Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

astor

Zamieszcza historie od: 2 sierpnia 2013 - 20:31
Ostatnio: 20 sierpnia 2020 - 9:09
  • Historii na głównej: 29 z 33
  • Punktów za historie: 12405
  • Komentarzy: 163
  • Punktów za komentarze: 967
 
[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
18 lutego 2020 o 16:34

@Michail: Również podobnie pamiętam tamtą historię. Być może by jej nie było, gdyby zamiast wymądrzać się lekarka wyjaśniła dlaczego nie może dać skierowania i kto w takim razie powinien kierować na badania. Pacjent nie ma obowiązku znać przepisów, albo zagłębiać się w nie przed zabiegiem.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 lutego 2020 o 10:36

W mojej poprzedniej przychodni lekarka nie widziała absolutnie niczego złego w tym, że przez dobrych kilka lat nie miałam robionej morfologii. Padały pytania: - A po co to pani? - Przecież jest pani młoda, będzie pani tak latała i po laboratoriach chodziła? Skarżyłam się na senność i ciągłe zmęczenie. Odpowiedzi: oj, przesadza pani, proszę kłaść się wcześniej spać i będzie dobrze (mimo, że już wtedy spałam ponad 12 godzin na dobę...). W 2013 miałam wypadek komunikacyjny, trafiłam na SOR i tak od słowa do słowa padło pytanie kiedy miałam ostatnią morfologię. Szczerze odpowiedziałam, że nie pamiętam, może w liceum, może jeszcze w gimnazjum (jakieś 5-6 lat wcześniej). Dostałam opieprz od góry do dołu, że o siebie nie dbam, że powinno się raz na rok itp. Zmieniłam przychodnię. Pierwsza wizyta, mówię o tej senności, zmęczeniu. Bez wnikania w dalsze szczegóły dostałam cały plik skierować- morfologia, krzywa cukrowa (insulinową musiałam dokupić), tarczyca (z tym, że antyTPO musiałam sama dokupić, bo rodzinna nie może dać skierowania, a w rodzinie hashimoto występuje). Wyszło, że winna jest tarczyca, dalsza diagnostyka i skierowanie do specjalisty.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 lutego 2020 o 10:28

@anulla89: Są jakieś specjalne klamry i inne cosie, które mają utrzymać paznokieć w ryzach. Szczegółów nie znam, nigdy mnie ten problem nie dotyczył, ale wystarczy wejść na stronę jakiegoś gabinetu podologicznego i zobaczyć, co oni oferują.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 lutego 2020 o 12:13

@Felina: jest coś takiego jak zdejmowanie paznokcia, ale to się robi w znieczuleniu. Kiedyś stosowało się przy wrastających paznokciach u stóp, ale podobno już się nie robi, bo na ten problem są inne rozwiązania, które stosują podolodzy. I poza tym podobno nie dawało to gwarancji, że paznokieć odrośnie tak, jak powinien i nie będzie dalej wrastał. Natomiast z przekłuwaniem się spotkałam, tata i ciocia mieli. Podobno nie jest to bolesne, ale wygląda niezbyt fajnie. Tatę to lekarz wyśmiał, bo powiedział, że to można ponoć samemu w domu. Sam lekarz rozgrzał spinacz biurowy nad zapalniczką, przyłożył do paznokcia i po wszystkim.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
12 lutego 2020 o 18:10

@xpert17: Ej, no! Czasami przychodzą ze sprawami o spadek czy rozwód i bywa podobne bagno :P

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
11 lutego 2020 o 9:45

@annabel: Chciałam dokładnie tak samo skomentować. U mnie w gimnazjum była pływalnia. Do szatni, żeby przebrać się przed pływaniem, byliśmy wpuszczani równo z dzwonkiem na lekcję. 5 minut na przebranie się i prysznic przed wejściem do wody. Potem 30 minut pływania i na 10 minut przed końcem lekcji puszczano nas z powrotem do szatni, żeby się ubrać i wysuszyć. Co istotne- basen zawsze był w środku lekcji, więc żeby nie tracić czasu większość dziewczyn szła do szkoły już w kostiumach kąpielowych (a były wymagane jednoczęściowe, więc jak chciało się wcześniej do toalety, to trzeba było się nieźle nagimnastykować). Następnie, często gęsto mając zaledwie 15 minut na wysuszenie i ubranie się (10 minut przed końcem lekcji + przerwa 5 minut) na kolejne lekcje szło się z mokrymi włosami (ja zawsze miałam długie, gęste włosy, a tam wisiało zaledwie kilka suszarek przytwierdzonych na stałe, o słabej mocy dodatkowo, zajęcia zawsze miały po 2 klasy, więc dziewczyn po 20-30 sztuk). Gniazdek na własne suszarki- brak. Szafek na mokre ciuchy- brak, więc przez cały dzień trzeba było je nosić ze sobą (szatniarki nie otwierały nam boksów do szatni w czasie lekcji, trzeba było mieć karteczkę od wychowawcy, że ktoś się zwalnia z lekcji, żeby otworzyły). Szatnie malutkie, żadnych boksów, żeby się w nich przebrać, więc przebierałyśmy się mega ściśnięte, próbując przynajmniej częściowo zasłonić się ręcznikami. Po gimnazjum znienawidziłam pływanie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
4 lutego 2020 o 11:14

@dzialkis: Mhm, czyli kosmetyczki, kierowcy tirów, konduktorzy, sprzedawcy i cała reszta może narzekać na klientów albo sytuacje związane z ich zawodem, a prawnicy już nie, bo to znaczy, że się chwalą?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 lutego 2020 o 12:07

Doskonale wiem, o czym piszesz. Nieco ponad 2 lata temu otworzyłam kancelarię i znajomi zaczęli się ustawiać w kolejce. Zaledwie kilku zapytało o to, ile mają zapłacić, reszta liczyła na bezpłatną poradę. Moim ulubieńcem jest znajomy, który na ulic nie mówi mi nawet "cześć", co nie przeszkadza mu bombardować mnie w weekendy pytaniami o fundacje (którymi się nie zajmuję). Ostatnia sytuacja: niedziela tydzień temu, 22:58 na messengerze: "Hej, czy do zmiany statutu fundacji potrzebuję aktu notarialnego". Pytanie niby banalne, ale... Ostatni raz prawo o fundacjach miałam w ręku dobrych kilka lat temu na studiach, a na człowieka, który mnie nie rozpoznaje na ulic żal mi nawet 5 minut na sprawdzenie tego w necie. Na szczęście ci, co chcą porady bezpłatnej to zaledwie ułamek wśród moich znajomych w ogóle :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2020 o 13:59

Nie rozumiem sensu zabawy fajerwerkami kiedy popadnie, ale obserwuję, że z roku na rok jest tego na szczęście coraz mniej (przynajmniej u mnie na osiedlu). O ile w ubiegłych latach strzały zaczynały się już w Święta, o tyle w tym roku pierwszą (i jedną z nielicznych petard) usłyszałam dopiero 30 grudnia. Akurat chorowałam, więc spędzałam całe dni w domu i mogłam spokojnie prowadzić swoje "obserwacje".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 stycznia 2020 o 11:26

Kupowałam kiedyś takie gumeczki na słuchawki dokanałowe. 3 pary gumeczek, z których największe miały nieco ponad 1 cm średnicy. Jak wyglądało opakowanie? Tektura o wymiarach pewnie 12x15 cm (jak nie większa), obklejona plastikiem, więc o jakiejkolwiek segregacji odpadów nawet nie ma mowy. Same gumeczki zajmowały drobny procent tego "blistra".

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 stycznia 2020 o 20:11

Mój brat i bratowa dłuższy czas starali się o dziecko. W tym czasie, po 2 latach leczenia, przygarnęli psa. Wrzucili na fb zdjęcie szczeniaka, a co drugi komentarz brzmiał mniej więcej: "ładny, ale kiedy dziecko"? Autorami tych komentarzy były osoby, które nie utrzymywały z nimi kontaktu od dłuższego czasu, więc w żaden sposób nieupoważnione do tego, żeby wnikać w ich sytuację rodzinną.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
22 grudnia 2019 o 10:18

@Balbina: Ostatnio taka moda, że na główną ląduje coś, co często ma zaledwie ok. 60 głosów. Czasy, gdy było po 700-800 plusów dawno się skończyły.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
21 grudnia 2019 o 16:09

