Profil użytkownika
plombabomba
Zamieszcza historie od: | 14 czerwca 2011 - 7:40 |
Ostatnio: | 12 marca 2018 - 22:13 |
- Historii na głównej: 8 z 11
- Punktów za historie: 4192
- Komentarzy: 93
- Punktów za komentarze: 1043
« poprzednia 1 2 3 4 następna »
:)))
OK, pieniądze to nie wszystko. Mnie akurat na takie rozrywki stać, do tego mam to szczęście, że moje "rodzinne strony" są o rzut beretem od plaży. Stąd obowiązkowym punktem programu wakacji w Polsce jest wesołe miasteczko w Mielnie. I wiecie co? Dzieciak dokładnie tak samo odmawia wyjścia z imprezy po trzeciej, jak i po piątej, jak i po piętnastej przejażdżce na karuzeli. Któregoś roku chciałam córę uszczęśliwić, zostawiłyśmy tam prawie 3 stówy. I to był błąd. Ryk przy wychodzeniu taki, jakby wcale nie jeździła. Bo ona by chciała do zamknięcia i jeszcze dłużej. Więc został wprowadzony limit: 3 przejazdy na czym chce (wiadomo, z tych dla dzieci) Dwa sezony były ryki i wrzaski o więcej, w następnym już załapała, że więcej i tak nie będzie więc lepiej cieszyć się tym, co ma. Co do przekąsek itd... nie pamiętam co tam w tej karuzelowni oferowali, ALE: waty cukrowej nie kupuję nigdy, bo nie będę dziecka pasła cukrem. Kukurydzy i innych podgrzewanych rzeczy nie kupuję w takich miejscach, bo za duże ryzyko "klątwy faraona". Oczywiście córa, mimo tłumaczenia po raz setny co i jak, mimo zapewnień z jej strony, że rozumie... niezmiennie strzela focha przy odmowie kupna waty.
Nooo... Bo kiedy się człowiekowi krzywda dzieje zagranicą, to dodaje takie info na piekielnych zamiast na www konsulatu...
Fejk pisany przez dziunię z gimnazjum.
@mijanou: No nie moge :)))) to jak jej ten leb uciac, w narkozie ?
@Issander: Nie tylko w Polsce. Mieszkam we Włoszech i tu jest to samo. W klasie mojej córy niemal wszystkie matki w rozmowie w 4 oczy mówią, że to chore, że kwiatek wystarczy. Ale w grupie to już inna śpiewka, trzeba kupić prezent bo TAK SIĘ ROBI. Po 2 latach udało mi się przekabacić większość klasy i przeszliśmy z prezentów (na Wielkanoc, na koniec roku i na Boże Narodzenie, nawet na urodziny nauczyciela) na kwiatki. A prezenty wcześniej to były skórzane torby, złota biżuteria, markowe pióra i zegarki. Składki po 20€, przy 26 osobach w grupie...
Daj sobie spokój. Nie jedź po ich córkę, nie dzwoń, olej, śpij spokojnie. Umowę zerwali przecież oni, i to w bardzo brzydkim stylu.
@thebill: komisową nie komiksową
@Level27: Nie zawsze chyba jest ten efekt 4-6 godzin... kiedy w pełni wybudziłam się po operacji kolana (jakieś 30 minut po zabiegu) to miałam wrażenie, że ktoś mi w to kolano siekerą dziabnął i rusza nią na boki.
Sąsiadka jak sąsiadka, zawsze się trafi jakiś parapet wśród sąsiadów. Dla mnie najpiekielniejsi są rodzice autora. Sami sobie trolla wyhodowali i odkarmili. Dlaczego na samym początku nie rozmówili się z sąsiadką "po żołniersku" i nie zlikwidowali furtki...
@hanka_bez_pudla: amen! Zgadzam sie z kazda literka !
W klasie mojej córki jest niepełnosprawny intelektualnie chłopiec. Niestety fizycznie jest aż nadto sprawny, co się objawia czasem siniakami u reszty dzieci a czasem poniszczonymi zeszytami, połamanymi kredkami itp. My, rodzice zdrowych dzieci, nie mamy prawa słowa powiedzieć, bo przecież "ten chłopiec ma problemy". Cóż, naszym problemem jest on i po 2 latach mogę powiedzieć, że ta klasa integracyjna przynosi pożytek tylko temu jednemu chłopcu - robi co chce a reszta obrywa.
Oddaje krew od kilku lat, ale nie uwazam, ze kazdy tez musi i powinien sie tlumaczyc z tego, dlaczego nie oddaje. Nie rozumiem tego usprawiedliwiania sie wobec wszystkich. To indywidualna decyzja, bardzo osobista sprawa. Babe pogonilabym w niemily sposob.
