Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

anndab7

Zamieszcza historie od: 30 marca 2012 - 20:58
Ostatnio: 28 września 2018 - 12:04
  • Historii na głównej: 4 z 10
  • Punktów za historie: 3487
  • Komentarzy: 198
  • Punktów za komentarze: 2673
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 13) | raportuj
11 sierpnia 2014 o 15:08

@MademoiselleInconnue: Dokładnie - zdjęcia z pogrzebu to też dziwna rzecz. Przecież nie wyciągniesz ich potem przy niedzielnym obiedzie albo na urodzinach u cioci, żeby sobie wspólnie pooglądać. Zgroza. Kiedyś myślałam, że otwarta trumna to taki zwyczaj na wsi, gdzie przeważnie jeszcze stała ona w domu przez dzień i dopiero potem do kościoła i na cmentarz, ale jak trafiłam na otwartą trumnę w dość dużym mieście w kaplicy przycmentarnej, to zmieniłam zdanie.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 26) | raportuj
11 sierpnia 2014 o 14:02

A ja nie rozumiem idei otwartej trumny. Do dziś pamiętam pogrzeb wujka, który zginął na kopalni jak miałam 6 lat i ta otwarta trumna - wyobrażacie sobie jak wyglądała jego twarz? On nie zmarł we śnie, tylko przywalony pod ziemią. Jak poobity transwestyta, bo przecież musieli mu nałożyć tony pudru, żeby przykryć te sińce i wybroczyny. Potem to samo z dziadkiem. Jako dorosła osoba byłam na kilku pogrzebach i jeżeli trumna była cały czas otwarta, to po prostu stawałam tak, żeby nie jej nie widzieć, a jak otwierali na chwilę dla rodziny, to po prostu wychodziłam. Zmarłych się powinno pamiętać takich, jakimi byli za życia.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
10 sierpnia 2014 o 18:44

Moja mama pracowała dawno temu w jednym (już chyba nieistniejącym) dyskoncie w dość specyficznym miasteczku na Śląsku - akcje typu próbowanie masła, odkręcanie ogórków kiszonych i próbowanie wody, odkręcanie śledzi i próbowanie itp na porządku dziennym. Przyłapane osoby były oburzone, że mają to teraz kupić, bo one przecież tylko spróbowały. I tak np 3 słoiki. A ilu nie udało się złapać...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
8 sierpnia 2014 o 16:10

Trochę inna branża, ale też o "prezencie". Znajomy kupował dość drogą maszynę, zdecydował się na leasing. O ile dobrze zrozumiałam, to firma leasingowa płaci za maszynę w całości, a raty pobiera sobie od znajomego. Na maszynę czekał 4,5 miesiąca - no ok, liczył się z tym, firma od której ją kupował (pomijam leasing) była w stałym kontakcie. Nadchodzi dzień dostawy, specjalny dźwig zamówiony (bo maszyna waży z pół tony jak nic), wszyscy w gotowości. Przedstawiciela firmy sprzedającej brak, mimo że zgodnie z umową maszyna jest ich własnością do momentu jej uruchomienia i odebrania przez kupującego. Oni są pod telefonem, to powinno wystarczyć, do maszyny jest instrukcja co ui jak, żeby ją tym dźwigiem rozładować. Podjeżdża stary, zdezelowany samochód a'la żuk z maszyną za kilkaset tysięcy na pace. I nagle zonk, bo okazuje się, że dołączona instrukcja jest do tej konkretnej maszyny tylko w międzyczasie zmienił się lekko jej design i próba podpięcia haków i jej podniesienie grozi całkowitym rozwaleniem maszyny. Przez 6h sprzedający próbował rozkminić (na odległośc), co z tym fantem zrobić. Maszyna na pace, dźwig (płatny za godziny) stoi, pracownicy mają dniówke płaconą za patrzenie. W końcu znajomy się wkurzył i sam pokombinował jak to zrobić. Więc jak sprzedający zadzwonił z informacją, że oni chyba wiedzą i ewentualnie można by to było zrobić tak, to maszyna stała już na hali. I teraz najlepsze - no oczywiście, oni (sprzedający) rozumieją, że to ich wina, jak najbardziej, oni zapłacą za dźwig i prześlą prezent w zamiach przeprosin. Przysłali. Wino za 30 zł z Biedronki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
7 sierpnia 2014 o 13:01

Może ona jeszcze nie mogła się zdecydować czy chce tę podwózkę na lewo czy na prawo i dlatego stanęłą tam a nie 100m dalej? :) :)

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
1 sierpnia 2014 o 9:06

No i to się nazywa chwyt marketingowy. Gorzej, jak klientki się zdenderwują i trochę ich ta promocja ugryzie w tyłek.

