Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Nace

Zamieszcza historie od: 21 sierpnia 2012 - 10:12
Ostatnio: 3 stycznia 2017 - 0:07
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 935
  • Komentarzy: 254
  • Punktów za komentarze: 1236
 
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 23:10

Problem polega na tym, że egzaminator wie gdzie oblać, żeby to nie wyszło w praniu. Nie wszystko idzie udowodnić, kamery nie wszystko rejestrują. Egzaminy są oblewane zazwyczaj z błahych powodów, z powodów, które nijak mają się do bezpieczeństwa jazdy. Mój ojciec zdał za drugim razem, fakt faktem lata temu to było, ale opowiadał mi taką historię... oblał za pierwszym razem ponieważ egzaminator rzekł "Pan jeździć umie, ale pojeździ pan jeszcze trochę, nic się panu nie stanie, do widzenia". Problem polega na tym, że każdy egzaminator preferuje inny styl jazdy i dlatego są takie odstępstwa na egzaminach, bo co dla jednego nie stanowi problemu, to dla inne egzaminatora będzie już podstawą do odnotowania błędu. Jak śmigniesz na egzaminie na żółtym świetle to jeden egzaminator da Ci po heblach i zakończy egzamin, drugi nie powie nic i egzamin będzie trwał dalej. Tak to wygląda i już, nie ma co się spierać.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 23:02

@Poecilotheria - słuchaj jest coś takiego, że do władzy niestety pchają się zazwyczaj ludzie chcący coś zagarnąć. Uczciwi się do tej władzy zwyczajnie nie pchają. Władza niszczy każdego, nawet najbardziej uczciwego człowieka, nie mówię, że każdego w równym stopniu, ale w jakimś zawsze. Nie idealizuj, bo prawda jest zgoła odmienna i widać to na całym świecie, gdziekolwiek dasz komuś odrobinę władzy to od razu ten ktoś zmienia się nie do poznania. Jak myślisz dlaczego nigdzie u władzy nie ma jakiegoś cudotwórcy? Dlaczego w żadnym rządzie świata nie ma uczciwych ludzi? Bo im to nie na rękę, proste. Też sobie kiedyś marzyłem jako dziecko, że gdybym był u władzy to naprawiłbym wszystkie problemy świata, a to tak pięknie nie wygląda, to się tak człowiekowi wydaje, że "ja to bym był dobrym władcą". Niestety poczucie władzy budzi w ludziach pewne niepożądane instynkty. Tego nie zmienisz, a jeśli uważasz, że dasz radę się temu oprzeć to czekam z niecierpliwością na Twoją kandydaturę do rządu, z pewnością ktoś taki się przyda.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 18:07

Cóż nie wiem skąd wziąłeś te dokładne 96% (a dlaczego nie 94 np? xD). Słuchaj staram się zrozumieć Ciebie, ale nie wiem na czym oblewałeś, że bez bicia przyznajesz się, że była to Twoja głupota. Chodzi o coś takiego, że zdecydowana większość oblewających oblewa na błędach kompletnie nie przekładających się na bezpieczeństwo jazdy. Człowieku nie wiem skąd wziąłeś te 96%, mówiąc dosadnie chyba z d*py. Bo gdyby wierzyć, że te 96% nie zdaje z własnej winy to powinniśmy mieć na drogach samych mistrzów kierownicy, bo skoro tak ślepo wierzysz, że te egzaminy rzeczywiście są takie cudowne to jakim cudem (jak na ironię) na drogach mamy tylu idiotów, jak to się dzieje, że ktoś zdaje za pierwszym razem i kasuje auto chwile później, a ktoś zdaje za n-tym i jeździ całe życie bez wypadku. A może to właśnie taka pokora wynikająca z dużej ilości egzaminów uświadamia ludzi, że nie są mistrzami kierownicy? A ludzie zdający za pierwszym są tak pewni swych umiejętności, że przeginają? Tak czy owak, to jest temat rzeka, można się nad tym rozwodzić, a wojna pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami egzaminów na prawo jazdy jest bez sensu. Faktem niezaprzeczalnym jest, że egzamin jest w większości przypadków ogromną loterią. Niech ktoś to zrozumie, że tak działa władza. Ja osobiście mimo, że jestem ogromnym przeciwnikiem egzaminów, to gdyby mnie na jeden dzień posadzili na miejscu egzaminatora to też był oblewał ludzi za przysłowiowe chęci do życia. Egzaminowałbym kogoś kto mi się z mordy nie spodoba i bym oblał, bo bym sobie stwierdził...oo z takim pyskiem to pewnie pirat drogowy z krwi i kości to mu dowalę, dla zasady. Każdy z nas by tak zrobił, bo władza właśnie to powoduje, że możemy sobie ulżyć. Z różnych przyczyn, ale możemy i z pewnością skorzystamy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 14:58