Alzheimer zabiera funkcje kognitywne i pamięć, ale emocje pozostają. Jeśli opiekunowi raz puszczą nerwy i na pacjenta nawrzeszczy albo nim potrząśnie czy uderzy, to może mieć długotrwałe i nieciekawe skutki mimo, że pacjent zupełnie nie będzie pamiętał tej sytuacji. Ale w obecności takiej osoby będzie się czuł zagrożony i nie będzie rozumiał dlaczego się boi, a to tylko spotęguje uczucie zagrożenia i najprawdopodobniej będzie skutkować agresją, nawet po miesiącach od zdarzenia. To, że babcia "niejednokrotnie nabawiła się odparzeń" bo "nie potrafiła powiedzieć, by jej tą pieluchę zmienić", to jest wyłącznie wina opiekunów i raczej powód do wstydu a nie do opisywania na piekielnych.
Sytuacja piekielna jak sam diabeł, ale w sumie doktorka świetna. Bo gdybyś jednak potrzebował, to byś miał "na już"...
@Majek12: Ja tam się na rezonansach nie znam. Ale kiedyś miałam kolano rozpieprzone w drobny mak, mniejsza o szczegóły, ważne że ortopeda w szpitalu nie widział odłamka kości na zdjęciu Rtg... więc tego no. Jego kolega też nie wypatrzył. Nie mogę na tym opierać opinii co do tego co widać a czego nie widać na prześwietleniach.
Pod niektórymi historiami aż się prosi o przycisk "bardzo mocne" ! Super ! :D
Oj wystraszylam sie. W Polsce nie mieszkam juz 11 lat, czas zapomniec jezyka...
timo a pokaż kraj, w którym premier po wypadku będzie czekać w kolejce na sorze :D No bez jaj :D
Panna musiała we Włoszech trochę pobyć :D Tutaj takie akcjie to normalka i nawet nikogo nie dziwią, nie wkurzają. Na początku mnie szlag trafiał, nawet się kłóciłam, ale to jak walka z wiatrakami.
Mieszkam we Wloszech i mam o kwadrans samochodem od domu 2 osrodki dla doroslych "uchodzcow" i jeden dla samotnych dzieci. Dluuugo moznaby pisac o tym, czym z okien rzucaja (dorosli) i tomy wyjda z opowiadan kolegi, ktory obok osrodka mieszka. Mam scisly kontakt z firma, ktora w calym regionie organizuje dla tych imigrantow kursy jezyka i kursy zawodowe. Nie wiem po co oni je organizuja, bo imigranci odmawiaja nauki jezyka, odmawiaja udzialu w kursach zawodowych, nie chca sie integrowac. W osrodkach nie moga pracowac kobiety, bo delikatnie mowiac wynosza je na kopach za drzwi. Ogolnie mila atmosfera panuje.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 grudnia 2016 o 22:25
Czasem trafia sie taka historia, ze czlowiek szuka przycisku "bardzo mocne".
Ej nie skumalas :D On Cie wzial w krzyzowy ogien pytan, chcial byc pewny czy wiesz czego nie masz :D
Pozwolę sobie wypowiedzieć się jako osoba, która się na dobrych wpier.dlach wychowała. Dostawałam łomot od matki praktycznie za wszystko. I to taki łomot, żeby wystarczyło na dłużej, żeby gówniara zapamiętała. Taki, że później matka załatwiała mi od pediatry zwolnienia z wf, żeby siniakami nie świecić - bo ćwiczyło się w spodenkach i białej koszulce. Czego mnie to nauczyło? Kłamać. Mieć 2 twarze i kiedy rodzice widzą być dokładnie taka, jak oczekują. I tylko wtedy, kiedy widzą. O moim życiu, o tym, jaka jestem, co lubię i co mnie interesuje, kim są moi przyjaciele a kogo nie znoszę - rodzice nie wiedzą nic. Kiedy wspominają na zlotach rodzinnych moje czasy szkolne, to jakby mówili o zupełnie innym dziecku. To nie jest moja historia, oni mnie zupełnie nie znają, nie wiedzą 1/4 tego, co miało miejsce. Więzi rodzinne? No wiem, że są moimi rodzicami. No wiem, że moja córka chciałaby mieć dziadków, więc staram się zapewnić im częsty kontakt, ale zawsze w mojej obecności. Nie czuję się komfortowo, kiedy mam zostawić dziecko samo z moją matką i robię to tylko, kiedy muszę. Nigdy nie pojedzie sama do dziadków na wakacje. Nie wiem, czy mnie ruszy, kiedy moja matka umrze. Nie jestem wariatką, wiem że CZASEM otrzeźwiający klaps ratuje sytuację. KLAPS, a nie DOBRY WPIERDL.
Miejscowość liczy około 2000 mieszkańców. Oczywiście, że imię się powtarza. Też nie do końca ogarniam, dlaczego do mnie wystartowała :))) Może jej syna łączy z tymi bazgrołami coś więcej, niż zbieżność imion, i ona coś o tym wie?