Profil użytkownika
astor ♀
Zamieszcza historie od: | 2 sierpnia 2013 - 20:31 |
Ostatnio: | 20 sierpnia 2020 - 9:09 |
- Historii na głównej: 29 z 33
- Punktów za historie: 12405
- Komentarzy: 163
- Punktów za komentarze: 967
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Ani bicie nie daje gwarancji, że dziecko wyrośnie na wzorowego obywatela, ani też niebicie nie powoduje, że na pewno stoczy się na samo dno. Kluczem jest skuteczne wyciąganie konsekwencji za czyny dziecka, żeby miało świadomość, że jego złe działania przyniosą negatywne skutki. Dziecko ma unikać robienia złych rzeczy nie dlatego, że boi się kary, ale właśnie dlatego, że ma mieć wiedzę, że jest to złe.
@toomex: Nie mówię, że nie przebija (już sam rozmiar matrycy robi swoje), tylko po prostu mam wrażenie, że do celów rodziców starczyłby im telefon ;)
@gomez: Jak wyżej- sony rx100 m3. Ostatecznie, przy okazji BF, udało mi się go w sklepie dorwać za 1550 zł. Czyli w cenie, w jakiej niektóre używki krążyły po necie.
@dyndns: Tutaj chodziło o pewien konkretny model, bez dużego zoomu, ale z jasnym obiektywem. Sony rx-100 m3.
Tja, zupełnie jakby kierowcy z innych części Polski jeździli zawsze mega bezpiecznie, mega przepisowo i nie siedzieli na zderzaku.
@Meliana: W punkt. Dodatkowo, skoro niczego się nie nauczyła, to kiepski z niego nauczyciel :D
Kurcze, nie mogę edytować poprzedniego komentarza, bo wyskakuje błąd. Chodziło oczywiście o wyrostek mieczykowaty, a nie kolczysty.
@Balbina: Balbina- pisząc komentarz miałam na myśli ten wyrostek kolczysty, a nie to, co napisałaś w swoim komentarzu (teraz widzę, że nie sprecyzowałam tego). Chodzi mi o to, że wyrostek kolczysty ma każdy z nas i jest jedną z kości w obrębie klatki piersiowej.
@Balbina: Z tego g*** raczej nic nie wyrośnie, bo to coś, co ma każdy z nas ;) Tak, jak całą masę innych kości. Owszem, ból może wskazywać, że coś się dzieje, podobnie jak wskazuje na to ból nogi czy ręki.
@Nimfetamina: Może z historii nie wynika to wprost, ale mnie jeszcze wkurza, że oni zachowują się wtedy jak jakieś gwiazdy i OCZEKUJĄ, że wszyscy będą na nich czekać, jakby byli specjalną kategorią gości. Tak jest to przyjęte u nich w rodzinie, przez wiele lat utwierdzali się w takim przekonaniu, a teraz doszło do zderzenia z rzeczywistością.
@Armagedon: Ja się domyślam, gdzie miałabyś takie przyjęcie i na szczęście nie jesteś zapraszana do mnie do domu, bo po prostu nie potrafisz zrozumieć, że w niektórych rodzinach jest inny rytm i przebieg takich wydarzeń. Łącznie z tym, że jeśli pogoda dopisuje, to po takim deserze wychodzi się na rodzinny spacer, szczególnie w święta.
@cassis: Nie pisałam ile mają lat, bo nie sądzę, że to ważne dla historii ;) Raczej chodziło o zobrazowanie tego, że osób było -naście, niektórzy przyjechali głodni, a fakt spóźniania się jednej pary, która była święcie przekonana, że na nią poczekamy, to też nietaktowne zachowanie względem tych, którzy byli na czas.
@digi51: Nie przesadzajmy z tą toną żarcia i jedzeniem na akord, zwłaszcza, że każdy ma wolną wolę i jeśli jest przejedzony to może po prostu odmówić i poczęstować się później. Jak tak się zastanowię, to wszędzie, gdzie bywałam, deser był szybko podawany po obiedzie na stół, ale nie był na siłę wciskany. Takie ciasto stało na stole, kto chciał, to się częstował, kto nie miał póki co ochoty, to czekał i albo jadł później, albo w ogóle rezygnował.
@cassis: Ok, będę pamiętać. Nie mam dzieci, nie czytam poradników rodzicielskich, użyłam skrótu. @starajedza: Skąd domysły, że mowa o dzieciach żerujących na rodzicach? Miałam na myśli moje kuzynostwo, które ma po lat -naście i jeszcze się uczy. W rodzinie mamy duży "rozstrzał wiekowy" jeśli chodzi o moje pokolenie, a ja należę do tych średniaków.
@wonka0: Kiedyś, jak byłam mała, przydybałam z okna kuzynkę (kuzynka sporo starsza ode mnie) z mężem i dzieckiem, jak trzeci raz robili kółeczko wokół bloku. Zapytałam dlaczego, a oni odpowiedzieli mi, że punktualność to przychodzenie na czas, ani wcześniej, ani później, i dlatego spacerowali po osiedlu, żeby nie przyjść przed czasen.
@digi51: U mnie w domu właśnie tak jakoś jest. Dopiero po podaniu ciasta oraz kawy / herbaty tempo zwalnia i po prostu się plotkuje, a jak ktoś ma ochotę, to raz na jakiś czas nałoży sobie na talerz coś słodkiego. W tym przypadku tempo było też trochę podyktowane obecnością niektórych gości, którzy przyjechali z daleka i musieli wracać jeszcze tego samego dnia. Teraz to i tak jest spokojnie z jedzeniem, bo pamiętam, że jak byłam mała to było: dwudaniowy obiad, deser, a po jakimś czasie na stole lądowała jeszcze wędlina, sery, grzybki, ogóreczki itp.
@Ophelie: Możemy gdybać... A gdyby tak we dwóch zaczaili się na kogoś przy bankomacie i buchnęli wtedy kartę (wcześniej będąc świadkami wpisywania PINu)... Oczywiście mało realne, ale wciąż możliwe.
@Ophelie: Ale jest różnica między zakupem bułek (czy generalnie spożywki) za kilkanaście-kilkadziesiąt złotych, a zakupem materiałów remontowych za ponad tysiaka. Chociaż ewentualna kradzież karty zawsze kwalifikowana jest jako przestępstwo, nie wykroczenie.
Nigdy nie pracowałam w sklepie i nie znam procedur, ale... Kasjerka puściła transakcję kartą słysząc, że płacący nie jest jej posiadaczem? Ok, kontaktował się z właścicielem i uzyskał PIN, ale słyszałam o historiach, gdzie facet płacił kartą żony (w czasach, gdy nie było płatności zbliżeniowych, ale PIN znał), kasjer zorientował się po tym, że karta wystawiona na kobietę, a płaci mężczyzna i w ostateczności interweniowała ochrona i policja.
@Blekotek: Jeszcze dodatkowo musiałaby być posiadaczem samoistnym, a w przedmiotowej sprawie łatwo byłoby obalić podobne twierdzenia.
@Saszka999: Na szybko znalazłam dwa artykuły omawiające problem, z których wypływają zupełnie rozbieżne wnioski: https://czasopismo.legeartis.org/2017/07/rowerem-ulica-mimo-drogi-dla-rowerow.html oraz https://czasopismo.legeartis.org/2017/07/kara-jazda-rowerem-poza-droga-dla-rowerow.html Zatem problem jest ciut bardziej złożony. Interpretację podobną do tej, którą przedstawiłam w pierwszym komentarzu, przekazał mi znajmy instruktor nauki jazdy. Oczywiście polecam jednak jeździć po DDR niż jezdnią ze względów na bezpieczeństwo itp., nie mniej jednak stosowanie się do znaków po lewej stronie jest dyskusyjne. Może przecież zdarzyć się sytuacja, w której ktoś przejeżdża rowerem przez miasto po raz pierwszy i nie wie, że po lewej stronie, za żywopłotem, drzewami albo ekranami dźwiękochłonnymi jest skitrana DDRka. A powiedzmy sobie szczerze- w wielu miastach ścieżki wyrastają znikąd, nie mają porobionych wjazdów z jezdni, nie ma logicznego ciągu pomiędzy nimi. W tej sytuacji, o której pisze autorka, najlepsze wydawałoby się, żeby był znak informujący o końcu pasa dla rowerów i na koniec zrobiony wjazd na chodnik z dojazdem na przejazd rowerowy na drugą stronę- takie rozwiązanie już widziałam. Ostatnio zresztą miałam podobną sytuację- wyjechałam z podporządkowanej, którą nadjechałam spod lasu, skręciłam w prawo i jadę grzecznie jezdnią, a po lewej wydawało mi się, że jest chodnik. Dlaczego mi się wydawało? Ponieważ naprzeciwko skrzyżowania nie było żadnego znaku informującego o tym, że to jest CPR, potem zjeździłam ten kawałek w jedną i drugą stronę, najbliższy znak był 500 m dalej, a oznakowania poziomego brak.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 września 2019 o 14:08
Doczytałam, że żeby był obowiązek poruszania się DDR, która znajduje się po lewej stronie, to po prawej powinien być znak B-9.
@Librariana: Owszem, z punktu widzenia prawa nie trzeba sprawdzać czy możesz zasygnalizować. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo jednak- powinno się. Na temat tego przepisu rozmawiałam ze znajomym instruktorem nauki jazdy i generalnie są trochę jaja z nim. Bo z rozporządzenia wynika: "Znak drogowy pionowy umieszczony po prawej stronie jezdni lub nad jezdnią dotyczy kierujących znajdujących się na wszystkich pasach ruchu; jeżeli jednak znaki są umieszczone nad poszczególnymi pasami ruchu, to znak dotyczy tylko kierujących znajdujących się na pasie, nad którym znak jest umieszczony. Znak drogowy umieszczony po lewej stronie jezdni lub pasów ruchu stanowi powtórzenie znaku umieszczonego po prawej stronie, chyba że przepisy szczególne stanowią inaczej." Czyli- co do zasady - znak po lewej powinien być co najwyżej powtórzeniem wcześniejszego znaku po prawej. Nie znalazłam jeszcze przepisu, który stanowiłby, że znak dot. drogi dla rowerów może być tym wyjątkiem.
Napiszę to jako rowerzystka. Skąd kierowca dostawczaka miał wiedzieć, że w ogóle będziesz wyciągać rękę, żeby zasygnalizować skręt? Ja, nawet zanim zasygnalizuję skręt, najpierw patrzę, czy w ogóle mogę to zrobić. I jeszcze dwie rzeczy: - tak, to karygodne, że nie zachował bezpiecznego odstępu; - ciekawostka: masz obowiązek stosować się do znaków po twojej prawej stronie, więc teoretycznie, jeśli ścieżka była po lewej, nie musiałaś z niej korzystać (ale tak się robi- dla bezpieczeństwa, komfortu i żeby niedouczony kierowca się nie czepiał, że nią nie jedziesz).
Moi rodzice wynajmują mieszkanie studentkom. Jedna z dziewczyn z pierwszej ekipy pochlapała nowy dywan farbą olejną, bo studiowała na wydziale artystycznym, miała jakiś projekt i nie pomyślała o zabezpieczeniu dywanu lub jego zwinięciu (ewentualnie, skoro nie chciała mieć dywanu, to wystarczyło powiedzieć, gdzieś rodzice by go zabrali). Kolejna ekipa- urwał im się sznurek od suszarki podwieszanej pod sufit, jak naprawiały, to jednak stanęła na baterii przy wannie i urwała. I ostatnie kwiatki- mieszkanie przeszło remont, nowe meble (bo stare były właśnie takie, jak z minionej epoki). Jedna z dziewczyn uznała, że jej się super uczy przy świeczkach zapachowych porozstawianych wokół łóżka. Pech chciał, że usnęła z podręcznikiem, a w tym czasie łóżko zaczęło się kopcić... Całe szczęście, że reszta lokatorek zachowała przytomność i nie doszło do tragedii.