Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

SesjaTyKurwo

Zamieszcza historie od: 1 marca 2011 - 23:04
Ostatnio: 25 stycznia 2014 - 3:53
O sobie:

Z szablą dumnie na wrzesień.

  • Historii na głównej: 52 z 70
  • Punktów za historie: 58955
  • Komentarzy: 135
  • Punktów za komentarze: 1668
 

#29755

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z zimy. Nie było jakiegoś strasznego mrozu, ale temperatura oscylowała koło zera.

Wysiadam sobie z autobusu nocnego, co ważne sama, okolica niezbyt przyjemna, a na ławeczce śpi pan żulik. Podchodzę do niego, woń alkoholu zwala z nóg - no nic nawalony. Tyle się mówi o ludzkiej znieczulicy, więc dzwonię na miejską, coby go ktoś zabrał na wytrzeźwiałkę i człowieczyna nie zamarzł. Odebrał pan strażnik miejski [P]. Po wymienieniu serdecznego powitania, podaniu danych przeszliśmy do rozmowy właściwej.

[J] Chciałabym zgłosić że na przystanku nr 1, przy ulicy Piekielnej śpi człowiek w stanie nietrzeźwości.
[P] A próbowała go pani obudzić?
[J] Nie, jestem tutaj sama i szczerze to boję się budzić tego pana.
[P] To proszę go obudzić. Ja jestem po drugiej stronie słuchawki...
Witki mi opadły. Po wytłumaczeniu panu strażnikowi, że jednak nie zamierzam żulika budzić, przeszliśmy do dalszych supersprytnych pytań.
[J] Proszę pana, tego człowieka to trzeba na Kolską odwieźć...
[P] A ma pani samochód?
[J] Mam.
[P] To może pani go zawiezie na najbliższą komendę?
W tym momencie zbieram szczękę oblodzonego chodnika...
[J] Nie mogę, piłam alkohol.
[P] Piła pani, a ile, kiedy?
[J] Trzy lampki wina, godzinę temu.
[P] Aaa, to pani może prowadzić, proszę go przywieźć na najbliższy komisariat.
[J] Proszę pana, ja nie czuję się na siłach ani prowadzić, ani nawet budzić tego pana. Proszę tu kogoś przysłać.
[P] Ale ja nie mogę przyjąć od pani zgłoszenia.
[J] Dlaczego?
[P] Bo pani jest pijana!

Szczerze, po takim teksie nie znalazłam dobrej riposty. Pożegnałam się, rozłączyłam. Następnie zadzwoniłam na policję, która zabrała delikwenta.

miasto moje Warszawa

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1076 (1124)

#30387

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Znów z baru.

Tak to jest, że stali klienci mają swoje ulubione barmanki. Szczególnie obcokrajowcy. Ja również mam takiego wielbiciela - z Turcji.

I o ile zawsze jego podryw był dość niegroźny, to pewnego dnia przegiął.

Łaziłam sobie po sali, no i zaczepił mnie on. Prosił, żebym się z nim umówiła, a najlepiej wyjechała do Turcji. Że jego rodzina jest bardzo bogata, jakiś rodzaj ichniejszej arystokracji, że nigdy więcej nie będę musiała pracować, że tylko siedzieć w domu, że mnie kocha itp...

Propozycję grzecznie odrzuciłam, bardziej myśląc, że to żart.

W dalszej części mojego "patrolu" zauważyłam, że ktoś wylał piwo na podłogę, no to jazda po mopa. I tak sobie mopuję spokojnie, a tu nagle ktoś wyrywa mi kij i jak mi nie odwinie tym kijem w plecy.

Aż mnie zgięło, chociaż na szczęście był to ten metalowo-plastikowy pusty w środku, więc pod wpływem uderzenia się złamał, a nie drewniany.

Odwracam się, a tam mój turecki wielbiciel, który wydziera się, że on mi nie pozwala, że jego przyszła żona nie będzie pracować, że nie będzie sprzątaczką, że mam natychmiast rzucić pracę i wracać z nim do domu!

Zamarłam, nie wiedziałam, co mam zrobić... Gość dalej trzymał w ręku ten kij i cholera wie co chciał zrobić.

I nagle pach, pada na podłogę. Jak się okazało, chłopcy z ochrony, znów przyszli mi z pomocą. Wyprowadzili delikwenta i wytłumaczyli, jak się nie traktuje kobiet.

Do dzisiaj jestem w szoku, po tym zdarzeniu, pierwszy i jedyny raz dostałam od faceta. I wyobraźcie sobie co by się działo, gdybym zdecydowała się z nim wyjechać to tej pięknej i miodem płynącej Turcji?

klub

Skomentuj (130) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1151 (1205)

#26014

przez (PW) ·
| Do ulubionych
I znowu klub.