U mnie w parafii to nawet proboszcz nie lubi dzieci na mszy. Zdarzyło się, że w czasie wyznania wiary przerywał, bo jakieś dziecko wyrwało się rodzicom i zaczęło nieporadnie wchodzić na stopnie ołtarza, z kontynuowaniem czekał, aż ktoś bąbla zabierze. W okresie Bożego Narodzenia szopka stoi przy ołtarzu i co roku po kilkanaście razy powtarza, że z dzieckiem do szopki można po mszy lub przed, a nie w czasie (a wiadomo- dzieci są ciekawe, szczególnie lubią tego aniołka, co kiwa głową i dzwoni jak się wrzuci pieniążka). Można mieć najgrzeczniejsze dziecko pod słońcem, ale któregoś razu będzie mogło mieć swoje humorki i będzie chciało szaleć w kościele. Od tego są rodzice, żeby złapać a rączkę, wyjaśnić, wytłumaczyć co i jak, w ostateczności wyjść. Aha, i jeszcze jedno. Od tego jest nie tylko matka, lecz również ojciec.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2019 o 16:11

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
21 grudnia 2019 o 11:20

@zendra: A propos tego zapominania, to mnie zawsze urzeka jak sąd pyta świadka o wiek i się zaczyna :D Widziałam nawet akcje obliczania na palcach ;) Z moich obserwacji również wynika, że jednak dłużej czeka się na odpowiedź ze strony kobiety, niż mężczyzny (a nawet kiedyś usłyszałam odpowiedź: kobiet o wiek się nie pyta).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
20 grudnia 2019 o 7:46

@zendra: też na to zwróciłam uwagę. Trochę nieładnie śmiać się, że ktoś chce obrońcę, chociaż to nie sprawa karna, a potem samemu używać niewłaściwego terminu. Nie wszyscy znamy się na prawie, ale jeśli jesteśmy sami w błędzie to nie powinniśmy wytykać podobnych błędów innym. Nie mniej, nie o terminologii jestbta historia.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
18 grudnia 2019 o 20:31

@Xynthia: Bo niektórzy wyznają taktykę procesową (skądinąd błędną) chowania głowy w piasek. I tak ostatnio miałam sprawę, gdzie byłam od oskarżycielki posiłkowej, a oskarżony stwierdził, że jak nie odbierze wezwania, nie stawi się i uda, że nic się nie dzieje, to też nic złego mu się nie stanie. Przeliczył się, sąd wysłuchał świadków (w tym jego konkubinę i matkę, więc o procesie musiał jakoś wiedzieć), zapadł wyrok, uprawomocnił się i dopiero teraz, kiedy pan dostał bilet do ZK (na całkiem sensownie długi turnus) to postanowił coś z tym fantem zrobić, bo dzisiaj dostałam powiadomienie o tym, że wpłynął jakiś wniosek od niego.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
9 grudnia 2019 o 13:12

@iks: podejrzewam, że chodzi o agencję pracy tymczasowej.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
9 grudnia 2019 o 9:27

Kilka lat temu w długi weekend majowy razem ze znajomymi byliśmy świadkami przykrej sceny w sklepie. W rolach głównych wredna kasjerka i starsza pani, która pieniądze miała, ale bardzo drobne. Kupowała jakieś słodycze, mówiła, że wnuki przyjeżdżają i wszystko było ok, póki ze znajomymi nie zaczęliśmy ustawiać się w kolejce. Kiedy kasjerka (która dotąd spokojnie przeliczała moniaki) zobaczyła jak cała nasza grupka rowerzystów ustawia się w kolejce, zaczęła babuleńkę poganiać. Starsza pani zaczęła się stresować, mylić, ręce jej drżały, w końcu te drobiazgi zaczęły jej wypadać. Kasjerka burknęła, że powinna mieć albo z góry odliczone, albo przychodzić z normalnymi pieniędzmi. Ktoś od nas odezwał się, że groszaki to też uznawany w Polsce środek płatniczy i normalny pieniądz (dodam, że u nas nawet nikt nie wzdychał z powodu stania w kolejce i nam sytuacja nie przeszkadzała). Wreszcie babcia zapłaciła, kasjerka zaczęła nas kasować, a w akcie zemsty niektórzy płacili najdrobniejszymi moniakami, jakie mieli.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
7 grudnia 2019 o 16:40

