Profil użytkownika
Nace ♂
Zamieszcza historie od: | 21 sierpnia 2012 - 10:12 |
Ostatnio: | 3 stycznia 2017 - 0:07 |
- Historii na głównej: 3 z 3
- Punktów za historie: 935
- Komentarzy: 254
- Punktów za komentarze: 1236
Zamieszcza historie od: | 21 sierpnia 2012 - 10:12 |
Ostatnio: | 3 stycznia 2017 - 0:07 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
To Ty nie rozumiesz pewnej kwestii. On nie robił tego w ramach pracy, bo korporacja taksówkowa to nie firma kurierska. Klient zadzwonił do centrali, spytać czy maja jego zgubę i czy mogliby odwieźć. Przełożony, czy ktokolwiek tam był informuje taksówkarza o sytuacji i ten podejmuje decyzję, czy jedzie oddać, czy stwierdza, że nie jego biznes i niech klient sam sobie przyjedzie. Wybrał bramkę numer jeden, czyli fatygę do klienta. Mi generalnie chodzi o to, że jak ja wyświadczam komuś przysługę NAWET jeśli wychodzę z tego stratny to nie oczekuję niczego w zamian, dociera to do Ciebie? Masz rację, że powinni sobie to wyjaśnić przed podjęciem decyzji. Więc uważam, że skoro taksówkarz zdecydował, że odda facetowi telefon i nie zastrzegł sobie, że za kurs będzie trzeba zapłacić to nie ma prawa nawet oczekiwać w zasadzie niczego. Może mieć cichą nadzieję, że może koleś mu coś odpali, ale z zasady powinien jechać tam bezinteresownie, bo taką podjął decyzję. Ja sobie koleżanko droga zdaję sprawę, że moje poglądy są w różnych kwestiach inne od wszystkich. Ja wcale nie liczyłem na jakąś akceptację. Dzisiaj uczciwość zanika, a ludzie coraz częściej kalkulują czy im się w ogóle coś opłaca. Ja natomiast wyznaję trochę inne zasady, obracam się wśród ludzi, którzy tak samo uważają jak ja i jest mi z tym dobrze. I tak, uważam się w tej kwestii za lepszego od takich jak Ty czy krushyna, dlatego bo nie kalkuluję uczciwości. Będąc uczciwym nie liczę ani na zysk, ani na "zero", wręcz psychicznie nastawiam się na ewentualne straty. Bo moja droga bycie ogólnie rzecz biorąc dobrym człowiekiem zazwyczaj kosztuje, ale tutaj pojawia się kwestia tego, co dla mnie przedstawia większą wartość. Zysk/wyjście na zero czy zwyczajne poczucie spełnionego obowiązku. Ja wcale nie liczę na akceptację Twoją i Tobie podobnych. A jednak pociesza mnie fakt, że chociaż jedna osoba tutaj się ze mną zgodziła i mnie to wystarczy.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 23:59
No jasne, bo na podstawie wartości telefonu uznałeś, że jesteś osoba uprawnioną do oceniania dla kogo jaka kwota jest kwotą dużą lub małą. Zarypiaste podejście. Człowieku naprawdę na wszelkie sposoby próbuję zrozumieć Twój tok rozumowania, no ale nie potrafię. Naprawdę przerażające jest, że tak jak Ty, tak wiele osób podziela pogląd, że każdy zapominalski powinien z przyzwoitości przynajmniej zwrócić koszta poniesione przez znalazcę.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 21:50
Mikaz - nie wiem jaka to ustawa, ale gdzieś w historiach o podobnej tematyce natknąłem się i taka ustawa rzeczywiście istnieje. Głupia, bo głupia w swej istocie, bo traktująca uczciwość w kategoriach biznesu, który ma się opłacać, no ale cóż...
Przepraszam, nie zauważyłem :)
No i trudno. W historii nigdzie nie jest jednoznacznie nakreślone, że postawa klienta to "masz mi usługiwać". A uciekam się do inwektyw i nie uważam tego za błąd, bo Twoje "argumenty merytoryczne" są co najmniej sprzeczne z ideą, którą uparcie chcesz przekazać. A bawię się w moralizatora, bo uważam, że pewne uczynki powinny być BEZ WZGLĘDU NA WSZYSTKO bezinteresowne i już.
Nie no bo panna krushyna traktuje uczciwość jak biznes, który MUSI się opłacać. Nie opłaca się to pani k. nie podejmuje zlecenia...
krushyna - nie pouczaj innych o uczciwości, skoro sama rozpatrujesz uczciwość w kategoriach biznesu. Czytając wszystkie Twoje wpisy śmiem twierdzić, że przed oddaniem komuś zguby robisz kalkulacje, czy zysk będzie zadowalający. To rzeczywiście bardzo szlachetna postawa...no doprawdy żałosne.
Nie liczył, tylko gdzieś w główce miał za złe sobie, że w ogóle tu przyjechał. Nie rozumiemy się, bo masz chore przeświadczenie, że każdy ma zasrany obowiązek płacić za przysługi. To czy zrobił to w czasie pracy, czy nie nie ma kompletnie znaczenia. Ja osobiście uważam, że przepis prawny, który mówi o 10% znaleźnego jest z zasady zły. Bo to tak jakby kazać komuś płacić, że coś zgubił. Tak jak ktoś już zauważył, czasem ludzie oszczędzają na coś długi czas i to, że ktoś ma IPhone'a za kilka kafli nie oznacza, że podciera się dolarami. A 200zł to dla przeciętnego Kowalskiego dużo pieniędzy. Uważam coś takiego za bezczelność, bo jeśli zgubię 50 kafli w gotówce i znalazca zarząda 5 kafli znaleźnego to skąd ja mu wytrzasnę 5 kafli, jeśli 50 jest mi potrzebne, i jednocześnie są to moje jedyne pieniądze? Nie myślisz o takich rzeczach, bo zaślepia Cię egoizm i zachłanność. Nie pieprz o przyzwoitości i tego typu sprawach, bo to hipokryzja w tym momencie. Jeśli taksówkarz podwiózł poza swoimi obowiązkami zgubę klientowi tylko i wyłącznie licząc na coś ekstra to był piekielnym egoistą i wsio. Dla mnie to oczywista oczywistość. Ja to rozpatruje przez pryzmat tego co ja bym zrobił. Na miejscu tego taksówkarza odwiózłbym zgubę, oddał, przyjął upominek, dziękuję, do widzenia/dobranoc, wsiał w auto i odjechał z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Ale Ty wolisz pieprzyć o jakiejś wymyślonej przyzwoitości. Przyzwoitość właśnie nakazuje robić takie uczynki nie licząc na zysk. Już sam fakt, że w poprzednim poście zaczęłaś robić kalkulacje (czyli kalkulujesz coś co z zasady się nie kalkuluje) powoduje, że nie mamy o czym rozmawiać. Nie mam nic więcej do dodania na ten temat. Jeśli kiedykolwiek coś zgubię to obym nie trafił na takiego materialistę jak Ty. Szkoda jeszcze, że mu paragonu nie wystawił za odwiezienie zguby...puknij się w czoło. A fakt, że tak wiele osób podziela Twój pogląd wcale nie jest dowodem na jego słuszność. Mnie osobiście to przeraża, że żyję wśród takich egoistów i materialistów.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 21:18
Nie rozumiemy się. To jest kwestia mentalności i tego do jakich poświęceń jesteśmy zdolni w imię uczciwości i kwestia pokory. Problem leży tu, że dla mnie nawet, jeśli miałbym po kogoś jechać na drugi koniec Polski, zwykłe "dziękuję" wystarczy - dla Ciebie nie, bo oczekujesz wynagrodzenia w postaci gotówki lub przynajmniej "prezentu" o równowartości poniesionych kosztów. Jeszcze raz zaznaczę, nie dogadamy się, bo ja po prostu zostałem tak wychowany, że mi zwykłe "dziękuję" wystarczy. Powiem, więcej - jeśli ja komuś pomogę i to sprawi, że na jego twarzy pojawi się najzwyklejszy uśmiech to mi to wystarczy. Ale to jest mentalna przepaść między nami. Tak jak pisałem, Ty to nazwiesz frajerstwem, ja bezinteresowną pomocą.
