Bez przesady, tez studiuję i dziekan wykazał duże zrozumienie w kwestii 'fachowości' pani z dziekanatu, ale stwierdził że nie jest w stanie nic zrobić bo pani ma okres przedemerytalny i po prostu się nie da jej pozbyć. Ale poza pomysłami pani Irenki dziekanat działał całkiem sprawnie, zapraszam z polibudy na UWr :)
Ale masz świadomość że część specyfików nieszkodliwych dla ludzi jest trująca dla psów? Kupowanie zwierzęciu takich rzeczy w aptece to jest dopiero piekielność w stosunku do zwierzaka.
Sejf w kiosku? Proszę cię. Też pracowałam w handlu, w nie takim małym centrum handlowym bo było jakieś 200 stoisk 10x10m i były dni kiedy nikt nie miał rozmienić a bardzo dużo sprzedawców latało za drobnymi. Jak szef wyznacza startowa kwotę 100 czy 200zł w kasie w roznym nominale a dzień handlowy trwa 12h to naprawdę po jakims czasie może nie być drobnych. Wyobraź sobie że po kolei przychodzi do ciebie 15 osób z 50-100zł banknotami a kupują jakieś pierdółki - w kasie nigdy nie trzyma się 1000zł w drobniakach.
Jeśli idzie o samo stwierdzenie choroby psychicznej to nie, w zależności od stopnia choroby, rodzaju itd dostają tez grupę inwalidzką i rentę jeśli mają odpowiednio wysoką grupę. Tylko że to trzeba dodatkowo stawić się na komisji.
Jest cos takiego jak przekroczenie granic obrony koniecznej i wtedy naszych kochanych strózów prawa nie obchodzi ze 'poszkodowany' jest mordercą, seryjnym gwałcicielem czy coś w tym stylu, jesteś winna bo za ostro się broniłaś. Złamanie nosa może jeszcze pod to nie podchodzi, ale gdybyś mu poważniej uszkodziła twarzoczaszkę mogłabyś mieć problem.
Tez mam pólgodzinne kazania ale tego księdza sie zarąbiście słucha, jak dla mnie może gadac i dłużej. Ma taki bardzo młodzieżowy styl nawijania :D Tyle ze nie nadrabia czasu i msze trwaja czasem 1,5h + n
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2012 o 19:27
Tu nie chodzi o uzyźnienie, ale o pozbycie się starych szczątków zalegających na powierzchni gruntu. Wypalanie jest gorszą, ale jedyna alternatywą koszenia i zwożenia, no ewentualnie ekstensywnego wypasu czegokolwiek poza kozami i muflonami. Co najbardzie cenne skłądniki łąk typu storczyki nie są w stanie przebić się przez czesto kilkunastocentymetrową warstwę zeschłych wiechci. Wypalanie też im szkodzi, ale mniej niż nicnierobienie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2012 o 12:27
Nie wszyscy, zeby przejśc chorobe dziecięcą trzeba mieć od kogo się zarazić. Swoja drogą ja byłam bardzo małym i chorowitym dzieckiem, w okolicy przedszkola miałam jeszcze lamblie, do 2 roku zycia za to dosyć poważną złtaczkę, zapalenie płuc i cośtam jeszcze (sorry, ale za mała byłam żeby pamiętać).
I wiesz, przedszkolanka na 99% swoje infekcje też łapała od dzieciaków więc wszystko zostaje tak jak chciałaś, we własnym gronie. Zresztą wystarczy że wejdziesz z dzieckiem do tramwaju i ktoś siedzący krzesełko albo 2 w tył na nie kichnie, smarknie i już. Nie da się odizolować dzieci od zarazków, a nawet jeśli by ci się to udało to dziecku w szerszej perspektywie raczej wyjdzie to na gorsze niż na lepsze.
Oczywiście że jej zachowanie pokazuje że rżneła głupa prosto mówiąc, natomiast pytanie co ją do tego motywowało? Bo ja znam więcej osób które wolałby siedzieć na chorobowym więcej czasu niż pracować, na tyle kochała dzieci czy może górą był tutaj lek przed utratą pracy, wypłata uzależniona od wypracowanych godzin albo co...
Dzieci w przedszkolu i tak większość czasu chodzą i smarkają bo inteligentni rodzice prowadzą do przedszkola tylko troszke chore więc zdatne do oddania dzieci. Co za różnica czy przedszkolanka też smarczy? Chodziłam do przedszkola rok i załapałam w ciągu tego czasu wszystkie jednorazowe choroby jakie mogłam typu swinka, ospa, różyczka i nie złapałam tego przecież od przedszkolanki. Inne choroby typu grypa czy angina pomijam, ale na złe mi to nie wyszło, teraz tego typu zakaźne mnie się nie imają, kilka dni troszke gorszego samopoczucia, ale system odpornościowy jest tak wyszkolony że szybko daje sobie radę (odpukać w niemalowane) :P Ostatni raz obłożnie chora byłam jakoś w zamierzchłej podstawówce, szacuję (bo nie pamiętam) ze jakieś 12-13 lat temu jak nie więcej.
Hodowanie dzieci w sterylnych warunkach wcale nie jest zdrowe, choć rozumiem że upierdliwe dla rodziców kiedy muszą się nimi zajmować zamiast wysłać do przedszkola bo chore.
Bez przesady, tez studiuję i dziekan wykazał duże zrozumienie w kwestii 'fachowości' pani z dziekanatu, ale stwierdził że nie jest w stanie nic zrobić bo pani ma okres przedemerytalny i po prostu się nie da jej pozbyć. Ale poza pomysłami pani Irenki dziekanat działał całkiem sprawnie, zapraszam z polibudy na UWr :)
Trzeba zapewne odpowiednio długo truć dupę komu trzeba w MPK, aż zatwierdzi pomysł dla świętego spokoju.
Z tego co wiem we Wrocławiu Ogród Botaniczny jest tylko jeden, a ty pewnie pracujesz w Japońskim...
Ale masz świadomość że część specyfików nieszkodliwych dla ludzi jest trująca dla psów? Kupowanie zwierzęciu takich rzeczy w aptece to jest dopiero piekielność w stosunku do zwierzaka.
A po co wyciągać? Z tego co ja pamietam jedną kopie zaświadczenia dostajesz od razu przy bierzmowaniu że bierzmowanie było.
Sejf w kiosku? Proszę cię. Też pracowałam w handlu, w nie takim małym centrum handlowym bo było jakieś 200 stoisk 10x10m i były dni kiedy nikt nie miał rozmienić a bardzo dużo sprzedawców latało za drobnymi. Jak szef wyznacza startowa kwotę 100 czy 200zł w kasie w roznym nominale a dzień handlowy trwa 12h to naprawdę po jakims czasie może nie być drobnych. Wyobraź sobie że po kolei przychodzi do ciebie 15 osób z 50-100zł banknotami a kupują jakieś pierdółki - w kasie nigdy nie trzyma się 1000zł w drobniakach.
Jeśli idzie o samo stwierdzenie choroby psychicznej to nie, w zależności od stopnia choroby, rodzaju itd dostają tez grupę inwalidzką i rentę jeśli mają odpowiednio wysoką grupę. Tylko że to trzeba dodatkowo stawić się na komisji.
Jest cos takiego jak przekroczenie granic obrony koniecznej i wtedy naszych kochanych strózów prawa nie obchodzi ze 'poszkodowany' jest mordercą, seryjnym gwałcicielem czy coś w tym stylu, jesteś winna bo za ostro się broniłaś. Złamanie nosa może jeszcze pod to nie podchodzi, ale gdybyś mu poważniej uszkodziła twarzoczaszkę mogłabyś mieć problem.
Skoro zaszczurzony i inni mają miec tu cos do powiedzenia to na 99,9% w Polsce
No cóż, skoro cała reszta pracowników MPK ma darmowe przejazdy to czemu nie kontrolerzy?
Chyba nie... Może historycznie czy coś, ale na pewno nie teraz. http://portalwiedzy.onet.pl/140039,,,,bluznic_a_bluzgac,haslo.html
Bliuźnić można przeciw Bogu lub jakimś świetościom, wartościom moralnym, przechodniów można zbluzgać najwyżej.
Tez mam pólgodzinne kazania ale tego księdza sie zarąbiście słucha, jak dla mnie może gadac i dłużej. Ma taki bardzo młodzieżowy styl nawijania :D Tyle ze nie nadrabia czasu i msze trwaja czasem 1,5h + n
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 kwietnia 2012 o 19:27
Tak samo jak każdy rudy jest fałszywy, a murzyn nadaje się tylko do zbierania bawełny....
Kanioma, to tak nie działa, jeśli mu sie będzie nudzić w aucie będzie tym bardziej cisnął żeby szybciej trafic do celu.
Z historii ja bym wnioskowała ze smierdziały stopami a nie klejem.
Tu nie chodzi o uzyźnienie, ale o pozbycie się starych szczątków zalegających na powierzchni gruntu. Wypalanie jest gorszą, ale jedyna alternatywą koszenia i zwożenia, no ewentualnie ekstensywnego wypasu czegokolwiek poza kozami i muflonami. Co najbardzie cenne skłądniki łąk typu storczyki nie są w stanie przebić się przez czesto kilkunastocentymetrową warstwę zeschłych wiechci. Wypalanie też im szkodzi, ale mniej niż nicnierobienie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2012 o 12:27
Zależy co wciskali.
Bo przeciętnie włosy rosna w tępie 1cm na miesiac. Jakaś niedouczona fryzjerka.
Torby dla babć są świetne jeśli nie masz samochodu ani faceta z udźwigiem kilkunastu kilo a chcesz sobie zrobić np. zapasy płynów na lato.
Ok :)
Nie wszyscy, zeby przejśc chorobe dziecięcą trzeba mieć od kogo się zarazić. Swoja drogą ja byłam bardzo małym i chorowitym dzieckiem, w okolicy przedszkola miałam jeszcze lamblie, do 2 roku zycia za to dosyć poważną złtaczkę, zapalenie płuc i cośtam jeszcze (sorry, ale za mała byłam żeby pamiętać). I wiesz, przedszkolanka na 99% swoje infekcje też łapała od dzieciaków więc wszystko zostaje tak jak chciałaś, we własnym gronie. Zresztą wystarczy że wejdziesz z dzieckiem do tramwaju i ktoś siedzący krzesełko albo 2 w tył na nie kichnie, smarknie i już. Nie da się odizolować dzieci od zarazków, a nawet jeśli by ci się to udało to dziecku w szerszej perspektywie raczej wyjdzie to na gorsze niż na lepsze. Oczywiście że jej zachowanie pokazuje że rżneła głupa prosto mówiąc, natomiast pytanie co ją do tego motywowało? Bo ja znam więcej osób które wolałby siedzieć na chorobowym więcej czasu niż pracować, na tyle kochała dzieci czy może górą był tutaj lek przed utratą pracy, wypłata uzależniona od wypracowanych godzin albo co...
Dzieci w przedszkolu i tak większość czasu chodzą i smarkają bo inteligentni rodzice prowadzą do przedszkola tylko troszke chore więc zdatne do oddania dzieci. Co za różnica czy przedszkolanka też smarczy? Chodziłam do przedszkola rok i załapałam w ciągu tego czasu wszystkie jednorazowe choroby jakie mogłam typu swinka, ospa, różyczka i nie złapałam tego przecież od przedszkolanki. Inne choroby typu grypa czy angina pomijam, ale na złe mi to nie wyszło, teraz tego typu zakaźne mnie się nie imają, kilka dni troszke gorszego samopoczucia, ale system odpornościowy jest tak wyszkolony że szybko daje sobie radę (odpukać w niemalowane) :P Ostatni raz obłożnie chora byłam jakoś w zamierzchłej podstawówce, szacuję (bo nie pamiętam) ze jakieś 12-13 lat temu jak nie więcej.
Hodowanie dzieci w sterylnych warunkach wcale nie jest zdrowe, choć rozumiem że upierdliwe dla rodziców kiedy muszą się nimi zajmować zamiast wysłać do przedszkola bo chore.
Obawiam sie że na drugi dzień już by cię nie pamiętali...