@ocelota: Nie wiem co było 20 lat temu, bo dopiero wychodziłam z brzucha matki. Nigdzie nie napisałam, że "za moich czasów", tylko zwyczajnie zadziwił mnie zwykły rok różnicy, między mną a obecnie pierwszym rocznikiem. A zważając na to, że zwracają na to uwagę i wykładowcy i starsi ode mnie studenci, to chyba jest coś "nie halo". Jakoś w poprzednim roku był względny spokój. Dużo osób się wykruszyło, ale nie wbijali do dziekanatu z rodzicami.
@Garrett: Wnioskuję, że Krzyś to chłopak. Dziewczyna miała charakterystyczne włosy i raz podjechał po nią pod wydział (stałam patrząc jak koleżanka pali fajkę :D), rzuciła mu się w ramiona, z wcześniejszym "O Boże, Krzysiu!" i całowali się. Więc brat czy tatuś to raczej nie. Chyba że zbieżność imion.
@mongol13: Ja też poważnie zastanawiałam się czy iść w ogóle na studia. Ale poszłam, chcę mieć chociaż piep*zony licencjat. Sama chciałam, więc jestem. Czasem z zajęć się zerwę, wiadomo. Siedzę od niedzieli do piątku, narzeczonego widzę w sumie od piątku (okolice 16.00) do niedzieli, również 16.00. On pracuje w tygodniu, więc fizycznie nie da rady się spotkać. Na pierwszym roku miałam lepiej, bo (o dziwo-stacjonarne) a tylko trzy dni zajęć. W tym roku musiałam się "przestawić" i przywyknąć. Tęsknię jak cholera, ale nie zamierzam iść z tego powodu na skargę. Zawsze mogę się przepisać na zaoczne, ale póki co nie chcę. Magistra jak najbardziej zrobię zaocznie. I sama sobie to postanowiłam i sama to realizuję. Dlatego tym bardziej nie rozumiem tych ludzi.
@KIuska: Z tym, że maja czterech innych nauczycieli angielskiego i zrobili tak, że ten, który ma większą wiedzę i jest bardziej surowy uczy tych "słabszych", a pani świeżo po magisterce- zaawansowanych. W sumie na lektoratach na studiach mam podobnie :D
@bazienka: Sama spotkałam się w pewnych sytuacjach, kiedy policja była potrzeba- z biernością, z poczuciem "wyższości" nad innymi. Moi niektórzy znajomi przestali się odzywać, kiedy dowiedzieli się że chce być w policji. W każdej pracy są dobrzy i źli/głupi ludzie. Nieważne czy to policja, straż graniczna czy kwiaciarnia.
@bloodcarver: Nie musisz mi mówić o policjantach; wiem jak to wszystko wygląda "od wewnątrz", na stażu miałam styczność zarówno z tymi w porządku jak i debilami. Jednak uważam, że jeśli rodzice chłopców mieli jakiś problem z tym, że matka kolegi ich dzieci pracuje w tym zawodzie, to powinni najpierw z nią porozmawiać albo znaleźć inne rozwiązanie niż powiedzenie synom, że "zakazują im". Tym bardziej, że Kacper i Marek też nie byli z tego powodu zadowoleni.
@rodzynek2: Popatrz. Mieszkam w okolicy od tamtego roku, przez plac przechodzę prawie codziennie. Chyba powinnam zrobić testy na płodność, może nie mogę mieć dzieci? :/
@jass: Stypendia to akurat nie moja sprawa, piszę tylko jak było. Mimo wszystko, uważam, że powinni przedłużyć np. do 14 albo 15. No i otwarty jest tylko trzy dni w tygodniu, co też jest głupie moim zdaniem.
@pasjonatpl: Słyszałam o tej legendzie :D Ale u mnie panie z dziekanatu są bardzo miłe, szczególnie dla uczniów z pierwszego roku. Gorzej z sekretariatem, tam to jest paszcza lwa.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 14:15
@aka: Sęk w tym, że plan aż sama z ciekawości przejrzałam (jest do wglądu na stronie uczelni :)) i wcale nie jest taki straszny, ba, nawet niektóre grupy mają wolne wtorki, albo tylko jedne zajęcia (np.lektoraty). Normalnie, zaczynają czasem 8, czasem 10 i kończą przeważnie w okolicach 16.30. Chyba, że któraś grupa idzie na 11 to wtedy kończą trochę później. Mimo wszystko, nie widzę tam czegoś z czego należy robić taką aferę, normalny plan. Ach, no i wykłady są nieobowiązkowe.
Co do układania go, to zgadzam się po części z Tobą, w tym roku też mam dzień, gdzie siedzę od 8 do 19.30, jednak to tylko jeden dzień i nie zamierzam przez to robić protestów pod uczelnią... .
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 14:01
@Rammsteinowa: Nie szlochałam w kibelkach (jak już to wieczorami w poduszkę :P) i nie miałam pretensji do całego świata. I już na pewno nie robiłam awantur w dziekanacie, że muszę chodzić na zajęcia :D
@Dziewczynazmarcepanu: Przerabiałam to w tamtym roku, ale teraz jestem przerażona ilością tych osób. Nie przejdziesz przez uczelnię z punktu A do B, nie widząc szlochającej dziewczyny albo nie słysząc głośnego skandowania, że hurr durr zajęcia takie długie, a w LO było inaczej.
@toomex: Nie wiem czy jeden. A to było bardziej skierowane do nadgorliwych użytkowników tegoż portalu, którzy zaczną doradzać by poruszyć niebo i ziemię :P.
Zmontuj wyższą siatkę ;). Mieliśmy z narzeczonym podobny problem, też mieszkamy w lesie (Góry Sowie) i też mamy psiaki różnych gabarytów, które były brane przez turystów za biedactwa więzione przez złych ludzi, mimo, że cała działka i ogródek przed domem są dla nich. Wyższa siatka podziałała ;).
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 września 2017 o 16:33
@digi51: Ja tylko siku chciałam :D Poza tym, co do Krzysia, to napisałam wyżej w komentarzu.
@ocelota: Nie wiem co było 20 lat temu, bo dopiero wychodziłam z brzucha matki. Nigdzie nie napisałam, że "za moich czasów", tylko zwyczajnie zadziwił mnie zwykły rok różnicy, między mną a obecnie pierwszym rocznikiem. A zważając na to, że zwracają na to uwagę i wykładowcy i starsi ode mnie studenci, to chyba jest coś "nie halo". Jakoś w poprzednim roku był względny spokój. Dużo osób się wykruszyło, ale nie wbijali do dziekanatu z rodzicami.
@Garrett: Wnioskuję, że Krzyś to chłopak. Dziewczyna miała charakterystyczne włosy i raz podjechał po nią pod wydział (stałam patrząc jak koleżanka pali fajkę :D), rzuciła mu się w ramiona, z wcześniejszym "O Boże, Krzysiu!" i całowali się. Więc brat czy tatuś to raczej nie. Chyba że zbieżność imion.
@mongol13: Ja też poważnie zastanawiałam się czy iść w ogóle na studia. Ale poszłam, chcę mieć chociaż piep*zony licencjat. Sama chciałam, więc jestem. Czasem z zajęć się zerwę, wiadomo. Siedzę od niedzieli do piątku, narzeczonego widzę w sumie od piątku (okolice 16.00) do niedzieli, również 16.00. On pracuje w tygodniu, więc fizycznie nie da rady się spotkać. Na pierwszym roku miałam lepiej, bo (o dziwo-stacjonarne) a tylko trzy dni zajęć. W tym roku musiałam się "przestawić" i przywyknąć. Tęsknię jak cholera, ale nie zamierzam iść z tego powodu na skargę. Zawsze mogę się przepisać na zaoczne, ale póki co nie chcę. Magistra jak najbardziej zrobię zaocznie. I sama sobie to postanowiłam i sama to realizuję. Dlatego tym bardziej nie rozumiem tych ludzi.
@KIuska: Z tym, że maja czterech innych nauczycieli angielskiego i zrobili tak, że ten, który ma większą wiedzę i jest bardziej surowy uczy tych "słabszych", a pani świeżo po magisterce- zaawansowanych. W sumie na lektoratach na studiach mam podobnie :D
@krogulec: Zgadzam się. Ale w każdej branży w końcu staruchy odchodzą, a pojawia się młode pokolenie. Może moje wyrobi sobie trochę lepszą opinię.
@bazienka: Sama spotkałam się w pewnych sytuacjach, kiedy policja była potrzeba- z biernością, z poczuciem "wyższości" nad innymi. Moi niektórzy znajomi przestali się odzywać, kiedy dowiedzieli się że chce być w policji. W każdej pracy są dobrzy i źli/głupi ludzie. Nieważne czy to policja, straż graniczna czy kwiaciarnia.
Natknęłam się na własną historię w internetach na kilku stronach. Będę celebrytką :D
@Littlefingers_Throat: może mają. Tylko dzieci szkoda.
@Littlefingers_Throat: raczej nie, bo dopiero zaczyna.
@bloodcarver: Nie musisz mi mówić o policjantach; wiem jak to wszystko wygląda "od wewnątrz", na stażu miałam styczność zarówno z tymi w porządku jak i debilami. Jednak uważam, że jeśli rodzice chłopców mieli jakiś problem z tym, że matka kolegi ich dzieci pracuje w tym zawodzie, to powinni najpierw z nią porozmawiać albo znaleźć inne rozwiązanie niż powiedzenie synom, że "zakazują im". Tym bardziej, że Kacper i Marek też nie byli z tego powodu zadowoleni.
@bazienka: mnie nie było w domu.
@rodzynek2: Popatrz. Mieszkam w okolicy od tamtego roku, przez plac przechodzę prawie codziennie. Chyba powinnam zrobić testy na płodność, może nie mogę mieć dzieci? :/
@xpert17: Mi się wydaje że raczej wcześniej, bo spotykała się z kimś tam a potem kontakt się urwał :D cóż, teraz ja będę ojcem :D
@jass: Stypendia to akurat nie moja sprawa, piszę tylko jak było. Mimo wszystko, uważam, że powinni przedłużyć np. do 14 albo 15. No i otwarty jest tylko trzy dni w tygodniu, co też jest głupie moim zdaniem.
@pasjonatpl: Słyszałam o tej legendzie :D Ale u mnie panie z dziekanatu są bardzo miłe, szczególnie dla uczniów z pierwszego roku. Gorzej z sekretariatem, tam to jest paszcza lwa.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 14:15
@aka: Od początku semestru usiłuję odebrać swój indeks, ale jeszcze nie było mi to dane. Będę walczyć, mam nadzieję, że do lutowej sesji zdążę :D
@aka: Sęk w tym, że plan aż sama z ciekawości przejrzałam (jest do wglądu na stronie uczelni :)) i wcale nie jest taki straszny, ba, nawet niektóre grupy mają wolne wtorki, albo tylko jedne zajęcia (np.lektoraty). Normalnie, zaczynają czasem 8, czasem 10 i kończą przeważnie w okolicach 16.30. Chyba, że któraś grupa idzie na 11 to wtedy kończą trochę później. Mimo wszystko, nie widzę tam czegoś z czego należy robić taką aferę, normalny plan. Ach, no i wykłady są nieobowiązkowe. Co do układania go, to zgadzam się po części z Tobą, w tym roku też mam dzień, gdzie siedzę od 8 do 19.30, jednak to tylko jeden dzień i nie zamierzam przez to robić protestów pod uczelnią... .
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 października 2017 o 14:01
@Rammsteinowa: Nie szlochałam w kibelkach (jak już to wieczorami w poduszkę :P) i nie miałam pretensji do całego świata. I już na pewno nie robiłam awantur w dziekanacie, że muszę chodzić na zajęcia :D
@Dziewczynazmarcepanu: Przerabiałam to w tamtym roku, ale teraz jestem przerażona ilością tych osób. Nie przejdziesz przez uczelnię z punktu A do B, nie widząc szlochającej dziewczyny albo nie słysząc głośnego skandowania, że hurr durr zajęcia takie długie, a w LO było inaczej.
@toomex: Nie wiem czy jeden. A to było bardziej skierowane do nadgorliwych użytkowników tegoż portalu, którzy zaczną doradzać by poruszyć niebo i ziemię :P.
@butros: Myślisz, że to działa? Dużo osób pisze posty i komentarze, że nie powinno się tak robić. Jak grochem o ścianę.
@z_lasu: Niestety, raczej nie da się ominąć kosztów. Ale zapłacisz raz, a będziesz miał spokój na długo, czego Ci życzę :).
@bazienka: Problem w tym, że te dzieci WIEDZĄ co oznaczają te słowa, a matka ani ojciec nie reagują na to. ;)
Zmontuj wyższą siatkę ;). Mieliśmy z narzeczonym podobny problem, też mieszkamy w lesie (Góry Sowie) i też mamy psiaki różnych gabarytów, które były brane przez turystów za biedactwa więzione przez złych ludzi, mimo, że cała działka i ogródek przed domem są dla nich. Wyższa siatka podziałała ;).
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 września 2017 o 16:33