I historia o tym, jak spławia się nachalnego, pijanego klienta [K], który chce Twój numer.
[K] Ale daj mi swój numer...
[J] Nie, nie mogę.
[K] Ale daj...
[J] Nie, ja mam faceta.
[K] Ale co to za koleś, założę się że nie jest lepszy ode mnie. Jak chcesz to ci to udowodnię!
[J] Jak?
[K] No porozmawiam z nim i mu to wytłumaczę! Bo to jest na pewno jakiś wieśniak i ty zasługujesz na kogoś lepszego...

Tutaj muszę wtrącić, że nie mam faceta, ale za to fantastycznego wielkiego kumpla-ochroniarza Marka, który zawsze ratuje mnie z opresji.

Jedno mrugnięcie oka do Marka i podchodzi.

[M] Co tam Mała?
[J] Słońce, pan chciał z tobą porozmawiać.

Pana już nie było.

klub

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 853 (919)

#25837

przez (PW) ·
| Do ulubionych
I jeszcze jedna historia z baru. Stoi klient [K] taki studencik, widać bajerant, buzia ładna, uśmiech zniewalający i zagaduje.

[K] Boże ale Ty masz śliczne oczy!
[J] Dziękuję.
[K] Ale serio, dawno, ba nigdy takich ślicznych oczu nie widziałem...
[J] Dziękuję bardzo.
[K] Ale serio, no normalnie mógłbym się w nie wpatrywać do końca życia!
[J] No już nie przesadzaj, ale dzięki, miło słyszeć.
[K] W ogóle śliczna jesteś, oj i ten uśmiech, że też takie piękne dziewczyny tu pracują...
[J] Dziękuję (już trochę zawstydzona).
[K] Ale serio prześliczna jesteś...
[J] No dziękuję. ;)
[K] A zrobisz coś dla mnie słoneczko moje?
[J] Słucham?
[K] Dasz mi darmowego browara?

Umarłam. ;)
Nie dostał. ;)

klub

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1048 (1102)

#25833

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Studiuję dziennie, ale jakiś czas temu postanowiłam zrobić pierwszy krok ku samodzielności i dorwałam pracę dorywczą w klubie w Warszawie. Ot, jestem barmanką.

Po kilku miesiącach roboty, historii o klientach (pijanych, zalanych, niekontaktujących i chcących wypić jeszcze więcej) mam wiele, bardzo wiele.

Pewnej nocy chodziłam po sali z tacą i zbierałam kufle. W części z nich było trochę piwa, więc zlewałam do pełna do jednego kufla, żeby się więcej zmieściło.

I jak już wracałam, pełna ciężka taca, full browarów podbiega do mnie klient, kradnie jedno piwo, szybki łyk i krzyczy:
[K] Hahahaha, co mi teraz zrobisz?! Moje!
[J] Panie, to są zlewki z sali, bierz pan wszystkie...

Mina gościa bezcenna. ;)

klub

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1089 (1127)

#25835

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia z klubu.

Często barmanki są nękane (słowo klucz) przez zalanych w trupa klientów proszących o numer telefonu. Gościa takiego bardzo trudno spławić, ale najprostszą metodą jest wręczenie mu kartki i długopisu i prośba o podanie jego numeru, a "ja się na 100% odezwę".

Pewnej nocy, ten sam scenariusz, prośba o numer, bla bla bla... Daję kartkę zapisuje mi swój.
[K] 500 123 456, tylko się odezwij.
[J] Ok, odezwę...
[K] Ale nie, bo ty się nie odezwiesz...
[J] Odezwę.
[K] Nie, podaj mi swój, ja sobie zapiszę!
[J] 500 12 34 56.
[K] Dzięki, to ja jutro do ciebie zadzwonię!

I poszedł zadowolony. ;)

klub

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1042 (1094)

#24640

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś o tym jacy ćwierćinteligenci pracują w stołecznej straży miejskiej...

Ostatnio wracam sobie do domku z drugiego końca miasta. Jako, że nie mam samochodu zmuszona jestem poruszać się komunikacją miejską. Podchodzę więc na przystanek, sprawdzam tramwaj, ok będzie za 20 minut, no nic, poczekam.

Ale na przystanku ktoś zapalił kosz. Taki betonowy, metrowy kosz na śmieci. Tli się, nikomu nie zagraża specjalnie, ale strasznie śmierdzi, więc postanowiłam poinformować straż miejską, coby coś z tym fantem zrobili.

Dzwonię, odbiera [D] dyżurny
[D] Straż Miejska Miasta Stołecznego Warszawy, słucham.
[J] Dobry wieczór, chciałabym zgłosić, że na przystanku tramwajowym Piekielny w stronę centrum, pali się kosz na śmieci. Nikomu nie zagraża, ale może ktoś by się tym zajął ze służb miejskich, żeby się nie rozprzestrzeniło...
[D] Pani... ale tu straż miejska, to trzeba na straż pożarną...
[J] Proszę pana, ale tu nie trzeba wozu strażackiego, tylko kogoś ze służb oczyszczania miasta, żeby wrzucił trochę śniegu do środka i to zgasił...
[D] A to pani nie może?
[J] (w lekkim szoku) Nie...
[D] Dlaczego? Proszę to zgasić...
[J] Nie mogę, jestem w ciąży.
[D] No dobra, to my kogoś przyślemy...

Sytuacja niby pięknie rozwiązana, pan obiecał, że przyśle kogoś do ugaszenia kosza. Super, gdyby nie to, że za 10 min przyjechał na sygnale wielki czerwony wóz strażacki z trzema strażakami...

Parkują, wysiadają, rozglądają się i za bardzo nie wiedzą o co chodzi. Jeden podchodzi do mnie i pyta.
[S] Wie pani, co tu się pali?
[J] Tak... tamten kosz, ale panowie chyba przesadzili ze sprzętem...
[S] To pani dzwoniła?
[J] Tak, ale na straż miejską... Powiedziałam, żeby przysłali kogoś z oczyszczania miasta, żeby wrzucił trochę śniegu do środka...
[S] Ja pier*olę... Z tymi debilami to tak zawsze...

Po czym podszedł, wziął bryłę lodu i ugasił superniebezpieczny pożar...

wawa

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1110 (1408)

#12333

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Stałam sobie w kolejce do kiosku, a przede mną na oko trzynastoletnia dziewczyna [D], ładna, schludnie ubrana, wyglądała na inteligentną i dobrze uczącą się. Ze dwa metry od kiosku stała jeszcze grupa chłopaków [C] mniej więcej w jej wieku, w dresikach, łysi, poobdzierani, przygłupi, wulgarni, jednym słowem totalne przeciwieństwa. Widać było, że się znają, ale chłopcy nie chodzą w lidze tej dziewczyny. Gdy owa trzynastolatka podeszła do okienka poprosiła o "Działkowca" (taka gazeta). Na co chłopcy zaczęli komentować
[C] Co, Magda, zabierasz się za hodowlę działek zioła? Hahahaha!
Dziewczyna spojrzała na nich z dystansem i spytała:
[D] Mateusz, masz babcię?
[C] No mam, a co? Ona też hoduje? Hahahahah!
[D] To nigdy nie życzę Ci, żeby była w takim stanie, że będziesz musiał jej kupować i czytać na głos "Działkowca". A poza tym, to zioło się uprawia, hoduje się, co jest ci dużo bliższe - bydło.
Reszta kolejki parsknęła śmiechem :)

Kiosk

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1127 (1219)

#11371

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja z Warszawskiej patelni przy metrze Centrum. To miejsce jest znane z tego, że czyhają tam Greenpaecesowcy [G], żeby podpisać z nimi umowę na jakieś datki czy coś. Z racji tego, że ja [J] poruszam się o kulach, byłam dla nich bardzo łatwym celem... I tak właśnie podbija do mnie chłopaczek w zielonej koszulce i zaczyna:
[G] Cześć! Słuchaj, czy mogę Ci zająć chwilę... mamy taką akcję...
[J] Nie, dzięki
[G] Ale to zajmie tylko 5 minut...
[J] Za pięć minut to ja muszę być na Centralnym, sorry...
[G] To pójdę z Tobą
Moje protesty zostały olane i chłopak szedł ze mną jeszcze kilkadziesiąt metrów. Na każde pytanie, odpowiadałam mu, że naprawdę nic ode mnie nie dostanie, aż doszło do pytania o pandę
[G] A czy naprawdę nie interesuje Cię los pand?
[J] Wiesz, panda to właściwie jest mi nawet bardzo bliska...
Chłopak podbudowany
[G] Możesz więc automatycznie przelewać np. 5 zł na pandy co miesiąc... Te zwierzęta....
[J] Czekaj, czekaj, bo my się chyba nie zrozumieliśmy. Panda interesuje mnie w kontekście studiów... I osobiście faktycznie ochrona tych pan jest dla mnie bardzo istotna. Najczęściej występująca z pand to "Pan da trzy", czasem "Pan da cztery", a gatunkiem, któremu grozi wymarcie jest "pan da pięć". A jak zaraz nie dojadę na uczelnie to niestety spotkam panterę, czyli "Pan tera się nauczy i przyjdzie we wrześniu"... A tę całą waszą ekologię to ja naprawdę mam głęboko w dupie.
Chłopaczek stanął oszołomiony, a ja oddaliłam się w swoją stronę.

warszawa

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 659 (997)

#10051

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja, która doprowadziła mnie dzisiaj do łez :)
Idę sobie spokojnie po Warszawie, a tu nagle jedzie radiowóz na sygnale. Gdy zbliżał się do przejścia dla pieszych z głośników poleciał komunikat:
- Bardzo proszę nie wchodzić na jezdnię.
Ale jedna blondi, krótka spódniczka, szpile łup na drogę. Radiowóz ledwo wyhamował z piskiem i funkcjonariusz skomentował:
- Pani Britney też się to tyczy! Proszę ruszyć tę zgrabną dupę z jezdni!

wawa

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1212 (1312)