Cudownie, że postanowiłeś dać jej nauczkę w mieście nie licząc się zupełnie z tym, że dźwięk klaksona mógł przeszkadzać niczemu niewinnym mieszkańcom. Zemsta przede wszystkim.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 grudnia 2019 o 22:12

@jass: Ale gdzie ja napisałam, że dałabym 2 tys. za używany? ;) Nówka kosztowała ponad 2 tys., używki chodziły po ok. 1200. Lustrzanka w grę nie wchodziła (rodzice mają lustrzankę, ja bezlusterkowca, a oni woleli coś malutkiego do kieszeni). Ale jakby dorwała takiego fujifilma X100f za 2000 brałabym w ciemno :D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
5 grudnia 2019 o 10:07

@Eander: Nie wiem na 100% co autor miał na myśli, natomiast mój komentarz odnosił się do wszystkich osób, które wypisują peany na cześć bicia dziecka jako sposobu na wychowanie. A co do początku mojej wypowiedzi- tak właśnie miał brzmieć, żeby podkreślić, że wciąż wiele osób widzi problem zero-jedynkowo. Czyli bijesz, więc dziecko będzie dobrze wychowane, albo nie bijesz, więc nic dobrego z niego nie wyrośnie.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
4 grudnia 2019 o 14:19

@marius: I jeszcze jedna obserwacja. Bardzo często najgorsze są sytuacje, kiedy rodzice nie są razem, bo nigdy nie byli, albo się rozwiedli. Wtedy jeden, chcąc wychować odpowiednio dziecko, jest wobec niego stanowczy, wymierza mu odpowiednie kary i konsekwentnie je wykonuje, a drugi, chcąc odkupić swoją nieobecność pozwala dziecku na wszystko. Mam taki przykład w bliskim otoczeniu, dzieciak ma 10 lat i pod opieką ojca jest nie do wytrzymania, pastwi się nad zwierzętami, klnie jak szewc, niszczy wszystko wokół siebie, niczego ani nikogo nie szanuje.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
4 grudnia 2019 o 14:15

@marius: I to też miałam na myśli. Konsekwencja jako nieuchronność, plus konsekwencja również między samymi rodzicami. Chodzi mi o to, że nie może być sytuacji, w której jedno z rodziców wymierza dziecku karę (szlaban, zabranie kieszonkowego czy cokolwiek), dziecko idzie do drugiego, a drugi mówi: ojej, ale ten pierwszy rodzic niedobry, że tak na ciebie nakrzyczał / dał szlaban / zabrał kieszonkowe.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 grudnia 2019 o 12:02

Odnośnie podwójnej rezerwacji biletów na jedno miejsce to przypomniała mi się sytuacja sprzed 4-5 lat, kiedy wracałam pociągiem z Warszawy. Kupiłam bilet przez internet, wsiadałam na stacji Warszawa Zachodnia, zajęłam swoje miejsce i w drogę. Na stacji Warszawa Wschodnia wsiada kobieta (jeśli dobrze pamiętam to Białorusinka, przez dalszą podróż skutecznie zatruwała nam życie), która miała bilet kupiony na to samo miejsce, ale w kasie. Sprawdzałyśmy z 10 razy, faktycznie- ten sam wagon, to samo miejsce przy oknie, ten sam pociąg. Również konduktor nie miał żadnych zastrzeżeń do biletów (nie stwierdził, że były nieważne lub anulowane). Błąd systemu, zdarzyło się... Na szczęście było to jakoś na tygodniu, godziny przedpołudniowe i w tym samym przedziale były inne wolne miejsca.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 grudnia 2019 o 9:44

@Jorn: O właśnie, wizjer to był kolejny punkt, który przemówił za tym modelem (rozważałam jeszcze fujilm xf10, bo sama działam na bezlusterkowcach od fuji i bardzo lubię kolorystykę wypluwanych z aparatu jpgów, co ma istotne znaczenie, jak ktoś nie chce się potem bawić w postprodukcję i edytowanie RAW, oraz canon g7x, bo znajomi zachwalali, ale żaden z tych dwóch nie miał wizjera, a ponadto fuji jest stałoogniskowy, a rodzice woleli coś bardziej uniwersalnego).

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »