Profil użytkownika
Devotchka ♀
Zamieszcza historie od: | 9 lutego 2012 - 19:14 |
Ostatnio: | 7 sierpnia 2023 - 15:05 |
O sobie: |
"Haha, rzeczywiście z Ciebie dewotka"- jako najbardziej nieoryginalny diss odnoszący się do mojego nicku. Słówko "Devotchka" wzięłam z książki "Mechaniczna Pomarańcza". W angielskiej wersji językowej bohaterzy wypowiadają się z rosyjskimi naleciałościami. "Devotchka" (dévočka) oznacza po prostu "dziewczyna". |
- Historii na głównej: 8 z 8
- Punktów za historie: 2491
- Komentarzy: 1035
- Punktów za komentarze: 6755
« poprzednia 1 2 … 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 … 40 41 następna »
Dokładnie. W końcu mogli przeznaczać pewną część pieniędzy na komórkę, bo z jakiegoś powodu było im to bardzo potrzebne do kontaktu. Sami chyba rozumiecie, że matka wolała przeznaczyć pieniądze na komórkę, która z pewnością była bardziej przydatna niż lalka dla dziecka.
Babcia, ale stopień piekielności niewielki. Myślę, że historia jest ciekawa.
Moja babcia tuż przed śmiercią myślała, że dziadek zdradza ją z pielęgniarką, bo miała tak zmroczony umysł. Nie można starszym ludziom mieć tego za złe, ale rzeczywiście nieprzyjemnie się zrobiło. Swoją drogą kto wie? Może to sama córka babci podprowadziła pieniądze i wygodnie było jej zaprosić was do mieszkania, żeby nie było na nią.
Ta historia nadaje się na piekielnych. Dziwne, że dodałaś ją w komentarzu.
Zakładam, że masz około 20 lat. Biorę to z użytego słowa "gimbaza". Najczęściej używają go młodzi ludzie, o 2-3 lata starsze od "gimbazy". Bardzo denerwują mnie słowa typu "oni nie pamiętają, bo urodzili się 4 lata później". No i nie zrozum mnie źle, sama niedawno skończyłam osiemnastkę, ale nie jaram się tym, że zbierałam pokemony czy grałam na Nintendo 64, a ci urodzeniu parę lat po mnie grali na nokii 3310 w węża.
1. Jak już ktoś wspomniał - nikt nie mówił, że było to tak dawno temu. Może osoba pisząca to ma teraz lat piętnaście, więc mógł być to np. rok 2003 gdzie wchodziły już telefony z doczepianym aparatem. Każdy prawie miał już komórkę, na dzwonienie w ważnych sprawach. 2. Autorka powiedziała, że kuzynka miała gorszą sytuację finansową, a nie złą ogólnie. Może to znaczyć wszystko. Może nawet, że mama kuzynki była w całkiem dobrej sytuacji, ale nie mogła pozwalać sobie na wiele nadprogramowych rzeczy.
Ja mam na to prosty sposób. Odbierasz telefon i wysłuchujesz wszystkiego co Pani ma do powiedzenia. Przytakujesz i mówisz jaka jesteś zachwycona. A kiedy już pani skończy mówić (zadowolona, że nabrała klientkę) mówisz: "Ale jest jeden problem!", wtedy następuje pytanie o niego i odpowiadasz "Wiem, że życzy sobie Pani mój adres, a ja go nie podaję". Wtedy albo się rozłączasz, albo czekasz na rozłączenie. Przekonywać, żebyś skorzystała nie skończą, ale o adres Cię nie będą nękać, bo zdają sobie sprawę, że wiesz jaką są organizacją i co planują.
Swoją drogą pozwolę sobie dodać radę. Jeśli zatrzyma was drogówka i zapyta o dowód osobisty - mówcie, że nie macie. Policja prosi o niego, ponieważ łatwiej jest im zapisać mandat - mają potwierdzenie informacji z prawka. Jedynym obowiązkiem jaki mają prowadzący jest ujawnienie tożsamości i potrzebnych dokumentów dotyczących samochodu.
No fajnie. Wreszcie na piekielnych Historia, która nie jest stronnicza. Szkoda, że skończyło się tak tragicznie.
Mnie bardziej interesuje co to jest "Brazylijskie".
1. Golenie się nie jest intymnym problemem. 2. Jeśli ktoś wstydzi się pokazywać swoich intymnych miejsc "golącemu" to czemu nie zgoli się sam? 3. Ja rozumiem, że kobieta nie powinna mówić tego na głos bo to nie jest interes innych. Tylko, że to nie było wcale aż takie wstydliwe.
Ja tylko nie rozumiem jednej rzeczy. Czy to serio jest aż taki powód do wstydu? Rozumiem, że piekielne to jest, bo inne klientki nie muszą wiedzieć co chce sobie ktoś wygolić. Tylko serio? UCIEKAĆ ze wstydu,że chce się mieć ogoloną ci*kę?
Uuu.. W poznaniu taką mamy. Wejście - 2,5 - bo nasze kochane Euro 2012....
Czytałam wczoraj, albo przedwczoraj na jakimś portalu o facecie, co przyszedł kupić pomarańczową farbę. Jak opisał - kobieta zadawała mu skomplikowane pytania, bo przedstawiła różne odcienie i rodzaje farb. Ten wyszedł wkurzony i czuł się obrażony, że znieważyła jego podejście do kolorów jako faceta. Jak widać - czego nie zrobisz to i tak nie dogodzisz.
