Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

tosemja

Zamieszcza historie od: 23 listopada 2012 - 13:47
Ostatnio: 7 czerwca 2016 - 15:45
  • Historii na głównej: 23 z 28
  • Punktów za historie: 15733
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1826
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 czerwca 2013 o 18:50

canaris, ma zgłaszać nauczycielce bo potem mam tzw "podkładkę" że nie była to sytuacja jednorazowa, ot wypadek przy zabawie, ale regularne i umyślne bicie. Jeżeli chodzi o oddawanie, wytłumaczyłam Synowi że zawsze trzeba się bronić, czy słownie czy fizycznie. Dodatkowo, rozmowę (półki co telefoniczną) przeprowadził z Synkiem mąż, ale panowie nie chcą mi powiedzieć o czym rozmawiali, bo podobno to są męskie tematy ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
23 czerwca 2013 o 15:46

NicksNac, w 100% się zgadzam że z dziećmi trzeba rozmawiać, tłumaczyć, a przede wszystkim być konsekwentnym, na tym właśnie polega bezstresowe wychowanie. A hodowla...no cóż, nie należy jej mylić z bezstresowym wychowywaniem, bo jest to nic innego jak brak wychowania.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 czerwca 2013 o 12:16

Melon, pod warunkiem że ślady takiej "szarpaniny" nie nosi dziecko na buzi przez tydzień w postaci sińca - jak to miało miejsce w zimie gdy dostał syn bryłą śniegu. Ja z filipkiem nie rozmawiałam, za to rozmawiałam z rodzicami, którzy mają całą tą sytuację w głębokim poważaniu. To nic że inne dzieci jak tylko się w szkole pojawia filipek uciekają krzycząc "UWAGA NACHODZI", to nic że żadne z dzieci nie chce się z nim bawić i jest odrzucany przez wszystkich oraz ignorowany - na pewno to pomoże w poprawie jego zachowania, prawda? Jeżeli faktycznie u Ciebie w rodzinie jest taki problem, widać że wy się przejmujecie i staracie się znaleźć wyjście z tej sytuacji, natomiast rodzice filipka problemu nie dostrzegają i chyba oni są jego największym problemem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
23 czerwca 2013 o 12:07

Dejv, wiesz ja nie chcę ciebie rozczarować, ale za bicie grozi rodzicom wyrok oraz odebranie praw rodzicielskich. Poza tym, ja nie biję syna i nie muszę, bo jest kochany i naprawdę grzeczny. Ja z kolei bicia (klapsów) jako dziecko dobrze nie wspominam, była kara, strach i w zasadzie nie wiedziałam za co...nie rozumiałam po prostu się bałam. Wolę żeby moje dziecko rozumiało dlaczego coś mu nie wolno i rozumiało to, a nie się bało i nie "kumało".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
23 czerwca 2013 o 12:01

Mąż niestety ma pracę "wyjazdową" obecnie przebywa na terenie Austrii, także nie miał okazji załatwić sprawy osobiście. Pewnie do końca roku szkolnego mu się to nie uda.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 10) | raportuj
21 czerwca 2013 o 14:30

a słuchałaś kiedyś audycji Radia Maryja? Polecam, ja z ciekawości słuchałam przez 2 dni, i o ile same modlitwy, pieśni religijne itp mi absolutnie nie wadziły, tak audycje ze specjalistami z różnych dziedzin ( w tym tych od teorii zamachu na św.pam. Prezydenta) no cóż jak bym na własne uszy tych bzdur nie usłyszała w życiu bym nie uwierzyła

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 czerwca 2013 o 18:52

barnaba90, no to trzymam kciuki. Ale co to się ma do historii?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 czerwca 2013 o 14:49

a wiesz że nawet się nad tym nie zastanawiałam? Wiem jedno, jak urodziłam dziecię i poszłam do nowej pracy poznałam dziewczynę która notabene była sąsiadką owego pracodawcy. Nie znalazł nowej pracownicy, szukał ponad rok, a jak znalazł to same po m-cu odchodziły...KARMA

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
19 czerwca 2013 o 14:33

zgadza się a po upływie okresu próbnego byłabym powyżej 3 m-ca więc umowa zostałaby przedłużona, problem polegał na tym iż pracodawca szukał powodu do wcześniejszego zwolnienia mnie, aby ten przepis nie został zastosowany. Tak więc codziennie, wytrwale byłam kontrolowana czy jestem na czas w pracy,czy dopełniam swoich wszystkich obowiązków (szef stał i dosłownie patrzył mi na ręce), byłam poddawana próbom: czy wykonuję polecenia szefa (mimo iż po czasie zdałam sobie sprawę i były sprzeczne ze wszystkimi normami jak i pracy tak i społecznymi) i wiele innych...psychika pękła, organizm też już nie wytrzymywał.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
19 czerwca 2013 o 14:02

JasniePanQrdupel, równie dobrze możemy oczekiwać od pracownika że zaświadczy nam że będzie harował a nie się opierdzielał, albo że przez najbliższe lata trwania umowy nie zamierza chorować. Ponownie odsyłam do moich wcześniejszych komentarzy, mam nadzieję że to rozjaśni tę ciemność w głowie. I przepraszam, ale brak mi już cierpliwości do czytania takich bzdur. Idę podziękować Mamie, bo mnie urodziła w czasach głębokiej komuny, bardzo ciężkich czasach, gdzie praca była ale w sklepie poza musztardą i octem nie było nic. I mimo iż mnie sobie dokładnie nie zaplanowała to mnie nie usunęła, choć za komuny taki zabieg był legalny, bez podawania konkretnych powodów. I mam tylko nadzieję Proszę Jaśnie Pana iż Pańska żona, dziewczyna, kobieta nie doświadczy takiej podłości świętego pracodawcy jakiej ja doświadczyłam i to jeszcze przed pójściem na zwolnienie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
19 czerwca 2013 o 13:45

nie, ale czy to takie dziwne nie zaplanować wcześniej? Nie jeden planował puścić bąka a się ze.... To tylko dowodzi temu że w życiu nie wszystko można zaplanować, swoją drogą kierowniczka ZUS-u chyba tez nie planowała, bo tym tekstem zamknęłam jej usta.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
19 czerwca 2013 o 13:42

odpowiedź: 1. szczególna ochrona kobiet w ciąży - Kodeks Pracy w którym napisane jest: Kogo dotyczy zakaz zwolnienia? Zakaz wypowiadania i rozwiązania umów o pracę dotyczy pracownic zatrudnionych na umowę na czas: nieokreślony, określony, próbny, z wyjątkiem umowy na okres próbny nieprzekraczający jednego miesiąca. 2. kontrola w porządku, ale wstrzymanie świadczeń na ponad 4-m-ce? 3. zwolniłam się z jednej pracy i podjęłam drugą

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 5) | raportuj
19 czerwca 2013 o 8:24

rozumiem, natomiast w gwoli wyjaśnienia całości co było na rzeczy, odsyłam do moich komentarzy, być może to rozjaśni nieco dlaczego postąpiłam w ten sposób a nie inny.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
15 czerwca 2013 o 9:12

gremlin, zasadniczo nie chodziło mi o to żeby trener doradził mojemu synowi "oddawanie" ale bronienie się - mam na myśli, uniki, bądź techniki unikania konfrontacji. Trener u mojego syna budzi wielkie poważanie i czasami wydaje mi się że trener ma większy autorytet niż ja, bo co powie to rzecz święta, a ja mogę ględzić godzinami. No ale ja jestem babą, a mój mały facet szuka wzorców, czy w swoim tatusiu czy w otaczającym go świecie. Druga sprawa, jakie przekroczenie obrony koniecznej u dzieci? - wybacz jeszcze o takiej sprawie nie słyszałam Po trzecie, syn poszedł na karate zaraz po lekcjach, ja nie byłam obecna, powiedz czy to normalne że trener w ogóle się nie zainteresował? Czemu nie porozmawiał ze mną po treningu (jak przyszłam po syna) i nie zapytał czy wiem że syn ma taki problem? A jakbym nie wiedziała? Dziwi mnie takie podejście "dorosłych" do problemu. Bo gdyby dziecko powiedziało że dostało lanie w domu, to zaraz ruszyłaby machina procedur: zabranie dziecka do Izby Dziecka, pomoc psychologiczna, nadzór Kuratora nad rodzicem, Sąd Rodzinny itp.I to wszystko ruszyło by z marszu, bez żadnych konfrontacji, pedagogów czy pism do dyrektora szkoły. A jak dziecko jest systematycznie lane w szkole i to przy użyciu różnych niebezpiecznych przedmiotów to wszystko jest ok? PARANOJA

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
14 czerwca 2013 o 22:17

kajka666, złożyłam. W piśmie również zażądałam wykazania jakie szkoła podwzięła kroki w naszej sprawie, poinformowałam również że podejmę dalsze kroki prawne oraz iż sprawa zostanie zgłoszona do Kuratorium.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
14 czerwca 2013 o 18:30

Draco, ja jestem z pokolenia starszego, gdzie Barbie czy Lego kupowało się Pewex-ie za dolary :). Nauczyciel miał szacunek i autorytet wśród uczniów i wśród rodziców. Mam wrażenie że nastąpiło zidiocenie i to nie dzieci ale rodziców, ja nie podważam autorytetu nauczyciela przy dziecku, wręcz przeciwnie. Uczę wielu nieaktualnych w dzisiejszych czasach rzeczy, np ostatnio sąsiadka była w szoku bo syn wchodzą przed nią do klatki schodowej otworzył drzwi i puścił przodem ze słowami: Panie pierwsze. I osobiście mi się wydaje że problemy agresji w szkole czy też problemy z młodzieżą to tak jak napisałeś, wina rodziców, utwierdzanie w bezkarności i braku konsekwencji w działaniu rodziców. Z resztą specjalnie mnie to nie dziwi, kiedy ostatnio widziałam jak młoda mama w różowym dresie pchając wózek z dzieckiem (na oko 3lata) wyzywała tatusia, nie przebierając w słowach...baaaa nawet się z nim szarpała...tatuś nie był dłużny...takiej łaciny dawno nie słyszałam. PATOLOGIA, brak jakichkolwiek wartości, autorytetów...no ale skoro rodzice reprezentują taki poziom...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
14 czerwca 2013 o 14:31

Draco, powiem Ci że normalnie mózg od myślenia mi się gotuje, a po nocach spać nie mogę. Kurczę, ja nie wiem, za moich czasów również bywały małe wojny, zdarzał się że i z koleżanką też się poszarpałyśmy, ale nie daj Boże zmalowało się coś więcej niż szturchanie i nie daj Boże dowiedzieli się o tym rodzice...łojojoj. Mnie mama za rękę ją mama za rękę.....powiedzmy że do końca roku szkolnego omijałyśmy się wieeelkim łukiem. A teraz? Nie rozumiem, normalnie nie jestem w stanie pojąć rodziców filipka, jak można być tak ślepym, głuchym i bezkrytycznym wobec swojego dziecka

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 19) | raportuj
14 czerwca 2013 o 14:08

Drill, dziecka naprawdę nie trzeba bić żeby je dobrze wychować. Z dzieckiem trzeba rozmawiać, tłumaczyć, być konsekwentnym, a za złe zachowanie odbierać przywileje. Co innego faktycznie, jak rodzic wychowując dziecko bezstresowo myli pojęcia : "bezstresowe wychowanie" z "bezstresowa hodowla z wolnego wybiegu". Jakby to mój syn był takim filipkiem z miejsca utraciłby kieszonkowe, miałby zakaz oglądania tv i grania na kompie i uwierz mi, by podziałało. A w ramach rekompensaty za wyrządzone krzywdy musiałby przeprosić za zachowanie w obecności całej klasy....A rodzice filipka no cóż, ja śmiem wątpicz czy oni wogóle dziecko wychowują w jakikolwiek sposób

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
14 czerwca 2013 o 13:56

tea, dziękuję...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
14 czerwca 2013 o 13:49

Vampi, dla mnie oczywiście jest, dla trenera nie.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
14 czerwca 2013 o 11:06

gremlin, rozumiem to, ale kurczę dziecko przyszło z prośbą o pomoc, trener zamknął temat w dwóch zdaniach. Nie wytłumaczył, nie wparł duchowo, nie doradził obrony - nie mówię o biciu ale o unikach czy też unikaniu konfrontacji. Po prostu powiedział co myśli i "olał". A skoro karate tyczy się także sfery duchowej i moralnej...to na co innego liczyłam

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
14 czerwca 2013 o 11:00

dziękuję

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
14 czerwca 2013 o 10:54

Roberto, zgadzam się ale nie ze wszystkim. W poprzedniej historii o filipku też toczyliśmy rozmowę o sztukach walki. Moje dziecko trenuje karate, więc jak pojawiły się kłopoty z filipkiem pomyślałam że najlepszym wsparciem będzie rozmowa z Mistrzem (trenerem) na ten temat. Syn poszedł po radę....co usłyszał? Jak cię uderzy idź powiedzieć wychowawcy, pamiętaj nie wolno się bić...WTF? Ja synowi tłumaczę od tygodnia że ma się bronić, a w minutę trener cały mój wysiłek zniweczył. Moje dziecko teraz samo już nie wie co myśleć i jak postępować...nie ma jak to dziecku z mózgu wodę zrobić

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
14 czerwca 2013 o 10:41

tea sensownie piszesz, powiedz mi znasz może jakieś techniki wsparcia dziecka w procesie o którym piszesz? Rozmawiam z młodym, tłumaczę, motywuję, ale mam wrażenie że to trochę za mało i że do końca nie dociera, jak przekazać dziecku lepiej i dokładniej dziecku umiejętności - jak to nazywasz "miękkie"?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 12) | raportuj
14 czerwca 2013 o 10:36

kolzanka_szklanka, bo moje dziecię chodzi na karate i dziecku wpojono iż bić się z kolegami nie można. Karate ma służyć do samoobrony, ale w naprawdę ekstremalnych sytuacjach, a jak kolega przywali ci butelką w twarz to nie jest to ekstremalna sytuacja.Więc z karate młodego chyba wypiszę, albo dodatkowo faktycznie poślę na boks. I nie chodzi o to żeby nauczyć go agresji ale właśnie tego żeby nie był ofiarą. Wychowanie to ciężki kawałek chleba, a odpowiedzialność ogromna...wszystko przed Tobą ;). Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie i dziękuję za słowa wsparcia.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1012 13 następna »