Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

astor

Zamieszcza historie od: 2 sierpnia 2013 - 20:31
Ostatnio: 20 sierpnia 2020 - 9:09
  • Historii na głównej: 29 z 33
  • Punktów za historie: 12405
  • Komentarzy: 163
  • Punktów za komentarze: 967
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
6 sierpnia 2019 o 9:22

@aegerita: Minęło trochę czasu, więc oczywiście nie byłam w stanie dokładnie zacytować komentarzy, nie mniej jednak ja poczułabym się nimi dotknięta (jak np. tym, że ktoś nie zasługuje nawet na kwiatka, a co dopiero na zwierzę). Będąc w ich skórze, kiedy przez długi czas chcieli mieć psa, kiedy- jak wierzę- przygotowali się do niego, kupili to, co potrzeba, zapewnili mu opiekę, miłość, kiedy nawet dziecko, któremu obecność psa szkodziła, polubiło go i się przywiązało, obcy ludzie wylali na nich pomyje i zmieszali z błotem, mimo, że nie znali w pełni sytuacji i nie byli jej bezpośrednimi świadkami. Takie polskie "nie znam się, ale się wypowiem" albo "a bo moja sąsiadka miała tak samo, ale w sumie tylko trochę podobnie, i jej starczyło zrobić to i to".

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
5 sierpnia 2019 o 11:15

Hmm, więc wychodzi na to, że moi rodzice również byli nieodpowiedzialni. Strasznie cisnęłam, że chcę mieć kota, aż wreszcie ich złamałam i tata przywiózł kociątko od znajomego (byłam wtedy w podstawówce, więc nie taki maluch, jak dzieciak koleżanki). Nikt niczego wcześniej nie sprawdzał, kontaktu z innymi zwierzakami nie miewałam (bo w rodzinie nikt nie miał). Sądzę, że nawet nie przyszłoby im do głowy cokolwiek sprawdzać, ale to były lata 90., więc nie było tylu alergii i jakoś mam wrażenie, że moje pokolenie w wieku dziecięcym było bardziej odporne na tego typu rzeczy.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
4 sierpnia 2019 o 22:47

@aegerita: Ale alergię można też nabyć w ciągu życia. Nie wiem jak w konkretnym przypadku "alergii na psa", ale wiem, że np. moja mama kilka razy stosowała penicylinę i było ok, a za którymś razem dostała wstrząsu. Mogę tylko gdybać, że w przypadku dziecka eksponowanie na alergen doprowadziło, że od stosunkowo błahych objawów doszło do poważnych (ale podkreślam, lekarzem nie jestem i nie chcę bawić się w medyczne rozkminy, bo nie one stanowią piekielność w tej historii, a właśnie komentarze ludzi, którzy rodziny nie znali, co im wcale nie przeszkadzało wiedzieć lepiej).

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
4 sierpnia 2019 o 21:15

@aegerita: Ponieważ przyczepiłaś się do tej "alergii na sierść" to nie pomyślałaś, że opisywałam historię znajomych, sama będąc laikiem, i w tym konkretnym przypadku zastosowałam pewien skrót myślowy? Serio, nie znam się na alergiach i na medycynie w ogóle, sama alergii nie mam i nie muszę wiedzieć, że można mieć alergię np. na ślinę zwierzęcia. Ale dziękuję za objaśnienie. I tak, przypomniało mi się, że wcześniej dzieciak miał jakieś łzawiące oczy i wysypki, nie mniej jednak napisałam jedynie o duszności jako najpoważniejszym objawie. Tak czy inaczej, po oddaniu psa problem ustał i od 3 lat wszystko jest w porządku.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 lipca 2019 o 12:31

@Daro7777: To raz, a dwa- w rowerach górskich często bywa, że zakłada się inną oponę z przodu (szerszą) niż z tyłu, dla lepszego utrzymania trakcji w czasie jazdy.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
29 lipca 2019 o 19:24

@singri: Nigdy nie robiłam żadnych testów, ale tak na logikę- w samochodzie w środku jest sporo rzeczy, które na ogół wykonane są z tworzyw sztucznych (choćby wykładziny samochodowe). Ciężko mi powiedzieć, ile czasu trzeba, żeby zaczęło się to kopcić, ale ryzyko zawsze jest. A gdyby tak papieros wtoczył się pod fotel pasażera? Z siedzenia kierowcy raczej ciężko byłoby tak na szybko sięgnąć po niego.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 marca 2019 o 17:32

@bleeee: Dodajmy do tego jeszcze problemy z matematyką, chyba że tylko ja uważam, że przy zniżce 30% z ceny 300 zł powinno wyjść 210, a nie 250 (no chyba, że do ceny dodano koszty wysyłki, ale to z niczego nie wynika).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2019 o 17:34

