Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Jorn

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2011 - 12:25
Ostatnio: 19 kwietnia 2024 - 23:16
  • Historii na głównej: 11 z 22
  • Punktów za historie: 3324
  • Komentarzy: 5525
  • Punktów za komentarze: 30293
 

#71445

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku lat.

Do Brukseli w ramach jakiejś wymiany kulturalnej przyjechał tajwański zespół muzyków grających na tradycyjnych chińskich bębnach. W grupce przyjaciół długo się nie zastanawialiśmy i szybko zapadła decyzja: idziemy.

Występ bardzo nam się podobał, a właściwie nie cały występ, lecz te jego fragmenty, kiedy dźwięk bębnów przebijał się przez dzwonki komórek i płacz niemowlaków (koncert rozpoczął się o godz. 20:00, więc wydawałoby się, że to normalne, iż naprawdę małe dzieci są o tej porze marudne, jednak ich rodzice najwyraźniej mieli to głęboko w tylnej części ciała).

Kultura à la belge

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 228 (252)
zarchiwizowany

#69361

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.

Życie potoczyło się tak, że od kilku lat mieszkam w innym kraju. Jakiś czas temu miałem jednak jeszcze jakieś podatkowe pozostałości do rozliczenia w Polsce, więc wypełniam stosowne zeznanie podatkowe. Problem się pojawił z wyborem właściwego US. Podatnicy z zagranicy zawsze rozliczali się w II US Warszawa-Śródmieście. Wtedy jednak była jakaś reorganizacja i przez jakiś czas był to III US, teraz chyba znów przydzielili nas do Drugiego. Dodatkowo w całym zamieszaniu informacje na stronach internetowych nie nadążały ze zmianami, w efekcie nie do końca wiedziałem, do którego US przynależę. Nie przejmowałem się tym specjalnie, bo wiedziałem, że jeśli wyślę PITa do niewłaściwego urzędu, zostanie on przekierowany "zgodnie z właściwością", jak to się pięknie w biurokratycznym języku nazywa.

Jako że poczta w kraju mojego pobytu jest horrendalnie droga, postanowiłem wykorzystać fakt wizyty u mnie krewnych mieszkających w Warszawie i poprosiłem ich o wysłanie zeznania w moim imieniu. Po jakimś czasie podczas rozmowy telefonicznej krewny mi mówi, że miałem tego PITa źle zrobionego, bo on POJECHAŁ do tego urzędu, którego adres wypisałem na kopercie i tam mu powiedzieli, żeby się udał do tego drugiego. Odpowiedziałem, że właśnie dlatego prosiłem go o wysłanie pocztą (całą sytuację mu wyjaśniłem tak, jak powyżej), a nie o dostarczenie osobiste.

Wiem, że piekielność ta jest umiarkowana, ale tak też czasem potrafi wkurzyć.

rodzina

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (29)

#68409

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Internetowi pośrednicy hotelowi i ich użytkownicy. Może nie jakoś strasznie piekielne, ale irytujące.

Jak na osobę wykonującą "niewyjazdową" pracę, dość sporo podróżuję. Jako że moje podróże są zwykle objazdowe, najczęściej nocuję po jednej, czasem dwie noce w każdym hotelu i jadę dalej. Owocuje to dziesiątkami rezerwacji hotelowych.

W nieznanych mi stronach noclegów szukam zwykle przez internetowe wyszukiwarki pozwalające zarezerwować pokój, obejrzeć go, poznać oceny wcześniejszych gości i na koniec samemu hotel ocenić. Taka ocena poprzedników jest jednym z najważniejszych (obok ceny i lokalizacji oczywiście) kryterium wyboru. I tu niedawno pojawił się problem. Jeszcze do ubiegłego roku bardzo rzadko zdarzało mi się (zwłaszcza, jeśli średnia wyciągana była z dużej liczby ocen), żeby moja własna opinia znacząco odbiegała od tej, którą widziałem w momencie rezerwacji. Jednakże w 2015 r. coś się zmieniło. Nagminnie zdarzało mi się, że hotel miał ocenę powyżej 8 punktów na 10 możliwych, a okazywał się, jeśli nie norą, to najwyżej przeciętnym przybytkiem zasługującym przy dużej dozie dobrej woli oceniającego może na 6.

Z czego to wynika? Po części z niezrozumienia systemu - zdarzało mi się widzieć opisową ocenę, w której klient słusznie wytyka całą litanię niedociągnięć, pisze, że zalet dany zakład nie ma żadnych, ale gdy doszło do kwantyfikowania recenzji, to dał 9 punktów na 10. W innym przypadku odwrotnie: jakaś panienka (w innym portalu z innym systemem oceniania) dała ocenę "strasznie", a w części opisowej napisała, że wszystko było znakomicie. Pewnie strasznie się jej podobało :). Ale to nie może być jedyne wytłumaczenie. Zacząłem ostatnio więcej uwagi poświęcać opiniom opisowym, ale nie zawsze jest na to czas, a nawet, gdy jest, jest to czas stracony.

Internetowi pośrednicy hotelowi i ich użytkownicy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 122 (210)
zarchiwizowany

#67700

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sklepowa.

Szedłem sobie przez miasto i poczułem pragnienie. Wstąpiłem do pierwszego napotkanego sklepu. Wybrałem z lodówki puszkę napoju i skierowałem się do kasy.

Sprzedawca podszedł bardzo powolnym krokiem trzymając przy uchu telefon. Mówię do niego "dzień dobry", on nie zareagował. Stoję jeszcze chwilę, on dalej nic. W końcu się wkurzyłem, powiedziałem, co o tym myślę i wyszedłem. On wtedy bardzo się zdziwił, że taki byłem niecierpliwy.

Ja się wcale nie dziwiłem, bo z tym porąbanym mieście takie podejście do klienta jest dość powszechne, ale chyba nigdy tego nie zaakceptuję. 100 metrów dalej dokonałem zakupu w sklepie, którego właścicielka nie gardziła tak bardzo moimi pieniędzmi.

Biznes po brukselsku

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 2 (40)
zarchiwizowany

#57586

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Szlag mnie trafia, gdy patrzę na swoje buty, które znów zmieniły kolor z czarnego na biały. W miejscu, gdzie od kilku lat mieszkam, mamy łagodne zimy, a tegoroczna jest wyjątkowo ciepła. Ostatni raz ujemne temperatury mieliśmy ponad miesiąc temu, od tego czasu w nocy mamy od 2 do 5 stopni, raz na jakiś czas spada do ok. 1. W dzień nawet do dziesięciu dochodzi. Nie przeszkadza to służbom miejskim walić na ulice ton soli, która niszczy buty, samochody i przydrożną przyrodę oraz rujnuje budżety. Ale wg kalendarza zima jest i trzeba sypać.

zagranica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 30 (308)
zarchiwizowany

#53571

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ponownie sytuacja w mojej opinii piekielna, choć akurat mnie osobiście dotknęła w stopniu pomijalnym.

Mamy z żoną kredyt hipoteczny. Bank sobie ratę pobiera zgodnie z umową drugiego dnia miesiąca. Po kilku latach bank łączy się z innym bankiem, następuje integracja systemów i widzę, że pierwsza rata po integracji została pobrana nie drugiego lipca, a 30 czerwca. Nam te trzy dni różnicy nie przeszkadzały, ale ludziom otrzymującym wypłaty pierwszego mogło zrobić się ciepło. Co ciekawe, kolejna rata została pobrana 2 sierpnia.

Bank Rolniczy

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -14 (42)

#53270

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czasy studenckie. Zrobiliśmy sobie ze współlokatorami nocny maraton RPG. O jakiejś nieludzkiej godzinie (chyba ok. 4:00) zabrakło napojów. Kilkaset metrów od naszego bloku mieściła się całodobowa stacja benzynowa, więc idę uzupełnić zapasy.

Samochodów na stacji podejrzanie dużo jak na tę porę, ale jakoś nie zwróciłem na to uwagi i kieruję się prosto do okienka, a tam kierowcy tych samochodów usiłują pukaniem w szybę obudzić twardo śpiącego pracownika. Też chwilę popukałem, ale zniechęcony brakiem sukcesu wróciłem na kwaterę.

Dla mnie wiązało się to z umiarkowaną niedogodnością, ot nie zrobiłem zakupów, ale kierowcy, którzy zdążyli już zatankować, mieli niezły orzech do zgryzienia, bo co zrobić w takiej sytuacji? Nie ma kto przyjąć zapłaty, a odjeżdżając można sobie narobić kłopotów, bo pewnie kamery to zarejestrują.

