Profil użytkownika
kominek ♂
Zamieszcza historie od: | 31 sierpnia 2013 - 15:55 |
Ostatnio: | 10 listopada 2022 - 21:20 |
- Historii na głównej: 30 z 30
- Punktów za historie: 18540
- Komentarzy: 151
- Punktów za komentarze: 1107
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Nie, chodzi o CAŁOŚĆ. Spytaj dowolnego pracownika kopalni, to Ci powie, jakie tam są teraz jaja... :D
Wyniki znane są tego samego dnia, ale zna je tylko skład jury i Organizator. Ten dzwoni do laureatów nie informując ich, jakie miejsce zajęli (ewentualnie nie mówi, czy dostali wyróżnienie). Informowani są tylko, że coś tam wygrali i zapraszani są na 11 listopada, kiedy to jest inauguracja i oficjalne ogłoszenie wyników. Czasem i wtedy zdarzają się komentarze, ale z racji tego, że tam dumnie występuję w mundurze, jestem patriotą i dla mnie 11 listopad jest cholernie szczególny, to zawsze takich pyskaczy uciszę, ewentualnie wskażę drzwi.
Wszystko jest winą rozpieszczających gówniarzy rodziców. Sam widzę po sobie i swojej chrześnicy, która ma 7 latek. Ja w jej wieku potrafiłem się cieszyć nawet z czekolady. Pamiętam, jak ciocia, której się nie przelewało (a z czego ja wtedy nie zdawałem sobie wtedy sprawy) wręczyła mi 5 złotych "na loda". Traktowałem tę monetę, jak największy skarb. A moja chrześnica? Cóż... Jak nie kupisz czegoś wystrzałowego (czytaj: czegoś, co generalnie w sklepie ma cenę z trzema cyframi przed przecinkiem), to tego nie przyjmie, albo się obrazi. Boję się komunii... Co jej kupić, może Mercedesa klasy S, żeby się nie obraziła na chrzestnego?
Z jakim Ty prawnikiem rozmawiałaś? Prawnik-dupa. Lex retro non agit! Jeśli postawiłaś samochód przed ustawieniem znaku - nie popełniasz wykroczenia. Należało odmówić przyjęcia mandatu i skierować sprawę do sądu.
Hmmmm... Ktoś kiedyś miał podobne poglądy na temat wychowania, jak Ty... Czekaj... Jak on się nazywał... Adolf...? Tak, Adolf. Hitler chyba miał na nazwisko, nie wiem, nie pamiętam... Też coś tam mówił o jakimś Lebensraum-ie i rozpychaniu się łokciami po swoje. O wygryzaniu konkurencji też coś tam mówił. On to nawet nazwał... Chyba HOLOCAUST, ale mogę się mylić...
Nie, nie zabraliśmy, bo na nasze nieszczęście wprowadzili zakaz wstępu do lasu (wtedy te upały były) i braliśmy z pola od jakiegoś rolnika :)
Sam swój rodzinny dom mam na wsi i to prawda, że sąsiedzi-rolnicy, to "potęga jest i basta"! Jak mawiał klasyk "chłop ze wsi wyjdzie, wieś z chłopa nigdy!" :D
Gej też człowiek :P
Bo niektórzy po prostu nie powinni mieć dzieci...
Czy Wy w każdej historii musicie widzieć naciąganie? Ja nie mogę, ludzie. Wasze podejrzliwości względem wszystkiego są bardziej piekielne, niż większość historii na tym portalu... :/
Mówcie, co chcecie, ale gdybym był na miejscu osoby, której "zostały 3 miesiące życia", to na takie "pocieszenie" bym po prostu wbił długopis w szyję "pocieszycielowi". Wsadzić nie wsadzą, a przynajmniej Znieczulicus-Pospolitus jaj nie złoży dla nowego pokolenia...
Widzę, że to problem tak powszechny, że głowa mała... Ja i moja koleżanka, która studiuje medycynę, mamy dokładnie to samo. Wielu znajomych, którzy nas wcześniej olewali, teraz piszą do mnie o "porady prawne", a do Marty o "porady medyczne"... Na nasze odmowy (zlitujcie się, ludzie, najpierw ktoś Was 3-4 lata olewa, a potem może darmowa pomoc i frytki do tego?), zawsze odpowiadają "studiujesz medycynę/prawo! To powinno być Twoim obowiązkiem!" - obowiązkiem? Dwie rzeczy są nieskończone - Wszechświat i ludzka głupota!
Nie, nie sądzę, że tak jest. Sytuację porównać mogę z tym, że kiedyś, jak byłem mały, spytałem swoją mamę, czemu ser ma dziury. Moja mamusia w żarcie rzuciła, że "wygryzły je myszy", przez co ja kilka lat nie dotykałem sera :) Dziś ze słodyczy najbardziej lubię właśnie ser żółty, ale jednak kilka lat miałem "bezserowych", hehe. Widzisz, Bukimi, domniemywam po prostu, że skoro w jednym zakładzie takie praktyki miały miejsce, to czemu nie w innych...?
Tak samo, jak na przeziębienie skuteczna jest klasyczna witamina C, tak samo na "ADHD" najskuteczniejszy jest klasyczny wpier*ol...
Cóż... Ja kiedyś też miałem miękkie serce. Za pierwszym razem kupiłem proszącemu o pieniądze kilka bułek i jakąś konserwę, które to dobra wyrzucił do kosza, gdy się oddaliłem. Zauważyłem to, wróciłem wk*rwiony i zażądałem zwrotu kosztów tych zakupów. Postraszony Strażą Miejską zwrócił kasę. Następne dwa razy - cóż... Ani dziękuję, ani pocałuj mnie w dupę, jakby to był mój obowiązek kupić mu żarcie... Przez takich ludzi człowiek wypina się siłą rzeczy na potrzebujących...
Ochroniarz nie ma prawa przeszukać klienta bez jego zgody. Faceta powinni wypieprzyć na zbity ryj.
Dobrze. Zapewniam, że jeśli wyrazicie Państwo chęć, napiszę więcej "smaczków" w nowym, poprawionym tekście.
Ja z "hejterstwem" dyskutować nie będę. Za długo siedzę na Piekielnych, żeby się tym przejmować. W każdej historii potraficie znaleźć jakiś szczegół, który uznacie za błąd i od razu potraktujecie ich autora za idiotę, a historię za bezsensowną. No, ale nieprzypadkowo do godziny 13 były prawie same pozytywy, a później, gdy już dzieci ze szkoły wrócą, zaczęło się "hejtowanie" :)
Ja miałem ledwie kilkanaście lat. Co mógł zrobić 15 latek? A dziś? Dziś to i tak nie ma sensu, bo firma dawno upadła, wszedł syndyk... Ogólnie koszmar.
Nie bez przyczyny zakład padł na ryj kilka miesięcy po tym, jak przestałem w nim pracować :) Zapewniam Panią, że koloryzowania tu nie ma, a co do myszy, to mi nawet właścicielka zakładu dała wiatrówkę i kazała do nich strzelać, na co ja się popukałem w głowę i odmówiłem :P
Zapewniam Pana, że nie jestem specjalistą z tego zakresu i używam słownictwa, którego używano w zakładzie. Ponadto informuję Pana, że opisuję wydarzenia, które widziałem. Nie potrzebuję sprawdzania na wikipedii tego, czym jest peklowanie, bo mnie to osobiście nie interesuje. Brzydzi mnie ten proces i tyle. Od rolnika ze wsi, jak kupisz, to jakoś można nabyć bez uprzedniego nakłuwania mięsa i wstrzykiwania w nie magicznych solanek.
Ja nie neguję samego zabiegu, tylko sposób jego wykonania. Jestem studentem prawa, a nie medycyny i w moim zakresie obowiązków nie leży znajomość pełnej obsługi pacjenta :) Pozdrawiam! :)
Nie, nie, nie pomyliło. Przełyk jest jeden dla płuc i żołądka. Widocznie, kiedy z bólu brał wdech, wpadła mu tam zapalniczka. Nie umiem tego niestety wyjaśnić.
Ja tam bym sprzedał jej wino za 11,50 w cenie 115 złotych :) Sprzedawca ma prawo sam ustalać ceny, a przecież wartość podatku jest identyczna w przypadku alkoholu, więc różnicy większej nie ma poza większym wpływem do Skarbu Państwa (w końcu podatek liczony od większej kwoty) :) Chamstwem na chamstwo :)
I czemu to nie jest na głównej?