Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lordvictor

Użytkownik otrzymał bana za: zmyślanie historii, grożenie użytkownikom
Ban wygasa: 2112-03-12 15:08:08
Zamieszcza historie od: 3 marca 2011 - 18:17
Ostatnio: 25 marca 2013 - 17:06
O sobie:

Chcesz poznać pisz gg4517472

  • Historii na głównej: 43 z 250
  • Punktów za historie: 96804
  • Komentarzy: 341
  • Punktów za komentarze: 2605
 

#14711

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Było tyle o pensjonatach, także ja też dorzucę jedną z przed kilku lat.
Zaczynam szukać w necie. Znalazłem ładny pensjonat, telefon i szok.
Zapytałem, czy są wolne terminy? Odpowiedź zaliczka 300zł.
Ale czy jest wolna dwójka, chyba będzie ale 300zł.
Podziękowałem i się rozłączyłem.

Na szczęście od kogoś z rodziny dostałem namiar na pensjonat w Pobierowie, jest rezerwacja jedziemy.
Jako, że moi znajomi także jechali nad morze i w dodatku też do Pobierowa dogadaliśmy się, że wezmę od nich część bagaży.
Gwoli ja jechałem tylko z dziewczyną polonezem, a oni seicento w dodatku z 3 letnim dzieckiem.
Dojechaliśmy na miejsce. Zostawiamy ich pod pensjonatem i jedziemy do naszego.

U nas super, cichutko wszystko jak należy i zgodne z opisem.
Wiadomo po podróży, mały spacerek, coś się zje.

Ten sam dzień ze 2 godz od przyjazdu, telefon.
Dzwoni mój znajomy i pyta czy jest u nas coś wolnego. Bo u nich tragedia.
Mieli szczęście, bo w naszym pensjonacie ktoś się nie pojawił, i była wolna dwójka.

A teraz opowiem co było nie tak.
Powinno/Było

Pokój wygodne łóżka / Stare kanapy jedna się nie rozkładała.
10min do plaży / chyba samochodem.
Wyżywienie w cenie / w cenie za obiad.
Dzieci do lat 4 darmo / pod warunkiem ,że jest niemowlakiem.
Zdjęcia pokoju / zdjęcia pokoju właścicielki.
Pełny węzeł sanitarny w pokoju / w pokoju właścicielki.
Darmowy parking / na ulicy.

Było, jeszcze tego trochę, w każdym razie, zaliczka 150zł przepadła, ale jak znajomi usłyszeli, że powinni za dziecko dopłacić, zobaczyli pensjonat, wyposażenie. Podziękowali oczywiście wysłuchali jeszcze soczystych opinii właścicielki, bo przez nich pokój był zarezerwowany i chce za to zapłaty.

Natomiast od właścicielki naszego ośrodka dowiedzieliśmy się, że jest pełno takich pensjonatów, nigdzie nie zrzeszeni. I tylko tak żerują.

pobierowo

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 505 (595)

#14602

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak rowerzyści wiedzą jakiś czas temu zmieniły się przepisy. I teraz.
Cytat "Zgodnie z nowym przepisem, pierwszeństwo na przejeździe rowerowym (gdy droga dla rowerów przecina jezdnię), w sytuacji gdy auto skręca z drogi głównej w prawo/lewo ma rowerzysta."
I tak jadę, zbliżam się do takiego zjazdu i po lewej widzę wyprzedza mnie nauka jazdy, i skręca. ja po hamulcach, ale bum w naukę.
J-Ja
N-Nauczyciel
K-Kursantka

J- No i co koło uszkodzone, piszemy?
N- Co Pan kur.. Wpadł pan w nas. Pana wina, lakier podrapany.
K- No pan był daleko.
J- Panie skoro pan się nie zna wzywam policję.
N- Panie, spier... Pan.
Odjeżdżają. Ja spisuje nr i dzwonię na policję.
Są po 3 min (cud).
Mówię im co i jak, patrzą mój rower koło lekko w 8. Ok.
P-Policjant
P- Panie, ładuj pan rower do nas, jedziemy do tamtego. (spisałem nazwę szkoły, adres i rejestrację)