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
23 stycznia 2018 o 13:07

Co do pierwszej sytuacji- skoro pani nie miała żadnego zaświadczenia o niepełnosprawności, to z punktu widzenia prawa wykazuje się normalną sprawnością fizyczną. PUP nie robi testów sprawnościowych, jak również nie wie jak wygląda linia produkcyjna oraz że nie każdy się tam zmieści.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 stycznia 2018 o 13:28

@ForMudBloodBeer: Faktycznie, sprawdziłam. Jak dotąd nie interesowałam się tą tematyką i tylko mi się o uszy obiło kto może, wobec tego przyznaję rację :)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 stycznia 2018 o 11:52

@PiekielnyDiablik: W temacie odsyłania- jasne, że gdyby przyszedł do mnie ktoś ze sprawą, w której nie czułabym się pewnie (np. łączenie spółek), to bym odesłała. Ale jeśli przychodzi klient za sprawą z zakresu gwarancji, która różni się od innych spraw dotyczących gwarancji z którym się spotkałam jedynie przedmiotem, co nie wpływa na sposób postępowania, to nie widzę powodu, dla którego miałabym ją odesłać.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
16 stycznia 2018 o 17:54

@kijek: Na szczęście mam też sympatycznych klientów, ale nie o nich jest ten portal ;)

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 26) | raportuj
16 stycznia 2018 o 13:20

@Jaladreips: A ja słyszałam, że pewien gość pobierał od ludzi kasę za to, że umieszczał ich firmy na mapach googla, a przecież można te pinezki dodać samemu i za darmo. W KAŻDEJ branży znajdą się naciągacze żerujący na ludzkiej niewiedzy, niedoświadczeniu i naiwności. I tak przykładowo zadzwoniła do mnie kobieta z pytaniem o darowiznę mieszkania. Nie powiedziałam, że ma przyjść do kancelarii, tylko od razu przez telefon skierowałam do notariusza, bo taką darowiznę można tylko w drodze aktu notarialnego. Ale jak ktoś dzwoni np. z nieuregulowanymi sprawami spadkowymi od czterech pokoleń i liczy, że za free mu wyjaśnię przez telefon co i jak, to się przeliczy.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
16 stycznia 2018 o 13:13

@rodzynek2: Ekhm, w komentarzu miało być "to równie dobrze" a nie "do równie dobrze". Głupia literówka. No i pytanie jakie obowiązkowe "pro publico bono"? W ramach obowiązku mamy świadczyć pomoc prawną z urzędu, jeśli zostaniemy do tego wyznaczeni, ale nawet za to przysługuje nam wynagrodzenie (od Skarbu Państwa albo przeciwnej strony, jeśli ona przegra). Co prawda wynagrodzenia są śmiesznie niskie (np. zdaje się, że 120 zł za całą sprawę o alimenty...) ale jakieś są.

[historia]
Ocena: 19 (Głosów: 23) | raportuj
16 stycznia 2018 o 13:09

@rodzynek2: W 2017 roku wystartowały punkty nieodpłatnej pomocy prawnej (których działalność, w tym wynagrodzenie prawników, pokrywane są z budżetu państwa). Sęk w tym, że ustawa reguluje komu taka pomoc przysługuje- np. kobietom w ciąży, bezrobotnym, osobom chyba po 65. roku życia, czyli ludziom, których z założenia nie stać na prawnika (chociaż rzeczywistość pisze różne scenariusze). A kiedy dzwoni ktoś do mnie, do równie dobrze może mieć i dwa lexusy w garażu, ale nie zapłaci np. 100 czy 200 zł za poradę prawną, bo nie. Swoją drogą o pomocy prawnej z urzędu i punktach nieodpłatnej pomocy prawnej też bym kilka słów napisała kiedyś ;) No i jeszcze jedno. Pro publico bono- czyli dla dobra ogółu. Nie mam pojęcia jakim cudem wyjaśnienie zasad zachowku, a więc dotyczące interesów majątkowych jednej konkretnej osoby, ma służyć dobru ogółu... Sądzę, że chodziło o wyrażenie "pro bono", a nie "pro publico bono" ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
28 lipca 2017 o 12:22

@Habiel: Całość. Jechaliśmy z miasta A do B, gdzie były noclegi, ognisko itp., potem dzień jazdy po okolicach i na koniec, ostatniego dnia, powrót trochę inną trasą.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 10) | raportuj
28 lipca 2017 o 12:19

@Rak77: Jeśli ktoś zasłabnie wzywa się pogotowie. Nigdy nie wiadomo, czy zasłabł, bo się odwodnił, czy mu spadł poziom cukry, czy coś poważniejszego. Jeśli ktoś jeździ w miarę regularnie, to dystans 100-120 km nie jest wysiłkiem ekstremalnym. I to z myślą o takich osobach był planowany rajd. Natomiast dla kanapowca- owszem. Tylko kanapowiec powinien mieć świadomość, że skoro dostaje zadyszki biegnąc na najbliższy przystanek, to może warto przynajmniej trochę poćwiczyć?

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
26 lipca 2017 o 20:53

@bazienka: Z tego, co zrozumiałam z historii, akcja miała miejsce za granicą (do takiego wniosku doprowadziło mnie to 30$). Nie wiem, czy latanie i zgłaszanie tego na Policję, a potem ciąganie się po komisariatach w innym kraju jest tego warte.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
26 lipca 2017 o 19:01

W czasie wyjazdu do Barcelony wypożyczałyśmy samochód, ale wykupiłyśmy dodatkowo ubezpieczenie. Jedziemy autostradą, a nagle coś zaczyna się tłuc. Zjeżdżamy na najbliższą stację benzynową (było to niej ze 400 m), a tam odkryłyśmy... pęknięty i częściowo oderwany spoiler dachowy. Zakleiłyśmy szarą taśmą (na szczęście dało się odkleić bez lakieru), ale przy zwrocie babka tylko machnęła na to ręką i powiedziała, że zdarza się.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
25 lipca 2017 o 22:43

@Windowlicker: potraktowałam jako żart, stąd te emotikonki :) nawiasem mówiąc to z perspektywy czasu śmieszą mnie studenci prawa :D i ich nieomylność :D

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
25 lipca 2017 o 22:13

@Windowlicker: Jem mięso i zamiast crossfitu wolę rower :P więc nie pasuję do stereotypu ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
21 czerwca 2017 o 17:54

@elysiia: Mowa o chodniku wzdłuż pasa jezdni dla samochodów. Jeśli jest kombo ścieżka (DDR) + chodnik, to mają obowiązek jechać po ścieżce.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
24 października 2016 o 12:18

@Jango_Fett: Nie tylko przez takich, ale o tym może kiedy indziej ;)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
5 października 2016 o 20:14

@Isegrim6: Tym razem nie miało być ani cienia ironii w tych słowach. Panie tam są przesympatyczne, wiele razy widziałam jak ludziom nieznającym prawa tłumaczyły co, gdzie, jak, w jaki sposób skonstruować pismo itp. Problem z kolejkami wynika z czegoś innego, mianowicie z tego że po pierwsze: jest ich tylko 4. Po drugie- prócz odbierania telefonów zajmują się obsługą interesantów na miejscu. Po trzecie- latają z aktami między czytelnią a wydziałem (np. chcę zrobić fotokopie z akt- muszę napisać wniosek, wskazuję w nim które karty chcę zrobić, potem pani z BOI leci z "moimi" aktami z czytelni na parterze na II lub III piętro po zgodę z sekretariatu i znosi akta z powrotem na czytelnię- taka procedura).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 września 2016 o 22:58

@maat_: Nie wydziwiam, tylko się pytam, to chyba nic złego? :) pracuję w zupełnie innej branży i najzwyczajniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Jednak dalej wyobrażam sobie sytuację typu: dzwoni dzwonek na przerwę, dzieciaki lub młodzież dopiero zaczyna się pakować i ślamazarnie opuszcza salę, a nauczycielowi już leci dyżur. A nie zawsze ma dyżur wtedy, kiedy łączy mu się akurat z okienkiem. Wiem, to naciąganie, marginalne przypadki, ale tak przecież jest.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
19 września 2016 o 12:19

Jako laik jestem ciekawa kwestii tych dyżurów na przerwach. Np. przerwa 10-minutowa. Nauczyciel, który ma dyżur, musi poczekać, aż uczniowie wyjdą z jego sali, zamknąć ją, znieść dziennik do pokoju nauczycielskiego, wziąć dziennik na następną lekcję i może iść na dyżur. Przecież teoretycznie powinien być już od pierwszej minuty lekcji w sali z uczniami i być tam z nimi aż do ostatniej, a od razu po dzwonku na dyżurze. A przecież opisane przeze mnie czynności chwilę trwają i choćby wtedy może dojść np. do bójki na korytarzu (chociaż... niby może interweniować inny nauczyciel, który też idzie na nauczycielskiego, pod warunkiem, że akurat tamtędy przechodzi i to widzi).

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »