Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

leprechaun

Zamieszcza historie od: 21 października 2017 - 11:23
Ostatnio: 23 sierpnia 2018 - 18:08
O sobie:

Moje drugie konto tutaj, założone po tym, jak do pierwszego profilu logowanie zepsuło się na amen.

Co ze mnie za cholera? Mały, zacięty, niepozorny z wyglądu chochlik, na co dzień mieszkający w Irlandii i głęboko w niej zakochany. Poganin-asatryjczyk. Z zawodu fotograf, z zamiłowania psiarz, włóczykij i mól książkowy. :)

  • Historii na głównej: 4 z 6
  • Punktów za historie: 427
  • Komentarzy: 248
  • Punktów za komentarze: 617
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 stycznia 2018 o 19:40

@boom_boom: Nieważne, jak mówią, grunt, żeby mówili? ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
20 stycznia 2018 o 15:09

@Habiel: Oj, powiem ci szczerze, ja w Irlandii przeżyłam takie jaja z wynajmem, że już chyba nic mnie nie zdziwi... M.in. landlord, który wynajął nam niewielki dom "pet allowed" (czyli można w nim trzymać zwierzaki), po czym próbował nam otruć psa za pomocą środków chwastobójczych... Może to kiedyś opiszę, póki co dalej na samo wspomnienie tamtych akcji dostaję od razu ciśnienia takiego, że para uszami mi leci.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
18 stycznia 2018 o 17:57

Ile nas tutaj jest w komentarzach, jak miło. ;) Ze mnie to mały i dość złośliwy chochlik jest - stąd mój nick tutaj. 150cm, do tego dziecięce kształty (przestałam rosnąć i zmieniać się w wieku 12 lat, a lekarze mnie olali), płaskobiuście i twarz uchachanego dziesięciolatka... Nie dość, że mam problemy z byciem wyzywaną od gówniarzy, to jeszcze często mnie za faceta biorą. Miałam z tym związane mnóstwo dziwnych sytuacji w trakcie szukania pracy, chodzenia po urzędach, w toaletach, raz nawet wyleciałam od ginekologa, jak poszłam do innego, niż zwykle. :D Ale ma to też swoje zalety, więc nie narzekam. ;)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
18 stycznia 2018 o 17:45

@boom_boom: Zawsze, jak trafiam na twoje komentarze, to żal mi tego psa, którego masz w avatarze - żal mi, że biedak musi swoim pyskiem takie głupoty "sygnować".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
18 stycznia 2018 o 17:42

Widzę, że gra "unikaj chodnika za wszelką cenę" jest popularna nie tylko w mojej metropolii. ;) Naprawdę nie pojmuję takiego zachowania. U mnie jest już oddany do użytku nowy chodnik, ciągnący się obok głównej ulicy przez całą jej długość, gładki jak stół, szeroki tak, że można powozem po nim przejechać i jeszcze miejsce zostanie... A ludzie zapieprzają po drugiej stronie ulicy, po muldach zmrożonego błota, zwalonych na kupki starych płytach chodnikowych, koleinach i innym szajsie! Albo właśnie drogą, najlepiej jeszcze na całą szerokość (szczególnie lubują się w tym zastępy dziadków i babć, wędrujących środkiem drogi w zawrotnym tempie 5m/h). Jacyś naukowcy powinni zbadać ten fenomen, bo naprawdę nie ogarniam. :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
17 stycznia 2018 o 17:07

@le_szek: Vagina dentata! :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 stycznia 2018 o 14:48

@Zmora: W mojej "metropolii" dojazdy są tak fenomenalnie rozplanowane, że pasują tylko emerytom i może jeszcze bezrobotnym (pod warunkiem, że nie muszą zbyt często po urzędach biegać). Uczniowie i ludzie pracujący są natomiast w zimnej, bladej rzyci. :/ Najczęściej bardziej opłacalnie wychodzi przejść / przejechać na rowerze te 8-9km, niż z wielkim trudem próbować jakoś połączyć swój rozkład dnia z kosmicznym rozkładem jazdy autobusów. Problem zaczyna się w momencie, kiedy nie ma takiej możliwości, bo np. latem po przejechaniu 9km na rowerze człowiek jest mokry jak szczur, więc dla wszelkich osób pracujących biurowo / w obsłudze klienta jest to problem. Nie ma też gdzie zostawiać bezpiecznie rowerów, a wszystko, co u nas nie jest przykręcone do podłoża, znika w mgnieniu oka. -_-

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 stycznia 2018 o 16:50

@pasjonatpl: Albo silny, "wiejski" akcent z Kerry... Przypadek ekstremalny: https://www.youtube.com/watch?v=jsUvcjk8J5c :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 stycznia 2018 o 15:34

@sutsirhc: A próbowałeś wódki o smaku zielonego ogórka i szpinaku? Znajomy kupił z ciekawości, wywalił do kosza po jednej próbie. :D

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
5 stycznia 2018 o 15:18

@pasjonatpl: W mojej okolicy w Irlandii praktycznie się nie zdarzało, żeby w pubie trafić na "glonojada" przyssanego do komórki, jedynie podczas imprez związanych z futbolem (jednym i drugim). Ale to pewnie dlatego, że mieszkałam na naprawdę potwornym zadupiu, gdzie najmłodsze osoby zaczynały się w okolicach 30-tki, a potem już średnia wieku tylko leciała w górę. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 grudnia 2017 o 15:03

@healthandsafety: Najgłośniej o wyzysku wrzeszczą ci, którym nie chce się nic ze sobą zrobić, czyli właśnie poduczyć się języka, wyrobić parę prostych certyfikatów itd. Dodatkowo często-gęsto są to jełopki, które wolą pracować na czarno. A ja mam na to jedną odpowiedź - tak ci źle w UK, Irlandii czy gdziekolwiek cię wywiało? Spakuj manele i wracaj do Polski. Gwarantuję, że po paru miesiącach jeden z drugim by zatęsknił do "dyskryminacji i wyzysku" za granicą. ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
29 grudnia 2017 o 17:02

@KIuska: Miałam na myśli [Dzieciństwo przedział do siódmego roku życia] (zbiór 1), a po nim (zbiór 2): [Dzieciństwo przedział powyżej siódmego roku życia]. Rozdzielam to ze względu na to, że ukończenie siedmiu lat było przełomem w leczeniu mnie i mogłam choć trochę odpocząć od ciągłgo przebywania w szpitalach. :) Ale przyznaję, zabrzmiało to debilnie, ot - taki skrót myślowy. :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
28 grudnia 2017 o 19:12

@Armagedon: Katalizatorem był rozwód z mężem (dlatego też póki co mieszka z nami). Rozwód i pełną opiekę nad dzieckiem dostała bardzo szybko, bo po miesiącu (dwie rozprawy), ojciec widuje dzieciaka tylko co drugi weekend. Mimo to kobiecie totalnie odwaliła szajba i teraz mamy festiwal "wynagradzania traum", jak ona to nazywa. Co niestety objawia się z jednej strony właśnie nadopiekuńczością, a z drugiej pozwalaniem dziecku na totalną, absolutną, rozp*ździelniczą samowolkę... Cierpimy my, cierpi ona, moim zdaniem cierpi też pozbawione jakiejkolwiek rutyny dziecko. Ja tam nie mam żadnych traum związanych z sytuacją rodzinną, w której dorastałam (a była ona znacznie, znacznie gorsza - jeden alkoholik terroryzujący cały dom). No ale co ja mogę wiedzieć, ja to ponoć jestem "czołgiem" i nic mnie nie rusza, a "dzisiejsze dzieci są delikatniejsze". A poza za tym wiadomo - "nie masz dzieci, to nie rozumiesz!". ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
28 grudnia 2017 o 18:08

@Limek: Wbrew pozorom mam częsty kontakt z dziećmi, bo sporo moich przyjaciół się "odzieciło". Żadne z dzieci / rodziców nie jest takim szajbusem, co owa dziesiąta woda po kisielu i jej latorośl. Opisałam to dokładnie w odpowiedzi na komentarze powyżej twojego komentarza, nie będę więc tutaj się powtarzać. :) Rozumiem, że dzieci muszą być nadzorowane, to jest oczywista oczywistość. Ale czy przy okazji za tym nadzorowaniem nie powinno iść jakieś tłumaczenie, jakieś zasady? Bo tutaj nie ma nic z tych rzeczy, gówniarz wyczynia rzeczy 10x bardziej ryzykowne, niż kąpiel, a matka zamiast tłumaczyć, to tylko podąża jak cień i usuwa zagrożenia... Myślę, że sześcioletnie dziecko powinno już wiedzieć, że nie wbiega się pod samochody, nie próbuje grzebać w garnku na kuchence wyższej od siebie oraz nie powinno się no nie wiem...tańczyć w tej wannie? Ciężko mi sobie wyobrazić, co mogłoby doprowadzić do podtopienia się w 5cm wody, bo jako dziecko nie miewałam takich odpałów. Wkurza mnie podejście matki i szczerze współczuję nauczycielom, którzy za rok dostaną "pociechę" pod swoje skrzydła. Czteroletni syn mojego znajomego jest kompletnym przeciwieństwem tego małego diablika, a w końcu dwa lata to spora różnica między dziećmi. Tylko że znajomy tłumaczy, tłumaczy, jeszcze raz tłumaczy, i konsekwentnie egzekwuje. Nie musi więc ciągle drżeć ze strachu o to, czy dziecko właśnie dla zabawy nie próbuje rozmontować kontaktu... W dodatku, co chyba jest nie do pomyślenia dla owej madki, syn mojego znajomego rozumie podstawowe normy społeczne. Tak, czteroletniemu dziecku da się wytłumaczyć, że darcie japy i zrzucanie towarów z półek NIE jest akceptowalnym zachowaniem w sklepie! Tymczasem coraz częściej słyszę, że dziecko sześcio, ośmio, dziesięcioletnie "nie rozumie, że tak nie wolno" - tutaj właśnie mamy taki przypadek. Moim skromnym zdaniem jest to robienie na siłę z dziecka idioty oraz opóźnianie jego usamodzielnienia się.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
28 grudnia 2017 o 17:52

@Trepcio: Ja całe dzieciństwo do 7 roku życia spędziłam połowicznie w szpitalach (głównie samodzielnie, bo rodzina w pracy), połowicznie samopas na polach i w lesie, poza wielokrotnie poobcieranymi kolanami i łokciami nie zrobiłam sobie żadnej krzywdy. A wcale nie siedziałam jak trusia na ławeczce, tylko pływałam w stawie, biłam się z innymi dzieciakami na kije, strugałam pierdoły z drewna scyzorykiem itd. Później sama chodziłam do i ze szkoły, też nic sobie nie zrobiłam, nie miałam pomysłów typu "rzuć się pod auto, będzie zabawnie!". ;) @Kluska: No niestety obchodzi mnie to, bo ta osóbka od pół roku mieszka z nami pod jednym dachem w naszym wielgachnym domu kilkupokoleniowym (komplikacje rodzinne, dłuuuga historia). Nie rozumiem więc tego, że z jednej strony nie spuszcza się dziecka z oka, bo może się: utopić w wannie, oparzyć letnią herbatą, zadławić na śmierć bananem, dziecko nie może się też samo ubierać, rozbierać, broń Boże zbliżać się do jakichkolwiek sztućców (choćby łyżeczki do herbaty) itd. A z drugiej strony jest pełne przyzwolenie na to, żeby z potwornym wrzaskiem biegało po domu (raz już spadło ze schodów, dwa razy przyrąbało łepetyną o żeliwny kaloryfer), ssało markery (nie wiem w ogóle, skąd ten pomysł), wchodziło bez kontroli na wszelkie możliwe strony internetowe, uciekało matce na ulicy prosto pod auta, samo sobie dozowało słodycze (= kompletny brak umiaru), samo decydowało o tym, czy chce myć zęby (?!)... Oczywiście każde zwrócenie uwagi w obecności madki kończy się dziką awanturą. Co ciekawe, dziecko zostawione wyłącznie pod naszym nadzorem, z rozszalałego diablika zmienia się w anielątko... Widać czuje respekt. @Armagedon: Mojej dziesiątej wodzie po kisielu jakieś pół roku temu szajba odwaliła tak, że mogłabym sagę o tym napisać. Nagle z całkiem rozsądnego rodzica zmieniła się w szalejące maDko-tornado. Nazywam to "odpieluszkowym zapaleniem mózgu z długim okresem inkubacji".

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 10) | raportuj
28 grudnia 2017 o 15:32

@lemongirl: Wspomniana osóbka jest w ogóle tak nadopiekuńcza, że przebywanie w jej pobliżu (i dziecka) doprowadza mnie do białej gorączki. Ja nie mówię, żeby dziecko wrzucić do wanny i lecieć na zakupy. ;) Chodzi mi o to, że np. zaraz za drzwiami łazienki stoi komputer (taka dziwna konstrukcja domu), można śmiało zostawić drzwi do łazienki otwarte i np. wypełniać jakieś papierki do roboty. Czy choćby siedzieć z dzieciakiem i malować sobie paznokcie. Ale wgapianie się prawie bez mrugania przez pół godziny non-stop jest cokolwiek dziwne dla mnie... Zwłaszcza, że skoro gówniarz jest już na tyle ogarnięty, żeby kraść matce telefon i uciekać z nim na ulicę (wyzywając przy tym każdego, kto się nawinie), to moim zdaniem jest również dostatecznie samodzielny, żeby się kąpać bez nazdoru. Ale może ja jakaś dziwna jestem i zostawanie samodzielnie w szpitalach jako dzieciak zrypało mi pojęcie tego, jakiej samodzielności można oczekiwać od sześciolatka.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
28 grudnia 2017 o 12:09

U mnie parę lat temu debile urządzili sobie podobną rozrywkę. Z tą różnicą, że fajerwerki poziomo odpalali na ulicy między ciasno upakowanymi domami (więc spora część skończyła na cudzych podwórkach), a do tego jakiś sk*rwiały bezmózg wrzucił nam achtunga i paczkę petard na ogród, gdzie zazwyczaj psy lubią sobie wyjść na noc (mają klapkę w drzwiach, więc wchodzą i wychodzą, kiedy chcą). Nie sądzę, żeby to był przypadek, bo rzucił prosto w miski z wodą... Psy oczywiście każdego Sylwestra spędzają z nami w domu, na szczęście. Policję wezwaliśmy, czterech debili wywieziono na dołek, wśród sąsiadów foch stulecia, jak to tak chłopcom problemy robić, kiedy chcieli się po prostu zabawić ("chłopcy" to dorośli faceci, tylko dalej pstro w głowie). Ech, uroki popegieerowskiej "metropolii"...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
25 grudnia 2017 o 13:53

@timka: Jeśli to miał być sarkazm, to proponuję łopatologiczne zaznaczenie tego ("sarcasm mode on / off" czy cuś), inaczej posypią się minusy. :) Jeśli zaś miało to być na poważnie... Wszystkie moje rowery były odkupione od kogoś i nigdy nawet przez myśl by mi nie przeszło, żeby się pyszczyć o brak świateł czy dzwonka. Koszt tych części nie jest horrendalnie wysoki, a odkupując rower używany niejako z góry zakładam, że będzie trzeba przy nim trochę podłubać, choćby zadbać o takie drobiazgi jak nasmarowanie, sprawdzenie regulacji przerzutek, stanu opon itd.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 grudnia 2017 o 13:54

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 grudnia 2017 o 17:50

@pasia251: Aaa, w takim razie faktycznie jest to jakaś metoda. :) Pytanie, czy ktoś by się pisał na zostanie takim "przeszkadzaczem"? Roszczeniowe, cwane mendy pokroju tej kobiety zazwyczaj niestety są wręcz przebogate w "talenty" takie jak złośliwość, mściwość i nieskończona kreatywność w dziedzinie wymyślania, jak komuś uprzykrzyć życie. Jeszcze by to-to wpadło na pomysł nałgania, że któryś ze studentów ją molestował czy coś, a wtedy sprawa typu słowo przeciwko słowu, syf, zła opinia itd. Z takimi ludźmi nigdy nic nie wiadomo.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
22 grudnia 2017 o 0:31

@pasia251: Jeśli to blok, to niestety cierpiałaby przynajmniej połowa sąsiadów, a to już może być przyczyną niesnasek. :)

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
21 grudnia 2017 o 14:24

@pasia251: Obawiam się, że takie rozwiązanie mogłoby również "rykoszetem" uprzykrzać życie choćby wspomnianej sąsiadce. Z osobistych doświadczeń mojej rodziny, w przypadku gagatków "mam dziecko, nigdzie się nie wyprowadzam, co mi zrobisz?" najlepiej działa odłączenie prądu i wody. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
20 grudnia 2017 o 14:09

Nas polonistka odpytywała z zagadnień tak istotnych, jak "jaki był kolor politury fortepianu w salonie Łęckich" czy "jaka była pogoda w Opowieściach Obozowych dnia XX.YY.ZZZZ". Czytanie lektur ze zrozumieniem zostało więc w przedbiegach porzucone na rzecz wypisywania z książki miliona szczególików i uczenia się ich na pamięć. W efekcie testy pisaliśmy perfekcyjnie, a później przez całe omawianie lektury dostawaliśmy ochrzan, że nie zrozumieliśmy przesłania... ;) Nie polecam nikomu humana. Multum czasu i wysiłku na uczenie się w większości zbędnych pierdół. Sama chciałam iść na biol-chem, ale nie miałam dostatecznie wysokiej punktacji z chemii.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
19 grudnia 2017 o 16:54

Zamiast "mam jej nie truć" przeczytałam "mam JE otruć" (szczeniaki) i zrobiło mi się niedobrze... Skoro jest oficjalna podkładka pod postacią ogłoszenia na twarzoksiążce, naprawdę radziłabym zgłoszenie to do TOZu lub jakiejś organizacji (jako że TOZ lubi sobie olać szarego obywatela, ale już organizacji tak nie zlewa, bo inaczej nie ma chwili spokoju). Nie będzie można bezpośrednio ciebie obarczyć winą (w końcu ogłoszenie widzi multum ludzi), twarde dowody są, full namiary są. O ile mnie pamięć nie myli, są nawet specjalne organizacje zajmujące się głównie "dystrybucją" szczeniaków / znajdywaniem mamek zastępczych etc. Być może byłaby też możliwość przejęcia przez taką organizację szczeniaków razem z matką, to byłoby najlepsze (bez urazy, ale nie wydaje mi się, aby wspomniana znajoma nadawała się do posiadania jakichkolwiek zwierząt). Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę z tymi organizacjami szczenięcymi. W terenie działam tylko w Irlandii, w Polsce głównie poprzez akcje typu Karmimy Psiaki, zbiórki na schroniska, pomoc w znajdywaniu nowych domów dla kotów itd. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
17 grudnia 2017 o 14:09

@masterofdizaster: Podejrzewam, że sąsiadka jest z tych, co to nie sprzątają w ogóle i żadna ilość darmowych woreczków tego nie zmieni. "Bo fuj".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 grudnia 2017 o 14:12

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
16 grudnia 2017 o 19:48

@Methelin: Piekielni ostatnio mają jakieś jaja z komentarzami. Dodaje się pod jedną historią, a magicznie pojawia się pod inną. o.O

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »