Profil użytkownika
aleksandrab ♀
Zamieszcza historie od: | 6 kwietnia 2013 - 13:09 |
Ostatnio: | 1 sierpnia 2015 - 23:40 |
- Historii na głównej: 11 z 11
- Punktów za historie: 8914
- Komentarzy: 25
- Punktów za komentarze: 147
« poprzednia 1 następna »
Armagedon: owszem, w swojej wypowiedzi masz nieco racji- nigdy kuzynki nie lubiłam, nie przepadam za nią i uważam, że nie jest dobrą matką. To jest ta sama kuzynka, z którą jeszcze w kwietniu nie miałam dobrego kontaktu. Jednak fakt, że występowałam w ich domu niemal codziennie w charakterze niani sprawił, że wiem, jak sprawa się toczyła. Moja kuzynka w sądzie broniła się na miliony sposób, oskarżając swojego byłego faceta o różne rzeczy. Wiem, że nie są one prawdą, bo jako tako kontakt z nimi miałam i wiem jak sprawa wygląda. Kuzynka podobnie jak on pracuje. Co więcej, pracują w tym samym miejscu. I niemal zawsze w tych samych godzinach. Gdyby mała została z ojcem miałby się nią kto zająć. Została jednak z matką. I obawiam się, że zajmować się nią będzie tylko Anioł Stróż, bo kuzynka ostatecznie mieszka sama. katkaTT: Owszem, facet haruje, są dni w których nie ma go w domu 14 godzin, ale więcej jest jednak dni, w których spędza w domu cały swój wolny czas. Napisałam w historii, że zajmuje się małą. I niestety matka więzi emocjonalnych, moim skromnym zdaniem, nie ma. Rola matki skończyła się na porodzie. To facet uczył małą chodzić, mówić, karmił, przewijał, kąpał. Więc niestety komentarz nietrafiony.
Hebi, niestety nie mogłam wystąpić w charakterze świadka jako, że jestem osobą niepełnoletnią i moja własna rodzicielka się nie zgodziła na mój udział w sprawie.
Mieszkania mu nie odebrali tylko ze względu na to, że moja kuzynka nie była tam zameldowana. A chciała mieszkanie mu odebrać, tłumaczyła że to "dla dobra dziecka, bo mała się do tego miejsca przywiązała".
Rodzice o wszystkim byli poinformowani, ordynator oddziału wiedział o całej akcji dużo wczesniej i rozmawiał z rodzicami. Żaden z nich nie miał nic przeciwko, wszyscy byli wręcz zadowoleni z tego, że grupa dzieciaków z mojej szkoły chce zarobić kasę i wydać ją na drobne prezenty dla dzieciaków.
Nie "bez pytania", bo kazdy rodzic wiedział o tym wcześniej- nie przyszliśmy sobie "tak o" do szpitala, żeby rozdać dzieciakom czekoladę, tylko ordynator oddziału wiedział o akcji dużo wcześniej i rodziców poinformował. Owszem, dowartościowaliśmy się rozdawaniem czekolady, bo chociaż przez chwile te dzieciaki się uśmiechały. I odpowiedz mi na pytanie: czy to wazne z jakiego srodowiska pochodzi matka? Czy to usprawiedliwia to, w jaki sposób zwróciła się do własnego dzieciaka?
Ojej, przeżyłam kiedyś podobną sytuację. Była zima, szłam wieczorem do sklepu, ulica ruchliwa, chociaż robi się ciemno i to bardzo. Zauważyłam, że koło krawężnika leżała starsza kobieta a nad nią pochylała się mała dziewczyna- na oko miała 2 lata. Krzyczała, płakała, szarpała babcią. Kiedy do babci dobiegłam, kobiecina się ocknęła, ale nie wiedziała co jest grane, ledwo mówiła, ruszyć się nie mogła. Przechodziło wiele osób i nikt nie był w stanie pomóc. Nie wymagałam rzeczy niemożliwych, chciałam tylko żeby ktoś uspokoił płaczącą małą w czasie kiedy dzwoniłam po karetkę. Ludzie są okropni.
nie widzę podobieństwa między historiami.
Jeżeli "nie przepada się za byciem mężem i ojcem" nie powinno się nim być, nawet przymusowo. Mężczyzna ten nie zasługuje na miano "ojca", jak wiele facetów w dzisiejszych czasach, niestety. Często ich rola kończy się na zrobieniu dzieciaka i nic poza tym. Szkoda małego, naprawdę.
Dosyć niewychowana kasjerka, skoro od razu przeszła do Ciebie na "ty".
Co do pierwszego punktu, to się nie zgodzę, że jest to dziwactwo. Ludzie po prostu dbają o porządek, a zamiatanie klatki zajęło by Ci około 10 minut, czyli z kolei nie tak wiele. Reszta to jednak bardzo bardzo duże dziwactwa i bardzo dobrze, że nie podpisałaś umowy "na szybko". Powodzenia w szukaniu czegoś lepszego.
