@Senites: gdyby każdy odnosił zużyte świetlówki i inne systemy oświetlenia do właściwych punktów, to nie byłoby zanieczyszczenia środowiska z tego tytułu. Świetlówka to materiał materiał poddawany recyklingowi
@oszi90: Jakbym czytała o sobie :) i też tak o sobie myślałam i nie tylko ja. Zdawałam zaraz po 18 r.ż. Pięć razy w plecy, konto wyczyszczone, podobnie jak wiara w siebie. Wróciłam do pomysłu zdawania po 8 latach. Na złość komuś. Gdyby nie cudowny pan egzaminator i termin zdawania przypadający na dzień poświąteczny (na ulicach totalne pustkowie) pewnie byłabym znowu w plecy. Pierwsze samodzielne jazdy? Koszmar, też auta wyskakiwały mi znikąd, jak autorowi. Patrzyłam na sznury aut i myślałam, uźwa, tyle osób jeździ, to nie może być aż tak trudne, nie mogę być aż takim głupkiem samochodowym! A parkowanie? Boże, mogłabym dwustustronicową książkę napisać i każdą stronę opatrzyć innym zdjęciem dokumentującym moje wygibasy. Minęły dwa lata odkąd jeżdżę, nadal nie jestem mistrzem kierownicy, ale łapie się na tym, że niektóre rzeczy wychodzą mi już automatycznie i myślę sobie: łał, ja to zrobiłam? Tak płynnie zmieniłam pas? Albo parkuję i kurde! mieszczę się w liniach! I to nie tak że do prawej mam 2 milimetry, a do lewej pół metra. Jakbyś się namyśliła, to powodzenia ;)
@zirael0: wyjaśniła, dlaczego wprowadzenie wózka w alejkę było niemożliwe. Dla mnie to zrozumiałe i jeśli wózek pozostawiony nikomu nie przeszkadza w poruszaniu się, to nie ma o co się czepiać.
Czy mogę wiedzieć, kiedy było to "najpierw"? Trochę nie ogarniam tego systemu biletowego. Włożyła raz za razem i najpierw było 5 a zaraz potem 9, czy miedzy 5 zł a 9 zł jednak upłynęły jakieś godziny?
Czytam Wasze historie i komentarze i naprawdę doceniam, że nikt mi się nie wpieprza z rodziny w moje sprawy małżeńsko-rozrodcze. No chyba, że za wtrącanie można uznać słowa matki: a na co ci ślub?
@Sharp_one: czy jak napiszę, ze prowadzę knajpe w dużym miescie to ludzie będą do mnie walić drzeiami i oknami dzieki takiej świetnej reklamie? Wypadniesz? Bo na pewno wiesz gdzie.
@Xirdus: od ponad roku prowadzę auto, a że prowadzę (a raczej parkuję) źle, to mam je całe poobijane, łącznie z wgniecionymi miejscowo zderzakami. Nikt mi nie robił z tego tytułu problemów na dwóch przeglądach, jakie mam za sobą.
@cebulka33: ludzie na ciebie wszedzie pluja przy jedzeniu? Krzycza na ciebie przy jedzeniu? Rozmowa z toba na ten temat nie ma sensu. Na mnie nikt nie pluke i nikt nie krzyczy. Dla mnie normalne, ze jedzenie to czas rozmowy dla wielu rodzin. Spotkania rodzinne i przyjacielakie kreca sie zazwyczaj wokół jedzenia i piciai naturalnym jest, ze sie wowczas rozmawia. A ty dziwaczysz.
@maat_: przesadzasz, nie mowimy o takich skrajnych zachowaniach, ale nie da się jeść w absolutnej ciszy. Czasami jedzenie wydaje dźwięk np gryzonie jabłko, przelykanie też słychać. A niektóre rzeczy robimy nieświadomie np. cmokniecie nad pysznym jedzeniem.
@cebulka33: nie mam pojecia, gdzie sie stołujesz, że doswiadczasz notorycznie takich rzeczy. Kiedy ja ide gdzies zjesc, to zajmuję sie własnym talerzem, a nie obcymi ludzmi i ich stylem jedzenia.
@TaDziewczyna: po tamtej historii zainteresowałam się tą intrygującą przypadłością. Poczytałam, pooglądałam dokumenty. Wyjaśniono nawet przyczynę tej dolegliwości (wcale nie chodziło o psychikę). I to, co uderzyło mnie w twojej historii to, tak, jak w tamtej sprzed roku, przekonanie, że wszyscy robią Ci na złość. Nie mówię o głupim koledze, który mlaska Ci przy uchu. Twoja rodzina po prostu je. Siłą rzeczy przy jedzeniu wydaje się odgłosy.
Też nie rozumiem tego "szału" na cebulę. A jeśli już to w tych historiach do nikogo ten cebulowy epitet nie pasuje. Dla mnie cebula to taki ktoś, kto cwaniaczy, chachmęci, chce się dorobić czyimś kosztem. Ale nie jet w moich oczach cebulą aptekarz z ego nadmuchanym jak poliki Hanny Lis ani rozhisteryzowana małolata.
Dużo o tym czytam ostatnio, także opracowań naukowych. Szacuje się, że 70 do 80% bezwypadkowych igieł, nad którymi płakał Niemiec, to całkiem ładnie odpicowane wraki. I to nie tylko tak jest, że komisy oszukują. Wg szacunków Motoraportera (do znalezienia w sieci) pojedynczy Janusze też oszukują. Na potęgę :(
@Day_Becomes_Night:
@no_serious: faktycznie, zgroza, ze kilkoro najbliższych członków rodziny wpadnie w poniedziałkowe popołudnie na podwieczorek i ciasto.
@CatGirl: w takiej sytuacji jasne, że mogę. Jednak pół życia spędziłam w autobusach podmiejskich (starych ogórasach niestety) i to nie zawsze jest takie łatwe i hop siup. Nie zawsze jest się gdzie przesiąść, bo jak nie ma tłumów i wszystko pootwierane to i wszędzie wieje. Była tu kiedyś historia też z pociągu. Laska otwierała okno, koleś siedzący pod nim, zamykał i tak w koło Macieju. Aż babka poprosiła o zamianę miejsc. I tak szybko jak poprosiła tak szybko pożałowała. Zresztą, ja nie jestem bohaterem Mickiewiczowskim - nie muszę cierpieć katuszy za miliony. I tak samo ja mogę się zamienić z kimś, jak ktoś ze mną. Nie odmówię siedzącego miejsca pod oknem komuś komu słabo i chce je sobie otworzyć. Wystarczy poprosić, nie czytam w myślach.
@grupaorkow: no i wiedziałam, że będą złośliwości. Ja nie jestem pępkiem świata, a ty jesteś? Jak ci się trafi miejsce tuż pod oknem, a nie gdzieś z tłumie, to powodzenia kiedy napierdziela na ciebie wicher od okna kiedy autobus (zwłaszcza podmiejski) lub pociąg bujnie się do 80 czy więcej. Idąc twoja logiką, mnie ma upie r dolić głowę, ale tobie ma być trochę chłodniej?
@Izura: zacznij chodzić w rękawiczkach, proponuję, bo bakterie z penisa Janusza albo z babola Brajanka możesz mieć na: wózku sklepowym, niemal każdej klamce, każdej poręczy czy na każdym produkcie spożywczym, który wkładasz do swojego koszyka. Wspomniany Janusz, który wcześniej drapał się po czterech literach mógł dotknąć niemal wszystko, co po chwili dotkniesz ty.
O tak, ludzie nie zamykają za sobą drzwi, niezależnie czy wchodzą do kibelka, czy z niego wychodzą (jeśli chodzi o takie większe kibelki z kabinami). Pół biedy kiedy to wc damskie i kobitki by się załatwić i tak muszą wejść do kabiny, ale panów którzy sikają na oczach wielu innych (do pisuarów) nie rozumiem. Z korytarza naprawdę wiele widać, niestety.
Historia jest prawdziwa, ale czy Twoja? Jeśli tak to na co opisujesz coś, co wczoraj było we wszystkich mediach? A jak nie Twoja, to po co sobie robisz anonimowy, bo anonimowy, ale jednak obciach?
@Senites: gdyby każdy odnosił zużyte świetlówki i inne systemy oświetlenia do właściwych punktów, to nie byłoby zanieczyszczenia środowiska z tego tytułu. Świetlówka to materiał materiał poddawany recyklingowi
@oszi90: Jakbym czytała o sobie :) i też tak o sobie myślałam i nie tylko ja. Zdawałam zaraz po 18 r.ż. Pięć razy w plecy, konto wyczyszczone, podobnie jak wiara w siebie. Wróciłam do pomysłu zdawania po 8 latach. Na złość komuś. Gdyby nie cudowny pan egzaminator i termin zdawania przypadający na dzień poświąteczny (na ulicach totalne pustkowie) pewnie byłabym znowu w plecy. Pierwsze samodzielne jazdy? Koszmar, też auta wyskakiwały mi znikąd, jak autorowi. Patrzyłam na sznury aut i myślałam, uźwa, tyle osób jeździ, to nie może być aż tak trudne, nie mogę być aż takim głupkiem samochodowym! A parkowanie? Boże, mogłabym dwustustronicową książkę napisać i każdą stronę opatrzyć innym zdjęciem dokumentującym moje wygibasy. Minęły dwa lata odkąd jeżdżę, nadal nie jestem mistrzem kierownicy, ale łapie się na tym, że niektóre rzeczy wychodzą mi już automatycznie i myślę sobie: łał, ja to zrobiłam? Tak płynnie zmieniłam pas? Albo parkuję i kurde! mieszczę się w liniach! I to nie tak że do prawej mam 2 milimetry, a do lewej pół metra. Jakbyś się namyśliła, to powodzenia ;)
@zirael0: wyjaśniła, dlaczego wprowadzenie wózka w alejkę było niemożliwe. Dla mnie to zrozumiałe i jeśli wózek pozostawiony nikomu nie przeszkadza w poruszaniu się, to nie ma o co się czepiać.
Czy mogę wiedzieć, kiedy było to "najpierw"? Trochę nie ogarniam tego systemu biletowego. Włożyła raz za razem i najpierw było 5 a zaraz potem 9, czy miedzy 5 zł a 9 zł jednak upłynęły jakieś godziny?
Czytam Wasze historie i komentarze i naprawdę doceniam, że nikt mi się nie wpieprza z rodziny w moje sprawy małżeńsko-rozrodcze. No chyba, że za wtrącanie można uznać słowa matki: a na co ci ślub?
@Sharp_one: czy jak napiszę, ze prowadzę knajpe w dużym miescie to ludzie będą do mnie walić drzeiami i oknami dzieki takiej świetnej reklamie? Wypadniesz? Bo na pewno wiesz gdzie.
@Minina: ich siódemka jest naga. Nie ma laseczki. Ale jedynka to nie wiem.
@Xirdus: od ponad roku prowadzę auto, a że prowadzę (a raczej parkuję) źle, to mam je całe poobijane, łącznie z wgniecionymi miejscowo zderzakami. Nikt mi nie robił z tego tytułu problemów na dwóch przeglądach, jakie mam za sobą.
Jeśli zostawiles półtora metra na chodniku to mogli Was cmokać w pompke
@cebulka33: ludzie na ciebie wszedzie pluja przy jedzeniu? Krzycza na ciebie przy jedzeniu? Rozmowa z toba na ten temat nie ma sensu. Na mnie nikt nie pluke i nikt nie krzyczy. Dla mnie normalne, ze jedzenie to czas rozmowy dla wielu rodzin. Spotkania rodzinne i przyjacielakie kreca sie zazwyczaj wokół jedzenia i piciai naturalnym jest, ze sie wowczas rozmawia. A ty dziwaczysz.
@maat_: przesadzasz, nie mowimy o takich skrajnych zachowaniach, ale nie da się jeść w absolutnej ciszy. Czasami jedzenie wydaje dźwięk np gryzonie jabłko, przelykanie też słychać. A niektóre rzeczy robimy nieświadomie np. cmokniecie nad pysznym jedzeniem.
@cebulka33: nie mam pojecia, gdzie sie stołujesz, że doswiadczasz notorycznie takich rzeczy. Kiedy ja ide gdzies zjesc, to zajmuję sie własnym talerzem, a nie obcymi ludzmi i ich stylem jedzenia.
@TaDziewczyna: po tamtej historii zainteresowałam się tą intrygującą przypadłością. Poczytałam, pooglądałam dokumenty. Wyjaśniono nawet przyczynę tej dolegliwości (wcale nie chodziło o psychikę). I to, co uderzyło mnie w twojej historii to, tak, jak w tamtej sprzed roku, przekonanie, że wszyscy robią Ci na złość. Nie mówię o głupim koledze, który mlaska Ci przy uchu. Twoja rodzina po prostu je. Siłą rzeczy przy jedzeniu wydaje się odgłosy.
Czytam regularnie ten portal, po co dublujesz, lub, co gorsza, kopiujesz nie swoje historie? Ta już tu była.
Też nie rozumiem tego "szału" na cebulę. A jeśli już to w tych historiach do nikogo ten cebulowy epitet nie pasuje. Dla mnie cebula to taki ktoś, kto cwaniaczy, chachmęci, chce się dorobić czyimś kosztem. Ale nie jet w moich oczach cebulą aptekarz z ego nadmuchanym jak poliki Hanny Lis ani rozhisteryzowana małolata.
@Kobra: to ja ci napiszę, że ciężko to nieść worek ziemniaków. Ten tekst czyta sie trudno.
Dużo o tym czytam ostatnio, także opracowań naukowych. Szacuje się, że 70 do 80% bezwypadkowych igieł, nad którymi płakał Niemiec, to całkiem ładnie odpicowane wraki. I to nie tylko tak jest, że komisy oszukują. Wg szacunków Motoraportera (do znalezienia w sieci) pojedynczy Janusze też oszukują. Na potęgę :(
@Day_Becomes_Night: @no_serious: faktycznie, zgroza, ze kilkoro najbliższych członków rodziny wpadnie w poniedziałkowe popołudnie na podwieczorek i ciasto.
@CatGirl: w takiej sytuacji jasne, że mogę. Jednak pół życia spędziłam w autobusach podmiejskich (starych ogórasach niestety) i to nie zawsze jest takie łatwe i hop siup. Nie zawsze jest się gdzie przesiąść, bo jak nie ma tłumów i wszystko pootwierane to i wszędzie wieje. Była tu kiedyś historia też z pociągu. Laska otwierała okno, koleś siedzący pod nim, zamykał i tak w koło Macieju. Aż babka poprosiła o zamianę miejsc. I tak szybko jak poprosiła tak szybko pożałowała. Zresztą, ja nie jestem bohaterem Mickiewiczowskim - nie muszę cierpieć katuszy za miliony. I tak samo ja mogę się zamienić z kimś, jak ktoś ze mną. Nie odmówię siedzącego miejsca pod oknem komuś komu słabo i chce je sobie otworzyć. Wystarczy poprosić, nie czytam w myślach.
@grupaorkow: no i wiedziałam, że będą złośliwości. Ja nie jestem pępkiem świata, a ty jesteś? Jak ci się trafi miejsce tuż pod oknem, a nie gdzieś z tłumie, to powodzenia kiedy napierdziela na ciebie wicher od okna kiedy autobus (zwłaszcza podmiejski) lub pociąg bujnie się do 80 czy więcej. Idąc twoja logiką, mnie ma upie r dolić głowę, ale tobie ma być trochę chłodniej?
@Izura: zacznij chodzić w rękawiczkach, proponuję, bo bakterie z penisa Janusza albo z babola Brajanka możesz mieć na: wózku sklepowym, niemal każdej klamce, każdej poręczy czy na każdym produkcie spożywczym, który wkładasz do swojego koszyka. Wspomniany Janusz, który wcześniej drapał się po czterech literach mógł dotknąć niemal wszystko, co po chwili dotkniesz ty.
@Izura: więcej bakterii masz na swoim telefonie lub desce do krojenia.
@thefinalaction: ja jestem młoda i mi też wieje. Zawsze zamykam okno.
O tak, ludzie nie zamykają za sobą drzwi, niezależnie czy wchodzą do kibelka, czy z niego wychodzą (jeśli chodzi o takie większe kibelki z kabinami). Pół biedy kiedy to wc damskie i kobitki by się załatwić i tak muszą wejść do kabiny, ale panów którzy sikają na oczach wielu innych (do pisuarów) nie rozumiem. Z korytarza naprawdę wiele widać, niestety.
Historia jest prawdziwa, ale czy Twoja? Jeśli tak to na co opisujesz coś, co wczoraj było we wszystkich mediach? A jak nie Twoja, to po co sobie robisz anonimowy, bo anonimowy, ale jednak obciach?