krushyna - MINIMUM PRZYZWOITOŚCI nakazuje, aby nie wymagać zapłaty. Nie zmieszał z błotem taksówkarza, nie wyzwał go od złodziei, ale podziękował, wręczył "upominek" i wsio. Uważam, że zapominalski zachował się tutaj w 100% prawidłowo i wieszanie na nim psów jest oznaką, że macie po prostu egoistyczną mentalność. Trudno, dzisiaj większość tak ma. Ja Bogu dzięki wychowany zostałem inaczej. I żeby ktoś nie zrozumiał mnie źle. JA na miejscu zapominalskiego ZAPŁACIŁBYM, ale jednocześnie nie uważam, aby postępowanie opisane w historii było piekielne. Piekielny był TYLKO I WYŁĄCZNIE taksówkarz, który oczekiwał zapłaty za dobrowolną przysługę. Jasne - mógł być rozczarowany "prezentem", ale rozczarowanie, a posiadanie żalu o to to dwie różne sprawy.
Jasne, zdrową jak najbardziej reakcją jest, jeśli poczujesz się do obowiązku zapłacić takiemu taksówkarzowi za kurs, ale nie jest to jakiś usankcjonowany prawnie obowiązek. To jest tylko kwestia obyczajowa. Ja jak robię komuś przysługę to, jasne oczekuję jakiegoś wynagrodzenia, ale nie na zasadzie, że oczekuję konkretnej. Dla mnie wynagrodzenie za przysługę to jakiekolwiek wynagrodzenie, jeśli oczywiście spełnia ono jakieś normy obyczajowe. W przypadku tej historii żadne normy obyczajowe nie zostały naruszone, ot po męsku dał browarka drugiemu facetowi, dorzucił Redbulla, bo może akurat miał pod ręką (swoją drogą wrzucił jednak Redbulla, a nie jakąś tandetną podróbkę z Biedronki). Poza tym jak sama zauważyłaś klient POPROSIŁ. POPROSIŁ o coś czego nie ma w cenniku usług tej firmy. POPROSIŁ o przysługę. Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby facet ZAMÓWIŁ taksówkę pod dom. Ale on POPROSIŁ. A czym się charakteryzuje prośba? Ano tym, że spełniona być nie musi. A więc taksówkarz mógł powiedzieć "sorry memory, to za daleko, nie opłaca mi się za free". Jeśli ktoś zdecydował się wyświadczyć komuś przysługę to z zasady nie powinien oczekiwać nagrody - z zasady, bo dobre wychowanie nakazuje czynić takie rzeczy bezinteresownie.
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 20:29
Mam inne zdanie na ten temat. To, że zadzwonił do centrali jest zwyczajnym zbiegiem okoliczności. Sytuacja mogła równie dobrze wyglądać tak, że obaj mężczyźni zdzwoniliby się poza godzinami pracy. A nawet, jeśli to taksówka to nie kurier, czyli w jej ofercie nie ma przewozu rzeczy. Dla mnie oczywistą oczywistością jest, że przywiezienie mu tego do domu było ukłonem w stronę zapominalskiego klienta i mógł, ale nie musiał za to płacić. A szczytem jest wymaganie, aby zapłacił. Jasne każdy gdzieś tam cichaczem ma nadzieję na nagrodę - taka ludzka natura. Ale wieszać psy na człowieku, który zamiast zapłaty za nieoficjalną przysługę dał browarka na znak podziękowania to już bezczelność. Jeśli robię coś co z zasady nie należy do moich obowiązków na rzecz innych to nie oczekuję zapłaty. Jeśli zabiorę z przystanku obcą osobę, bo mnie to to poprosi i ją podrzucę to też nie będę oczekiwał zapłaty. Trudno ja mam po prostu inną mentalność, ja jak pomagam ludziom to bez względu na okoliczności nie wymagam niczego w zamian. Ty nazwiesz to frajerstwem, naiwnością - ja bezinteresownością.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 20:19
Czegoś tu nie rozumiem. Uwzięliście się na kolesia, który postąpił w 100% prawidłowo! To taksówkarz był tutaj piekielnym! Ktoś coś zostawił, a on postanowił oddać. Co to do diabła za pomoc skoro robisz to tylko z chęci zysku. Naprawdę na początku myślałem, że historia skończy się jak zwykle, czyli znalazca zostanie zmieszany z błotem, ale czytam dalej i patrze...oo jednak koleś w porządku, dał browarka + coś tam extra w postaci Redbulla, jasne prezent rzeczywiście w jakimś stopniu niecodzienny, ale ale...dał coś i podziękował. Ale taksówkarz chciał kasiorę, bo mu się nie kalkulowało...och a ja się zastanawiam od kiedy to pomoc ma się kalkulować? Wiecie co przeraża mnie wasza mentalność, bo widzę, że większość komentarzy jednak popiera taksówkarza... Jak podrzucacie gdzieś znajomego to też pewnie gdzieś cichaczem liczycie, że odda wam za paliwo z nawiązką? ŻENADA
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 10 stycznia 2013 o 18:48
Zawsze można zmienić pracę, nie koniecznie iść na bezrobocie. A to ciężko zostać kasjerką tylko w innym miejscu? Generalnie wszystko też zależy od kierownictwa. Waliłbym robotę, w której zarówno klient jak kierownik mnie gnoi. Inaczej sytuacja wygląda jeśli kierownik stoi za mną murem i w przypadku piekielnego klienta chama również stanie w mojej obronie. Jeśli natomiast kierownik będzie mi kazał być miłym mimo mieszania mnie z błotem to walić taką pracę. Dziecko nie dziecko w domu, to już nie chodzi o honor tylko na litość boską przecież to podchodzi pod jawne męczeństwo. Staram się zrozumieć tą sytuację, ale po prostu nie mogę pojąć poziomu bezczelności i braku człowieczeństwa w ludziach, którzy tak bluzgają na te Bogu ducha winne kasjerki. Osobiście bym takich ludzi odizolował od świata. Jak można być takim sku...łym człowiekiem jak opisywany w historii. NIE OGARNIAM TEGO.
Dokładnie, ja przy takim chamstwie to czym prędzej bym się ulotnił, bo bałbym się, że delikwenta zaraz zabiję i pójdę siedzieć jak za człowieka.
Wiecie co ja osobiście pier...ił bym taką pracę. Gdzieś to, że ciężkie czasy, w dupie mam, że za coś żyć trzeba. Honor swój też trzeba urwał mieć. Sytuacja opisana w tej historii to już chyba skrajna skrajność. Dać się tak traktować to jakby napisać sobie na czole "FRAJER". Jest mnóstwo zawodów, gdzie można zarobić takie same pieniądze jak na kasie, a przynajmniej nikt Ci nie bluzga.
W aucie powinno się zabronić nawet zestawu. Wczoraj jechałem czteropasmówką. Mijałem kolesia, który miał słuchawkę bluetooth (było widać, bo od strony szyby) i prawie we mnie wjechał, bo nawet nie spojrzał w lusterko tylko myk, kierunek i prosto na mnie. Zestaw niczego nie zmienia, bo generalnie nie chodzi o zajęte ręce tylko o rozkojarzenie.
Nie popieram takiego postępowania, ale w pewnym sensie to sklep trochę zawinił. Bo to tak jakby zostawiać otwarty samochód z kluczykami w centrum miasta. Umożliwienie ważenia warzyw i owoców klientom sprawia, że co za problem zważyć sobie 0.5kg czegoś,a potem dorzucić 2-3 sztuki. Większość ludzi miałaby pokusę.
Twój tok rozumowania byłby dobry jakby każdy wybrany przedstawiciel rzeczywiście trzymał sie tego co mówił przed wyborami. Problem polega na tym, że np szanowny pan premier przed wyborami obiecywał obniżkę podatków, a co zrobił wszyscy wiemy. Więc nie pieprz tutaj o tym, że takich sobie wybraliśmy, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji. Ja Ci powiem, że jak mnie wybierzesz to dam Ci pracę, a po wyborach się na Ciebie wypnę i powiem "bujaj się frajerze". Tak jak napisał Urwis. Ja zdaję sobie sprawę, że za granicą też o absurdy nie trudno, w każdym kraju może przydarzyć się absurdalna, groteskowa sytuacja bez wyjścia. Problemem jest tutaj częstotliwość ich występowania i prawdopodobieństwo wystąpienia. Tak jak napisał Urwis, Polska to jest tak chory kraj, że naprawdę ciężko znaleźć drugi taki. I niech ktoś nie wyjeżdża z krajami trzeciego świata czy coś w ten deseń. Ja wychodzę z założenia, że powinno się dążyć do lepszego, a nie porównywać się do gorszych. Niestety Polska to taki kraj, gdzie żyjąc uczciwie masz naprawdę marne szanse na ustawienie się. W dzisiejszych czasach to graniczy z cudem. W Polsce zwyczajnie nie opłaca się być uczciwym, tutaj zwyczajnie trzeba kombinować, cwaniaczyć i być dupowłazem, bo inaczej zwyczajnie Cię zjedzą. Polska to kraj gdzie panuje prawo dziczy, silniejszy i sprytniejszy przetrwa.
Brak tutaj słów naprawdę. Na znieczulicę urzędniczą, na to popier....ne państwo i ten rząd. Naprawdę zastanowię się nad jakimś szybkim kursem języka, potem tylko czekać na okazję i dawać dyla z tego kołchozu.
Czasem po prostu nie da się odzyskać takiej kasy, to są zbyt duże koszta jak dla pojedynczej jednostki na raz. Ja Cię rozumiem, ale spójrz... nikt się z kasą rozstawać nie lubi prawda? Mówię tutaj o państwie. Koleś, który to zrobił jest spłukany i choćby skały srały nie da się wyegzekwować od niego takiej kwoty. Kasę mogłoby Ci zwrócić państwo, ale też znowu to państwo by musiało ściągać potem kasę od kolesia, ale znowu nie ma z czego. Do wszystkiego dochodzą jeszcze dzieci, które są Bogu ducha winne. To nie są takie proste sprawy. Ogólnie to uważam, że trzeba 10 razy zastanawiać się komu co się daje, wynajmuje i przede wszystkim mieć to na oku. Zarówno na piekielnych jak i na różnych innych serwisach takich historii, gdzie ktoś komuś wynajął/pożyczył/dał jest na pęczki, aż naprawdę dziw mnie bierze, że nadal są ludzie dający się wpuścić w takie bagno. Ludzie! Patrzcie komu wynajmujecie/pożyczacie/dajecie, kontrolujcie swoje mienie, jeśli go komuś użyczacie, litości.
Przestań pieprzyć głupoty Stardust, bo rowerem wjedziesz w wiele miejsc, a prawda jest taka, że rzeczywiście rowerzyści często przeginają i nie dość, że jadą uczęszczaną drogą to jeszcze środkiem pasa. Mnie ogólnie zadziwia, że tym rowerzystom obojętne jest własne życie. Sam jestem kierowcą i mnie to wkurza, gdy jadę sobie wylotówką z miasta, po obu stronach są albo chodniki, albo jakieś ubite dróżki, a rowerzysta wali środkiem jezdni - to trza mieć nierówno pod garem. A ile razy widziałem kretyna jadącego poboczem na obwodnicy trójmiasta i to niejednokrotnie pod prąd, to jest dopiero upośledzenie umysłowe.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2012 o 12:05
Nalewka to stara opona z nowym, nalanym ponownie bieżnikiem. Jest dużo cięższa od oryginału ze względu na większa zawartość zwykłej gumy no i posiada dużo gorsze właściwości jezdne od oryginału. Tańsze rozwiązanie, niż kupno nowej oryginalnej opony. Michelin robi tzw Remixy i są to nieco lepszej jakości "firmowe" nalewki. W praktyce na tradycyjnych nalewkach mało kto chce jeździć. 3 miesiące robiłem w tej branży i powiem Ci, że zalegało to wiecznie na magazynie i nikt tego specjalnie nie brał.
I nic dziwnego...bo tu nawet ciężko o komentarz. Rzeczywiście chyba "czas umierać"... o.O
Wszystko się zgadza, prócz punktu pierwszego. Nie wiem oczywiście jak to wygląda wśród początkujących nauczycieli, bo najwidoczniej autorko jesteś zbyt przeciętnym nauczycielem i po prostu wydawnictwo stwierdziło, że i tak dobrze ich podręczników nie sprzedasz. Wszak moja matula jest nauczycielką klas 1-3 podstawówki, jakiś rok czy dwa temu dostała porządnego laptopa w zamian za korzystanie z podręczników WSiPu. I to nie, że się o to prosiła, laptopy dostali wszyscy wychowawcy klas. Także z tymi nagrodami to różnie... charakter charakterem, ale kto by się nie pokusił o takie "datki" jak laptopy w zamian za zwyczajne korzystanie z danych książek... wydawnictwa ścigają się pod tym względem, bo wydawnictw jak grzybów po deszczu, a klienta jakoś przyciągnąć trzeba...