Oliwia, wyobraź sobie, że ten "nieogrzewany barak", o którym wspomniałaś nie należy wcale do najtańszych. Mieszkanie jak każde inne, mieszkam w takowym od urodzenia i nie czuję się jakoś przez to wyjątkowo poszkodowana. Nieogrzewany? Jest ogrzewany, jakkolwiek będziesz chciała- wolisz kominek, czy kaloryfery? Zgłaszasz do administracji i robią wszystko jak należy. Kosztuje to tyle samo ile mieszkanie w bloku czy kamienicy.
Trollita: moja droga, w historii chyba całkiem jasno napisałam, że koleżanka jest matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci. Tylko dwójkę. Nie wiem skąd więc zmianka o kobietach samotnie wychowujących kilkoro dzieci i o tym, jak to skąpy jest Sharp_one, który z resztą bardzo dobrze mówi. Koleżanka jest w pełni zdrowa i psychicznie i fizycznie- więc co za problem pójść do pracy? Jakiejkolwiek? Otóż taki, że 1300zł, które by zarabiała, nie równają się z zasiłkami, które przekraczają ponad 1000 oraz z faktem, że nie musi płacić za mieszkanie ani wodę. Wygodniej? Owszem. Pasożyty? Owszem.
Może mieszkamy w innych miastach, u mnie jeżeli chcesz zapłacić od razu, na miejscu to kara wynosi 140zł, a jeżeli zapłacisz w ciągu siedmiu dni to kara wynosi około 190zł. Skarga na pana jest już wysłana i przeze mnie i przez koleżankę :)
żeby ona dała mu stówę*, przepraszam-literówka :P
I tak będzie miał przerąbane "jak w ruskim czołgu", bo koleżanka, która spotkała go dzień później ich rozmowę nagrała. Proponował jej, żeby dał jej 100zł, a ten w zamian za to nie da jej mandatu i ta spokojnie będzie mogła odbić bilet. Coś myślę, że za długo pan w zawodzie nie popracuje :)
Też do tego dnia byłam przekonana, że takie historie z sklepów są nieprawdziwe, bo tracą na tym nie klienci, a raczej sprzedawcy, ale jednak przekonałam się na własnej skórze.
Mojej kuzynki nie zaliczyłabym do żadnych z określeń, które napisałeś/łaś. To raczej dziwny typ człowieka. Owszem, atmosfera zrobiła się nieswoja, ale nikt się nie odezwał, bo wszyscy byli w szoku. Kuzynka powiedziała chwileczkę później to co napisałam wyżej, po czym ubrała dziecko i wyszła. Nikt więcej nie poruszał jej tematu tego popołudnia.
Ah więc grube i stare baby nie zasługują na to, aby je obsłużyć?
U mnie w parafii jest niestety podobnie. Sąsiadom urodziła się córeczka, poszli do księdza i co usłyszeli? "No wiecie, w sumie co łaska, ale wszyscy dają 250". Żenada jak się patrzy.
Też kiedyś się spotkałam z podobną sytuacją, choć może nie do końca tak drastyczną. Wylądowałam na ostrym dyżurze. Ludzie wchodzili po kolei- skręcona ręka, zwichnięty palec u nogi, rozcięte kolano(zwyczajne przetarcie, ale matka chłopca twierdziła, że to do szycia się nadaje). W kącie siedziała dziewczynka na oko czteroletnia z ogromnym siniakiem na czole. Pielęgniarki nie reagowały, lekarz twierdził, że to nie taki poważny przypadek i przyjmował skręcone kostki. Dopiero kiedy dziewczynka zaczęła wymiotować, a potem zemdlała laskawie lekarz stwierdził, że ją przyjmie. Dowiedziałam się, że mała miała wstrząs mózgu. A jakie wyzwiska leciały w stronę matki, że się wpier*ala w kolejkę i dzieciaka upilnować nie potrafi. Smutne.
Z całą pewnością już od początku było wiadomo, że każda z Twoich znajomych będzie chciała się swoim dzieciakiem pochwalić. Tak to już jest w gronie matek. A i pewnie było to dla nich odpoczynkiem od codzienności, bo w końcu nie zmieniały pieluch, nie karmiły, nie zabawiały, tylko zwyczajnie o tym rozmawiały. A Tobie naprawdę współczuję, bo wyobrażam sobie jak bardzo ten temat musiał być dla Ciebie nieprzyjemny. Ale mam nadzieję, że sobie coś ładnego kupiłaś na zakupach :).
Po prostu taka tradycja w mojej rodzinie.
Moja chrześniaczka ma zaledwie 9 miesięcy i wydaję mi się, że grzechotka to najbardziej odpowiedni prezent. Zabawka kolorowa, grająca, piszcząca.. Małej się podobała, ale to, że kuzynka jej ją wyrwała i rzuciła w kąt to inna historia. Następnym razem, kiedy będę miała problem z kupnem prezentu dla dziecka, na pewno się do Was zgłoszę.
Tak właśnie mi powiedziała :D Pewnie i tak jej się to nie uda, bo raczej nie sądzę, ale kontakt z Małą mi niestety ograniczyła, bo "jej dziecko takiej chrzestnej mieć nie będzie".
Powiedziała to moja kuzynka, już poprawiam ;)