Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Chaos

Zamieszcza historie od: 11 maja 2012 - 17:20
Ostatnio: 27 grudnia 2019 - 14:40
  • Historii na głównej: 16 z 32
  • Punktów za historie: 11409
  • Komentarzy: 295
  • Punktów za komentarze: 2352
 
zarchiwizowany

#40236

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Już niedługo to ja będę piekielny.

Płacę wczoraj za zakupy w Rossmanie. Jeden produkt - 7.49 PLN.

Daję 10 złotych, kasjerka z uśmiechem numer 5 wydaje mi resztę - 2.50. Pytam się więc:

Ja: a grosik?
K: nie mam. (nadal z promiennym uśmiechem i bez cienia zaskoczenia w głosie)
Ja: a nie sądzi Pani, że warto najpierw zapytać?
K: No, chyba, że woli Pan 5 groszy.

Nie widzę problemu, gdy sprzedawczyni zapyta, czy może nie wydać grosza, bo akurat nie ma. Ale nie zapytała.

Cóż, na dłuższą dyskusję ochoty nie miałem (strasznie się jąkam). Ale skoro kasjerka nie widziała w tym nic niewłaściwego...

Jutro kumpel będzie w NBP. Zamówiłem u niego 500 jednogroszówek, będzie jak znalazł na zakupy w tym sklepie.

Rossman

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 74 (208)
zarchiwizowany

#39918

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak w związku z historią o piesku spuszczonym ze smyczy ( http://piekielni.pl/39898 ) przypomniało mi się coś z własnego podwórka. Też o nieodpowiedzialnych właścicielach psów.

Na moim osiedlu jest rodzinka, która miała pieseczka. Mała, śliczna, biała, pełna energii kulka, wyprowadzana na spacer bez smyczy. No bo co ona komu zrobi?

Dwa razy o mało co nie wbiegła mojej dziewczynie pod samochód. Pańcia z córką zostały solidnie opieprzone.

Innym razem idę do sklepu - Pańcia idzie sobie z dzieckiem i pieseczkiem. Pieseczek oczywiście nie na smyczy - bo po co? Piesek postanowił sprintem pokonać ulicę. Prosto pod koła samochodu. Dziecko pobiegło za szczekaczem.

Kierowca na szczęście zdążył zahamować. Mamusia dostała opeer. Podwójny, bo ode mnie też.

Mogę przypuszczać, że takie akcje zdarzały się częściej.

Jakiś miesiąc temu całe osiedle oklejone było plakatami ze zdjęciem Kuleczki, która zaginęła. Właściciele zrozpaczeni, dziecko też.

Mogę się założyć, że psina skończyła jako mokra plama pod kołami samochodu, który nie zdążył zahamować.. Kocham psy, ale przyznam się Wam, że - kiedy zobaczyłem plakat - miałem ochotę wysłać do właścicieli SMS w stylu "może to was w końcu nauczy, że psa wyprowadza się na smyczy!".

Nieodpowiedzialni właściciele psów. Wejherowo

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (195)
zarchiwizowany

#38060

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Drodzy motocykliści z Wejherowa!

Wasz kumpel miał ponoć wczoraj (18 sierpnia) ślub i postanowiliście zorganizować orszak. Pomysł byłby może fajny, gdybyście, wy pustostany intelektualne, nie wpadli na to, żeby zablokować swoimi maszynami skrzyżowanie Gdańskiej i Rybackiej (akurat jedno z tych ważniejszych), aby Młodzi mogli przejechać wielkim, czarnym Hummerem.

Szczególne brawa należą się czopkowi na ścigaczu CBR, który postawił się wpoprzek drogi, a kierowcom, zwracających mu uwagę, odpowiadał podkęcając silnik na pełne obroty i dmuchając na nich spalinami.

Btw z tego, co widziałem, to Hummer z Młodymi dojechał do świateł, miał akurat czerwone i grzecznie czekał na zmianę...

Ale co, tam, kolesie na ścigaczach robią przejazd dla młodych. Co ich obchodzi, że wywołują całkiem solidny chaos na drodze...

Sam jestem miłośnikiem motocykli, ale to jest, psia dupa, przegięcie.

Matołom, którzy wpadli na pomysł zablokowania w ten sposób całego skrzyżowania, życzę wyjątkowo kanciastych słupów i udanego szlifu bocznego. Przez takich jak Wy, cała reszta porządnych motocyklistów jest postrzegana jak banda kretynów, wy gumy pęknięte...

Motocykliści z Wejherowa 18 sierpnia 2012

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (298)

#37186

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Całkiem świeża historia o Olku-Kibolku.

Wracam z moją kobitą wczoraj w godzinach późnowieczornych do domu. (4 sierpnia, 00.49 z Gdańska Oliwy w kierunku Wejherowa - to dla tych, którzy być może też nim jechali).

W tym właśnie pociągu postanowił sobie poszaleć pijany Olek-Kibolek, dumny kibic. Zaczął od standardowego "Arka Gdynia *censored* świnia" oraz wrzeszczenia "ryj nie szkło! Kochać analnie Policję" z siłą głosu zadziwiającą, jak na jego wątłą posturę.

W międzyczasie wysłałem SMS do Służby Ochrony Kolei - chłopaki mają to do siebie, że potrafią szybko reagować.

Olkowi darcia ryja jednak nie wystarczało - wyciągnął świetlówkę i roztrzaskał ją o szybę.

Nadal mało - pociąg wjeżdża na przystanek w którymś Sopocie - otworzył drzwi i rzucił świetlówką w kierunku człowieka czekającego na peronie. Uznaliśmy z moją kobitą, że pora się ewakuować do przodu.

W tym czasie wsiadł oddział Renomy. Śmieszna sprawa - w nocy jeżdżą głównie chłopaki o posturze szafy trzydrzwiowej - podszedłem do nich, streściłem sprawę. Od razu ruszyli w tamtą stronę i parę minut później widać było, Olka otoczonego przez wyżej wymienionych.

Zadziwiające, jak widok kilku kontrolerów wpłynął na morale Olka - kiedy Renoma przekazywała go w ręce Policji, był już bardzo potulny.

I coś smutny jakiś, pewnie mama zabierze mu kieszonkowe...

A chłopaków z Renomy pozdrawiam i dziękuję za szybką reakcję.

Pseudokibice z Trójmiasta

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 587 (673)
zarchiwizowany

#37828

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
SKM w Trójmieście wzorem punktualności! Punktualność sięga 98,69 % i Ustępuje tylko Warszawskiej Kolei Dojazdowej!

Artykuł pochwalny na cześć tej instytucji pokazał się akurat w trakcie trwania prac remontowych, gdzie czas jazdy na trasie Wejherowo - Gdańsk oscyluje pomiędzy 1:05 h a 1:35 h. Ale co tam, wszystko ujęte w planie, nawet 20 minutowy postój w Gdyni, bo do statystyk używa się tylko czasu wyjazdu ze stacji początkowej i godziny przyjazdu na stację końcową.

Tak więc fakt, SKM dojedzie w przewidzianym czasie, ale jeśli nie sprawdzisz, ile dany pociąg będzie stał po drodze, może się okazać, że czeka cię niespodzianka...

SKM Trójmiasto

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (26)
zarchiwizowany

#37495

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Buruny parkingowe.

Jedziemy wczoraj z moją kobietą pobrać pieniądze z banku.

Bank ma parking, do którego wjeżdża się przez boczną uliczkę (ważne!) a tam - o radości - dwa wolniutkie miejsca! Szkoda tylko, że jakiś wuj niemyty uznał, że skoro on tylko na chwileczkę, to postawi big fajny samochód po prostu na uliczce:
- zastawiając dwa samochody które na tym parkingu stały
- blokując wjazd na dwa wspomniane wcześniej wolne miejsca

(wyjaśnienie: wolne miejsce, samochód, samochód, wolne miejsce. Samochód tyłem i przodem pięknie uniemożliwiał wjechanie).

W samochodzie na szczęście zostawił żonę, którą grzecznie zapytałem, czy wie, że blokują w tej chwili dwa samochody i tyle samo miejsc parkingowych i równie uprzejmym (naprawdę uprzejmym) tonem poprosiłem o przekazanie ukłonów ode mnie dla mężusia-kierowcy.

No ok, może nie do końca były to ukłony...

Burun Parkingowy z Wejherowa

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (38)

#32725

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odpust w Wejherowie - wspaniała impreza religijna z odpustem, wixą na orkiestrę dętą i machanie obrazami (o tak:
&feature=youtu.be&t=1m9s).

Jest to także kolejny powód, dla którego chcę zrobić prawo jazdy na czołg.

Dla niezorientowanych: te pielgrzymki przychodzą pieszo (z buta, znaczy się) i to z całych Kaszub Północnych. Dla przykładu: Puck, Swarzewo, Oksywie, Rumia, Reda, Gdynia...

Skoro przyszły, to i wrócić muszą. Też pieszo.

I tu zaczyna się robić wesoło.

Skoro pielgrzymka, to trzeba iść po ulicy. Nic to, że pobocze przy drodze szerokie i też je można przy okazji wykorzystać. Nic to, że w Redzie zaczynał się chodnik, po którym też można by iść, bo czymże, jest chodnik wobec podniosłości pielgrzymki?

Bracia i Siostry! Pamiętajcie! Zap...dalamy prawym pasem jezdni i ch*j!

Pielgrzymki, po kilkadziesiąt osób w każdej, zamiast iść już jednym ciągiem, to idą w odstępach około 500 m, rozciągając się - i zajmując przy okazji pas - na długości kilku kilometrów, zamiast na kilkuset metrach. Pewnie po to, by nie zagłuszać sobie wzajemnie pieśni.

Jak zauważono w komentarzach nie napisałem nic na temat tego, że łamali przepisy drogowe, bo nie o to tu chodzi, a o utrudnianie życia innym uczestnikom ruchu drogowego.

Korek? A co za bezbożnik jedzie w niedzielę samochodem? Pewnie do supermarkietu jedzie, szatanista skubany! Pomodlylby siem!

Aby wyminąć tą ludzka stonogę z odpustu rodem, trzeba było się przed nią wbijać z dwóch pasów na jeden. Długość korka PRZED pielgrzymką i na OBU pasach możecie sobie wyobrazić - powiem tylko, ze w krążowniku szos marki Seicento, z włączonym awaryjnie ogrzewaniem, o mało co nie zagotowała się woda w chłodnicy.

Współczuję kierowcy karetki, który musiałby gdzieś pilnie dojechać. Nawet przy pełnej współpracy wszystkich kierowców, miałby solidne opóźnienie w imię cholernej uroczystości religijnej, dzięki której na drodze znajduje się stado świętych krów, które uznały, że będą tak dreptać chwaląc Pana aż do samej Gdyni albo i dalej.

Drogi czytelniku, jeżeli brałeś udział w opisywanej przeze mnie pielgrzymce, wydrukuj mojego posta i pokaż Księdzu Proboszczowi, niech wie, jak to wygląda z drugiej strony.

Moja wyrozumiałość dla obyczajów religijnych kończy się w miejscu, kiedy zamieniają one innym ludziom życie w piekło.

I jestem w tej kwestii wyjątkowo tolerancyjny, bo niezależnie od wiary, religii czy przekonań, takie zachowanie doprowadza mnie do szału.

Procesje koło wejherowa

Skomentuj (86) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 573 (903)
zarchiwizowany

#33092

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
ERŁO 2012.

Gdańsk, niedziela, godzina 6.15 rano.

Wracam sobie z pracy tramwajem i podziwiam widoki za oknem:

Dwóch młodych ludzi idzie sobie Podwalem Grodzkim (dla niezorientowanych - to ta główna jezdnia prowadząca do dworca głównego w Gdańsku).

Młodzieńcy byli przepełnieni radością, którą to pragnęli podzielić się ze światem. Aby dzielić się skuteczniej, szli (ew. zataczali się) środkiem jezdni. Ponieważ nie każdy tą radość doceniał, starali się ją pokazać z bliska, podchodząc do jadących z naprzeciwka samochodów. Uściskać je chcieli, czy co?

Teraz już rozumiem, co miał na myśli ortopeda mówiąc, że operację barku lepiej przełożyć na okres po mistrzostwach, bo on będzie miał - cytuję - cholerne urwanie dupy.

p.s. Nie pytałem, czy mają pozwolenie na procesję.

ps. 2 Sądząc po kolorze skóry, to raczej z importu byli i w tym stanie to nawet w ich ojczystym języku trudno byłoby się dogadać.

Euro 2012

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (60)

#32124

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z cyklu: co mnie wku*wia.

Dziś: Tendencyjne media i cwaniactwo.

Wsadzę kij w mrowisko a miłośnicy zwierząt mnie pewnie w pierwszym odruchu uznają, że ze mnie człowiek bez serca, dlatego zwróćcie uwagę na drugie dno tej historii.

Jakiś czas temu lokalną prasę obiegła wieść, jak to niedobry, zły i brzydki Pan Komornik zajął jako "inną ruchomość" ukochanego pieseczka 5-letniej Hani, bo jej mamusia zalegała ze spłatą mandatów i pożyczek. Musiała to być spora kwota, bo ukochany pieseczek to rodowodowy boston terrier, o wartości 2,5 tysiąca złotych. Oprócz tego zajęta została 40 calowa plazma i odtwarzacz DVD, bo wszystkie inne rzeczy były wpisane jako własność męża dłużniczki.

I tu moje pytanie - dlaczego w tym kraju dłużnik zalegający ze spłatą mandatów i pożyczek, którego stać na pieska za ponad 2 tysiące złotych i - według mnie - próbujący cwaniakować na wszystkie sposoby, przedstawiany jest w mediach jako ofiara, a człowiek, który próbuje wyegzekwować należności jako potwór bez serca?

Tu macie linki do artykułów:

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/wejherowo-komornik-zabierze-psa-5-latce-za-dlugi-matki-suczka-kulka-wystawiona-na-licytacje_248125.html

http://wyborcza.pl/1,75478,11432436,Komornik_zajal_dziecku_psa.html

Przeklęta polska mentalność

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 470 (686)
zarchiwizowany

#32665

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Sherlocka (http://piekielni.pl/32552) przypomniała mi moją niedawną wizytę na SOR ze zwichniętym prawym barkiem.

Tym, którzy mieli szczęście nigdy tego nie doświadczyć wyjaśnię tylko, że część A barku zmienia położenie względem części B, co nie tylko utrudnia poruszanie ręką, ale i najlżejsze poruszenie powoduje naprawdę silny ból. Mam wysoką odporność, ale kilka razy o mało co nie zemdlałem, tak więc macie obraz sytuacji.

Pogotowie w szpitalu w moim mieście jest naprawdę ok (pozdrawiam). Z uwagi na okoliczności poprosiłem o nastawianie mnie "na żywca", przy znieczuleniu jedynie ketonalem. Przy okazji: ortopeda spisał się na medal.

Historia właściwa:

Siedzę cichutko na kozetce, prawa ręka w pozycji p.t. "tak boli najmniej, ale mam nadzieję, że nie kichnę". Sanitariusz, oddelegowany do założenia mi wkłucia i podania kroplówki z ketonalem podchodzi i - jak Hiszpańska Inkwizycja - jednym zdaniem informuje o tym, że teraz zapodamy kroplóweczkę ze środkiem przeciwbólowym i ... chwyta za moją PRAWĄ rękę, żeby się wkłuć.

Moje "AAAAU!!!! KUUUUUUUU*WA MAAAAAĆ!" słychać było chyba w całym szpitalu, a siłą krzyku zyskałbym szacun na dzielni u Bruce′a Dickinsona (tego z Iron Maiden - dla niewtajemniczonych
).

Cała ekipa na oddziale oczy na nas. Sanitariusz zmieszany:

S: "yyy... Proszę mi tu nie przeklinać"
ja: To ta zwichnięta ręka, psiakrew!
S: no, to przynajmniej wiem, że znieczulenie jest faktycznie potrzebne.

Cóż, dobrze, że witka mi nie odpadła...

Mylić się jest rzeczą ludzką.

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (219)