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 30) | raportuj
10 lipca 2014 o 21:59

Miasteczko, działeczka, bloczek, mieszkanko, ławeczka, ploteczki - historia może i piekielna, nie wiem, nie zdzierżyłam tylu zdrobnień i się poddałam.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
10 lipca 2014 o 17:11

@sportowiec: Manicure i pedicure, peeling azjatycki i masaże tajskie. Co się będziemy ograniczać.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 lipca 2014 o 14:45

Ile wy macie lat? Teoretycznie dorośli, skoro mieszkacie sami, ale praktycznie poziom przedszkola...

[historia]
Ocena: 24 (Głosów: 24) | raportuj
9 lipca 2014 o 21:36

Dobrze, że nie umyła już o 18-tej.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
8 lipca 2014 o 19:13

Czyli opłatę od Ciebie przyjęli bez problemów - nie musiałaś poświadczać, że jesteś matką, a nie kuzynką cioci wujka babci, ale wydać dziecko to już nie bardzo? Dobre.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
3 lipca 2014 o 17:32

A pisałam - kilka aparatów jednorazówek i wio na wesele :) Tylko nie zapomnij się lekko wstawić już na samym początku, żebyś miała mniej pewną rękę i trzęsące się oko :P :) będzie miała zdjęcia dokładnie takie, za jakie zapłaciła :)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
1 lipca 2014 o 20:32

@Pauldora: uffff, a już mi się wydawało, że mam omamy. Wiedziałam, że już to czytałam.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 31) | raportuj
1 lipca 2014 o 18:27

@micwoj13: dokładnie. No kurde wydzielmy dzieciom ogrodzone (najlepiej ekranami dźwiękoszczelnymi) kawałki trawy, ustalmy konkretne godziny i zaznaczmy, że za złamanie tego zakazu łamiemy nogi. Jak ja byłam dzieckiem - a mieszkałam na dość dużym osiedlu, to takie hałasy były normą. W klatce (10 mieszkań) było nas coś koło 20-tu, w lato koce na trawniku, gra w gumę, podchody, piłka i inne wygłupy to była norma. Nawet sobie sylwestra w suszarni zorganizowaliśmy (oczywiście najpierw obchodząc wszystkich i zbierając podpisy, że się zgadzają - jak się jedna mama nie chciała zgodzić, to tak długo ją urabialiśmy, aż zmiękła:) ). Teraz wszędzie się narzeka, że dzieciaki tylko przed kompem siedzą, garby im rosną i zero ruchu na świeżym powietrzu, a potem się okazuje, że jak znajdą się takie, które chcą się wyszaleć, to tylko kłody (głazy) pod nogi. Paranoja.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 lipca 2014 o 12:15

@xXxKajuSxXx: Zadzwoń do serwisu i opisz, jak wygląda sytuacja, miej przygotowane wszystkie możliwe dane dot. telefonu, kiedy był oddawany, gdzie itp - jak trafisz na miłą osobę, to Ci pomoże. Jeśli w ten sposób się nie da - to skontaktuj się z tym punktem i niech oni zdobędą ten numer - w końcu to jest też w ich interesie (zakładając, że faktycznie do nich nie dotarł). A jeżeli punkt dalej olewa sprawę - to oficjalne pisma do nich i do serwisu (wyślij jako polecone, zachowaj dowód nadania), kontakt z rzecznikiem, a nawet z policją.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
30 czerwca 2014 o 21:07

