Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Strzyga

Zamieszcza historie od: 22 marca 2011 - 10:22
Ostatnio: 15 września 2017 - 14:17
O sobie:

Nie lubię ludzi.

  • Historii na głównej: 51 z 54
  • Punktów za historie: 41746
  • Komentarzy: 180
  • Punktów za komentarze: 1585
 

#23543

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Godziny popłudniowe. Mam zmianę na kasie; gości mało, więc ziewam nad papierową robotą.
Nagle jak spod ziemi wyrasta dziewczyna i krzyczy:
- Błagam, pomocy, właśnie mnie okradli!

Ciśnienie mi natychmiast skoczyło. Dziewczyna w ekspresowym tempie streszcza, ci się stało.
Otóż szła korytarzem, gdy do niej chłopak, wyrwał torebkę i się ulotnił. Przy sobie dziewczyna miała sakieweczkę z portfelem i telefonem, ale wszystko inne w większej torbie, skubnął ów złodziej.
Poczułam się, nie powiem, bo jak to tak, taki bezczelny rabunek w biały dzień w moim kinie uskuteczniać?

[D.:] Sprawdźcie wasz monitoring! Na pewno go łatwo znajdziecie!
Łapię za słuchawkę i wykręcam numer do biura menadżerów, uświadamiając sobie w ostatniej chwili, że nie zadałam najważniejszego pytania: przy której sali to się stało, żeby wiedzieć, które kamery przejrzeć.
[J.:] Gdzie cię konkretnie okradł ten chłopak?
[D.:] Jak wychodziłam z New Looka...

Ręka ze słuchawką stuknęła o blat. New Look, sklep z odzieżą, owszem, jest - tyle że pięć poziomów niżej i lekko na skos. Gapię się na dziewczynę, dziewczyna na mnie.

[J.] Ale my nie mamy monitoringu na całą galerię, tylko na nasze kino.
[D.] Jak to nie macie? PRZECIEŻ JESTEŚCIE NAD WSZYSTKIMI!

Ile ja się namęczyłam, żeby jej wytłumaczyć, że to, że jesteśmy na ostatnim piętrze, nie oznacza, że sprawujemy nadzór nad całym centrum handlowym...
W końcu ustaliłyśmy, żeby poszła do kanciapy głównych monitoringowców, i wytłumaczyłam jak krowie na rowie, jak ma tam dotrzeć.

I wisienka na torciku: dziewczyna już się odwraca i zmierza w stronę schodów, gdy nagle zatrzymuje się w pół kroku, zawraca i mówi:

[D.:] Później pójdę, teraz jestem zmęczona. Studencki na "Underworld 4" i średnią Fantę proszę.

Kino zagranica

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 900 (932)

#23010

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Bardziej mnie ta historyjka rozbawiła niż rozeźliła, no ale klient do jakiegoś stopnia Piekielny był.

Na start wyjaśnienie: w moim mieście pięknym są trzy grupy kin: jedna wyświetla filmy bardzo undergroundowe, mało znane i niezależne, druga skupia się na znanych i popularnych produkcjach, a trzecia ma trochę tego, trochę tamtego.
Ja pracuję w drugiej sieci, a co wyświetlamy, wie każdy, kto chociaż śladowo rozróżnia te sieci.

Stoję na kasie, podchodzi facet i pyta o film. Tytuł zarąbiście mało znany, no taki niszowy, że słyszeli o nim tylko prawdziwi pasjonaci kina. Trochę się zdziwiłam, że ktoś o niego pyta, no ale mniejsza. Oczywiście wyjaśniłam, że nie mamy i nie będziemy go mieli, ale powiedziałam, że Undergroundowcy na pewno go mają - wiem, bo sama do nich poszłam na niego kilka dni wcześniej.
Klient zasmucił się, podziękował i poszedł sobie, ale coś mnie tknęło i obserwowałam go kątem oka, kiedy serwowałam następnych ludzi.
Facet pokręcił się przy galerii i jakoś z godzinę później znowu stanął w kolejce. No nic, może się namyślił i chce obejrzeć coś bardziej kasowego. Tak jakoś wyszło, że jak była jego kolej, to znowu stanął przede mną. I znowu zapytał o ten niszowy film - jakby nigdy ze mną wcześniej nie rozmawiał.

Moja twarz, chociaż pochlebiam sobie, że nie jest najbrzydsza, niekoniecznie musi zapadać w pamięć, więc nie obraziłam się, że mnie nie kojarzył. No ale chociaż po obcym akcencie mógł się zorientować. Nie zorientował się. Wyjaśniłam mu cierpliwie, że nie mamy i nie będziemy tego filmu mieli. Klient zasmucił się, podziękował i poszedł sobie.

Zgadnijcie co. Jakiś czas potem znowu go widzę ogonkującego. Tym razem trafił na koleżankę obok. I znowu zapytał o undergroundowy film. Ta powiedziała mu, że nie mamy i nie będziemy go mieli.
Jego odpowiedź?

[K.:] Aha... Bo ja myślałem, że u pani na kasie będzie...

Kino zagranica

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 664 (718)

#23260

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Przychodzą ludzie z różnym stanem majątkowym, wiadomo. Jedni potrafią lekką rączką wydać kilkadziesiąt funtów na siedzenia VIP, trzy zestawy z powiększoną colą, hot-dogi i nachos, i nawet przy tym nie mrugną; po innych widać, że się finansowo nie przelewa, i fundowanie sobie filmu i małego popcornu raz na jakiś czas jest ich jedyną rozrywką.
Dla mnie najgorsi są ci, po których widać, że ich bezproblemowo stać, ale upodlą się totalnie, byle jak najwięcej zaoszczędzić. A zdarzają się tacy nader często.

Sytuacja z zeszłego wtorku - dnia, w którym bilety są u nas najtańsze w tygodniu.
Przychodzi babka z facetem, za nimi dwa dzieciaki, na oko 8-10 lat. Babka chce cztery bilety na coś tam. Na palcu kręciła kluczyki od mercedesa albo innego dobrego wozu, a zażądała najtańszych biletów, KONIECZNIE najtańszych. Z miejca czułam, że się z nią nie wynudzę.

Pytam, czy ma vouchery albo kartę klubową. Miała oba.
Dwoje dorosłych i dwoje dzieci plus wszystkie zniżki - wyszło 10 funtów. Tanio, biorąc pod uwagę fakt, że normalnie taka grupa płaci 26. Babka kręci nosem, że drogo. Patrzy na faceta, myśli, każe mi zmienić jego bilet na seniora. Facet spojrzał na nią z zaskoczeniem i niesmakiem, więc od razu wiedziałam, że seniorem nie jest, ale cóż. Chciałam się jej jak najszybciej pozbyć.

Zmieniłam jego na seniora, zeszło na 8 funta. Niżej się nie da, no ni chu, choćbym nie wiem jak się gimnastykowała. Babie nadal nie pasuje, pyta mnie, czy jeszcze taniej nie będzie. Mówię, że nie, i żartem dodaję:
- Mniej to chyba jest tylko zniżka dla rodziny pracownika. Baba do mnie całkiem serio:
- Dobra, biorę.
Powiedziałam, że raczej nie sądzę. Fuknęła.

Stoi, stoi, kombinuje, jak by tu jeszcze taniej. Zaczęła mi marudzić, czy to NA PEWNO są prawidłowe ceny. Kolejka za nią się powiększa, ta narzeka, ja tracę powoli cierpliwość, bo moje tłumaczenia, że nie da się taniej, jak grochem o ścianę normalnie. W końcu chwytam monitor kasy i obracam w jej stronę i pokazuję: tyle kosztuje dorosły, tyle senior, tyle dziecko. Pani sobie policzy, czy dobrze.
Duży błąd z mojej strony. Z jakiegoś powodu przy jej zniżkach dorosły płaci o funta mniej niż dziecko. Nie wiem dlaczego, po prostu tak odgórnie ustalono.
Babka dostrzegła tę różnicę, i teraz uwaga, hit:
[B.:] TO WEŹ MI ZRÓB TAK, ŻE MOJE DZIECI WEJDĄ JAKO DOROŚLI.

I za nic, po prostu za nic nie dała się przekonać, że za takie kombinatorstwo to ja dostanę dyscyplinarkę. Dodać 50-latkowi dychę to jedno, zrobić z ośmiolatka pełnoletniego to drugie. Zaczęła się rzucać, że naskarży na mnie menadżerowi, więc powiedziałam ok, menadżer o tam stoi na bramce, proszę śmiało skarżyć.

Zapłaciła z fochem, wzięła bilety i rodzinkę i poszła naskarżyć, a jakże. Niestety nie zdążyła się wyszaleć, bo w połowie jej kwękania menadżer (wyjątkowo krewki koleś) tak dosadnie powiedział jej, co sądzi o oszukiwaniu, że słyszałam go nie tylko ja z drugiego końca sali, ale i prawdopodobnie pół miasta.

Zwiewali do sali, aż się na nimi wykładzina kurzyła.

Kino zagranica

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 981 (1001)

#22745

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie; akurat ten pajac trafił się wczoraj mojemu menadżerowi.
Kolega stoi na kasie, gdy podchodzi do niego para, kładzie na blacie bilety i mówi, że chcą zwrotu pieniędzy.

Zasada jest u nas generalnie taka, że zwrot przysługuje do dwudziestu minut po rozpoczęciu seansu. Po tym czasie nie ma zresztą fizycznej możliwości zrobić tego na kasie, ot, system nie pozwala.

Kolega sprawdza bilety. Była godzina ósma trzydzieści z groszami, film się zaczął krótko po siódmej.

[K.] Bardzo mi przykro, nie ma możliwości zwrotu.
[P.] Ty tu nie rządzisz. Dawaj menadżera.

Menadżer (ten bodaj najrozsądniejszy) przyszedł, został poinformowany o sprawie, oczywiście odmówił.

[F.] KUR.A JAK TO NIE MA ZWROTU! DAWAJ KASĘ, TEN FILM JEST BEZNADZIEJNY! NIE BĘDZIEMY TAKIEGO GÓW.A OGLĄDAĆ!
[M.] Proszę pana, nie dostanie pan pieniędzy, bo obejrzał pan ponad połowę filmu.
[F.] KUR.A ALE JAK TO TAK!!!
[M.] A czy jak pan idzie do restauracji, to zjada pan trzy czwarte dania, zostawia resztę i żąda pieniędzy z powrotem, bo nagle panu nie smakuje?

Facet się zapowietrzył, a - jak to debile robią wobec nieubłagalnej logiki - zaczął na wszelki wypadek drzeć się głośniej, że chce swojej kasy.
W międzyczasie zrobiło się zbiegowisko dookoła sceny dramatu, więc Menadżer postanowił pójść na małe ustępstwo, by jak najszybciej pozbyć się ciula.

[M.] Mogę panu zaproponować, że dostanie pan darmowy bilet na dowolny film, który się zaraz zacznie.
Facet myśli, myśli, myśli, nagle zapala mu się lampka.
[F.] TO ZA MAŁO. Chcę jeszcze darmowy popcorn i dwie cole.

Wobec ciszy, jaka zapadła dookoła - klienci rzucający Menadżerowi spojrzenia pełne niedowierzania i facetowi pełne pogardy facet spuścił głowę, coś tam wymamrotał i wziął bilety na inny film. Bez popcornu i coli.

PS. Filmem, którego wyrafinowany gust debila nie mógł znieść, była "Najczarniejsza godzina". O grupie młodych ludzi, którzy przypadkiem trafiają na inwazję kosmitów. Jeśli półtorej godziny zajęło facetowi skrojenie, że to nie jest produkcja najwyższych intelektualnych lotów, to powinien zostać wykluczony poza nawias społeczeństwa, jako jednostka znacząco obniżająca średnią IQ kraju.

Kino zagranica

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 536 (592)

#23005

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Stoję na kasie, podchodzi facet. Chce wiedzieć, kiedy film X się rozpocznie. Było jakoś wpół do piątej, film zaczynał się siedemnasta dziesięć. Powiedziałam mu to, więc miał mnóstwo czasu. Ucieszył się, kupił bilet, ładnie podziękował, życzyłam mu miłego seansu, poszedł sobie.

Zdążyłam już o tym zapomnieć, gdy facet przebija się przez kolejkę i z ryjem do mnie wyskakuje, że chce zwrotu za bilet.
[J:] Ale o co chodzi?
[F:] Bo ty mi powiedziałaś, że ja mam jeszcze czas, a ja wszedłem do sali, a tam końcówka poprzedniego X! Ja sobie zepsułem zakończenie! Ja chcę moje pieniądze!

Ehe. Tak. Facet przelazł przez bramkę, ignorując ostrzeżenia dyżurującej obsługi, że sala jeszcze niegotowa - "Bo ta na kasie powiedziała, że mam mnóstwo czasu". Nic to, że NIE powiedziałam "Proszę wchodzić, czekają na pana". Nic to, że C. na bramce krzyczała za nim, że jeszcze NIE można. (C. jest w zaawansowanej ciąży, więc nie mogła dobiec i wyciągnąć typa za rękaw). "Film zaczyna się za czterdzieści minut" u niego równa się "Wolno parkować tyłek na siedzeniu".

Uśmiejecie się, ale dostał zwrot i jeszcze przeprosiny od menadżera, który pozwolił mi tego dnia iść wcześniej do domu - bo mu żal, że ja i moi koledzy stoimy na pierwszej linii walki z debilami.

Kino zagranica

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 681 (699)

#22247

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie, ale - niespodzianka! - historia będzie o chłopaku mojej koleżanki z pracy.

Chłopak dorabia w McDonaldzie, takim co chodzi do późnych godzin nocnych. Wczoraj, pół godziny po oficjalnym zamknięciu, chłopak ogarniał lokal, a menadżer podliczał utarg. Z oczywistych względów bezpieczeństwa nie można wpuszczać już wtedy klientów, ale akurat na ochronie stała jakaś świeża mordka, która na to nie wpadła. Więc kiedy do drzwi zastukała kobieta z dwunastoletnim chłopcem i poprosiła, żeby jej synka wpuścić na szybkie siusiu, ochroniarz nie robił problemów. Nawet kretyn nie zaciekawił się, co taki młody człowiek robi na ulicy o drugiej nad ranem, no ale mniejsza.

Chłopiec poszedł do łazienki, kobieta czeka na zewnątrz pod drzwiami, facet koleżanki sprząta. Mija pięć, dziesięć, piętnaście minut, chłopiec nie wychodzi. Jakieś dwadzieścia pięć minut po wejściu faceta zaniepokoiło, że dzieciak tak długo urzęduje w toalecie. Zasłabł, miał atak, wessało go? Odczekał kilka minut i wszedł do męskiej. Zawołał dzieciaka, ten z kabiny odpowiedział, że wszystko okej - ma mały problem z żołądkiem i dlatego tak długo siedzi, ale zaraz wyjdzie.

Facet uspokojony wychodzi z łazienki i wraca do sprzątania, a tu nagle coś go przygniata do podłogi. Patrzy, a to mamuśka potrząsa nim i z furią drze się, że zabije go, pedofila jednego, za podglądanie i dotykanie jej synusia na kibelku! Facet próbował się oswobodzić i wyjaśnić, że tylko sprawdzał, czy wszystko okej, ale kobieta dostała szału. Zaczęła chłopakiem szarpać i okładać, a kiedy ten jakoś się spod niej wywinął, ta wyciągnęła nóż i jak go nie dziabnie w klatę!

Potrzeba było ochroniarza ORAZ menadżera, żeby odciągnąć babę znad faceta. Na szczęście pogotowie przybyłe na miejsce zdarzenia orzekło, że poza dwoma czy trzema szwami nic chłopakowi nie będzie (baba oprócz nieprawdopodobnej głupoty miała słaby cel - na szczęście...), ale facet i tak twierdzi, że ma traumę i już nie chce pracować w Macu. Rozważa zatrudnienie się w kinie. Najgorsze, czym można u nas dostać, to popcornem w banię.

McDonald′s

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 718 (782)

#22705

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Pewnego razu pełnię dyżur na bramce. Jak to wygląda, każdy chyba wie.
Podbiega w pewnej chwili facet i z pyskiem do mnie, że skargę na mnie złoży, że skandal, że zwrotu pieniędzy chce, że już tu nie pracuję, że tralalala.
Czym zgrzeszyłam?

Otóż wpuściłam go jakiś czas wcześniej, standardowo mówiąc mu numer sali, numer siedzenia i jeszcze pokazując rączką powabną korytarz, którym ma się udać.

Facet, jak zdecydowana większość klientów, jest poniżej słuchania tego, co kmiotkowie z obsługi do niego mówią, i polazł sobie w inną stronę niż powinien. Zobaczył plakat filmu, który miał obejrzeć, i wlazł do najbliższej sali myśląc roztropnie, że skoro jest plakat, to jest i film, a bilet się i tak myli, o kmiotkach nie wspominając. Po długim, dłuuuugim gapieniu się na biały ekran i oczekiwaniu na seans pomyślał sobie, żeby sprawdzić na bilecie, o której się zaczyna jego film. Owszem, zaczął się - dużo wcześniej - w innej sali.

Opiernicz dostałam ja, zwrot dostał on, a jako bonus (już po odejściu) zarobił sobie wśród kmiotków tytuł Debila Miesiąca.

Kino zagranica

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 634 (676)

#22078

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.
Zagranicznym, w razie gdyby ktoś się dziwił, dlaczego u niego w mieście nie ma takiego.

Od lat do każdego zakupionego u nas biletu dołączony jest voucher, który daje zniżkę przy następnej wizycie. Data ważności vouchera zawsze wygasa dwa tygodnie po dniu zakupu biletu, i jest wypisywana przez pracowników RĘCZNIE - koniecznie wielkimi cyframi, jak krowie na rowie. Czyli ktoś, kto 05.01 kupi u nas bilet, dostanie voucher, na którym będzie data 19.01.

Wczoraj podchodzi do mnie parka: typowy lachon i cwaniaczkowaty hipster. Hipster chce dwa bilety na coś tam, niedbale rzuca mi na blat dwa vouchery. Sprawdzam datę. Oba wygasły w pierwszej połowie czerwca(!). Oczywiście nie mogę ich przyjąć i informuję parkę, że są nieważne.

Gościowi wtedy coś odwaliło: wybałuszył oczki za wielkimi okularkami, nadął pyszczek upstrzony ćwiekami i jak się nie rozedrze:

[G.] Kur.a! Co ty mi tu kur.a opowiadasz! WCZORAJ tu byłem i dostałem te vouchery! WCZORAJ! One są WAŻNE!
[J.] Proszę pana, ale...
[G.] WCZORAJ! Jakiś gościu mi dał, taki no... taki facet! Sprawdźcie monitoring!
[J.] Niech mi pan da coś powiedzieć...
[G.] WCZORAJ TU BYŁEM, DOCIERA DO CIEBIE?
[J.] Proszę pana... Po pierwsze, za żadne skarby nie dostałby pan u nas voucherów, które są z datą o pół roku wsteczną...
[G.] Głupia jesteś czy co!
[J.] ...A po drugie, już NA PEWNO nie dostałby pan takich ode mnie. To jest moje pismo.

Co było prawdą - wśród pracowników rozpoznajemy już swoje charaktery pisma, a zresztą data na voucherze była wypisana moim długopisem w charakterystycznym kolorze blue. Voucher był bezsprzecznie wypisany przeze mnie - w zeszłym roku. Gościu chyba zrozumiał po mojej minie, że przeholował, bo dodał:

[G.] No dobra, może dostałem je od ciebie. Ale to było wczoraj, nie pamiętasz mnie?
[J.] Nie. Miałam wczoraj wolne.

Hipster się zapowietrzył, poprosił o dwie cole, i kiedy napełniałam kubki, on pracowicie podarł vouchery na drobniutkie kawałeczki, po czym na odchodne rozrzucił mi je po całym blacie.

Tak nawiasem, obaj mieli karty studenckie, co dawało im zniżkę o oszałamiającej kwocie 75 pensów na głowę.
Mniej więcej tyle, co duży snickers.

zagranica kino

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 660 (706)

#20167

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Stoję na kasie. Przychodzi do mnie dzieciak i prosi o bilet. Film dozwolony od lat 15, fąfel na oko najwyżej 12. Proszę o dowód tożsamości, fąfel upiera się, że ma 16 lat. W końcu niechętnie wyciąga z kieszeni ksero dowodu tożsamości (akceptowalne pod warunkiem, że kserówka jest wyraźna).

Biorę kartkę do ręki, patrzę na ksero, patrzę na dzieciaka. Dzieciak: biała skóra, białe włosy, białe brwi, niebieściutkie oczki. Osoba na zdjęciu: smoliście czarny Murzyn, w dodatku w wieku przynajmniej 17 lat. Nawet imię jakieś takie egzotyczne, coś w rodzaju Mgbutlu Mbakmubtambu.

[Ja]: Chyba żartujesz.
[Fąfel]: Nie no, słowo honoru, że to ja! Tylko że to zdjęcie było robione, jak wróciłem z wakacji w Hiszpanii.
[J., z kpiną]: Fajnie było?
[F.]: No. Dwa tygodnie, dlatego tak się przypaliłem.
[J.]: A weź mi przeliteruj swoje nazwisko.
[F.]: M... B... yyy... potem jest... eee... A?
[J.]: Nie, U. A swoją datę urodzenia znasz?
[F.]: Jakoś tak pod koniec kwietnia 1993...
[J.]: Tak, a konkretnie to 2 maja. [oddaję dzieciakowi ksero] Przykro mi, stary.
[F., z rezygnacją]: Mówiłem temu debilowi, że ten numer nie przejdzie. Ale dzięki.

I poszedł sobie.

Kino

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 815 (869)

#19964

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wczoraj ruchome schody, które prowadzą na nasz poziom, zepsuły się. Standardzik - naklejenie kilku wywieszek formatu A3 z apelem "Prosimy zachować ostrożność przy wchodzeniu bądź skorzystać z windy znajdującej się obok", a osoba aktualnie dyżurująca na bramce (czyli ja) miała mieć na wszelki wypadek na nie oko.
Większość ludzi nie miała problemów z ogarnięciem konceptu nieczynnych schodów i trochę odzyskałam wiarę w społeczeństwo.

Ale potem nadciągnęła Piekielna Idiotka i mój optymizm szlag trafił. Z bramki jest znakomity widok na poziom niżej, więc byłam świadkiem całej sytuacji.

Piekielna Idiotka, z zawodu matka z dwuletnim dzieciaczkiem w spacerówce, podeszła do podnóża schodów. Przestudiowała uważnie kartki ostrzegawcze, spojrzała na windę, która znajdowała się trzy metry obok, spojrzała znów na schody.
"Niemożliwe, żeby była aż taką kretynką", pomyślałam niepewnie, wyczuwając instynktownie myśli Idiotki.
Była.
Chwyciła rączki wózka, ustawiła się tyłem do schodów i zaczęła wspinać się pod górę, ciągnąc za sobą spacerówkę. Przy każdym stopniu dziecko podskakiwało i kwiliło ze strachem, trzymając się łapkami krawędzi wózka. Szelki, które powinny przypinać je do pojazdu, dyndały bezradnie.
Piekielna Idiotka zdążyła dotrzeć do połowy schodów, kiedy zdołałam wyrwać się z osłupienia i pomyśleć, że, kurza twarz, trzeba reagować. Wywiesiłam się przez barierkę i otworzyłam usta, żeby coś zawołać, kiedy torba wisząca na ramieniu Idiotki pisnęła dźwiękiem przychodzącego sms-a.

Chyba się domyślacie, co było dalej.
Idiotka puściła jedną rączkę spacerówki,i sięgnęła do torby po komórkę. W tym momencie wózek przechylił się, dzieciaczek puścił uchwyt i zleciał na dół schodów, zahaczając główką o co trzeci stopień.
Nie brzydzi mnie widok krwi, a szkoda - powinnam była się pochorować prosto na głowę Idiotki. Zamiast tego chwyciłam radio i powiadomiłam menadżera, który natychmiast wezwał karetkę i ochronę.

Tymczasem Piekielna Idiotka dotarła na szczyt schodów i zamiast dzwonić po pogotowie we własnym zakresie, zaczęła wydzierać się na całe centrum, że pozwie nas o zaniedbywanie obowiązków. Jak zaniedbaliśmy obowiązki, zapytacie? Nie użyliśmy siły, by ją powstrzymać przed wspięciem się z wózkiem po schodach.

Ochrona zatrzymała Idiotkę do przyjazdu policji, dzieciaczka zabrali sanitariusze, a ja spędziłam resztę zmiany, patrząc na sprzątaczy zmywających krew chłopczyka z podnóża schodów.

Kino

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1067 (1101)