Profil użytkownika

Rudaa ♀
Zamieszcza historie od: | 14 września 2012 - 22:16 |
Ostatnio: | 23 lipca 2023 - 17:32 |
- Historii na głównej: 80 z 125
- Punktów za historie: 27791
- Komentarzy: 161
- Punktów za komentarze: 691
zarchiwizowany
Skomentuj
(5)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
I znowu to samo...
Wystawiłam na stronie tablica do sprzedaży etui do telefonu w zestawie z dodatkami.
Cena oszałamiające 20 zł.
Dzwoni Pani i mówi, że dzwoni w sprawie ogłoszenie i czyta mi jego treść: etui i dalej że do modelu telefonu takiego a takiego. I pyta się mnie czy to cena telefonu?
Moja odpowiedz: jak sama Pani przeczytała to jest etui, podobnie jak na zdjęciu i w opisie ogłoszenia. Cena telefonu to 400 zł.
Pani: a bo tak nie jasno było napisane. No nic dziękuję.
Bardzo niejasno: sprzedam etui do telefonu... nie wiem czego ludzie nie rozumieją. Bardziej jasno się nie da napisać.
Czy ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem czy są aż tak głupi żeby sądzisz że ktoś sprzeda im telefon wart 400 zł za 20 zł?
Wystawiłam na stronie tablica do sprzedaży etui do telefonu w zestawie z dodatkami.
Cena oszałamiające 20 zł.
Dzwoni Pani i mówi, że dzwoni w sprawie ogłoszenie i czyta mi jego treść: etui i dalej że do modelu telefonu takiego a takiego. I pyta się mnie czy to cena telefonu?
Moja odpowiedz: jak sama Pani przeczytała to jest etui, podobnie jak na zdjęciu i w opisie ogłoszenia. Cena telefonu to 400 zł.
Pani: a bo tak nie jasno było napisane. No nic dziękuję.
Bardzo niejasno: sprzedam etui do telefonu... nie wiem czego ludzie nie rozumieją. Bardziej jasno się nie da napisać.
Czy ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem czy są aż tak głupi żeby sądzisz że ktoś sprzeda im telefon wart 400 zł za 20 zł?
sprzedaż internetowa
Ocena:
52
(144)
zarchiwizowany
Skomentuj
(16)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Dostałam skierowanie od neurologa na rehabilitację.
Na skierowaniu napisano "cito".
Wg słownika języka polskiego: prędko, niezwłocznie; napis na receptach, zleceniach badań mających zostać zrealizowane niezwłocznie.
Idę do okienka. Pokazuje skierowanie i pytam na kiedy.
Pani po konsultacji z inną Panią stwierdza, że na 16 stycznia 2013 r.
Na moje zdziwienie, że tak długo stwierdza, że w innych miejscach bym pół roku czekała.
Przypominam że dzisiaj jest 4 grudnia 2012 r...
Na skierowaniu napisano "cito".
Wg słownika języka polskiego: prędko, niezwłocznie; napis na receptach, zleceniach badań mających zostać zrealizowane niezwłocznie.
Idę do okienka. Pokazuje skierowanie i pytam na kiedy.
Pani po konsultacji z inną Panią stwierdza, że na 16 stycznia 2013 r.
Na moje zdziwienie, że tak długo stwierdza, że w innych miejscach bym pół roku czekała.
Przypominam że dzisiaj jest 4 grudnia 2012 r...
służba_zdrowia
Ocena:
74
(170)
zarchiwizowany
Skomentuj
(9)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Na pewnym portalu społecznościowym użytkownicy zaczęli umieszczać informację o tym że zdjęcia i materiały publikowane na ich koncie są ich własnością i nie można ich wykorzystywać bez ich zgody. Przez kilka dni wielu użytkowników wklejało taką informację na swoją tablicę, bo przeczytało to u znajomego lub znajomej.
De facto ludzie ci przesyłali sobie łańcuszek, który ktoś stworzył...
Piekielne jest to, że ta sytuacja udowadnia, że nikt nie czyta regulaminów. W regulaminie portalu jest napisane, że informacje umieszczone na portalu są własnością portalu i może on je wykorzystać np. w swojej kampanii reklamowej.
PS sprawdźcie ilu waszych znajomych wrzuciło ten łańcuszek na swoja tablice ;)
De facto ludzie ci przesyłali sobie łańcuszek, który ktoś stworzył...
Piekielne jest to, że ta sytuacja udowadnia, że nikt nie czyta regulaminów. W regulaminie portalu jest napisane, że informacje umieszczone na portalu są własnością portalu i może on je wykorzystać np. w swojej kampanii reklamowej.
PS sprawdźcie ilu waszych znajomych wrzuciło ten łańcuszek na swoja tablice ;)
portal społecznośsciowy
Ocena:
5
(69)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Zazwyczaj robię zakupy w sklepach typu lidl czy biedronka, czasami warzywa kupuję w dużej hali. Ostatnio jednak w drodze do lidla postanowiłam wejść do warzywniaka w którym jeszcze nie byłam. Ot tak wesprzeć polski warzywniak :)
Weszłam. Kupiłam dwa pomidory (akurat tyle mi starczy, a inne warzywa miałam). Pokroiłam pomidora, wzięłam ze dwa plasterki. Resztę schowałam do lodówki. Na drugi dzień z pomidora niewiele zostało, bo zrobiła się papka.
Nie mam pojęcia skąd się te pomidory wzięły, ale były zamrożone a potem odmrożone na sprzedaż....
I jak tu wspierać rodzime firemki?
Weszłam. Kupiłam dwa pomidory (akurat tyle mi starczy, a inne warzywa miałam). Pokroiłam pomidora, wzięłam ze dwa plasterki. Resztę schowałam do lodówki. Na drugi dzień z pomidora niewiele zostało, bo zrobiła się papka.
Nie mam pojęcia skąd się te pomidory wzięły, ale były zamrożone a potem odmrożone na sprzedaż....
I jak tu wspierać rodzime firemki?
lokalny warzywniak
Ocena:
99
(189)
zarchiwizowany
Skomentuj
(7)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W serwisie lokalnej sprzedaży wystawiłam rower. Zależy mi na szybkiej sprzedaży, więc dała stosunkowo niską cenę jak za ten model-250 zł (zazwyczaj 300-350 zł kosztuje) i odbiór osobisty bo rower używany.
Najpierw dzwoniło dwóch Panów którzy zapewniali że będą jutro... nie byli ani nie zadzwonili.
Wczoraj pisze Pani, że da 150 zł i sama zamówi kuriera.
Piszę jej że nie.
Ona na to, że było że do negocjacji.
Moja odpowiedz: negocjacja to 10 zł, nie prawie 50%.
Ona:Dużo.
Ja: Mogę opuścić do 240 zł plus 40 zł wysyłka. Bo nie jestem organizacją charytatywną i ja też płaciłam za ten rower.
Pani: 200 zł razem z wysyłką.
Ja: 280
Pani: ile? to wystawione za 250 zł i ja proponuje 200 z przesyłką
Ja: 240 zł plus 40 zł za wysyłkę.
Pani: nie to trudno.
Ręce opadają...
Chyba muszę dać 300 zł i wtedy za 250 zł ktoś kupi z taką zniżką z 300 zł :)
Najpierw dzwoniło dwóch Panów którzy zapewniali że będą jutro... nie byli ani nie zadzwonili.
Wczoraj pisze Pani, że da 150 zł i sama zamówi kuriera.
Piszę jej że nie.
Ona na to, że było że do negocjacji.
Moja odpowiedz: negocjacja to 10 zł, nie prawie 50%.
Ona:Dużo.
Ja: Mogę opuścić do 240 zł plus 40 zł wysyłka. Bo nie jestem organizacją charytatywną i ja też płaciłam za ten rower.
Pani: 200 zł razem z wysyłką.
Ja: 280
Pani: ile? to wystawione za 250 zł i ja proponuje 200 z przesyłką
Ja: 240 zł plus 40 zł za wysyłkę.
Pani: nie to trudno.
Ręce opadają...
Chyba muszę dać 300 zł i wtedy za 250 zł ktoś kupi z taką zniżką z 300 zł :)
serwis sprzedaży sąsiedzkiej
Ocena:
93
(183)
Wystawiłam na sprzedaż obudowę do telefonu. Obudowa używana, a została, bo zmieniłam telefon. Wystawione na portalu sąsiedzkim, bez drzewka. Cena 50 zł.
Co chwilę dzwoni ktoś z pytaniem co jest z telefonem nie tak, że tak tanio.
A ja im tłumaczę, że przecież wyraźnie napisane, że to obudowę do tego telefonu sprzedaję, a nie telefon.
Jak to możliwe że ludzie kończą szkoły, a czytać ze zrozumieniem nie potrafią??
PS Cena modelu telefonu o którym mowa, używanego, zaczyna się od 250 zł.
Co chwilę dzwoni ktoś z pytaniem co jest z telefonem nie tak, że tak tanio.
A ja im tłumaczę, że przecież wyraźnie napisane, że to obudowę do tego telefonu sprzedaję, a nie telefon.
Jak to możliwe że ludzie kończą szkoły, a czytać ze zrozumieniem nie potrafią??
PS Cena modelu telefonu o którym mowa, używanego, zaczyna się od 250 zł.
sklepy_internetowe
Ocena:
340
(446)
zarchiwizowany
Skomentuj
(18)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W najpopularniejszym portalu aukcyjnym jest możliwość płatności PayU i podczas tej płatności podaje się adres do wysyłki. Kupujący dostaje maila z informacją o wyborze sposobu dostawy i zapłaty oraz o adresie do wysyłki. Wystarczy tego maila otworzyć i przeczytać czy aby na pewno adres na który jest zarejestrowane konto zgadza się z adresem do wysyłki.
Niestety dla niektórych jest to zbyt skomplikowana czynność. I sami decydują że wysyłają na adres rejestracji konta bo tak.
Co w sytuacji gdy konto mam zarejestrowane w miejscu zameldowania w województwie zachodniopomorskim, a mieszkam w stolicy Dolnego Śląska w wynajmowanych mieszkaniach i adres zmieniam 2 razy w roku? Nie pozostaje mi nic innego jak wsiąść w pociąg, zapłacić 130 zł i odebrać upragnioną przesyłkę, którą potrzebowałam na już....
PS po co czytać regulamin portalu aukcyjnego i go przestrzegać, przecież nikt tego nie robi.
Niestety dla niektórych jest to zbyt skomplikowana czynność. I sami decydują że wysyłają na adres rejestracji konta bo tak.
Co w sytuacji gdy konto mam zarejestrowane w miejscu zameldowania w województwie zachodniopomorskim, a mieszkam w stolicy Dolnego Śląska w wynajmowanych mieszkaniach i adres zmieniam 2 razy w roku? Nie pozostaje mi nic innego jak wsiąść w pociąg, zapłacić 130 zł i odebrać upragnioną przesyłkę, którą potrzebowałam na już....
PS po co czytać regulamin portalu aukcyjnego i go przestrzegać, przecież nikt tego nie robi.
sklepy_internetowe
Ocena:
70
(152)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Po przeczytaniu historii Traszka http://piekielni.pl/42270. Zdałam sobie sprawę że starsi ludzie zbyt często przeginają...
W czwartek złapał mnie bardzo silny ból pleców, mam dyskopatię. Nie mogłam leżeć, siedzieć ani stać. O wyjściu z domu nie było mowy. Przepłakałam 3 godziny. W końcu zadzwoniłam na pogotowie. Pani stwierdziła że nie wyśle karetki, ale odesłała mnie na ostry dyżur. Zadzwoniłam. Nie ma lekarza wyjeżdżającego, ale jak wróci oddzwoni. Czekałam godzinę i nic. W końcu sama dzwonie. Lekarz jest, ale się nie mógł dodzwonić do mnie, bo wybierał zły numer. Po przedstawieniu mojego problemu stwierdził, że mam wziąć te leki co mam w tym ibuprofen, bo on musi odmówić. On ma tutaj pełno takich z bólem pleców. Poza tym są starzy ludzie do których on musi jechać. No tak, bo do młodych to już nie warto....
W kontekście historii Traszka zastanawiam się ilu tych starych ludzi oszukuje i wyolbrzymia. A młodzi nie mają szans na leczenie :(
W czwartek złapał mnie bardzo silny ból pleców, mam dyskopatię. Nie mogłam leżeć, siedzieć ani stać. O wyjściu z domu nie było mowy. Przepłakałam 3 godziny. W końcu zadzwoniłam na pogotowie. Pani stwierdziła że nie wyśle karetki, ale odesłała mnie na ostry dyżur. Zadzwoniłam. Nie ma lekarza wyjeżdżającego, ale jak wróci oddzwoni. Czekałam godzinę i nic. W końcu sama dzwonie. Lekarz jest, ale się nie mógł dodzwonić do mnie, bo wybierał zły numer. Po przedstawieniu mojego problemu stwierdził, że mam wziąć te leki co mam w tym ibuprofen, bo on musi odmówić. On ma tutaj pełno takich z bólem pleców. Poza tym są starzy ludzie do których on musi jechać. No tak, bo do młodych to już nie warto....
W kontekście historii Traszka zastanawiam się ilu tych starych ludzi oszukuje i wyolbrzymia. A młodzi nie mają szans na leczenie :(
służba_zdrowia
Ocena:
95
(167)
Mieszkam w 6 piętrowym bloku.
W weekendowe wieczory: piątek sobotę i niedzielę.
Zapobiegliwa sąsiadka w moim pionie uderza w rury od ogrzewania w obu pokojach informując punktualnie o ciszy nocnej- 22 godzinie.
Ciekawe z którego piętra... Ktoś ma pomysł jak ją zlokalizować?
W weekendowe wieczory: piątek sobotę i niedzielę.
Zapobiegliwa sąsiadka w moim pionie uderza w rury od ogrzewania w obu pokojach informując punktualnie o ciszy nocnej- 22 godzinie.
Ciekawe z którego piętra... Ktoś ma pomysł jak ją zlokalizować?
blok
Ocena:
373
(503)
zarchiwizowany
Skomentuj
(21)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Rzecz dotyczy zoo we Wrocławiu ale odnosi się do każdego zoo na świecie! Ludzie czytajcie ze zrozumieniem! nie dokarmiać zwierząt oznacza nie dawać im nic do jedzenia! paluszki i chipsy szkodzą wszystkim i nam i zwierzętom.
Cytuje teks ze strony tuwroclaw.com . Może w końcu ludzie zaczną myśleć! Wrzucam tutaj bo wiem że wiele osób tutaj zagląda:) Warto przeczytać!
" We wrocławskim ZOO małe małpki miały być maskotkami pawilonu małpiarni. Ale zwierzątek puszczonych wolno, skaczących wokół spacerujących ludzi, wkrótce możemy nie zobaczyć wcale. Odwiedzający doprowadzili w ostatnich miesiącach do śmierci 3 małpek, a kolejna została w okrutny sposób zabita.
Jeszcze przed wakacjami po pawilonie małpiarni we wrocławskim ogrodzie zoologicznym biegało 6 małych małpek. Uistiti białouche, zwane też marmozetami zwyczajnymi, stanowiły ogromną atrakcję dla zwiedzających zoo, których od małp nie dzieliła żadna siatka czy też szyba. Zwierzęta biegały całkowicie swobodnie wewnątrz pawilonu.
Niestety niektórzy odwiedzający zoo okazali się całkowicie nieodpowiedzialni. Skutkiem ich działań jest śmierć 4 małp. – Jedna małpka została definitywnie zabita. Sekcja zwłok zwierzątka wykazała, że śmierć spowodowały rozległe obrażenia wewnętrzne spowodowane silnym uderzeniem. Pozostałym najprawdopodobniej zaszkodziło dokarmianie przez ludzi – opowiada Piotr Wawrzyniak, opiekun małp.
Człowiek, który uśmiercił małpkę najpewniej próbował ją złapać. Gdy mu się to udało, rzucił nią o ziemię lub szybę. To niewielkie i kruche, bo ważące zaledwie około 250 gram zwierzę, głupiej zabawy nie przeżyło.
- Małpkę znaleźliśmy w stanie agonalnym, dostawała leki znieczulające i rozluźniające, ale już nie mogliśmy jej uratować – przyznaje ze smutkiem Piotr Wawrzyniak.
Do otrucia pozostałych 3 małp zwiedzający nie użyli wyrafinowanej trucizny. Śmiertelne okazało się przekarmienie paluszkami i czipsami. – Absolutnie nie jest to odpowiednie dla dzikich zwierząt pożywienie. Te małpy zajadają się przede wszystkim robakami - dostają mączniki drewniaki, jedzą też owoce, banany lub jabłka – opowiada Jarosław Wieczorek, drugi z opiekunów w małpiarni.
Teoretycznie małpy powinny być w pawilonie bezpieczne, nie przewidziano jednak okrucieństwa ze strony zwiedzających. – Zdecydowana większość przychodzi podziwiać zwierzęta i ogród, ale zdarzają się niestety przypadki rozrabiaków. Nie jesteśmy w stanie stać przy każdym zwierzątku non stop – z żalem przyznaje Piotr Wawrzyniak.
We wrocławskim zoo praktycznie na każdym kroku natkniemy się na tabliczkę, informującą by nie karmić zwierząt. Nie przynosi to jednak efektu. – W sezonie, zwłaszcza po weekendzie na zatrucia i problemy gastryczne cierpi połowa zwierząt – mówi Monika Kownacka z działu marketingu ogrodu zoologicznego we Wrocławiu.
ZOO nie zawiadomiło organów ścigania, bo w małpiarni nie ma monitoringu. Przez to, zdaniem opiekunów małpek, wykrycie sprawców jest praktycznie niemożliwe.
Zabijanie zwierząt w ogrodach zoologicznych jest ostatnio w Polsce plagą. Łódzkie żyrafy zostały przestraszone na śmierć przez grasujących po zoo wandali, a w przewodzie pokarmowym uchatek, mieszkających w ogrodzie w Opolu, podczas sekcji odnaleziono kamienie, łańcuch i monety."
Cytuje teks ze strony tuwroclaw.com . Może w końcu ludzie zaczną myśleć! Wrzucam tutaj bo wiem że wiele osób tutaj zagląda:) Warto przeczytać!
" We wrocławskim ZOO małe małpki miały być maskotkami pawilonu małpiarni. Ale zwierzątek puszczonych wolno, skaczących wokół spacerujących ludzi, wkrótce możemy nie zobaczyć wcale. Odwiedzający doprowadzili w ostatnich miesiącach do śmierci 3 małpek, a kolejna została w okrutny sposób zabita.
Jeszcze przed wakacjami po pawilonie małpiarni we wrocławskim ogrodzie zoologicznym biegało 6 małych małpek. Uistiti białouche, zwane też marmozetami zwyczajnymi, stanowiły ogromną atrakcję dla zwiedzających zoo, których od małp nie dzieliła żadna siatka czy też szyba. Zwierzęta biegały całkowicie swobodnie wewnątrz pawilonu.
Niestety niektórzy odwiedzający zoo okazali się całkowicie nieodpowiedzialni. Skutkiem ich działań jest śmierć 4 małp. – Jedna małpka została definitywnie zabita. Sekcja zwłok zwierzątka wykazała, że śmierć spowodowały rozległe obrażenia wewnętrzne spowodowane silnym uderzeniem. Pozostałym najprawdopodobniej zaszkodziło dokarmianie przez ludzi – opowiada Piotr Wawrzyniak, opiekun małp.
Człowiek, który uśmiercił małpkę najpewniej próbował ją złapać. Gdy mu się to udało, rzucił nią o ziemię lub szybę. To niewielkie i kruche, bo ważące zaledwie około 250 gram zwierzę, głupiej zabawy nie przeżyło.
- Małpkę znaleźliśmy w stanie agonalnym, dostawała leki znieczulające i rozluźniające, ale już nie mogliśmy jej uratować – przyznaje ze smutkiem Piotr Wawrzyniak.
Do otrucia pozostałych 3 małp zwiedzający nie użyli wyrafinowanej trucizny. Śmiertelne okazało się przekarmienie paluszkami i czipsami. – Absolutnie nie jest to odpowiednie dla dzikich zwierząt pożywienie. Te małpy zajadają się przede wszystkim robakami - dostają mączniki drewniaki, jedzą też owoce, banany lub jabłka – opowiada Jarosław Wieczorek, drugi z opiekunów w małpiarni.
Teoretycznie małpy powinny być w pawilonie bezpieczne, nie przewidziano jednak okrucieństwa ze strony zwiedzających. – Zdecydowana większość przychodzi podziwiać zwierzęta i ogród, ale zdarzają się niestety przypadki rozrabiaków. Nie jesteśmy w stanie stać przy każdym zwierzątku non stop – z żalem przyznaje Piotr Wawrzyniak.
We wrocławskim zoo praktycznie na każdym kroku natkniemy się na tabliczkę, informującą by nie karmić zwierząt. Nie przynosi to jednak efektu. – W sezonie, zwłaszcza po weekendzie na zatrucia i problemy gastryczne cierpi połowa zwierząt – mówi Monika Kownacka z działu marketingu ogrodu zoologicznego we Wrocławiu.
ZOO nie zawiadomiło organów ścigania, bo w małpiarni nie ma monitoringu. Przez to, zdaniem opiekunów małpek, wykrycie sprawców jest praktycznie niemożliwe.
Zabijanie zwierząt w ogrodach zoologicznych jest ostatnio w Polsce plagą. Łódzkie żyrafy zostały przestraszone na śmierć przez grasujących po zoo wandali, a w przewodzie pokarmowym uchatek, mieszkających w ogrodzie w Opolu, podczas sekcji odnaleziono kamienie, łańcuch i monety."
zoo
Ocena:
299
(337)