Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SesjaTyKurwo

Zamieszcza historie od: 1 marca 2011 - 23:04
Ostatnio: 25 stycznia 2014 - 3:53
O sobie:

Z szablą dumnie na wrzesień.

  • Historii na głównej: 52 z 70
  • Punktów za historie: 58955
  • Komentarzy: 135
  • Punktów za komentarze: 1668
 

#46593

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mojej przeprawy z chamskim wykładowcą, kulami i wózkiem część druga.

Po tygodniu od wywalenia z sali za brak szacunku do wykładowcy, szkoły i chyba samego Pana Boga, wrażonego poprzez chęć siedzenia podczas prezentacji, moja noga była tak samo niesprawna jak wcześniej. Plan awaryjny - przyjeżdżam na wózku.

Ale jak sami dobrze zauważyliście, wykładowca ten jest człowiekiem na tyle nieprzewidywalnym, że nawet z wózka inwalidzkiego kazałby mi wstać.

Szczęśliwym jednak zbiegiem okoliczności, spotkałam na kilka dni przed powtórną prezentacją mojego promotora. Profesor to do rany przyłóż, uprzejmy, pomocny, a przede wszystkim kierownik katedry mojego nieszczęsnego wykładowcy, będącego w randze doktora i młodszego o jakieś 30 lat.

No nie byłabym sobą, gdybym się przypadkiem nie "poskarżyła" na zachowanie z pierwszej prezentacji. Profesor oczywiście się wzburzył, po czym powiedział, że wpadnie na moją drugą odsłonę z największą przyjemnością. I podpowiedział uszczegółowienie tematu.

Co ważne, sami wybieraliśmy swoje tematy prezentacji z bardzo ogólnej dziedziny. Coś na zasadzie dziedzina "Medycyna", to tematy mogą być w stylu "Klonowanie", "Schorzenia kręgosłupa u dzieci", "Grzybica paznokcia". Zakres ogromny.

Mój temat po uszczegółowieniu zmienił się z "Klonowania" na "Klonowanie komórek X za pomocą metody Y w warunkach Z".
Znam się na tym, bo dokładnie tym procesem się zajmuję w pracy. Ale przyznaję, że dziedzina to niezwykle wąska i mało kto potrafi o niej powiedzieć choć jedno zdanie.

Przyszłam na prezentację, poprawka, przyjechałam na wózeczku jeszcze przed wykładowcą, promotor zajął jeden z ostatnich rzędów coby się w oczy nie rzucać. Laptopa podłączył kumpel, już wszystko działa, czekamy na wykładowcę. Wszedł.

[W] Mówiłem coś pani, proszę sobie ze mnie żartów nie robić - powiedział mi do ucha.
[J] Panie doktorze, nie mogę stać, przyjechałam na wózku, chce mi pan przy tych wszystkich studentach kazać wstać z wózka?!
[W] Pani prezentuje. - Po czym udał się do pierwszego rzędu obrażony.

Prezentacja przebiegła pomyślnie, czas na ocenę (50 pkt z prezentacji zaliczało przedmiot i zwalniało z egzaminu) i co słyszę 10/50 pkt. Że właściwie to nawet na to 10 nie zasługuję, bo prezentacja dno i sześć metrów mułu.
Pytam o argumentację wyniku i słyszę, że błędy rzeczowe, że wiadomości niekompletne, że po prostu łgałam przez ostatnie pół godziny.

Wtedy z góry sali słychać głos promotora:

[P] Kolego, a mógłby pan wymienić choć kilka tych błędów rzeczowych? Kilka niekompletnych informacji?

Wykładowca zdębiał. Przysięgam, że wyglądał jakby zobaczył ducha. Coś zaczął się kręcić mamrotać i po dość upokarzającej dla niego wymianie zdań z profesorem, dostałam 50/50.

Po wszystkim rozmawiałam jeszcze z profesorem, który mi powiedział, że takie chamskie zachowanie tego pana to norma. Próbuje każdemu studentowi pokazać, gdzie jego miejsce i udowodnić, że nic nie wie. A temat kazał mi zawęzić, bo o ile jest możliwe, że doktor cokolwiek o zagadnieniach ogólnych by wiedział, to o szczegółowych nie miał pojęcia. Mowa tu o ważnej, aczkolwiek młodej i pomijanej jeszcze w nauce dziedzinie.

Szkoła ponoć wyższa...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1126 (1182)

#45802

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu miałam wypadek. Staw skokowy rozwalony doszczętnie, kości w drobny mak - konieczna operacja. Noga zoperowana, wszystko pięknie, ładnie, ale kategoryczny zakaz stawania na kończynie, nawet podpierać nie wolno, czyli zaznajomiłam się z kulami.