Po kilku minutach

P- Dzień dobry, mammy zgłoszenie o wypadku i ucieczce z miejsca.
N- Ja nic nie wiem.
P- Proszę o pokazanie wozu, nr rejestracyjny. (Ewidentne wgniecenie na nim w miejscu które mówiłem).
N- Pan wpadł w nas, ale nic mu nie było, a poza tym jego wina powinien stanąć!
P- Teraz jest inaczej, miesiąc temu zmiana przepisów była! A Pan uciekł z miejsca zdarzenia i złamał przepisy o ruchu drogowym.

Efekt
Kursantka panika (ma mandat).
Instruktor (zabrane pewnie będzie prawko za ucieczkę).
Ja (pewnie zamiast koła na nowy rower będzie)

Tak nawiasem są nowe przepisy szanujmy się i rowerzyści i kierowcy .

łódź jedna ulica

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 673 (807)

#14425

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pisałem już o rekrutacji. Ale napisze o jednej na której mnie nie było (zawsze w dwójkę z kolega z pracy były) Jako iż miałem dzień biegania (ciąg dalszy pomocy biura) Non stop wchodziłem do pokoju gdzie była rekrutacja, a działem handlowym.

W pewnym momencie wracam na rozmowy, i widzę wychodzi mocno obrażona dziewczyna.
Pytam się kolegi co jest grane?
A ten:
- Wiesz co, laska niezbyt rozgarnięta i zakręcona. I Zapytałem - 'co pani wniesie o tej firmy'?
A ta wyciąga kondoma. I bez ogródek - 'zużyjemy to'.
Cóż mogłem zrobić? Powiedziałem 'proszę wyjść'.

No niektóre zrobią wszystko dla pracy.

firma ochrony

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 486 (616)

#14317

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rekonstrukcja Bitwy pod Grunwaldem, przypomniała mi zdarzenie z 2002 lub 2003. Nie było piekielnych ludzi, ale zdarzenie piekielne.

Gwoli scena będzie jak w "Monty Python i św. Grall".

Rozpoczyna się rekonstrukcja, przekazanie mieczy, itd.

Strzał armatni, rozpoczęcie bitwy. I jest pierwsza ofiara... Król Polski.

Huk wystrzału przestraszył konia, który zrzucił jeźdźca.
Przerwanie bitwy, na pole walki wśród rycerzy wjeżdża karetka.
Zabierają Króla, i odjazd, potem bitwa bez zmian.
Nasi górą.

rekonstrukja bitwy iles lat temu

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 385 (641)

#13888

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z dziś z powrotu z weekendu.

Gwoli wyjaśnienia dla nieposiadających prawa jazdy lub nieopuszczających miasta, mijanki na remontowanych drogach działają na zasadzie jak gaśnie zielone z jednej strony, to zielone po drugiej pojawi się dopiero po wyznaczonym czasie by wszyscy zdążyli zjechać.

Tu zaczyna się właściwa historia.
Wracam już do domu, zostało ok 100km jadę widzę z oddali, że na mijance zapala się czerwone. Cóż wrzucam luz toczę się i staję na czerwonym. Jako że używam CB, gadam z mobilkiem ( TIR) jadący za mną. Jako, że mijanka dość długa prawie 2km i kręta dość długo się czeka.
I w końcu zielone, ruszam.
Za mną sznur pojazdów, szybko jechać się nie da bo tylko jeden pas dostępny, ale cóż.
Po chwili dosłownie 500m od świateł, daje po hamulcach.
Z naprzeciwka jedzie sobie wesoło przedstawicielka handlowa jednej z telefonii komórkowej.
Stop i klakson. Za mną 2 tiry i osobówki to samo.
A dziewczę (ok 20 lat) miga mi światłami. Na CB słyszę Kur.. itd. Wysiadam, kierowca z tira też.
I do babki (jednocześnie poszło w eter dla jadących w te stronę nie jedźcie (4 osoba w kolei miała CB)).

Rozmowa J-ja T- Kierowca tira K-kobieta.

J-Zablokowała Pani ruch
K- Ale jak to?
T-Albo wjechała Pani na czerwonym, albo wolno jechała.
K-To światła były zepsute stałam 20 min i nic.
(Dalsza kłótnia ona swoje, my swoje)
J i T- Załamka

W tym momencie podjechały wozy bez CB, no miały zielone, i dalsza kłótnia.

Jako, że rozmowy były głownie w kierunku Pani co czerwone uważa za zielone i zaczynały się na temat uniwersalnego przecinka czyli Kur..

Decyzja Tiry na krętej wąskiej drodze raczej nie wycofają. Cóż osobówki muszą.
I tak 4 wozy cofały prawie 2 km.
Ale to nic co było potem, jako, że szło dużo w eter. Pojawiły się misiaki.

W międzyczasie powstał duży korek.

Po dłuższej chwili pojazdy wycofały i ruch jakoś dał radę.

Ale... Misiaki czekały zatrzymały mnie i tira za mną (świadek no i na CB poszło)

P- Policja

P-Witam starszy itd.. Co Pani zrobiła?
K-Nic jechałam
J,T- Panie władzo prawie w kolegę wpadła, a ja bym w niego.
K-Ale światła są uszkodzone 20 min to nienormalne, nikt nie jechał, ja się spieszę itd.
Dłuższa gadka i efekt.

6 pkt za wjazd na czerwonym
10 pkt za stworzenie zagrożenia w ruchu ( prawie na siebie wpadliśmy)
3 pkt za utrudnianie ruchu.

Mandat 1000zł i 19 punktów karnych.
Ale to nie koniec, okazało się zacytuje tę dziewczynę "Mam 6 pkt i dojdzie mi 19?"

Co było dalej nie wiem, tak czy owak droga zablokowana na ok 2 godziny, bo komuś się spieszyło.

pewna mijanka

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 804 (874)

#13268

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historię tę od dawna zamierzałem dodać, ale trudno jest oddać to co się działo.

Wpierw upewnijcie się że wiecie jak wygląda krzyż do postawienia na stół w trakcie wizyty księdza. (sorki nie wszyscy wiedzą).

Dzień ślubu mojego przyjaciela. Para z osiedla znająca się od podstawówki.

Tak czy owak błogosławieństwo w domu dziewczyny. I tu wkracza do akcji krzyż. Ojciec panny młodej pobłogosławił i pora na matkę. Podaje do pocałowania krzyż wpierw córce, i przesuwa panu młodemu.
Robi to tak nieszczęśliwie (chyba przez nerwy), że lekko uderza ramieniem krzyża w usta chłopaka. I UWAGA UDERZENIE SPODOWODOWAŁO PĘKNIĘCIE GÓRNEJ JEDYNKI. Chłopak złapał się za usta upadł i jęczy z bólu.
Panika co robić, ślub za 30min.
Szybka decyzja łykaj kilka apapów i walimy do kościoła.

Ten ślub był koszmarem, Jarek (imię zmienione) ledwo stał cały blady na wpół przytomny. Ja i świadek tuż obok niego na wszelki wypadek.

I myślenie co robić. W końcu decyzja, wesele chwila będzie po ślubie, wyjdziemy z kościoła. Życzenia i prujemy na pogotowie dentystyczne. Gości weselnych poprosi się o chwile cierpliwości, że problem z zębem i potrzebna szybka wizyta dentystyczna.

