Profil użytkownika
tosemja ♀
Zamieszcza historie od: | 23 listopada 2012 - 13:47 |
Ostatnio: | 7 czerwca 2016 - 15:45 |
- Historii na głównej: 23 z 28
- Punktów za historie: 15733
- Komentarzy: 303
- Punktów za komentarze: 1826
Zamieszcza historie od: | 23 listopada 2012 - 13:47 |
Ostatnio: | 7 czerwca 2016 - 15:45 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Mój mąż bardzo...ale to bardzo chce się przespacerować, ale są dwie opcje...znając mojego lubego, skończy się na zniszczeniu mienia (auta) lub sromotnym wpie...Co otwiera furtkę na: oskarżeniu nas o napaść. Druga str medalu to ta że mąż stale wyjeżdża i w tej chwili siedzi znów na walizkach, postraszy go- no ok, wyjedzie i co?Ja znów z dzieckiem zostanę sama, a typ jeżeli nienormalny to jeszcze może zacznie się na mnie mścić...i co ja wtedy zrobię?
IsItStrange...trzymam wobec tego kciuki aby nigdy nie zabrakło Tobie serca w pracy :)
tak dowiadywałam się...mogę złożyć, ale nie posiadam środków dowodowych. Poza tym wykombinowałam co innego :)
jeżeli chodzi o Czechy to właściwie nie...
taaa.....żeby zejść na zawał chyba. Wiesz, o 6 rano, po ciemku na pustym przystanku jakoś nie szczególnie rozmowna jestem....jakby tam postawili fotoradar pewnie mandat bym dostała za przekroczenie prędkości...o...! tak szybko zapitalam do autobusu ;)
żyję....;) choć myślę że chwilowo popadłam w małą manię prześladowczą....:) wszystko ok. Półki co mam święty spokój, po prostu siedzę w domku i jakoś mi nie prędko do sprawdzenia czy się odstosunkował ode mnie owy amant czy dalej tam sterczy. Niedługo laba się skończy, to się okaże co dalej...
trochę powyżej, opisałam różnicę między Państwową placówką a Prywatną. Chciałabym żebyś mnie zrozumiała dobrze,ja absolutnie nie chcę się "wybielić",natomiast swoją pracę traktowałam jak służbę innym,ciężko to teraz odchorowywuję ale to mój problem.Natomiast dziwi mnie Twoje podejście cyt."Za to w państwowym przybytku co petent to kłótnia. Nie rozumiałam dopóki nie nadeszła moja kolej[...]".Wiesz ja chodzę po państwowych przybytkach od 6lat co miesiąc jak nie 2x w m-cu,bo moje dziecko strasznie choruje, nikt nigdy źle mnie nie potraktował....i tak nasuwa mi się jedna myśl...a może to kwestia podejścia pacjenta do personelu?!
yuzu,nie myl proszę poradni prywatnej z Funduszową.Na wizyty prywatne przychodzą pacjenci punktualnie i umówieni.Na wizytę w ramach NFZ pacjenci przychodzą zazwyczaj już podkurzeni, bo czekali na nią długo, bo wizyta jest nie w tej godzinie co by chcieli(bo w innych nie było miejsca) a oni do pracy,bo każe im się przedstawić dowód ubezpieczenia,bo odesłano ich ze szpitala z kwitkiem, bo on/ona jest chora i lekarz musi ją przyjąć(a na pytanie od kiedy jest chora/y odpowiada od tygodnia ale dziś akurat nie pada to przyszła/szedł).Reszta kolejki się burzy bo wszedł nieplanowy pacjent a oni przecież się śpieszą(zazwyczaj emeryci)....wrzask,krzyk i pisk...
wiecie, tak prawdę powiedziawszy mam taką cichą nadzieję że gnom jeden czyta piekielnych i się opamięta - ot taka naiwna ze mnie istotka.Swoją drogą po wizycie u dzielnicowego nastąpił postęp...od jakiegoś czasu nie widuję adoratora (jedna jaskółka wiosny nie czyni),a i ilość patroli o 6 rano w okolicach przystanku drastycznie wzrosła,szok.Ciekawi mnie tylko fakt czy dzielnicowy dotrzymał obietnicy że pomoże,czy to czysty przypadek?!
yuzu.....hym...wiesz,ja myślę że to nie tak jak piszesz.Mam za sobą 10lat pracy z klientami,uwierz mi to że klienci traktują obsługę jak g*** to nie tylko cecha charakterystyczna placówek medycznych.Przez te 10lat uzbierało się całe mnóstwo historii gdzie "klient nasz Pan" wdeptał mnie w ziemię tylko dla udowodnienia swojej wyższości.Oczywiście nie generalizuję, większość klientów,pacjentów jest wspaniałymi ludźmi a obsługa ich przynosi wiele satysfakcji.Natomiast sądząc po twojej wypowiedzi..ty zaliczasz się do tej pierwszej grupy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2012 o 7:39
wiesz,niegroźny adorator...hymmm,na komendzie dzielnicowy też tak mówił,to go zapytałam co by zrobił jakby za jego żoną plątał się taki niegroźny adorator,który przez 4miesiące niemal codziennie pytałby czy ją podwieźć i mimo każdorazowej stanowczej odmowy próbowałby dalej...Przyznał mi rację,to nie jest normalne zachowanie.
broń odpada....prędzej wynajmę Rutkowskiego....;)swoją drogą to powiem wam że to straszne uczucie, chodzić po ulicy i rozglądać się za samochodami,chyba powoli w jakąś manię prześladowczą popadam...
tak,mam go w kieszeni,również poinstruowano mnie jak go używać,bo to jakiś żelowy,co nie straszny mu wiatr jak wieje nie w tą stronę co potrzeba.
wiele rzeczy trzymam w torebce....ale jakoś siebie nie widzę na przystanku jak ładuję prochem replikę broni...wystarczy że stwarzam zagrożenie na drogach jeżdżąc ELKĄ ;) nie będę dokładać kolejnych ;)
Dzięki, kochani jesteście od wielu miesięcy nie spotkałam się z takim wsparciem.Każdy na mnie patrzył z niedowierzaniem,a po wizycie na policji witki mi opadły, a jeszcze te głupie komentarze na komendzie....ach...szkoda gadać. Dziękję wam, będę dalej działać i się nie dam tak łatwo zbyć.
nie...to jedyna trasa na przystanek autobusowy. Mogłabym iść na około, ale przez ciemny park....a on i tak czeka na jedynym przystanku autobusowym w okolicy....
Czyli faktycznie mnie spławili....w chwili obecnej mąż powrócił do domu,on biega z małym,a ja zaopatrzona jestem w gaz.Robię też prawko.Odbyłam też rozmowę z dzielnicowym, który przysiągł mi pomóc.
wiesz, prawdę powiedziawszy to chyba faktycznie nie mogą, mam kuzyna w policji, zadzwoniłam do niego żeby się poradzić, powiedział mi to samo co usłyszałam na komendzie. Dodatkowo dowiedziałam się że ewentualnie jak znów będzie na mnie czekać to mam zadzwonić na policję i powiedzieć że czuję się zagrożona i się boję - co na pewno adekwatne było do mojej sytuacji, a oni muszą przyjechać i wtedy mogą go spisać....i tylko to, bo nie pisze do mnie, nie wysuwa gróźb karalnych, tylko siedzi w aucie i się na mnie lampi i bóg wie co jeszcze tam se robi
Wiesz, chyba masz rację. Skoro taka Placówka to i tacy pacjenci. A najbardziej mnie boli że za czyjeś błędy, czy systemu, czy też głupich przepisów obrywa się na pierwszym froncie Boga Ducha winnej osobie stojacej za lada rejestracji.
próbowaliśmy metody zapisywania w granicach miesiąca...ach, ale wiesz to osobna, piekielna historia :D Ale tak sobie moi drodzy wyobraźcie placówkę, w której wszystkiego brakuje, gdzie samemu naprawia się komputer, drukarkę a o zestaw nożyczek prosi miesiącami...Wasze opinie i "pomysły" są zasadne i logiczne,ale w placówce medycznej nie ma miejsca na logikę i innowację, może dlatego po 5 latach uciekłam :)
pewnie masz rację...nie będę się sprzeczać polonistką nie jestem :) Nie miałam zamiaru się wywyższać jeżeli do tego "pijesz", dziś studia mało znaczą, a i w większości przypadków wcale nie są oznaką posiadania inteligencji. Ale dziękuję krytykę przyjęłam. Życzę miłego dnia i czekam na dalsze wskazówki :)
Quazar...tak, zgadza się jest taki program, placówka nawet go ma (ale drogo im to wychodzi) swoją drogą ponad 60% pacjentów to babcie, dziadkowie...oni smsa ani maila nie odbiorą :D
nie wiem nie pamiętam krew do oczu mi napłynęła ;)
wiesz zapewne masz rację ale niewykonalne jest dzwonienie do 60 osób dziennie, bo tyle mniej więcej pacjentów przez placówkę osób się przewija, a ja mam dwie rączki, dwa uszka i zwykle brak mi czasu na wszystko...wiesz placówka oszczędzać musi....na pracownikach, pacjentach....i tak se cierpimy wspólnie :/
ale dzięki za krytykę, postaram się pisać jaśniej, to moja pierwsza historia więc faktycznie może chaotyczna, konstruktywne uwagi mile widziane