Do szkoły jednak chodzić trzeba, ba sesja się zbliża, więc i jakieś zaliczenia się zdarzają. I tak właśnie na początku tego tygodnia doczłapałam się do szkoły w celu przedstawienia prezentacji. Co ważne - półgodzinnej.

Weszłam na aulę, podłączyłam laptopa, już mam zaczynać, ale jeszcze dodaję:

[J] Mam nadzieję, że nie będą mieć państwo nic przeciwko temu, że usiądę.

Studenci oczywiście się zgodzili, ja kuśtykam do krzesełka, na co wtrąca się wykładowca.

[W] Chyba sobie pani żartuje! Przecież to brak szacunku do słuchaczy, do mnie, do uczelni! Siedzieć podczas przemówienia?!

I mnie zatkało. Jednak zaczynam tłumaczyć, że noga boli, że operacja, że nie wytrzymam, ba nawet ciężko slajdy przerzucać. Nic to nie dało. Albo stoi, albo wychodzi i ostatecznie prezentuje za tydzień jak się jej noga wyleczy.

Kurde, tylko, że się przez najbliższe miesiące nie wyleczy.

No nic, odpięłam laptopa, schowałam do plecaka i pożegnałam się z doktorem i poszłam do domu.

Za tydzień wrócę.
Bez kul.
Na wózku.

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1262 (1316)

#43475

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Daj palec, a będą chcieli rękę.

Mam, a raczej miałam dobrego kolegę. Kolega skończył studia i szukał pracy. U mnie w firmie akurat potrzebowali kogoś, więc podsunęłam jego CV, samego zainteresowanego przygotowałam do rozmowy i się dostał.

Wiecie co usłyszałam w zamian? Dziękuję? Gdzie tam!

[K] Wiesz Lena, ty sobie chyba jaja robisz, jeśli myślisz, że ja będę wykonywał twoje polecenia.

Tak, był na niższym stanowisku niż ja. Obraza majestatu.

korpo

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 878 (930)

#40632

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zawsze i wszędzie bronię ochroniarzy. Zawód trudny, słabo płatny i trzeba się użerać z pijanymi idiotami. Ale to, co się stało na piątkowej imprezie przechodzi ludzkie pojęcie.

Lekko podchmieleni poszliśmy ze znajomymi do klubu. Nie, nie pijani, podchmieleni i nastawieni na dobrą imprezę.

W tym klubie jest tak, że na wejściu kupujesz bilecik, wchodzisz, bawisz się, a jak wychodzisz i będziesz chciał wrócić to dostajesz pieczątkę.

Po jakimś czasie zabawy, high time na papierosa. Wychodzimy, każdy wziął stempelek poza naszą koleżanką Mają, która zorientowała się w drzwiach (jeszcze w środku), więc odwrót. Nie zrobiła kroku, kiedy ktoś złapał ją bardzo mocno za ramię. Ochroniarz.

[O] Pani nie wchodzi!
[M] Dlaczego, chcę się tylko wrócić po pieczątkę?
[O] To musi pani kupić wejściówkę.
[M] Ale już mam - i wyciąga z torebki pogięty bilecik.

Sytuacja wydaje się być wyjaśniona, więc Maja minęła ochroniarza, idzie w stronę pana pieczątki i nagle trzask!

Szanowny pan ochroniarz chwycił dziewczynę i pier*olnął (bo inaczej tego się nazwać nie da) o ścianę. Maja uderzyła głową i osunęła się na ziemię. Faceci rzucili się na goryla, tak samo jak inni ochroniarze. A ten tylko kopnął dziewczynę na podłodze i rzucił:

[O] Jak mówiłem suko, że nie wiedziesz, to nie wejdziesz!

Nie wiem, czy gość był na dragach, jest niestabilny, czy po prostu siłownia mu mózg przetrawiła, ale Maja ma lekki wstrząs mózgu. Sprawa na policji.

I nie, to nie speluna. Zwykły, normalny klub, gdzie alkohol nie należy do tanich, a i poziom ludzi wydaje się być dość wysoki. Po prostu nie ogarniam, nie ogarniam!

klub w krk

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1052 (1150)

#40105

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przez pewne zdarzenia niezależne nie mogłam mieszkać w swoim mieszaniu przez jakiś czas. Pożaliłam się w zakładowej kuchni, a w odpowiedzi dostałam klucze do mieszkania swojego znajomego z pracy, który wyjeżdżał na wakacje.

Pewnego wieczoru walenie do drzwi. A w nich kobieta. Mi nieznana. Może sąsiadka, ki grzyb? Uśmiecham się i pytam:

[J] Hej, mogę ci w czymś pomóc?
[D] Ty k*rwo! - co wydaje się być podwójnie śmieszne, zważywszy na mój nick.

I w tym momencie dostałam gazem po oczach, a dziewczę rzuciło się na mnie. Szamotałyśmy się po podłodze jakiś czas. (Swoją drogą nie wiem co za idiotka rozpuszcza gaz w zamkniętym pomieszczeniu i w nim zostaje). Ale w pewnym momencie tak zaczęłyśmy się dusić, że obie wybiegłyśmy po omacku na taras. Jak już zaczerpnęłyśmy powietrza, kobieta ponownie chciała się na mnie rzucić, ale pogrzebacz w mojej ręce schwytany z girlla skutecznie ją odstraszył i zaczęła się oddalać. Wtedy rzuciłam:

[J] A Ty gdzie?! Dzwonię po policję, nawet nie próbuj się ruszyć! - no może w nieco mniej kulturalnych słowach
[D] Idź sobie idź kobieto lekkich obyczajów - czyli spier... dzi...

Zatrzymałam ją i po chwili poznałam powód napaści na mnie. Otóż dziewczyna, która mnie napadła jest żoną mojego kolegi. Wychowują razem trzech synów. Znajomy powiedział jej, że wyjeżdża w interesach, a poleciał na wakacje z kochanką.

Do mieszkania, które mi użyczył normalnie sprowadza sobie prostytutki i różne panienki z miasta. Jego żona tamtego wieczoru znalazła w skrzynce plik zdjęć jej faceta z ostatnich dwóch lat z innymi kobietami, a także te z trwających wakacji. Wiele bardzo pikantnych.

Szczerze, to się jej nie dziwię. Spotkała obcą, dużo młodszą od siebie kobietę, w potajemnym mieszkaniu jej męża ubraną jedynie w koszulkę nocną. Żona przeprosiła, popłakała się i tak mogłybyśmy się rozejść.

Zemsta jest jednak słodka. Zamówiłyśmy ślusarza do wymienienia zamków w obu mieszkaniach. Dziewczyna wyczyściła ich wspólne konto i wynajęła pokój w hotelu na jego nazwisko na drugim końcu Polski, gdzie wysłała jego rzeczy. Ale najpikantniejsza rzecz na koniec. Znajomy na laptopie, który został w mieszkaniu nie wylogował facebooka. Posiada już tam nowy album.

Powrót do domu we wtorek.

A teraz panowie linczujcie! :)

matki żony i kochanki

Skomentuj (140) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1086 (1358)

#39913

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tak mi się przypomniały jeszcze historie z bramki w klubie.

1. Dziewczę lat 14 próbowało wejść do klubu używając dowodu swojej 38-letniej matki.

2. Klient przed wejściem przykucnął i zaczął się przeciskać na czworaka przez drzwi. Zapytany co robi, odpowiedział, że chciał pozostać niezauważony.

3. Pan zaprzecza posiadaniu niebezpiecznych narzędzi. Po rewizji oddaje do depozytu nóż wędkarski, gaz pieprzowy i scyzoryk.

4. Małoletnia dziewczyna zapytana o dowód uśmiecha się do ochroniarza i mówi:
"Sorry, I don't speak English... znaczy Polish"

5. Klient przy "obmacywaniu" przez ochroniarza, żąda, żeby sprawdziła go dogłębniej barmanka.

6. Klient w odwecie za niewpuszczenie osikał drzwi wejściowe. Później nauczono go używać szmatki i wiaderka.

7. Przywitanie ochroniarza słowami "cześć chu*u".

8. Klient pyta czy mógłby oddać do depozytu zioło. Do dziś zastanawiam się, czy to nie był jakiś policjant.

9. Zaniepokojeni brzdękiem uderzającego szkła ochroniarze proszą wychodzącą klientkę o okazanie zawartości torby. W środku 30 kieliszków. Podobno kupiła w Ikei.

10. Dziewczyna przyszła z psem typu york. W różowym kubraczku.

kub

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 833 (921)

#39850

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ponoć moje najciekawsze historie pochodzą z klubu. Dodam więc z jakimi smaczkami barmanki i ochroniarze muszą się na co dzień zmierzyć.

1. Dziewczyna, ok 165cm, 100kg wagi w wieku późnolicealnym zalana w trupa o 23 i rzygająca na siebie. Chłopaki z ochrony musieli się owinąć w worki na śmieci. Po wystawieniu przed budynek zsikała się w majtki.

2. Hiszpan biegający po klubie bez dolnej części garderoby i zaczepiający dziewczyny.

3. Faceci notorycznie sikający do zlewów, na ściany, na kanapy, do kufli, popielniczek. Ale mój faworyt zlał się do dyni na Halloween.

4. Wyzywanie od dziwek i szmat barmanek, bo nie chcą obsłużyć poza kolejką za 1zł napiwku.

5. Facet, który zrzygał się do ice boxa (tego plastikowego pojemnika, gdzie trzyma się lód na barze). Właściciel zabronił wyrzucić ów sprzęt i dalej był on używany.

6. Rozbijanie butelek "na tulipana" i grożenie innym gościom.

7. Kiedyś na imprezie na 800 osób, kilku kolesi równocześnie rozpuściło gaz pieprzowy w różnych punktach klubu. Cud, że nikt nie został stratowany. Właściciel nakazał wszystkim barmankom pozostać na stanowiskach.

8. Sytuacja mojej koleżanki, której klient wylał całe piwo na głowę, bo nie chciała się z nim umówić.

9. Ludzki stolec na kanapie.

10. Wrzucanie kufli, kieliszków, sztućców do muszli klozetowej.

11. Seks na kanapach, dyskretne lodziki z kątach, w łazienkach. Mistrz masturbował się przy pisuarze i nie chciał skończyć pomimo próśb ochrony.

12. Dwóch gejów w kabinie w damskiej toalecie. Nikt nie chciał się podjąć przerwania.

13. Częste i gęste niemoralne propozycje nieletnich dziewczyn skierowane do ochroniarzy, którzy nie chcieli ich wpuścić do klubu.

14. Klient próbował ukraść i wynieść z klubu mopa. Twierdził, że z nim przyszedł.

Ludzie ogarnijcie się! To wszystko jest na kamerach!

klub

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1030 (1134)

#39851

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Co można znaleźć w toalecie po skończonej imprezie w klubie? Oto lista najciekawszych:

1. Zużyte prezerwatywy - standard.
2. Niezużyte prezerwatywy.
3. Podpaski poprzyklejane do drzwi i ścian.
4. Dziesiątki spinek do włosów.
5. Dwie skarpetki, ale nie do pary.
6. Męskie bokserki utopione w zlewie.
7. Okularki pływackie.
8. Maszynkę do golenia.
9. Przybornik do szycia.
10. Saszetkę z kocim żarciem.
11. Dyplom ukończenia studiów.
12. Kapelusz góralski.
13. Obcas.
14. Różaniec znaleziony obok prezerwatywy.
15. Paszport.

klub

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 656 (814)

#40260

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyskoczyłam do sklepu po kilka niezbędnych rzeczy, bo w lodówce hula wiatr.

Pierwsze warzywa. Sałata, pomidorek, o a może ogórek. Ładna brunetka pomyślała chyba to samo, bo obie podeszłyśmy do skrzynki. Ogórki średnio świeże, no ale może coś się znajdzie. I tak stoimy i macamy, bo ja wiadomo ogórek twardy być musi, macamy, ściskamy. Sielanka. Ale stanął koło nas taki osiedlowy dresik z koleżkami i rzekł:

[D] A może mi tak dziewczyny pomacacie, hłe hłe hłe?

Mnie wryło i już szukałam odpowiednich, jednocześnie średnio wulgarnych słów, żeby chłopaczkowi odszczekać, ale wyprzedziła mnie brunetka, która nie przerywając macania spojrzała na niego i powiedziała z zrezygnowaniem:

[B] Nie wiem jak koleżanka, ale ja korniszonów nie lubię.

Śmiech kolegów było słychać jeszcze z monopolowego.

sklep

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1478 (1538)

#39635

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj jak byłam w pracy zadzwonił mój telefon, zerkam - sąsiadka moja ulubiona. No to nie odbieram. Drugi, trzeci telefon. W końcu sama oddzwaniam.

[J] Witam pani Jadwigo, czy coś się stało? - ki czort? Może znowu "zalewamy"?
[S] Chwała Bogu, że pani odbiera!
[J] ...
[S] Bo pani musi mi pomóc!
[J] Słucham...
[S] Bo ja jestem w sklepie i kupuję zasłonkę na lufcik w pokoju, jaki on ma wymiar?
[J] Słucham?
[S] Jaki ma wymiar nasz lufcik?
[J] Osiemdziesiąt na trzydzieści.
[S] Dziękuję, to pa!

Bladego pojęcia nie mam jaki jest wymiar lufcika. Ale ma baba za swoje. Wiem, wredna jestem.

sąsiadka z dołu

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (812)