Przepraszam za pomyłkę - Izura, nie Izaura. Faux pas malutkie. Chciałam się jeszcze odnieść do "Nie trafiłeś, utrzymanką nie jestem i być nie mam zamiaru.". Skoro nie pracujesz, to KTOŚ cię utrzymuje. Może nie chłopak, ale pewnie rodzice.
Izaura... Widzisz muszę Cię uświadomić co do ludzi, którzy szukają obecnie pracy. Wyobraź sobie, że nie każdego stać na studia. Wiem, że są w Polsce darmowe, ale studia to nie tylko pojawianie się na uczelni, ale też ksera i książki. Uważasz, że tacy ludzie są automatycznie gorsi? Bo muszą ciężko harować, żeby coś mieć w życiu? Z twojej wypowiedzi stwierdzam, że za prawo jazdy zapłacili Ci rodzice. I tutaj kolejny szok, bo taki kurs kosztuje więcej, niż ty w obecnej chwili byłabyś w stanie zarobić w miesiąc. I żeby nie było- sama jestem po liceum i idę na studia, ale od dwóch miesięcy codziennie chodzę do pracy i dokładam się rodzicom do kosztów idących na dom, a nie siedzę i krytykuję ludzi, którzy znaleźli się w cięższej sytuacji życiowej.
Najwidoczniej w tym kraju tak dużo ludzi kombinuje, że przepisy muszą być ustawione pod nich. Nie przewidują natomiast jednego podstępu - postępowania uczciwie.
Nie, nie. O to mi nie chodziło. Z historii zrozumiałam, że pracownicy piją wieczorami przed pracą, a nie w pracy. Mimo, że jest teraz wiele kampanii, które mają na celu przestrzeganie przed jazdą czy pracą na kacu, to technicznie nie jest to nielegalne. Chociaż z drugiej strony, człowiek pijący w takiej częstotliwości może być już uznany za alkoholika i powinien otrzymać pomoc.
Mam takie pytanie. Ćpają, czy piją? A może oba? Bo picie jest w sumie legalne, tu nie da się zbyt wiele zrobić. Każdy ma sumie prawo pić ile tylko chce, ale ćpać już nie do końca. Tu można zrobić coś na poziomie prawnym.
W sytuacji jaka miała miejsce autorka nie powinna ustąpić miejsca z jednego prostego powodu. Dziecko nie może wymuszać czegoś krzykiem, nawet jeśli to coś ważnego. Kłócić się można w ostateczności i to tylko, kiedy ktoś odpowie na naszą uprzejmość chamstwem. Jak będzie miał 15 lat to też będzie krzyczał na ludzi, żeby mu ustąpili bo chce mu się siedzieć? Raz z koleżanką huśtałyśmy się na placu zabaw o porze, kiedy dzieci są w szkole. Miałyśmy wtedy po 18 lat. Nagle patrzymy, a idzie na nas bardzo zdenerwowana mama i mówi "ZEJDŹCIE NATYCHMIAST Z TEGO, BO DZIECKO MI SIĘ CHCE HUŚTAĆ I SIĘ BOI ZAPYTAĆ!". Nie widziałyśmy tego dziecka, dlatego nie ustąpiłyśmy wcześniej miejsca (co byśmy zrobiły). Mamusia zakładała, że skoro mamy tyle lat, to pewnie będziemy robiły problemy. Nie usłyszałyśmy "proszę", a dziecko oczywiście miało cudowny przykład radzenia sobie z problemami. Inaczej mówiąc jak mu się coś nie spodoba, to nie będzie pytało, a poleci z pyskiem.
Właśnie chciałam to powiedzieć. Amerykanie, Brytyjczycy, ale co ciekawe Australijczycy już nie - mają wielką niechęć do nauki języków. To oczywiście jest spowodowane tym, że nie mają przymusu nauki. Łatwo jest im krytykować, bo "ty musisz znać ich język", a oni nie muszą nic. Oczywiście są wyjątki, do tego w szkołach uczą języków obcych (najczęściej hiszpańskiego albo niemieckiego). Z tym, że u nich lekcje języka są zupełnie inne. Skupiają się na historii danego państwa z którego pochodzi język, jego tradycjach i choć jest to ciekawe, to i tak mało przydatne.
Nie wiem właśnie. Może ludzie mi nie wierzą? Można w internecie sprawdzić.
Kiedy alarm się lekko oderwie, albo utnie to powinien się włączać dźwięk syreny. Będąc w niektórych sklepach, dotykając telefonów czasami zdarzało mi się uruchomić ten alarm, mimo, że nic nie robiłam. Dziwne, że chłopak wziął go sobie i poszedł, a potem zrobił to drugi raz i to jeszcze był na tyle głupi, żeby wejść do tego samego salonu i spróbować zrobić to znów. Coś mi się zdaje, że to taki trochę fake.
Też tak myślę. Jak ja miałam 16 lat to wypiłam pierwszy alkohol i rodziców tam nie było. Od tamtego czasu piłam głównie u koleżanek kolegów, a jak wychodziłam na miasto to może jakiś mały alkohol. Od 4 lat zdarza mi się pić, ale nigdy nie schlałam się tak, żeby mi się urwał film. Gorzej się czułam, ale zawsze mogłam wrócić do domu. Dzisiaj jak widzę pijane, śmiejące się na cały autobus nastolatki z piwem w ręce to robi mi się niedobrze. Robią zamieszanie, hałas i niszczą wszystko. Kupiłam alkohol nieletnim, ale takim, których znałam i wiem, że tacy nie są.
Tak mi się wczoraj głupio zrobiło, że poszukałam sama i już zmieniłam. ;) Dzięki, przepraszam za to.