Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

LadyMakbet

Zamieszcza historie od: 24 maja 2011 - 18:39
Ostatnio: 17 października 2017 - 22:44
  • Historii na głównej: 14 z 15
  • Punktów za historie: 3214
  • Komentarzy: 67
  • Punktów za komentarze: 601
 
[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 czerwca 2011 o 19:41

Uwielbiałam takich klientów :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 czerwca 2011 o 15:48

Miałam niemal identyczną sytuację w PKO BP. Z tą różnicą, że pieniądze za kartę bez mojej wiedzy i zgody zostały mi pobrane z konta i jeszcze musiałam przed likwidacją wyrównać debet :/

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 czerwca 2011 o 20:43

O. A ja myślałam, że to tylko mój coś ma z tym ładowaniem się na kolana :) Też tak robi!

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
3 czerwca 2011 o 20:37

Przepraszam za wścibstwo i dzięki za zaspokojenie ciekawości ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 czerwca 2011 o 20:29

@Anatolay: też o tym pomyślałam... Smutne, bo przecież ostrzegałam te dzieciaki, żeby tego nie robiły. Mój poprzedni pies nie lubił dzieci i chociaż pierwszy nigdy człowieka nie zaatakował, to w takiej sytuacji obawiam się, że finał byłby krwawy.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 20) | raportuj
3 czerwca 2011 o 20:00

Najlepszy sposób, żeby wychować pokolenie zupełnie nieprzygotowane do życia. Współczuję tej dziewczynce momentu, kiedy dorośnie i będzie musiała stawić czoła różnym trudom życia codziennego. Ciekawe, czy widok roznegliżowanych nastolatek, które niejednokrotnie odsłaniają niemal wszystkie wstydliwe części ciała, gorszy tę panią równie mocno... ;)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
2 czerwca 2011 o 22:50

Miałam podobną sytuację, z tą różnicą, że w Intermarche i nie chodziło o serki, ale o jajka. Często tam robię zakupy i po prostu chciałam być miła - pomyślałam, że po prostu ktoś nie zauważył... Usłyszałam, że chyba nie mam co robić w domu, skoro spędzam czas na przeglądaniu pudełek z jajkami i że mam się nie wtrącać, ponieważ kontrole z sanepidu to nie mój interes.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 czerwca 2011 o 23:02

Wygonić miotłą ;-) A tak poważnie - masz sporo racji. Tak sobie jeszcze myślę... E. chce uchodzić za firmę przyjazną klientowi mimo wszystko - i właśnie tym się wyróżniać spośród innych marek. Zapewne stąd ostateczna decyzja przełożonego. Jak mówiłam, nie chcę tego w żaden sposób wartościować, tym bardziej, że o samej pracy tam mogę powiedzieć pewnie tyle dobrego, co i złego.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 23:33

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
1 czerwca 2011 o 20:41

Oczywiście jako kobieta muszę się przyczepić do innego aspektu tej historii, niż auto. Co masz na myśli, pisząc jeszcze-żona ;>?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
31 maja 2011 o 23:24

"swoją drogą nie wiem czy wiecie, ale nazywanie kobiety pracownicą jest niezgodne z przepisami UE. W UE każdy ma być nazywany pracownikiem, niezależnie od płci, żeby nie było dyskryminacji" - naprawdę istnieje taki przepis? Może się nie znam, ale według mnie to właśnie nazywanie kobiety pracowniKIEM pachnie dyskryminacją... to trochę tak, jak gdyby faceta nazwać np. kelnerką.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 maja 2011 o 17:07

Viper - niby racja, ale świry są i zawsze będą. Z drugiej strony czasem pójście na rękę takiemu klientowi to jedyny sposób, żeby się od niego uwolnić. A babka była natrętna, ale kulturalna, nie krzyczała, nie wyzywała... Nie mnie oceniać reakcję szefa :)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
31 maja 2011 o 16:56

Czytam kolejną Twoją historię i jestem urzeczona stylem. Gdyby wszyscy pisali taką polszczyzną... ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
30 maja 2011 o 20:59

Mam wrażenie, że ona głęboko wierzyła w tę "klątwę". Albo była tak dobrą aktorką.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
28 maja 2011 o 18:57

Sama nie wiem, co mnie bardziej zdziwiło... czy to jego kombinowanie, czy fakt, że chciał napisać na mnie skargę od razu, kiedy tylko odpowiedziałam mu na "dzień dobry".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2011 o 18:58

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
28 maja 2011 o 18:11

Chyba wziąłeś tę historię za bardzo do siebie. Ów nowy pracownik też przecież mógł zawołać kolegę i zapytać, czy to przypadkiem nie prezes. Koniec języka za przewodnika - zwłaszcza, jak się jest nowym w pracy :) Pozdrawiam!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
28 maja 2011 o 17:16

Znam podobną historię. Prezes pewnej sieci zakładów mieszkał w zupełnie innej części Polski, niż znajdowała się opisywana placówka. Pewnego razu, kiedy przyjechał do jednej z filii (w szortach i sandałach, nieogolony) został przez magazyniera wzięty za jednego z dostawców i przywitany słowami: "A pan tu czego? Co pan przywiózł?"

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
24 maja 2011 o 19:17

A dziękuję. Gość po prostu wyczerpał moją cierpliwość :)

« poprzednia 1 2 3 następna »