Masz potwierdzenie wysyłki - nie ma tam żadnego numeru trackingowego? Nie wierzę, by wysłali telefon zwykłym listem. Poszło na pewno czymś rejestrowanym - poproś o numer trackingowy paczki i jaką firmą było wysłane - potem albo na stronie www tej firmy albo telefonicznie podajesz ten numer i masz dokładnie kiedy było nadane, kiedy odebrane, w niektórych firmach jest nawet nazwisko osoby, która podpisała odbiór. Nie odpuszczaj.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
26 czerwca 2014 o 20:08

Może powinnaś się zgodzić - tylko powiedzieć, że ze względu na ograniczenie wagowe bagażu nie będziesz w stanie wziąć całego swojegu sprzętu. A potem kupić kilka aparatów jednorazówek, wstawić się na początku imprezy i taką niepewną ręką i zmarnowanym okiem porobić te kilkadziesiąt zdjęć. Jaka zapłata, taka usługa :)

[historia]
Ocena: 39 (Głosów: 41) | raportuj
21 czerwca 2014 o 21:21

@Armagedon: W 100% zgadzam sie z DasUberVixen - to rodzice odpowiadają za dzieci, ja bym się chyba ze wstydu spaliła, gdyby moje dziecko robiło za dzicz. A usprawiedliwianie, że żywe srebra i muszą się wyszaleć, brzmi z lekka jak zwalanie winy na adhd i dysleksje - w większości przypadków dzieci tego nie mają, ale dla rodziców to wygodniej, nie trzeba nic robić, wystarczy wszystko zwalić na "coś" trzeciego i odpowiedzialność z głowy.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
17 czerwca 2014 o 19:02

A jest w stanie udowodnić, że cokolwiek wam płacił? Bo jak dostawaliście gotówkę do ręki i nie kazał podpisywać żadnego kwitka, to ciężko będzie udowodnić, że cokolwiek dawał. Ale to działa też w drugą stronę, bo może próbować wmawiać, że dawał dużo więcej, a Ty nie będziesz miał jak udowodnić, że tak nie było. W każdym razie - bez adwokata ani rusz.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
12 czerwca 2014 o 14:04

@fak_dak: I całe szczęście, że to nie hipermarkety. Ale do poradni idzie się po poradę - jeżeli lekarz - zgodnie z jego wiedzą i stanem pacjenta - nie chce czegoś przepisać, to powinien konkretnie wyjaśnić czemu w tym przypadku tego nie zaleca i przedstawić wszystkie możliwe opcje, jakie pacjentowi zostały. Odpowiedź "bo nie" (jak w historii), jest mało przekonująca. Co więcej, mam wrażenie, że dla niektórych to dość wygodne zasłonić się klauzulą sumienia, odpowiedzialność zerowa, a pacjent? Pacjent niech sobie radzi i szuka, gdzie indziej. Dla mnie lekarz, nauczyciel, urzędnik, policjant itp. to zawody społeczne. I powinny być przez społeczeństwo rozliczane i pociągane do odpowiedzialności za swoje decyzje. Nikt nikomu nie każe zostać ginekologiem, nie wybierasz tej specjalizacji z karabinem przy głowie, to własna świadoma decyzja, w pełni wiesz czym się to potem je. I tak jak pisałam, aborcja na widzimisię kobiety bo jej się odwidziała ciąża - nie popieram. Ale tabletki anty, gumki, wkadki i tabletka "po" w sytuacjach awaryjnych często świadczą o tym, że ktoś świadomie i dojrzale podchodzi do życia i jego konsekwencji. Nie stać mnie na dziecko, nie jestem gotowa, a może po prostu zwyczajnie nie chcę - mam opcję, jak się zabezpieczać. No chyba, że za klauzulą sumienia lekarzy ma iść powszechny celibat w społeczeństwie.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
12 czerwca 2014 o 12:24