Śpiący królewicz z CPNu

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 668 (724)
zarchiwizowany

#42601

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka lat temu potrzebowałem w dość szybkim tempie nauczyć się języka niderlandzkiego. Interesowała mnie wyłącznie nauka indywidualna, bo zależało mi, żeby jak najwięcej się nauczyć w krótkim czasie, a że znałem już dwa inne języki germańskie, wiedziałem, że tak nauczę się szybciej niż w grupie.

Kolega miał znajomą wykładającą na niderlandystyce. Zadzwoniłem do niej i się dowiedziałem, że ona nie ma czasu, ale na pewno któryś ze studentów będzie chętny, żeby sobie dorobić. Ona chętnie im przekaże, że jest okazja. Z tego co wiem, tych studentów było ok. 150. Żaden się nie chciał schylić po te pieniądze. Tak właśnie często wygląda "polska bieda".

"biedni" studenci

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (245)
zarchiwizowany

#41125

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Absurd kolejowy po belgijsku.

Mieszkam w podbrukselskim miasteczku, a do pracy w Brukseli dojeżdżam pociągiem podmiejskim.

Ze stacji, na której wsiadam, pociągi jeżdżą (z nielicznymi wyjątkami) albo główną trasą przez trzy największe brukselskie dworce (nazwijmy ją A), albo w kierunku Luksemburga przez kilka mniejszych stacji (niech będzie B).

Ja jeżdżę trasą B, "mój" pociąg odjeżdża planowo o 7:54. O 7:33 jeździ pociąg A. Pierwsze trzy przystanki są wspólne dla obu tras.

Pewnego dnia przychodzę na stację ok. 7:50 i słyszę komunikat z głośników, że pociąg B będzie opóźniony o ok. 10 minut, za co przepraszają. O 8:01 pociąg podjeżdża na stację. Nie jest to nic nadzwyczajnego, że pociąg przyjeżdża z nieco mniejszym opóźnieniem niż zapowiadano, więc wsiadam niczego nie podejrzewając. Głośniki na stacji i te w pociągu milczą.

I tak przez te trzy przystanki wspólne dla obu tras. Gdy tylko pociąg ruszył z ostatniej stacji, na której można się przesiąść z pociągu A do B z głośników w pociągu popłynął komunikat "witamy w pociągu A". W efekcie wylądowałem w innej części miasta.

Gdy spotkałem konduktorkę (to ona wygłasza komunikaty w pociągu), zapytałem, dlaczego wiedząc, że jest zamieszanie z godzinami, a na pociągach nie ma też żadnych tablic identyfikujących trasę, nie uprzedziła pasażerów, kiedy jeszcze mieli szansę przesiąść się do właściwego pociągu. Spojrzała na mnie tępym wzrokiem i powiedziała, że to mój problem, żeby się do właściwego pociągu dostać. Nawet mi się nie chciało skargi pisać, bo wszystkie poprzednie zostały starannie zignorowane…

Na szczęście ostatnio zaczęli częściej używać wyświetlaczy zainstalowanych na końcach i bokach składów, i wtedy wiadomo, co to za pocią.

NMBS / SNCB

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (50)
zarchiwizowany

#38847

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Miał być komentarz do historii Clover87 o wyłaczaniu Internetu, ale się rozpisałem, więc wrzucam osobno.

Kiedyś pracowałem w hotelu i jako członek kadry kierowniczej miałem od czasu do czasu dyżury, żeby goście mogli się komuś poskarżyć poza godzinami normalnej pracy biurowej. Zwykle podczas takiego dyżuru kompletnie nic się nie działo, więc żeby nie umrzeć z nudów coś trzeba było robić. Standardowo książka albo internet.

No i kilka razy zdarzyło mi się przyjść w sobotę lub niedzielę na dyżur, a tu nie ma internetu. Następnym razem to samo. W poniedziałek interwencja u firmowego administratora, a on się dowiedział u dostawcy, że nas na weekendy odłączają, bo nam wtedy internet niepotrzebny.

Admin im powiedział, że to my decydujemy o tym, czy nam jest coś potrzebne, czy nie, a poza tym w umowie nic nie było o wyłączaniu. Obiecali, że się to nie powtórzy, ja którejś soboty przychodzę sobie podyżurować, a tu brak internetu. Ponowna interwencja i ten sam skutek, dopiero groźba zmiany dostawcy pomogła.

Nazwy firmy, ani nawet jej pierwszej litery nie podam, bo już nie pamiętam.

Usługi IT

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (55)