Profil użytkownika
LadyMakbet
Zamieszcza historie od: | 24 maja 2011 - 18:39 |
Ostatnio: | 17 października 2017 - 22:44 |
- Historii na głównej: 14 z 15
- Punktów za historie: 3214
- Komentarzy: 67
- Punktów za komentarze: 601
« poprzednia 1 2 3 następna »
Uwielbiałam takich klientów :)
Miałam niemal identyczną sytuację w PKO BP. Z tą różnicą, że pieniądze za kartę bez mojej wiedzy i zgody zostały mi pobrane z konta i jeszcze musiałam przed likwidacją wyrównać debet :/
O. A ja myślałam, że to tylko mój coś ma z tym ładowaniem się na kolana :) Też tak robi!
Przepraszam za wścibstwo i dzięki za zaspokojenie ciekawości ;)
@Anatolay: też o tym pomyślałam... Smutne, bo przecież ostrzegałam te dzieciaki, żeby tego nie robiły. Mój poprzedni pies nie lubił dzieci i chociaż pierwszy nigdy człowieka nie zaatakował, to w takiej sytuacji obawiam się, że finał byłby krwawy.
Najlepszy sposób, żeby wychować pokolenie zupełnie nieprzygotowane do życia. Współczuję tej dziewczynce momentu, kiedy dorośnie i będzie musiała stawić czoła różnym trudom życia codziennego. Ciekawe, czy widok roznegliżowanych nastolatek, które niejednokrotnie odsłaniają niemal wszystkie wstydliwe części ciała, gorszy tę panią równie mocno... ;)
Miałam podobną sytuację, z tą różnicą, że w Intermarche i nie chodziło o serki, ale o jajka. Często tam robię zakupy i po prostu chciałam być miła - pomyślałam, że po prostu ktoś nie zauważył... Usłyszałam, że chyba nie mam co robić w domu, skoro spędzam czas na przeglądaniu pudełek z jajkami i że mam się nie wtrącać, ponieważ kontrole z sanepidu to nie mój interes.
Wygonić miotłą ;-) A tak poważnie - masz sporo racji. Tak sobie jeszcze myślę... E. chce uchodzić za firmę przyjazną klientowi mimo wszystko - i właśnie tym się wyróżniać spośród innych marek. Zapewne stąd ostateczna decyzja przełożonego. Jak mówiłam, nie chcę tego w żaden sposób wartościować, tym bardziej, że o samej pracy tam mogę powiedzieć pewnie tyle dobrego, co i złego.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 1 czerwca 2011 o 23:33
Oczywiście jako kobieta muszę się przyczepić do innego aspektu tej historii, niż auto. Co masz na myśli, pisząc jeszcze-żona ;>?
"swoją drogą nie wiem czy wiecie, ale nazywanie kobiety pracownicą jest niezgodne z przepisami UE. W UE każdy ma być nazywany pracownikiem, niezależnie od płci, żeby nie było dyskryminacji" - naprawdę istnieje taki przepis? Może się nie znam, ale według mnie to właśnie nazywanie kobiety pracowniKIEM pachnie dyskryminacją... to trochę tak, jak gdyby faceta nazwać np. kelnerką.
Viper - niby racja, ale świry są i zawsze będą. Z drugiej strony czasem pójście na rękę takiemu klientowi to jedyny sposób, żeby się od niego uwolnić. A babka była natrętna, ale kulturalna, nie krzyczała, nie wyzywała... Nie mnie oceniać reakcję szefa :)
Czytam kolejną Twoją historię i jestem urzeczona stylem. Gdyby wszyscy pisali taką polszczyzną... ;)
Mam wrażenie, że ona głęboko wierzyła w tę "klątwę". Albo była tak dobrą aktorką.
Sama nie wiem, co mnie bardziej zdziwiło... czy to jego kombinowanie, czy fakt, że chciał napisać na mnie skargę od razu, kiedy tylko odpowiedziałam mu na "dzień dobry".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2011 o 18:58
Chyba wziąłeś tę historię za bardzo do siebie. Ów nowy pracownik też przecież mógł zawołać kolegę i zapytać, czy to przypadkiem nie prezes. Koniec języka za przewodnika - zwłaszcza, jak się jest nowym w pracy :) Pozdrawiam!
Znam podobną historię. Prezes pewnej sieci zakładów mieszkał w zupełnie innej części Polski, niż znajdowała się opisywana placówka. Pewnego razu, kiedy przyjechał do jednej z filii (w szortach i sandałach, nieogolony) został przez magazyniera wzięty za jednego z dostawców i przywitany słowami: "A pan tu czego? Co pan przywiózł?"
A dziękuję. Gość po prostu wyczerpał moją cierpliwość :)