@poincare_duality: Widzisz, dlatego przed moja wypowiedzią dałam konkretny cytat (nie z historii), żeby było wiadomo, co komentuję. A co do historii - hexx pisze, że dopiero co odstawiła tabletki, a po tabletkę "po" w pierwszej kolejności zgłosiła się do swojej ginekolog. To co? Ginekolog z czystym sumieniem przepisuje tabletki antykoncepcyjne, ale już tabletkę po nie, bo jej sumienie nie pozwala? Lekarz jest od tego - a przynajmniej tak mi się zawsze wydawało - żeby pomóc, wyjaśnić wszelkie wątpliwości pacjenta, wytłumaczyć wszystkie za i przeciw danej kuracji, ale nie od osądzania. To nie lekarz będzie wychowywał dziecko, dawał na niego kasę i wstawał w nocy. Więc to nie lekarz powinien decydować, o tym czy kobieta ma być w tej ciąży czy nie. I nie oznacza to wcale, iż jestem za powszechną aborcją na widzimisię kobiety. Całkiem na odwrót.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 26) | raportuj
12 czerwca 2014 o 10:53

@fak_dak: "Dla katolików wywoływanie poronienia, poza zagrożeniem życia matki, jest niedopuszczalne, więc nie dziw się, że część lekarzy ci odmówi takiej tabletki skoro ma do tego prawo." A to nie jest tak, że jak ktoś jest wierzącym i praktykującym katolikiem i chce pomagać innym ludziom zgodnie ze swoim światopoglądem, to zostaje misjonarzem i/albo idzie do zakonu i robi to poprzez modlitwę? A jak już idzie na medycynę, to z zamiarem wykorzystania wszystkiego, co ona oferuje a nie tylko korzystania ze stetoskopu i patyczków do badania gardła, ale reszty już nie, bo to nie w zgodzie z jego katolickim światopoglądem? No albo rybki, albo akwarium! Nie mówię, że katolik nie może być lekarzem, ale albo się coś robi na 100% w pracy i pomaga się wykorzystując wszelkie dobrodziejstwa medycyny, albo lepiej się za to nie brać! Rozumiem, że nikt z lekarzy za "Bóg zapłać" nie pracuje...

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 20) | raportuj
11 czerwca 2014 o 18:02

Może faktycznie powinniście mu co jakiś czas pożyczać prąd, no nie wiem, zanosić trochę w wiaderku albo koszyczku, tylko zaznaczajcie, że ma zwrócić w stanie niepogorszonym :) :)

[historia]
Ocena: 38 (Głosów: 40) | raportuj
10 czerwca 2014 o 21:52

Kompletnie nie rozumiem, dlaczego się tłumaczysz na końcu - nawet jakby kasjerka docisnęła łokciem 2g i wyszło do zapłaty o grosz więcej niż powinno, to nie ma się z czego tłumaczyć. Twoje pieniądze i jak domyślam się to zarobione, a nie wydrukowane na lewo. Kasjerka pewnie jak robi zakupy w innym sklepie to nie prosi o dociśnięcie wagi przy kasowaniu...

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
28 maja 2014 o 18:45

@nevada: Prosisz o pomoc, więc ludzie piszą wszystkie opcje jakie masz dostępne. Skoro dotychczasowe - jak to sama określiłaś - sprowadzanie go do parteru przez rodziców nic nie dało, wzywanie policji po każdym wyskoku też nie przynosi żadnych skutków, to pozostaje wam tylko mocniejsze działo. Porozmawiaj z ojcem na spokojnie, jak brata nie będzie - wytłumacz mu, że macie takie i takie opcje, brat musi iść na leczenie albo do więzienia, inaczej jest wielka szansa, że wam zrobi krzywde. Wiadomo, że to syn i twoj ojciec chce dla niego jak najlepiej, ale w tym wypadku odwyk / więzienie to jest jak najlepiej. Co jak mu faktycznie odbije i zrobi krzywde ojcu? Spytaj się ojca, co będzie jak zrobi krzywdę tobie? Bo jak kumam, ty to nie dziecko listonosza... Poki co twoj brat widzi, że jest bezkarny - policja nic nie robi, ale co wiecej, wy nic nie robicie. I pozwala sobie na więcej. Nie traktujcie go jak dorosłego, rozumnego i racjonalnie myślącego człowieka, bo nim nie jest. Jest chory i wymaga leczenia. A jak się nie zgodzi na leczenie, to wymaga odosobnienia. A jak chcecie magicznej różdżki, która rozwiąże problem bez stanowczych kroków, ot tak hokus pokus brat jest zdrowy, to chyba nie to miejsce.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »