym. W naszej firmie jest dość ważne to, żeby każdy był pogodny, więc zależało im na osobie wygadanej. Pati ma gadane, a w połączeniu z taką figurą robi to pewnie niezłe wrażenie na mężczyznach. Chciałabym powiedzieć, że może to było niedopatrzenie, ale spędzając więcej czasu z tą niewiastą zaczynam stwierdzać, że rekrutującemu ciężko się myślało, bo krew zwyczajnie odpłynęła mu w inną stronę. Nie mam innego wytłumaczenia.
Zapamiętaj (proszę) jedną bardzo ważną rzecz: prawidłowo mówi się "wstrząśnienie mózgu" i proszę, zmień to. Ludzie często chcą przedobrzyć i nie mówią o tym, o czym chcieli.
Przepraszam, mam taki problem, że często wstawiam duże litery i przecinki w nieodpowiednich miejscach. No i pisania nie ułatwia mi sprawa, że cały komputer mam, że tak to ujmę "w angielskim" (bo chłopaka), ale z polskimi literami. Niestety nie wiem jak się edytuje i nie mogę tego zmienić.
Zgadzam się. Może to jej figura "mówiła sama za siebie".
Mam chłopaka z Ameryki i opowiadał mi o tym zjawisku. Dodatkowo taka sama sytuacja jest z osobami niepełnosprawnymi (psychicznie, albo fizycznie) oraz homoseksualistami. Znajomemu współczuję i z chłopakiem trzymamy za niego kciuki.
Zgadzam się, mogłam doczytać umowę (której na oczy nie widziałam, po podpisywał tata, konto jest już dość stare). I zgadza się, nie mieli obowiązku do mnie zadzwonić. Zdenerwowało mnie bardziej to, że u nich się za takie coś płaci oraz, że najwyraźniej skłamali mówiąc, że dzwonią do takich klientów, bo podejrzewam, że tego zwyczajnie nie robią.
Ja to samo miałam w moim banku. Jakiś już czas temu zauważyłam, że nie mogę wyciągać z konta większej ilości pieniędzy niż 500zł dziennie. Przypomniało mi się, że nie zmieniłam konta z "nastolatkowego" na takie dla normalnej osoby powyżej 18 lat. Więc pędzę do PKO i tu zonk. Pani prosi o 50 zł. Dlaczego? Bo gdybym zmieniła to mając jeszcze poniżej osiemnastu lat to by było za darmo, teraz za późno. Wkurzyłam się, bo rozmawiałam ze znajomymi i wszyscy mieli to za darmo (byli w innych bankach) niezależnie od czasu, w którym zmieniali warunki konta. Potem się dowiedziałam, że "mieli do mnie z banku zadzwonić zanim ukończę 18 lat i o tym przypomnieć". Czemu nie zadzwonili? Chyba nigdy się nie dowiem...
Zaczyna mnie wkurzać to niedocenianie dzieci. One nie są takie głupie. Wiedzą co to przekleństwa i to ich wcale nie szokuje. Moi rodzice przeklinali czasami, ale ja sama nigdy tego nie lubiłam.
Ja się zgadzam z Sorają. Ostatnio przełożeni kazali mi umawiać ludzi na spotkania w sprawie pracy. Zapytałam co mam im pisać. Miałam podawać tylko adres i wysyłać maila. Nie kazali podawać swoich nazwisk, stanowiska na jakie miał być kandydat kwalifikowany, ani do kogo konkretnie się idzie. To nie zawsze wina osób, które starają się o pracę.
Ja uważam, że powód jest dość prosty do ogarnięcia. Chciała uwagi i odczuwała, że musi zadzwonić do kogoś ze znajomych i powiedzieć, że odbiera sobie życie. Tylko, że był problem - ktoś kto mieszka w tym samym mieście może zadzwonić po pogotowie, sam przyjechać, zrobić cokolwiek. A tak - osoba 300 km dalej się o nią martwi, ale według jej mniemania nic z tym nie zrobi. I się zaskoczyła...
No cóż. Teraz powołujesz się na to, że umycie akwarium byłoby ciężkie, a w opowieści jasno napisałaś, że ci się nie chciało. A umycie czegoś mokrą szmatką?
Wszystko, bo tak jak powiedziała Sopranistka - z jednej strony mówienie, że gwałt jest zły, a z drugiej tłumaczenie go. Dziewczyna została zgwałcona nie dlatego, że ubrała się jak dziwka, a dlatego, że facet nie umiał utrzymać chu*a w spodniach. Nie ma ŻADNEGO innego wytłumaczenia. Zawsze można dopowiedzieć, że laski nie uważają na siebie, ale po co? Po co tłumaczyć gwałciciela? Serio zdaje wam się, że gwałciciel patrzy "O, ta pokazuje pół cycka, a ta dwa, pewnie ta druga ma ochotę na seks". Gwałciciel myśli "Chce mi się odbyć stosunek, po co pytać?! Sam zabiorę".
To wy nie wiedzieliście, że wdzięcznością da się zapłacić rachunki, satyswakcją za zakupy, a przyjemnością z pracy wyżywić całą rodzinę? Pieniądzie chcecie? A na co wam pieniądze?
Tu bardziej chodzi o to, że każda kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że ubranie się jak dziwka jest niebezpieczne pod tym względem, nie jesteś super odkrywcą. Tu chodzi o to, że mówisz tak, jakby ubranie bluzki z dekoltem było wielką zbrodnią. Czasami ładnie się prezentują. Ja nie mam pretensji do mężczyzn w rurkach, bo opina im się to i owo. Takie mówienie jest bardzo bezsensowne, bo przecież każdy za prowokujące może uznać coś innego. Dla mnie osobiście, krótkie spódniczki są okej, jeśli widać, że nie mają typowo pokazywać tyłka i nie mają prowokującej bielizny. Co do "badań" to" - skąpy ubiór - subiektywna ocena, bo co jeśli krótka, letnia sukienka będzie uznana za skąpą - były pijane - A przepraszam, to kobiecie nie wolno się już upić? Pijane to też nie do końca określone. Mogły byś od nieprzytomnych do lekko wstawionych. - wracały w nocy - No i co z tego? Jak kończę pracę o 23, bo mam takie stanowisko, to co mam zrobić? - nie zachowywały zdroworozsądkowych opcji bezpieczeństwa - czyli jakich ? - gwałciciel znał ją wcześniej (znajomość z dyskoteki też się liczy)- I to ma być jakiś argument? Tzn. Jeśli tańczyła z nim w dyskotece i prowokowała ok, ale jak ją przyjaciel zgwałci to co? Mogła przewidzieć, że jest zboczeńcem? Niby jak... Nie każdy to przejawia.
U mnie w osiedlowym sklepie są takie ogórki w beczkach. Jak nie są wypełnione, to pływają w mętnej wodzie i trudno jest złapać ogórka, którego się nie widzi. No i wyobraź sobie, że masz szczypcami (bo przecież ręki tam nie włożysz) szukać czegoś konkretnego, a nie pierwszego ogórka, który się napatoczy, w szczególności, że ogórek jest podobny kształtem do takiego inhalatora. To nie taka łatwa sprawa.
Przyznam, że nie wiedziałam. Nie wchodzę na kwejka, bo nie podoba, ani nigdy nie podobała mi się kultura tam przedstawiana. A no i się zgadzam, w Polsce wystarczy napisać nazwę partii, a już dostanie się milion odpowiedzi, z czego połowa negatywna i atakująca, a druga nic nie wnosząca. Cóż w internecie można napisać wszystko bez konsekwencji i dlatego ludzie będą pisać głupoty.
No cóż, racja. Może to dlatego, że gdzieś w ludziach siedzi myślenie każdego ze zwierząt, że póki dają jeść tak dużo ile można, bo potem będzie głód. Bo w sumie na to wychodzi, że jak jesteś w grupie ludzi, którzy Ci wszystko, bardzo szybko zjedzą to też musisz przyjąć ich zachowanie, żeby i tobie się coś dostało.
No ok, ale oddając coś za darmo robisz to z dobrej woli, a nie po to, żeby ktoś ci dziękował na kolanach, że dajesz mu coś starego i brudnego. Oddając coś w złym stanie to trochę takie "Jestem super dobra dla Ciebie, swój limit wykorzystałam i resztę mam w tyłku". Ot, zwykła estetyka i szacunek dla drugiej osoby. Fakt, że osoba odbierająca nie powinna kręcić nosem i najlepiej dać coś w zamian (też z szacunku do Ciebie).
Inaczej bym powiedziała... Seks się dobrze sprzedaje i dlatego pokazują go w mediach. Odnoszę wrażenie, że chcesz przekształcić tę dyskusję w pogadankę polityczną, bo czytając twoje wcześniejsze komentarze wiem, że bardzo lubisz się na ten temat kłócić.
Drill, to nie działa tak. Jeśli od rana do nocy bombardują ciebie treści pornograficzne, to musisz od rana do nocy oglądać telewizję. Ja nie oglądam telewizji, bo nie mam podłączonego telewizora. W wyszukiwarce mam adblocka, bo przeszkadzają mi erotyczne reklamy. Uważasz, że publiczny przekaz powinien być bardziej cenzurowany? Tzn gdzie kończy się dobry smak, a gdzie zaczyna coś, co według ciebie jest obleśne? Taka ocena byłaby bardzo subiektywna. Jednemu bowiem przeszkadza kawałek cycka, innemu cała goła dupa jest ok. Te rzeczy nie powinny być regulowane przez prawo, jeśli prawa ogólnego nie łamią. Inna sprawa, że zasady moralne są dzisiaj przesuwane coraz bardziej i zaczynają przekraczając granicę. Zgodzę się, że to wina mediów, ale same gwałty - nie. Idąc twoją logiką - po oglądaniu dużej ilości horrorów wszyscy pójdą mordowac, a ponieważ na kwejku jest propagowana nienawiśc do murzynów, to kkk rozrośnie się na całą polskę. Każdy człowiek ma swój mózg i jego zachowań nie można zwalac na innych.
A myślałam, że jedyna mam takie poczucie.
Dokładnie. I to dlatego istnieje coś takiego jak "gwałt w małżeństwie". Bo przecież mogę sobie chodzić po własnym domu goła, a to nie znaczy, że mój facet może odbyć ze mną stosunek w każdej minucie.
Drill... Z całym szacunkiem, ale mylisz się bardzo. Nie możesz powiedzieć, że gwałt jest winą mediów.Gwałt był kiedyś czymś normalnym. Najpierw gwałcili najeźdźcy w wioskach, potem królowie, którzy mieli władzę i robili co chcieli. To zwalanie winy na ofiarę jest pochodzi właśnie z czasów, kiedy kobiety były uważane za gorsze. Telewizja może pokazywać co chce, jest to tak zawana WOLNOŚĆ SŁOWA i dopóki nie łamie praw, jest dobrze. To wina ludzi, że oglądają telewizję i przyjmują od niej zachowania.
To akurat typ ludzi typu "dają to bierz więcej niż potrzebujesz". Pojechałam raz na wycieczkę z moim liceum. Siedziałam przy stoliku z dwoma dziewczynami i chłopakiem. Jak tylko wchodziliśmy na stołówkę, to wyrywali sobie jedzenie z rąk i nakładali sobie wielkie porcje, których potem nie jedli. Wszystko dlatego, że wiedzieli, że dają dokładki. Raz spóźniłam się na obiad 2 minuty i nie zastałam już odrobiny szpinaku. Panie jeszcze nie zdążyły wydać wszystkim jedzenia, a ja już byłam w kuchni i prosiłam o dokładkę do miski. Powiem, że było mi wstyd bo to za granicą i wyglądało dość pazernie. Koleżanki oczywiście zostawiły połowę tego co miały na talerzu.
Korzystając z okazji mam małe pytanie. Ja zawsze kiedy miałam problem z pisaniem pracy szukałam gotowca i zmieniałam słowa. Tzn np. zdanie "14 lutego 1918 roku został ranny i trafił do wiedeńskiego szpitala. ", "W połowie lutego roku 1918 został wysłany do szpitala w Wiedniu z powodu rany postrzałowej". Jak wtedy nauczyciel ma zauważyć, że nie napisałam pracy sama, a spędziłam nad nią pół godziny?