Po pladze historii kompletnie pozbawionych przecinków mamy coś w ramach kontrastu: historię upstrzoną mnóstwem niepotrzebnych i losowych przecinków. Niestety, przez to kompletnie niestrawną, mimo merytorycznego sensu.
Mam nadzieje, że te bzdury zostaną zarchiwizowane równie szybko, jak poprzednio i przestaną zaśmiecać stronę. Jestem antyklerykałem, ale większych bzdur dawno nie czytałem.
Nie wiem, w jakim kraju pracujesz, ale zapominanie języka polskiego to jedna z najbardziej wkurzających cech emigrantów zarobkowych. "Walidator" to po polsku kasownik.
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego PRYWATNA placówka medyczna, która - jak każde przedsiębiorstwo na wolnym rynku - powinna się liczyć z opinia klientów, pozwala sobie na zatrudnianie takiego kogoś.
@Iras: dziecko - czy to miejscowe, czy z wycieczki - dostaje od rodziców budżet - np. 50 zł. Jeśli wyda 30 zł na takie badziewie, to już tych 30 zł nie wyda np. w McDonaldzie. To będzie dla niego jakaś lekcja. Owszem, zapłacą za nią rodzice, ale według mnie taka cena jest jak najbardziej akceptowalna za taką lekcję.
Taka opłata była zapewne wyszczególniona w tabeli opłat i prowizji, więc nie wiem, co w tym piekielnego. Natomiast jeśli jej nie było, to trzeba złożyć reklamację. Zawsze też można zmienić bank - może nie wiesz, ale w Polsce jest (jeszcze) wolny rynek.
Taki zakup może dzieciarni "wyjść na zdrowie" i oduczyć naiwniactwa w przyszłości. To doskonały przykład, żeby dziecku, które takiego zakupu dokona, uświadomić, że należy zawsze żądać dowodu zakupu i - przede wszystkim - że nie każdy dorosły jest uczciwy. Moim zdaniem 30 zł za taką lekcję to niewygórowana cena.
@Candela: np.: "Szczytem lenistwa i braku szacunku do czytelników, byłoby niezastosowanie się do tych wskazówek" - co tam robi ten przecinek? Jaka jest jego rola, jaka zasad językowa uzasadnia jego zastosowanie?
Cieszę się, że w końcu ktoś na konkretnym przykładzie poruszył temat nagminnie przeładowywanych "busów" plandekowych/kontenerowych zarejestrowanych na DMC do 3,5 tony.
To już nawet nie o kierowcę z kategorią C chodzi, ale przede wszystkim o brak Viatolla i tachografu.
Kierowcy takich pojazdów nie są objęci przepisami o czasie pracy kierowców (choć teoretycznie chyba powinni wypełniać karty czasu pracy) i jadą tyle, ile dają radę albo i więcej, czego skutki widać na drogach. Nie ma tygodnia, żeby nie ginęli po kilkunastu albo dwudziestu kilku godzinach jazdy.
Polecam zajrzeć na stronę Inspekcji Transportu Drogowego, która regularnie publikuje newsy, wśród których nie brak - a nawet stanowią one znaczny odsetek - tych dotyczących przeładowanych dostawczaków.
Z ostatnich wiadomości ITD utknął mi w pamięci bus zarejestrowany na 3,5 tony, który realnie ważył, uwaga, 10,5 tony. Tego chyba komentować nie trzeba. Samochód z trzykrotnie przekroczoną masą całkowitą ma drogę hamowania, która dalece odbiega od powszechnie przyjętych standardów.
@santarino: Coś w tym jest - podobnie jest z mechaniką, elektroniką, komputerami itd.: jak ktoś nie w temacie zacznie "naprawiać", to więcej narobi szkody, niż pożytku. A już szczególnie to widać w przypadku odzyskiwania danych (zajmuję się tym dorywczo, poza inną pracą): nieruszany nośnik, o ile nie jest mechanicznie uszkodzony, daje prawie pewność odzyskania utraconej zawartości. Samodzielne próby powodują, że szanse maleją - nieraz i do zera, jak ktoś ambitnie powalczy z dyskiem/kartą/pendrivem.
@LTM87: w pracy fotografa też się czasem przydaje kamizelka i kask ;) Zdarzało mi się robić zdjęcia na sporych budowach (dokumentacja dla inwestora lub dla celów promocyjnych wykonawcy) i tam kamizelka + kask to był zestaw obowiązkowy. Podobnie w różnej maści zakładach, bez tego nikt Cię nie wpuści na teren czy do hali. Trzeci przypadek, gdzie kamizelka ma zastosowanie, to imprezy motoryzacyjne - często organizatorzy wymagają tego odzienia, a nawet jeśli nie, to moim zdaniem zdrowy rozsądek podpowiada, że warto mieć kamizelkę wchodząc w strefy zamknięte dla publiczności, np. na teren pokazów. Myślenia i ostrożności nic nie zastąpi, ale lepiej być widocznym.
@GuideOfLondon: odebrałem "pod" jako w zasięgu ramienia roboczego, np. koparka kopie, a chłop z łopatą też kopie, ale w takim miejscu, że koparka nad nim przenosi ładunek. Albo ktoś stoi pod pracującą suwnicą, żurawiem itd.
A sformułowania, że ktoś pracuje "pod kierownikiem" to już ze 20 lat nie słyszałem...
Historia na plus. Ale, do ciężkiej cholery, usuń ten przecinek przed "lub" w zdaniu: "Szczególnie tyczyło się to prac na wysokościach, lub pod pracującym sprzętem".
P.S. Pod pracującym sprzętem to chyba nie wolno przebywać...
Faktycznie piekielne, że ludzie tak obojętnie przechodzą koło chamstwa i naruszania obowiązujących reguł współżycia społecznego. Nawet nie potrafią stanowczo zareagować na babę srającą psem na środku chodnika... Smutne to.
@kitusiek: nie liczyłbym na to. Głupi ma szczęście, co widać m.in. na licznych przykładach pijanych i naćpanych kierowców: w wypadkach po kilka ofiar śmiertelnych, a sprawca "na bani" wychodzi bez szwanku albo ledwo poobijany.
@izamarkow: no, chyba nie ogarniasz.
Przykłady (z allegro):
1) okno dachowe 3-szybowe ok. 75x150 cm: ~2500 zł.
2) okno tarasowe rozsuwane niskoprogowe ok. ok. 320x230 cm: ~14000 zł.
3) standardowe okno o typowym wymiarze ok. 150x150 cm dobrej jakości: ok. 600-800 zł/szt.
Reasumując: wystarczy, że zamówienie obejmowało 1 okno tarasowe i 6 dachowych mamy już 30 tysięcy. A zapewne mogą być droższe wersje: kolory, szprosy, wersje antywłamaniowe, lepsza izolacyjność cieplna itd.
Tak naprawdę ładunek okien za 50 tys. na budowę domku to mogły być 3-4 palety, a że towar dość lekki, to mógł przyjechać zwykłym busem plandekowym lub kontenerem.
Co do "bycia Hulkiem" to nie rozumiem, jakiż to wielki wysiłek stanowi przestawienie 3-4 palet paleciakiem...
Stare przysłowie mówi, że jak dasz palec, to wezmą rękę.
Po pladze historii kompletnie pozbawionych przecinków mamy coś w ramach kontrastu: historię upstrzoną mnóstwem niepotrzebnych i losowych przecinków. Niestety, przez to kompletnie niestrawną, mimo merytorycznego sensu.
@pariasenator: co znaczy "mocno go nadskakiwali"? Nadskakiwanie komuś to wiadomo, ale nadskakiwanie kogoś?
Mam nadzieje, że te bzdury zostaną zarchiwizowane równie szybko, jak poprzednio i przestaną zaśmiecać stronę. Jestem antyklerykałem, ale większych bzdur dawno nie czytałem.
Aż strach pomyśleć, co z nich wyrośnie przy takiej matce...
@Kacek3city: bezmyślne powielanie durnej korpomowy świadczy o tym, że coraz mniej w Tobie człowieka, a coraz więcej korpoludka.
Nie wiem, w jakim kraju pracujesz, ale zapominanie języka polskiego to jedna z najbardziej wkurzających cech emigrantów zarobkowych. "Walidator" to po polsku kasownik.
Kompletnie nie rozumiem, dlaczego PRYWATNA placówka medyczna, która - jak każde przedsiębiorstwo na wolnym rynku - powinna się liczyć z opinia klientów, pozwala sobie na zatrudnianie takiego kogoś.
@Iras: dziecko - czy to miejscowe, czy z wycieczki - dostaje od rodziców budżet - np. 50 zł. Jeśli wyda 30 zł na takie badziewie, to już tych 30 zł nie wyda np. w McDonaldzie. To będzie dla niego jakaś lekcja. Owszem, zapłacą za nią rodzice, ale według mnie taka cena jest jak najbardziej akceptowalna za taką lekcję.
Taka opłata była zapewne wyszczególniona w tabeli opłat i prowizji, więc nie wiem, co w tym piekielnego. Natomiast jeśli jej nie było, to trzeba złożyć reklamację. Zawsze też można zmienić bank - może nie wiesz, ale w Polsce jest (jeszcze) wolny rynek.
Taki zakup może dzieciarni "wyjść na zdrowie" i oduczyć naiwniactwa w przyszłości. To doskonały przykład, żeby dziecku, które takiego zakupu dokona, uświadomić, że należy zawsze żądać dowodu zakupu i - przede wszystkim - że nie każdy dorosły jest uczciwy. Moim zdaniem 30 zł za taką lekcję to niewygórowana cena.
@Candela: np.: "Szczytem lenistwa i braku szacunku do czytelników, byłoby niezastosowanie się do tych wskazówek" - co tam robi ten przecinek? Jaka jest jego rola, jaka zasad językowa uzasadnia jego zastosowanie?
@Candela: gratuluję - rugasz kogoś za błędy w pisowni sama je popełniając w swoim komentarzu...
Cieszę się, że w końcu ktoś na konkretnym przykładzie poruszył temat nagminnie przeładowywanych "busów" plandekowych/kontenerowych zarejestrowanych na DMC do 3,5 tony. To już nawet nie o kierowcę z kategorią C chodzi, ale przede wszystkim o brak Viatolla i tachografu. Kierowcy takich pojazdów nie są objęci przepisami o czasie pracy kierowców (choć teoretycznie chyba powinni wypełniać karty czasu pracy) i jadą tyle, ile dają radę albo i więcej, czego skutki widać na drogach. Nie ma tygodnia, żeby nie ginęli po kilkunastu albo dwudziestu kilku godzinach jazdy. Polecam zajrzeć na stronę Inspekcji Transportu Drogowego, która regularnie publikuje newsy, wśród których nie brak - a nawet stanowią one znaczny odsetek - tych dotyczących przeładowanych dostawczaków. Z ostatnich wiadomości ITD utknął mi w pamięci bus zarejestrowany na 3,5 tony, który realnie ważył, uwaga, 10,5 tony. Tego chyba komentować nie trzeba. Samochód z trzykrotnie przekroczoną masą całkowitą ma drogę hamowania, która dalece odbiega od powszechnie przyjętych standardów.
@santarino: Coś w tym jest - podobnie jest z mechaniką, elektroniką, komputerami itd.: jak ktoś nie w temacie zacznie "naprawiać", to więcej narobi szkody, niż pożytku. A już szczególnie to widać w przypadku odzyskiwania danych (zajmuję się tym dorywczo, poza inną pracą): nieruszany nośnik, o ile nie jest mechanicznie uszkodzony, daje prawie pewność odzyskania utraconej zawartości. Samodzielne próby powodują, że szanse maleją - nieraz i do zera, jak ktoś ambitnie powalczy z dyskiem/kartą/pendrivem.
@tysenna: może nie pytam, ale czytam, co jest na produkcie napisane. Często różnice są pozornie minimalne, ale bardzo istotne.
@Armagedon: ja piekielność widzę w założeniu "ja wiem lepiej, jestem alfą i omegą, co będę pytał głupiego sprzedawcy, on się na pewno nie zna".
@GuideOfLondon: przecież to właśnie napisałem w pierwszym komentarzu. Wystarczy czytać ze zrozumieniem.
@LTM87: w pracy fotografa też się czasem przydaje kamizelka i kask ;) Zdarzało mi się robić zdjęcia na sporych budowach (dokumentacja dla inwestora lub dla celów promocyjnych wykonawcy) i tam kamizelka + kask to był zestaw obowiązkowy. Podobnie w różnej maści zakładach, bez tego nikt Cię nie wpuści na teren czy do hali. Trzeci przypadek, gdzie kamizelka ma zastosowanie, to imprezy motoryzacyjne - często organizatorzy wymagają tego odzienia, a nawet jeśli nie, to moim zdaniem zdrowy rozsądek podpowiada, że warto mieć kamizelkę wchodząc w strefy zamknięte dla publiczności, np. na teren pokazów. Myślenia i ostrożności nic nie zastąpi, ale lepiej być widocznym.
@GuideOfLondon: odebrałem "pod" jako w zasięgu ramienia roboczego, np. koparka kopie, a chłop z łopatą też kopie, ale w takim miejscu, że koparka nad nim przenosi ładunek. Albo ktoś stoi pod pracującą suwnicą, żurawiem itd. A sformułowania, że ktoś pracuje "pod kierownikiem" to już ze 20 lat nie słyszałem...
Historia na plus. Ale, do ciężkiej cholery, usuń ten przecinek przed "lub" w zdaniu: "Szczególnie tyczyło się to prac na wysokościach, lub pod pracującym sprzętem". P.S. Pod pracującym sprzętem to chyba nie wolno przebywać...
Faktycznie piekielne, że ludzie tak obojętnie przechodzą koło chamstwa i naruszania obowiązujących reguł współżycia społecznego. Nawet nie potrafią stanowczo zareagować na babę srającą psem na środku chodnika... Smutne to.
@jass: skąd teza, że limit "zwykle" jest na tysiąc czy dwa?
@kitusiek: nie liczyłbym na to. Głupi ma szczęście, co widać m.in. na licznych przykładach pijanych i naćpanych kierowców: w wypadkach po kilka ofiar śmiertelnych, a sprawca "na bani" wychodzi bez szwanku albo ledwo poobijany.
@izamarkow: no, chyba nie ogarniasz. Przykłady (z allegro): 1) okno dachowe 3-szybowe ok. 75x150 cm: ~2500 zł. 2) okno tarasowe rozsuwane niskoprogowe ok. ok. 320x230 cm: ~14000 zł. 3) standardowe okno o typowym wymiarze ok. 150x150 cm dobrej jakości: ok. 600-800 zł/szt. Reasumując: wystarczy, że zamówienie obejmowało 1 okno tarasowe i 6 dachowych mamy już 30 tysięcy. A zapewne mogą być droższe wersje: kolory, szprosy, wersje antywłamaniowe, lepsza izolacyjność cieplna itd. Tak naprawdę ładunek okien za 50 tys. na budowę domku to mogły być 3-4 palety, a że towar dość lekki, to mógł przyjechać zwykłym busem plandekowym lub kontenerem. Co do "bycia Hulkiem" to nie rozumiem, jakiż to wielki wysiłek stanowi przestawienie 3-4 palet paleciakiem...