@Kosz akurat mylisz się, bo egzamin jest wręcz nasączony sytuacjami podchwytliwymi. Egzaminator w ten sposób chce sprawdzić, czy "nie śpisz". Stąd np celowe niedomykanie drzwi i inne tego typu akcje np w postaci podchwytliwych pytań. Zadaniem kursanta nie jest sprawdzenie poziomu oleju, a jedynie wskazanie i wytłumaczenie egzaminatorowi jak należy to zrobić, czysta teoria.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 14:52

Ale to mimo wszystko nadal rozpatrują ludzie. Ludzie, którzy na co dzień są "kolegami z pracy", a dodatkowo każdą sprawę rozpatrują mimo wszystko poprzez pryzmat własnych przekonań.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 14:24

Generalnie egzamin to czysty fart. Niestety bycie egzaminatorem to tak jakby Ci ktoś dał odrobinę władzy. A wszyscy doskonale wiemy co robi z ludźmi władza. Każdy człowiek ma inny pogląd na jakąś sprawę, każdy ma inne spojrzenie na różne sytuacje, coś co dla jednego jest błahe, drugiego doprowadza do szewskiej pasji. I teraz dorzućmy do tego władzę. Po prostu dostając do rąk odrobinę władzy zaczynamy ją poniekąd wykorzystywać do własnych celów, zaczynamy przy jej pomocy uskuteczniać własne poglądy. Prosty schematyczny przykład, nie lubisz czarnych, no po prostu nienawidzisz, nie ważne dlaczego, po prostu nie lubisz. I teraz dostajesz odrobinę władzy i nieraz mimowolnie zaczynasz uskuteczniać swoją nienawiść do czarnych, tak po prostu, no nie lubisz ich, więc jak masz okazję, sposobność to im dowalisz, bo masz władzę, bo możesz dowalić, więc dowalisz. Tak samo na egzaminie na prawo jazdy, trafisz na egzaminatora, który uważa, że kobiety za kierownicą to istne zło i w ogóle bezdyskusyjnie nie powinny one prowadzić samochodów. I jaki mamy efekt? Taki, że ten facet będzie oblewał kobiety za najmniejszą bzdurę, nie dlatego, że ktoś nie umie jeździć, tylko dlatego, że po prostu ma taki a nie inny pogląd, a że ma ten przywilej władzy to będzie to w ten sposób uskuteczniał. Tu chodzi o posiadanie władzy. Ile razy każdy z was marzył, aby swój pogląd w jakiś sposób uskutecznić. Idziesz ulicą i coś Cię denerwuje, powiedzmy ktoś pomalował budynek na zielono, a Ty chcesz na niebiesko. Denerwuje Cię to i gdyby ktoś dał Ci możliwość decydowania o kolorze budynków, to wszystkie pomalowałbyś na niebiesko, bo masz taką fazę na niebieskie budynki. I to działa tak samo, masz jakiś pogląd i chcesz go uskutecznić. Dlatego władza z zasady jest zła, bo budzi w człowieku najgorsze instynkty. Jeśli masz władzę, a do tego poczucie bezkarności w jakimś zakresie to będziesz to wykorzystywał. Dlatego te egzaminy nigdy nie będą obiektywne. Będą obiektywne w momencie gdy będą je przeprowadzały roboty, zaprogramowane na jeden cel, wtedy wyeliminujemy stronniczość. Póki będą to robić ludzie, to będziemy mieli stronniczość.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 13:24

@zirael0 - rozumiem o co Ci chodzi, lecz są to sytuacje sporadyczne. Ile wypadków/stłuczek/sytuacji niebezpiecznych doświadcza przeciętny kierowca w całym swoim życiu? Pewnie niewiele. Wiadomo, że jak jest sytuacja podbramkowa to wiele osób się stresuje. Ja mówię o normalnej jeździe, a jeśli sądzisz, że nigdy nikt mi przed maskę nie wybiegł, nigdy nie byłem zmuszony do nagłej reakcji to jesteś w błędzie. Ponadto stres egzaminacyjny to coś innego, niż stres spowodowany jakąś przygodą na drodze. @zmywarkaBosch nie rozumiem do czego pijesz, skoro nigdzie nie napisałem nic co mogłoby sugerować, że uważam się za mistrza kierownicy. Wręcz przeciwnie, jeżdżę nadzwyczaj ostrożnie, bo właśnie zdaję sobie sprawę, że lata praktyki przede mną i nie jest mistrzem kierownicy, za to właśnie wielu idiotów zdających za pierwszym razem za takowych mistrzów się uważa.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 16) | raportuj
2 kwietnia 2013 o 3:40

Widzę, że wysyp historii o egzaminach na prawko. Cóż to temat rzeka. Nie od dziś wiadomo, że jak dać komuś odrobinę władzy to woda sodowa do łba uderza. Egzaminy nigdy nie były i nie będą obiektywne. Sam zdałem za 7 razem, z czego może 3 były ewidentnie z mojej winy. Jeżdżę półtorej roku bez przygód. Równolegle do mnie pozdawało sporo kolegów z klasy i 3 moje kuzynki. W ciągu zaledwie pół roku od zdania prawka, jeden miał auto do kasacji, drugi stłuczkę na rondzie, trzeci wkomponował się w słup oświetleniowy, o reszcie póki co cisza. To samo z kuzynkami, jedna chwile po zdaniu, nie potrafiła wycofać z parkingu pochylonego o zabójcze ~10 stopni, czego efektem było wciśnięcie pedału gazu do oporu i wkomponowanie się w barierki po drugiej stronie ulicy, kolejna kuzyneczka jakiś czas po zdaniu prawka miała zamiast bagażnika garaż, bo ktoś w nią wjechał. Wszyscy oprócz mnie pozdawali za pierwszym razem. Więc proszę mi naprawdę powiedzieć jak to działa. Egzaminy to tak naprawdę wielka loteria. Zdajesz za pierwszym, drugim, za dziesiątym... żadna różnica. Egzamin w żaden sposób nie odzwierciedla prawdziwej jazdy. Swojego czasu próbowano mi wmówić, że jeśli nie potrafię opanować nerwów na egzaminie to co dopiero na drodze...tylko, że jakoś tego stresu nie widać, bo jeżdżę, jeżdżę... i jakoś póki co nie udało mi się mimo szczerych chęci tak zestresować jak podczas egzaminu. Te egzaminy to jednak cyrk na kółkach i nikt mi nie wmówi, że jest w nich choć krzta obiektywizmu. Po prostu maszynka do pieniędzy i nic więcej. Egzaminy powinny eliminować ludzi kompletnie nie nadających się do prowadzenia auta, natomiast roli tej nie spełnia w żaden sposób.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
29 marca 2013 o 13:30

Też mam taką rodzinkę, która żyje "od wesela do wesela" i na wieść, że nie będzie "imprezy" tylko coś na kształt kameralnego spotkania podniosły się gromy... także to chyba normalka. Standardowa polska rodzina, która ślubu bez wesele sobie po prostu nie wyobraża.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 marca 2013 o 17:40

Nie wiem czy się dokładnie sumują, być może padłem ofiarą jakiegoś mitu, natomiast na pewno siła jest zdecydowanie większa, niż przy zderzeniu z nieruchomą przeszkodą. Wiadomo, że na to ma wpływ wiele czynników podczas uderzenia. Ale dla prostego Kowalskiego wystarczy, że uświadomi sobie, że testy zderzeniowe są wykonywane w warunkach stricte laboratoryjnych i dalekie są od sytuacji na drogach.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
27 marca 2013 o 18:52

Zmartwię Cię. Miałem znajomą, która jeździła Hummerem H2, zginęła w zderzeniu czołowym. Kierowca drugiego auta zasnął za kierownicą, zjechał na przeciwny pas. Także możesz jechać każdym autem, ale powyżej pewnych prędkości nie ma to żadnego znaczenia. Testy zderzeniowe są wykonywane przy śmiesznie niskich prędkościach w porównaniu z tymi osiąganymi przy normanej eksploatacji, a mimo to zauważ jak na tych testach te auta się składają... jak z papieru. A ile one tam jadą 40? 50km/h? Teraz weź pod uwagę, że testy wykonywane są z nieruchomą przeszkodą, a przy zderzeniu z drugim autem prędkości się sumują. A więc jeśli samochód na testach składa się prawie do połowy niejednokrotnie to wyobraź sobie przy dwukrotnie większej prędkości. Generalnie, musiałbyś jechać czołgiem, żeby czuć się względnie bezpiecznym chociaż przy zderzeniu z załadowanym tirem pewnie też miałbyś marne szanse na przeżycie. Tutaj generalnie chodzi o mentalność ludzi. Samochód to nie zabawka, nie każdy ma predyspozycję do kierowania pojazdem mechanicznym i chwała tym, którzy potrafią samemu przed sobą to przyznać i nie pchają się za kierownicę. Proste, ale dla niektórych widocznie nie. Bo istnieje przeświadczenie, że prawo jazdy musi mieć dziś każdy, wszyscy walą drzwiami i oknami po te prawka. Dla własnego i innych bezpieczeństwa byłoby jakby niektórzy pozostali przy komunikacji zbiorowej. Bo życie i zdrowie mamy jedno.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2013 o 18:55

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 11) | raportuj
14 stycznia 2013 o 4:59

Poza tym raczej ciężko unikać tematów wiary. Naprawdę gorliwy katolik zazwyczaj emanuje wręcz swoją wiarą. Każdy szczegół życia widzi przez pryzmat wiary. Jakoś naprawdę ciężko mi uwierzyć, że tak po prostu unikasz tematu wiary. To musisz widocznie bardzo mało z nim rozmawiać.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 14) | raportuj
14 stycznia 2013 o 4:55

Właśnie i w tym tkwi problem. Wiesz... nawet jestem w stanie stwierdzić, że kłamiesz, ot tak po prostu, albo... masz dziwną definicję przyjaźni. Wszak dziwna to musi być przyjaźń, kiedy uważasz, że wiara jest dla ludzi słabych. Tym samym musisz uważać, że Twój przyjaciel jest osobą słabą. Drugie co mnie zastanawia to słowo klucz, mianowicie "cyrk". Znowu dziwna musi być to przyjaźń kiedy uważasz, że Twój przyjaciel wierzy w "cyrk". Doprawdy ciekawa teoria. Sądzę, że to może być co najwyżej Twój znajomy, nie wiem, może wspólne zainteresowania, uczęszczanie na te same zajęcia, kij wie. Ale z pewnością nie jest to Twój przyjaciel, jeśli wyrażasz się w drwiący sposób z rzeczy, które są dla tej osoby ważne. Jakoś naprawdę ciężko mi uwierzyć, że to co piszesz jest prawdą. Dosyć krucha to musi być znajomość, a już na pewno nie przyjaźń.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
14 stycznia 2013 o 3:31

Na temat muzyki techno niewiele mogę powiedzieć, ani nie słucham tego, ani specjalnie nie interesuje mnie skąd się ta muzyka wzięła, ale mignął mi kiedyś przed oczami pewien materiał na ten temat, nie przypomnę sobie za Chiny ludowe co to było, ale właśnie poruszał problem wykorzystywania tejże muzyki do celów satanistycznych. Nie no generalnie sama muzyka niewiele może zrobić, ale tak samo jak każdy przedmiot może być wykorzystany do zamordowania człowieka i stać się narzędziem zbrodni, tak muzyka odpowiednio wykorzystania może posłużyć do manipulacji. A nie ulega wątpliwości, że muzyka techno nadaje się do tego celu idealnie i jeśli nawet nie została do tego celu stworzona to jest do tego celu wykorzystywana i ogólnie zgadzam się z teorią, że należy być ostrożnym.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
14 stycznia 2013 o 3:20

Plączesz się w zeznaniach kolego. Ty nie negujesz postawy zakonnicy samej w sobie, lecz jej poglądy. Ty z urzędu uważasz, że wiara w Boga jest irracjonalna. A sposób w jaki wypowiadasz się o zachowaniu zakonnicy wskazuje, że nie tylko nie odpowiada Ci jej postawa, bo być może rzeczywiście przekazała to w sposób niekoniecznie prawidłowy, wszak mam nieodparte wrażenie, że bardziej od postawy zakonnicy, bawią Cię same poglądy. I naprawdę trudno mi uwierzyć, że jest inaczej.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2013 o 3:26

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 13) | raportuj
14 stycznia 2013 o 2:57

Moja droga jestem człowiekiem wierzącym, lecz niekoniecznie głęboko. Ot jestem zwykłym człowieczkiem ze słabościami, który szuka swego miejsca na świecie. Wierzę w istnienie Boga, lecz nie zawsze rozumiem jego zasady. Nie do wszystkiego się stosuję. Antykoncepcji nie stosuję nie dlatego, że wiara mi zabrania, tylko dlatego, że zostało naukowo udowodnione, że nie pozostaje ona obojętna na zdrowie kobiety, a gumek zwyczajnie nie lubię. Moja dziewczyna uważa tak samo i w zasadzie to ona powiedziała, że nie chce abym używał gumek. W pewnym sensie naszym wspólnym zboczeniem jest zamiłowanie do "odrobiny" adrenaliny. Nie jestem hipokrytą, bo zdaję sobie sprawę z tego, że łamię pewne zasady swojej wiary i nie kryję się z tym. Poza tym za pół roku to będzie już moja żona, także...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2013 o 3:23

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 9) | raportuj
13 stycznia 2013 o 23:55

Odnośnie seksu oralnego, oboje nie mamy nic przeciwko, normalnie go praktykujemy :) Będę szczery, na chwilę obecną nie korzystamy z żadnej metody na stałe, ale mamy w planach nauczenie się jej, tzn nie kalendarzyka tylko wersji upgrade'owanej, że się tak wyrażę :D Generalnie póki co stwierdzam, że brak potomka to wynik, albo zwykłego farta, albo bezpłodność... xD Odnośnie drugiego. Nie no ja nie twierdzę, że chrześcijaństwo zawsze było idealne, ale staram się patrzeć na to, że jak wszystko na świecie i wiara ewoluuje. Żyć należy teraźniejszością, ale mieć również na uwadze przeszłość i być dla niej wyrozumiałym i czerpać wnioski. Polska niejako siłą przyjęła chrzest, wszak wyszło nam to na dobre.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 23:55

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
13 stycznia 2013 o 23:14

Jak już Montecjusz w którymś poście zauważył. Przepraszam z góry, że nie podam konkretów, ale tyle tu tego się narobiło, że ciężko coś znaleźć :D Wracając, jak już Montecjusz zaznaczył, naprawdę istnieją przypadki, że pewne rzeczy przestają działać w dziwnych okolicznościach. Jasne gadanie za każdym razem, że to dzieło Szatana to lekkie nadużycie, ale... nie można tego wykluczyć, a biorąc pod uwagę tematykę materiału znajdującego się na płycie no to dla osoby głęboko wierzącej to już jest podejrzane, co skąd innąd jest nawet zrozumiałe.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:48

Kaka - podejrzewam, że sposób mówienia siostry był troszkę zabawny, podobny do osób, które rzeczywiście są fanatykami. Ale naprawdę 99% tego co powiedziała ta zakonnica to naprawdę ideologia kościoła i tego nic nie zmieni. Po prostu ludzie lubią owijać w bawełnę, nie lubią mówić o różnych rzeczach wprost, po imieniu. Wolą się cackać. A ta zakonnica po prostu nazwała rzeczy po imieniu, dobitnie i czarno na białym przedstawiła stanowisko kościoła w tych sprawach. Nie uważam, że zrobiła to jak fanatyczka, po prostu zrobiła to bez "srania po krzakach", prowadziła lekcje w liceum, czyli miała do czynienia z ludźmi, którzy przynajmniej teoretycznie powinni być na tyle dojrzali, aby przyjąć prawdę taką jaka ona naprawdę jest.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 22:49

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:45

No i potem na przykładzie pojedynczych jednostek budowana jest opinia całości...brak słów. Ksiądz też człowiek, ma swoje słabości, ale dużo łatwiej miesza się z błotem osoby, którym powinie się noga w kwestiach, których sama naucza. No bo przecież jak to tak...

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 13) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:42

Pigularz nie musisz się z tym zgadzać. Wszystko co napisałem - taka jest ideologia Kościoła Katolickiego, czy chcesz czy nie, choćbyś zapierał się rękami i nogami ideologia ta obecna jest w historii naszego kraju od pokoleń, wywarła przeogromny wpływ na naszą historię, zawdzięczamy jej to, że w ogóle dzisiaj znajdujemy się na mapie świata. I tak już jest, nie zmienisz tego. Mi osobiście Polska jako kraj JESZCZE katolicki odpowiada, nie chcę tego stanu faktycznego zmieniać, jest mi z tym dobrze. Prawo kościelne nie jest prawem państwowym jak w przypadku szariatu, więc nie jest jeszcze tak źle jak to niektórzy próbują tragizować.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:35

KomandorX, jeśli Cię bawi to też źle, bo drwisz z ludzi, którzy w to wierzą, podświadomie szufladkujesz ludzi w to wierzących jako ludzi gorszej kategorii, ciemnogród. Proste pytanie. Zaprzyjaźniłbyś się z osobą GŁĘBOKO wierzącą? Hipotetycznie, załóżmy, że nie namawia Cię ona do podzielania tych poglądów. Oczekuje jedynie, że uszanujesz jej poglądy. Chciałbyś mieć takiego przyjaciela? Z pewnością nie. Dlaczego? Bo uważasz, że jest dla Ciebie za głupi i nie chcesz przyjaźnić się z osoba na takim (według Ciebie) poziomie intelektualnym. Mam rację? Pewnie mam, bo dlaczego miałbyś się przyjaźnić z kimś kogo poglądy są dla Ciebie "śmieszne" prawda?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 22:36

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 15) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:31

Ale jeśli wierzymy, że seks jest również przeżyciem duchowym to antykoncepcja powoduje, że jest ta idea zaburzana. Ja nie boję się ciąży jak niektórzy. Staram się współżyć tak, aby ewentualnie jej nie było. Szanuję zdrowie i naturalny cykl organizmu mojej partnerki i nie mam zamiaru go na siłę zmieniać, żeby móc sobie popukać pannę kiedy mi się chce. Jak wiem, że dziś nie mogę, bo ma dni płodne to przyjmuję to do wiadomości, nie mogę i już. Wtedy zabawiamy się inaczej, a uwierz, że seks nie musi się wiecznie sprowadzać do penetracji. Można swe ciała adorować naprawdę na wiele sposobów, trzeba tylko chcieć.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 13) | raportuj
13 stycznia 2013 o 22:25

Nie masz racji mój drogi. 1. Niestety na wschodzie polski generalnie panuje znacznie większe bezrobocie, a co za tym idzie, ludzie są biedniejsi. Ja sobie zdaję sprawę, że argument o wykształceniu jest tutaj dosyć silny i ciężko z tym polemizować - coś w tym rzeczywiście jest, ale problem polega na tym, że człowiek naprawdę mądry i inteligentny nie neguje Boga w taki sposób w jaki dzisiaj jest on negowany. Większość ateistów neguje Boga "bo tak i już", "bo to śmieszne", "bo ciemnogród". Naprawdę ludzi, którzy negują Boga, bo maja ku temu rzeczywiste naukowe przesłanki jest jak na lekarstwo. 2. Nie masz racji, jeśli chodzi o wojnę. Wiele tekstów historycznych dowodzi temu, że wiara w Boga była obecna non stop podczas działań wojennych. Śpiewanie Bogurodzicy w bitwie pod Grunwaldem, wielokrotne składanie ślubów przez władców Polski przed ołtarzami, czy chociażby ksiądz niosący krzyż na każdej większej bitwie. Człowieku podważasz fakty historyczne, że to GŁÓWNIE wiara w Boga dawała ludziom siłę. Ja nie mówię, że ateista nie potrafi w sobie wyzwolić motywacji w inny sposób, ale wiara w Boga to zwyczajnie ułatwia i jest znacznie silniejszym bodźcem, niż miłość do ojczyzny.

Komentarz poniżej poziomu pokaż

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna »