Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Strzyga

Zamieszcza historie od: 22 marca 2011 - 10:22
Ostatnio: 15 września 2017 - 14:17
O sobie:

Nie lubię ludzi.

  • Historii na głównej: 51 z 54
  • Punktów za historie: 41746
  • Komentarzy: 180
  • Punktów za komentarze: 1585
 

#17764

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Sytuacja z wczoraj. Przydarzyła się koleżance stojącej na kasie, ale że stałam obok, to miałam dobry widok na przedstawienie.
Do koleżanki podchodzi wzburzona pańcia i rzuca jej na blat bilet do kina. Nie byłoby w tym nic ekscytującego, gdyby nie to, że bilet był z konkurencyjnej sieci.

[Pańcia:] Co to ma znaczyć? Jak śmiecie?
[Koleżanka, z powodów oczywistych zdezorientowana:] Dzień dobry, jak śmiemy co?
[P.:] Ten facet na bramce nie chciał mnie wpuścić! Powiedział, że nie mam biletu! [pokazuje upierścienionym palcem na blat] A to niby co?
[K.:] Bilet, proszę pani...
[P.:] No właśnie!
[K.:] ...do kina X, szanowna pani. Tu jest kino Y.
[P.:] No i co z tego? Kino to jest kino.
[Koleżanka milczy, przygwożdżona żelazną logiką tego stwierdzenia.]
[P.:] Bo w kinie X była dzisiaj awaria i nie pokazują tego filmu, to przyszłam do was. To co, mam niby jeszcze raz płacić?
[Widzę, że koleżanka zaraz albo mi się rozpłacze, albo walnie kobietę w twarz zszywaczem.]
[J.:] Czy ma pani bilet do naszego kina?
[P.:] No nie...
[J.:] Zatem nie może pani wejść do naszego kina, bez ważnego biletu do naszego kina.
[P.:] To jest... to jest oburzające! Wy po prostu robicie ludzi W WAŁA!

Po czym odwróciła się i sapiąc z wściekłością odeszła w siną dal.

kino

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (797)

#17481

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Zdarzyło się w zeszłym tygodniu; świadkiem był kolega, który akurat miał zmianę.
D. idzie do męskiej toalety, by - jak to mamy przykazane - sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Wchodząc słyszy chłopięcy, przestraszony głosik:
- Tatusiu, nie rób tego, proszę cię, nie!
Na co męski głos odpowiada:
- Zamknij się, będzie fajnie, zaraz zobaczysz.
D. zaniepokojony przyspiesza kroku, wychodzi zza rogu i co widzi?

Facet koło czterdziestki stoi pośrodku łazienki na koszu na śmieci i przystawia zapalniczkę do czujnika pożarowego, mówiąc do syna:
- Tylko popatrz, jakie to śmieszne.

Śmieszne było przez chwilę. Potem rozległ się alarm przeciwpożarowy, całe kino i centrum handlowe (tego dnia wyjątkowo zatłoczone) zostały ewakuowane, a dowcipnego tatusia zaaresztowała policja i zesłała na Syberię za skrajną głupotę (to ostatnie to moje pobożne życzenie).

Kino

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 908 (974)

#16701

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Puszczamy od niedawna film ograniczony wiekowo - dla widzów powyżej 15 lat; mamy prawny obowiązek żądać od każdego okazania dowodu tożsamości.
W tym kraju każda szkoła wyrabia inną legitymację uczniowską i nie na każdej jest umieszczona data urodzenia. No ale jak ktoś nie ma swojego wieku na legitce, to zawsze zostaje mu paszport, tzw. tymczasowe prawo jazdy (mogą je mieć nawet 16-latkowie), specjalne karty tożsamości, a w ostateczności i certyfikat urodzenia.

Podchodzi dziś do mnie para koło czterdziestki; gdzieś za nimi kuli się jakiś dzieciak, który ledwie mi do ramienia sięga i wygląda, jakby nawet podstawówki nie skończył.
[Kobieta:] Trzy na "The Inbetweeners".
[Ja:] Poproszę dowód tożsamości tego młodego człowieka.
[K:] A po co? On ma szesnaście lat.
[J:] Przepraszam, ale nie wygląda.
[K:] No ale ja jestem jego matką!
[J:] To żaden argument.
[K:] Rozumiesz, co do ciebie mówię? Jestem jego matką i wiem, że ma szesnaście!
[J:] Cieszę się, ale muszę zobaczyć jego dowód tożsamości. Może być na przykład paszport albo tymczasowe prawo jazdy...
[K:] A skąd on niby ma wziąć prawo jazdy, do cholery?! Przecież ma dopiero trzynaście lat!

Patrzę z zainteresowaniem, jak kobieta nagle milknie, robi się purpurowa, potem zaczyna sapać, aż wreszcie z głośnym prychnięciem odwraca się i rusza jak czołg pod prąd kolejki, po drodze waląc pięścią w barierkę i przewracając ją na ziemię.

Kino

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 888 (958)

#16214

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Mam akurat "dyżur" w jednej z sal. Seans wyprzedany kilka godzin wcześniej. Staram się jak mogę posadzić ponad 250 ludzi w przydzielonych miejscach, bo wiadomo, że jak jedna osoba siądzie nie tam gdzie trzeba, to wszystko się sypie.
Więc biegam jak wariatka w górę i w dół po schodach i eskortuję ludzi jak pies pasterski owce, a tu podchodzi do mnie babka.
[J.:] Pomóc pani w znalezieniu pani fotela?
[B.:] Nie trzeba, mam miejsce K13. Czy to znaczy, że mogę usiąść gdziekolwiek?

Niestety nigdy nikt się nie dowie, ile wysiłku kosztowało mnie powstrzymanie się od zrobienia zamachu i strzelenia jej w ten pusty łeb.

Kino

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 556 (700)

#16058

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Ta historia przydarzyła się koleżance, która stała tego dnia na kasie.
Kolejka kilometrowa, w pewnym momencie do koleżanki podchodzi młody facet.
[K.] Dzień dobry, w czym mogę pomóc?
[F.] Telefon mi się zepsuł.
I rzuca na ladę jakąś komórkę.
Koleżanka w milczeniu wpatruje się w telefon, facet wpatruje się wyczekująco w koleżankę. W końcu koleżanka odzyskuje mowę.
[K.] Proszę pana, nie mogę panu pomóc. To jest kasa kinowa.
[F., z pretensją:] O ja pier*olę, a to tu nie ma punktu napraw?
[K.] Pan stał w kolejce przez pół godziny i nie zorientował się, że na tym piętrze jest tylko kino?
[F.] Nie rozglądałem się. Dobra, walcie się, jesteście bezużyteczni. Idę gdzieś indziej.
I poszedł sobie.

Kino

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 738 (830)

#15539

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wyjaśnienie: z myślą o małych widzach, którzy nie sięgną wzrokiem nad fotel przed nimi i tym samym nie widzą dobrze ekranu, mamy tzw. boostery - plastikowe podwyższone siedzenia, które kładzie się na normalnych fotelach. Boostery są darmowe i dostępne dla wszystkich.

Wczoraj stałam z kolegą na bramce. Po kończonym seansie wychodzi z sali kobieta, prowadząc za rączkę trzyletnie dziecko, i podchodzi do nas.
[K:] Z menadżerem chcę. Skargę na was składam.
[J:] Już proszę. A mogę wiedzieć, czego ona dotyczy?
[K:] Nie możesz.
Nie mogę, no trudno. Wołam Mena przez radio, przychodzi.

[M:] W czym moge pomóc?
[K:] Bo oni [pokazuje dramatycznym gestem na kolegę i mnie] nie zaproponowali mi boostera i przez cały film musiałam trzymać mojego synusia na kolanach i było mi niewygodnie! Żądam zwrotu pieniędzy.

W tym momencie kolega, Men i ja wlepiamy wzrok w stos boosterów, które nie dość, że leżą na widoku tuż koło bramki, to jeszcze mają wielki znak w rodzaju "Bierzcie i siadajcie na nim wszyscy".

[M:] Czy pani nie zauważyła znaku, albo pracownicy okłamali panią, że nie mamy już więcej siedzeń?
[K:] Nie no, widziałam je, ale oni powinni mi ZAPROPONOWAĆ!