I tak robimy. Wpadamy na pogotowie dentystyczne, oczywiście jako, że sobota mało osób. Do rejestracji i mówimy sytuacja krytyczna. Na szczęście trafiliśmy miłą recepcjonistkę, i szybko trafiliśmy do gabinetu. Tam mówimy co się stało i że skrzynka wódki weselnej będzie.
(Mina lekarza bezcenna)
Tak czy owak, doktor zabrał Jarka na rentgen. I pierwszy pech, ząb pękł tak nieszczęśliwe, że jest konieczne jego wyrwanie. Jak się okazało skomplikowane.

Efekt.
2 godziny później ( oczywiście w miedzy czasie milion telefonów od/do panny młodej)
Dzwonię.
J- Ja
P- Panna młoda

J- Karolinko, Jarek już po zabiegu.
P- Dobrze za ile będziecie?
J- Możemy zabierać go od razu, tylko dostał głupiego Jasia.
P- I?
J- Leży na łóżku, spuchnięty ślini się i gapi w lampę na suficie.
P- O ku..a!!!!
J- Coś spróbujemy zrobić.
P- Róbcie.

Na szczęście lekarz dał jakiś środek. I chłopak się rozbudził, choć rozweselony jak ta lala.

Na wesele dojechaliśmy na 22.
Połowy gości już nie było, stoły zastawione, i bardziej niż wesele przypominało to stypę. Choć akurat tego się nie dziwię.

Na koniec powiem tyle, wesele całkowicie nieudane. Koszty duże. No i maksymalny konflikt z matką.
Data 07.07.2007.

wesele

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 606 (750)

#13246

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia z denaturatem przypomniała mi pewna historię.
Rzecz dzieje się zimą -25 stopni.
Jestem w monopolowym przede mną jakiś koleś kupuje piwo, za mną stoi żulik.
J-Ja
Ż-Żulik


J-Poproszę 3 denaturaty.
Sprzedawczyni podaje ale te fioletowe

J-A mogła by Pani dać te białe.
Dziwnie się na mnie popatrzyła, ale ok.

Ż-Panie te białe to gówno, śmierdzą i źle się po nich czuje. Kup Pan fioletowe przez chlebek i nieźle wchodzą.

J-Panie ja do spryskiwaczy w aucie potrzebuje bo mi płyn zamarza.
Sprzedawczyni w śmiech, a mina żulika bezcenna.

monopolowy

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 698 (732)

#13145

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytając kilka historii przypomniało mi się pewne zdarzenie, jakie przeżył mój kuzyn.

Kilka lat temu kupili kawałek od Łodzi w jakiejś wsi działkę pod zabudowę (gmina szukała kasy i wyprzedawała ziemię) jako, że był to dopiero początek tej ekspansji domów, zaciekawienie było duże ze strony okolicznych mieszkańców.

Dom postawili w ciągu roku, i wyprowadzili się z miasta (40 min od Łodzi).
Wszystko było ok aż do pewnego dnia.
Do drzwi dobija się pewien sąsiad. I od razu do ojca kuzyna, że jego syn będzie miał dziecko z jego 19-to letnią córką (kuzyn miał wtedy ok 20 lat).
W szoku wszyscy. Oczywiście zaprzeczenie. Kuzyn tę dziewczynę znał tylko z widzenia.

Awantura że hoho.

Ojciec dziewczyny grozi, bo jego córka nie może urodzić nieślubnego dziecka.
Kuzyn i ojciec twardo przy swoim, że to nie jego dziecko, i można zrobić test na ojcostwo (dopiero po urodzeniu)

Efekt był taki, że ojciec dziewczyny poszedł na policję, oczywiście odesłali go z kwitkiem (nie można zmusić do ślubu).
Suma summarum po wielu perypetiach i nieprzyjemnościach tak dużych, że mieli ochotę sprzedać ten dom, ciąża dziewczyny dobiegła końca.

Spotkali się w sądzie.
Oczywiście już była opinia - nieślubne dziecko, bla bla, itd, ale dziewczyna cały czas podtrzymywała kto jest ojcem.

Zrobiono badanie krwi i DNA.

