Profil użytkownika
anndab7 ♀
Zamieszcza historie od: | 30 marca 2012 - 20:58 |
Ostatnio: | 28 września 2018 - 12:04 |
- Historii na głównej: 4 z 10
- Punktów za historie: 3487
- Komentarzy: 198
- Punktów za komentarze: 2673
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »
Nie wierze, że jakakolwiek szanująca się kancelaria prawna podpisała się pod czymś takim... tzn w historię wierzę, ale do tej pory sądziłam, że kancelarie podpisują się pod czymś co ma ręce i nogi tylko. Swoją drogą niezła panna. A znając polskie prawo, to pewnie jeszcze będziesz ją musiał spłacić w połowie...
A może miał na myśli np worek ziemniaków - to też natura. I na Twoim miejscu zatargałabym do niego ten worek i przy żonie powiedziała, że spłacasz dług w naturze, tak jak sobie życzył. :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 września 2012 o 11:59
Ja na magisterskich (5 rok, filologia angielska, kierunek nauczycielski) miałam laskę, która notorycznie mówiła "If he don't", "she don't", "if he do this" itp plus jakakolwiek wypowiedź ustna dłuższa niż jedno zdanie trwała co najmniej o 2 minuty za długo, bo dziewczę nie mogło się wysłowić, stękała i yyyyyeeeee-ała. To podstawy, o zawiłościach gramatycznych nie wspominam. Oczywiście nie trzeba dodawać, że uczyła angielskiego w szkole podstawowej i gimnazjum.
Antybiotyk na cukrzycę? Nie znam się, nie mam wykształcenia medycznego, ale pierwszy raz słyszę - tak się robi?
Oplułam cały laptop - w miejscu wybielającej pasty do zębów dostałam spazmów :) Genialnie opowiedziane!
Wiem, że to brutalne, ale sprawdź numer do zarządcy cmentarza, parafii czy kto tam odpowiada za cmentarz i podaj go tej pani z informacją, iż to nowy numer kontaktowy do Roberta. Może tam jej to lepiej wytłumaczą.
Chyba zaczynam rozumieć Twoją bratową - wyguglowałam sobie tego ptasznika i na widok zdjęć mimowolnie podniosłam nogi z podłogi :) :) Historia przypomniała mi znajomych, którzy kiedyś postanowili hodować też bardziej egzotyczne zwierzęta - poza psami. I w ich domu pojawiły się pająki, kameleony, legwan, parę węży itp. Jedno terrarium stało na półce w toalecie zaraz obok spłuczki.. nie powiem, trzy razy się zastanawiałam podczas wizyt czy na pewno chce mi się aż tak bardzo siusiu..
A ja bym skrzyknęła okolicznych sąsiadów i przez parę dni puszczała muzykę - nie za głośno, ale rano w trakcie ich koncertu i pod wieczór do 22. Myślę, że parę dni jest do wytrzymania dla Was i sąsiadów, a paniom może się zegarki w dupie poprzestawiają i przestaną wstawać przed 5 rano. Albo może, wielkie może, zrozumieją aluzję. A opisanie sytuacji - też dobry pomysł.
Jak to nie powinien bić? Powinien lać i patrzeć czy równo puchnie! 9-10lat to już na tyle duże dzieciaki, że powinny rozumieć działanie zasady akcja-reakcja - wyobraźnia też już jest włączona na odpowiednim poziomie. Gdyby nie wyhamował, to miałby ich na sumieniu. I co z tego, że nie byłaby jego wina (zakładając, że jechał przepisowo)??? On byłby niewinny, ale do końca życia miałby świadomość, że zabił dwójkę dzieci...
eee tam, ja zawsze podchodząc do bankomatu mówię kulturalnie 'dzien dobry' :)
Brawo dla tej pani! Riposta dnia :)
Z tego co się orientuję to prawo polskie pozwala na coś takiego: wyobraźmy sobie pana A, który prowadzi działalnośc gospodarczą i współpracuje z firmą / panem Z. Pan A ulega wypadkowi i na 3 misiące trafia do szpitala. Pan Z dowiaduje się o tym już na drugi dzień i wystawia panu A fakturę na 100 000 zł z 7-dniowym terminem płatności. I wysyła do Pana A. Z wiadomych przyczyn faktura wraca (pan A w szpitalu i nie miał jako odebrać - to dla sądu nic nie znaczy). Pan Z wysyła pierwsze wezwanie do zapłaty (bez odpowiedzi), potem drugie, a potem kieruje sprawę do sądu gospodarczego. I sąd, zgodnie z prawem orzeka (nawet zaocznie), że pan A musi zapłacić panu Z fakturę plus odsetki plus koszty sądowe. Pan A dalej w spzitalu więc wyrok się uprawomocnia (14 dni na odwołanie) i po jakimś czasie przychodzi komornicze wezwanie do zapłaty, które pan A najpierw musi zapłacić, a dopero potem może (ale chyba już z powództwa cywilnego) wytoczyć panu Z sprawę. Do sądu nie idzie się po sprawiedliwość.
Brak słów. Tzn, te które akurat się cisną na usta, nie nadają się za bardzo do publicznej wiadomości. Chyba jedna z bardziej piekielnych historii. Szczyt chamstwa został osiągnięty.
EORI to numer nadawany podmiotom exportującym i importującym rzeczy spoza EU. O ile dobrze pamiętam to jest to kilka zer plus numer NIP. Na pewno muszą go mieć firmy i osoby prowadzące działalność, nie sądzilam, że osoby prywatnie coś sprowadzające też. Ja mieszkam w UK i z FedExem też mam przeboje - ostatnio dostałam wezwanie do zapłaty za fakturę, której na oczy nie widziałam Jak napisałam mailowo, że proszę o przesłanie kopii f-ry takiej i takiej, żebym mogła sprawdzić za co to, to przysłali mi kopie... całkiem innej faktury, na której poza przewoźnikiem - czyli firma FedEx - nie zgadzało się nic. Piszcie skargę / reklamację. Jeśli nie dostaliście listownego / telefonicznego powiadomienia o tym ,że paczka jest na urzędzie celnym u nich (a które to oni mogą potwierdzić), to nie powinni wam naliczać opłaty za przechowywanie paczki. Takie opłaty stosują wszystkie firmy kurierskie, ale tylko jak się nie odbierze towaru w wyznaczonym terminie, a o którym się wiedziało.
Brak słów. Przecież w tym wieku chyba już się ma jako taką wyobraźnię i można mniej więcej wyobrazić sobie konsekwencje... posiadania dzieci! Bo mówię tu o rodzicach tych dzieciaków. Wiem, że to byłoby zbyt idealnie, gdyby dzieci posiadali ludzie tylko z wyobraźnią i potrafiący myśleć do przodu. I wychowywać, a nie hodować.
Nie dziewiątka, nie miotacz ognia i nie przysmażanie. Oko za oko. Czyli przywiązać do drzewa w mało uczęszczanym miejscu. Jakaś sprawiedliwość na świecie musi być i może będzie miał ten podlec mniej szczęścia niż psisko i po prostu nikt podleca nie znajdzie.
Od samego czytania podniosło mi się ciśnienie, podejrzewam, że na Twoim miejscu już na 3-ci dzień miałabym ze sobą maczetę, karabin i arszenik... Z drugiej strony - szkoda dziecka. Nie podejrzewam, że samo z siebie jest takie złe i złośliwe, raczej brak konsekwentnego wychowania rodziców. Będą mieli z nim pod górkę. Z poczuciem winy muszę jednak przyznać, iż C*ujbert mnie rozśmieszył :)
Zdenerwowałam się od samego czytania, brak słów na takie zachowanie, chyba bym zaciukała ją tym tandetnym wisiorkiem...
:) zabawna historia! Minusy pewnie od tych, co to zostali rozjechani przez psa na rowerze! :)
A co jeśli wypłacała z kilku kart?
Na mojej uczelni był profesor (i rektor, dziekan czy cuś), który oceniał egzamin po charakterze pisma.. koleżanka usłyszała, że dostała 3 bo "ma pani taki męski charakter pisma"..
Już nie pamiętam, ale pamiętam za to przemożną walkę, żeby mu tego długopisu nie wsadzić w .... :) Ale jak potrzebujesz, to poszukam jakiegoś w podobnym stanie i ponegocjujemy :P
elcede - masz rację. Ale jak sama napisałaś - "najlepszych firm". To wydawnictwo w żadnym takim rankingu się nie pojawiało. Patrząc na zdjęcia z wnętrza różnych oddziałów firmy Google i warunki pracy oferowane, mogłabym nawet odpowiadać na pytania o piłkach :) Sama jestem teraz pracodawcą i nigdy by mi nawet przez myśl nie przeszło sprawdzać kompetencje potencjalnych pracowników pytaniami o ich kubki smakowe czy czułość nosa. No chyba, iż szukałabym degustatorów win :)
No nie dałam się - przeszłam tą całą dziwną rekrutację, dotarłam do ostatniego etapu, który też przeszłam i potem im pokazałam jaka jestem twarda :) Może dodam, iż pani była bardzo oburzona i przez dobrych 5 minut próbowała mnie jednak namówić na zmianę zdania, bo to taka fajna praca. Jak już widziała, że jednak nici z tego to zaczęła ostrzejszym tonem, iż tak nie wolno, bo oni już maja dla mnie papiery i umowę przygotowaną i jak ja mogę odrzucać taką cudowną i ciekawą pracę. No jakoś mogłam.
Może powinnam napisać Kurtyna. Smrodu. :)