I co się okazało. Kuzyn grupa Arh+, Laska Orh+, Dziecko ABrh+. Już wykluczenie ojcostwa. Test DNA 99% pewności brak ojcostwa.

Szok, zdenerwowanie, panika z jednej strony i ulga z drugiej. Potem był proces o odszkodowanie, zresztą wygrany, ale patrząc jak napsuły się nerwy.

Co do dziewczyny wyjaśniło się co i jak.
Poszła na dyskotekę i zapoznała chłopaka. "Jako że najlepsza na świecie jest miłość w klozecie" szybko skonsumowali znajomość.
Potem okazało się, okres się spóźnia trzeba szybko ratować tyłek (wiadomo wieś ciągle wyjątkowo katolicka). Wymyśliła, że to kuzyn jest ojcem dziecka bo w końcu firmę mają, dom wybudowali, przyszłość zapewniona.

Cóż, czasem witki opadają.

Wiocha kilka lat temu

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 853 (947)

#12731

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oj wesoło dziś w firmie.

Spotkałem się z kolegą jeżdżącym na grupach (dodatkowo chłopaki albo w kilku firmach pracują, albo dorabiają na bramkach w klubach).
I tej soboty był właśnie na ochronie w pewnym klubie go-go. Imprezka w najlepsze i w pewnym momencie jakiś koleś dostaje ataku paniki i biegiem do wyjścia.
Zostawia za sobą zszokowaną dziewczynę i rozchichotaną barmankę.

A teraz finał, barmanka jest dziewczyną z małej pod łódzkiej wsi. Studiuje i dorabia sobie jako BARMANKA (specjalnie dużymi).
I gdy doszedł do niej klient, i zamówił drinka dla swojej Pani dziewczyna powiedziała:
- Oczywiście księże proboszczu.

Cóż co tam celibat i powołanie, popęd zawsze pozostanie.

klub go-go

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 637 (719)

#13247

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia opowiedziana przez znajomą, gdy pracowała w pewnym zoologicznym. Krwawa
.

Jak wiecie czasem większe sieci tych sklepów, sprowadzają i wystawiają duże, drogie papugi.
I tak było i tym razem. Jako, że z tymi ptakami należy umieć się obchodzić, z każdej strony na klatce informacja "Nie wkładać palców, ptak dziobie"

Znajoma przechodzi koło klatki i widzi.
Rodzice z dzieckiem, dziewczynka ok 7 lat. Wkłada palec do klatki.

Oczywiście ostrzeżenie, proszę tego nie robić, ptak może zaatakować.

Rodzice "oj tam, oj tam, przecież dziecko nic złego, ale ok wyjmij palca"

Znajoma odchodzi.

Po chwili krzyk, dziecka i rodziców.
Co się okazało, dziewczynka znowu wsadziła palec do klatki. Papuga dziobnęła, a jako, ze te ptaki mają BARDZOOO silne dzioby, drobniutki paluszek dziewczynki został praktycznie odgryziony.

Oczywiście rodzice grożą wszystkim, sądem, policją. Jakie tu nieodpowiedzialne osoby pracują, że zwierzęta niezabezpieczone itd.

Na szczęście ktoś, mądry powiedział. Bierz Pan dziecko, palec do lodu i na pogotowie jechać trzeba.

W tym czasie sporządzono protokół, ze zdarzenia, zabezpieczono nagrania z kamer itd.

Oczywiście następnego dnia przychodzi tatuś dziecka i żąda odszkodowania, bo to w tym sklepie dziecko palec straciło.

Oczywiście poinformowano go, że może wnieść sprawę do sądu. Ale klatce były informacje o zagrożeniu wywieszone z każdej strony. Dodatkowo możemy pokazać Panu nagranie, na którym nasz pracownik zwraca Państwu uwagę, że nie wolno wkładać palców.
Zatem to mi wygląda na niedopilnowanie dziecka.

Facet po prostu wyszedł.

Cóż szkoda tylko dziewczynki.

pewien zoologiczny

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 933 (985)