Men przez chwilę wyglądał, jakby miał ochotę rzucić w kobietę swoim radiem. Odmówił zwrócenia jej pieniędzy za bilet, a groźbę złożenia na nas wszystkich skargi skwitował machnięciem ręki. Kiedy baba odchodziła utyskując i rzucając klątwy, staliśmy we trójkę jak żywe nieszczęścia, rozmyślając w milczeniu nad bezczelnością ludzką.

Kino

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 622 (676)

#14611

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Wczoraj dyżurowałam z koleżanką w sali nr 4 (Potter! Sala wyprzedana na pniu), upewnić się, że każdy siedzi tam, gdzie powinien. Z wyznaczonymi siedzeniami jest tak, że wystarczy, by jedna osoba usiadła nie tam gdzie trzeba, i WSZYSTKO się sypie. Nie każdemu podoba się, że musi siadać pośrodku pierwszego rzędu, gdy miał zarezerwowane miejsce pod ścianą ostatniego - no ale zajęli mu, więc siada gdzie jest wolne, zajmując miejsce następnej osoby, która szuka sobie wolnego, itd. Prędzej czy później trafi się na kogoś, kto przyjedzie ze skargą - i wtedy trzeba pół sali przesadzać.
Takie domino chaosu.

Podwójna scenka grozy z sali nr 4:

Scenka 1:
Do koleżanki podchodzi grupa ludzi i mówią, że pięcioro ludzi siedzi bezprawnie na ich miejscach. Koleżanka rusza wyjaśnić, sprawdza bilety, wszystko się zgadza - piątka ma dobre bilety, siedzą gdzie powinni. Sprawdza bilety grupie skarżącej. Dobra sala, dobre miejsca, tylko data zła.

[Koleżanka:] Proszę państwa, państwo mają bilety z zeszłego poniedziałku.
[Facet:] Co ty gadasz! Rezerwowaliśmy online W poniedziałek, nie NA poniedziałek!
[K:] Proszę zobaczyć - mają państwo napisane "Poniedziałek 18.07.".
[F:] To skandal! Jak to się stało!
[K:] Pewnie państwo omyłkowo zostawili bieżący dzień podczas rezerwacji... [patrzy na bilet] A że odbierali go państwo sami, z automatu, to nikt z obsługi nie miał jak zauważyć błędu.
[F:] Ty idiotko, próbujesz mi powiedzieć, że to wszystko nasza wina? Że to ja coś pomyliłem?
[K:] ...

Obserwuję tę grecką tragedię stojąc trzy rzędy wyżej, ale nie mogę ruszyć koleżance na pomoc, bo mam własne stadko baranów.
Chwilę wcześniej podeszła do mnie parka 1 i powiedziała, że - niespodzianka! - ktoś siedzi na ich miejscu. Para 1 ma dobrą salę i dobrą datę, więc ci drudzy musieli coś spaprać. Podbijam do parki 2, proszę o bilety.
[P2:] Ktoś inny siedzi na naszym miejscu.
[Ja:] Proszę o bilety.
[P2:] Zgubiliśmy.
[Ja:] Proszę o znalezienie biletów.
[P2:] Nie chce nam się szukać.
[Ja:] W takim razie proszę o opuszczenie sali.
Hokus pokus! Bilety się natychmiast znajdują. Szukam ich przydzielonych miejsc. Parka 2 powinna siedzieć kilka rzędów poniżej, ICH WŁAŚCIWE SIEDZENIA SĄ PUSTE.
[Ja:] Czemu państwo powiedzieli, że ktoś już je zajął?
[P2:] Bo nam się nie podobały, zmieniliśmy zdanie, my wolimy tutaj.

Porozsadzałam dorosłych ludzi jak przedszkolanka, wsparłam koleżankę od grupy z pomylonymi datami, po czym wyszłam na podwójnego papierosa i pożałowałam, że nie mogę przychodzić na zmiany pijana. Mniej by bolała ludzka głupota.

Kino

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 853 (907)

#14367

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Co jakiś czas oferowane są tzw. seanse dla dorosłych. Nie chodzi o różowe filmy, tylko o te zwyczajne, tyle że wstęp na nie mają tylko pełnoletni widzowie. Chodzi o to, żeby można było obejrzeć film we względnym spokoju, bez słuchania drących się dzieciaków i rozchichotanych trzynastolatków.

Wchodzę po seansie do sali, Potter się kończy, ludzie wychodzą. Podchodzą do mnie dwie paniusie koło trzydziestki. Z ich miny widzę, że będzie sroga bura.

[Paniusia]: Ja chciałam skargę złożyć. Wołaj managera.
[Ja]: A co się stało, jeśli mogę wiedzieć?
[Paniusia]: My miałyśmy bilet na seans dla dorosłych, a cały film siedziałam obok pary gadających bachorów. Ja skargę chcę złożyć, tu nie powinno być żadnej młodzieży.
[Ja, odruchowo]: Rozumiem pani niezadowolenie. [Coś mi kliknęło w głowie.] Mogę zobaczyć pani bilet?
Paniusia podaje mi bilet. Szybki rzut oka i...
[Ja]: Proszę pani, no tak, seans dla dorosłych był w sali 4, pani miała więc bilet do sali 4. Tylko że tu jest sala 3.
Paniusia sapie, sapie, zerka na milczącą towarzyszkę.
[Paniusia]: Ja chcę skargę złożyć. Wołaj mi kogoś.
[Ja]: Ale z jakiego powodu?
[Paniusia]: Skargę chcę złożyć! Dawaj mi kogoś!
Poszłam po głównego managera, wyjaśniłam mu co i jak i zostawiłam go na pastwę pańci.

Co było dalej, wiem z jego relacji. Paniusia od razu na wszelki wypadek rozdarła się, że jak to tak można, cała sala pełna rozgadanych dzieciaków, miał być spokój, to skandal, bla bla bla. Na roztropne pytanie managera, co robiła w jednej sali, skoro miała jak byk bilet na inną, pominęła chwilą wyniosłego milczenia, a na koniec zażądała - i tutaj wisieneczka na torciku - zwrotu pieniędzy za bilet albo darmowych biletów na następny seans.
Manager nie widział, jak obie paniusie odchodziły, bo miał ze śmiechu łzy w oczach.

kino

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 726 (786)

#13331

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.

Podchodzi dziś do mnie para, kupują bilety. Na koniec facet prosi o wodę z kranu. Tu małe wyjaśnienie: kranówę możemy dawać tylko w zwykłych, białych kubeczkach. Mamy natomiast odgórny zakaz nalewania jej do firmowych kubków coli, a to dlatego, że ilość brakujących kubków musi się zgadzać z ilością tych nabitych na kasę; kranówa jest darmowa, więc nijak nie można jej nabić. Jeśli ktoś zostanie przyłapany na podawaniu wody w kubkach coli, traktowana jest to jako drobna kradzież.

Nalewam więc facetowi wody do białego kubeczka i z uśmiechem podaję. Ten patrzy na mnie z pogardą i mówi, że chce więcej, w kubku coli. Mówię, że niestety nie mogę mu go podać, ale jeśli mu mało, to bez problemu mu doleję jeszcze kilka razy. Facet robi się czerwony i zaczyna się wydzierać, że mam mu natychmiast podać większy kubek. Spokojnie idę do managera, który stał opodal, i mówię mu, że jest problem. Manager przychodzi i potwierdza to, co powiedziałam. Facet zaczyna ryczeć jeszcze bardziej. Nagle sięga ręką i łapie wielki kubek, do którego moja koleżanka akurat nalewała coli dla swojego klienta.
[F] W takim razie biorę to!
I pruje do bramki, a jego towarzyszka bez słowa za nim!
Manager łapie radio, wzywa drugiego managera i ochronę. W tym czasie piekielną parkę zdążył wpuścić do sali niczego nieświadomy kolega. Resztę historyjki zrelacjonował mi ochroniarz: otóż kiedy obaj managerowie i ochroniarz weszli do sali, by zażądać od faceta zapłaty za ukradzioną colę, dotąd milcząca kobieta rozdarła się, że jest w ciąży, i jeśli natychmiast nie dadzą jej spokoju, to ona zaskarży cały ten burdel, że spowodowaliśmy u niej przedwczesny poród i tym samym poronienie. Manager powiedział, że w porządku, pozwoli im obejrzeć film, ale będzie czekał na nich po seansie z ochroną.
Kiedy wychodził z towarzyszami, cała sala biła mu brawo.

A parkę widziałam, jak wymknęła się z sali dwadzieścia minut przed końcem filmu. Smyrnęli jak spłoszone szczury, nim ktokolwiek zdążył zareagować.

Kino

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 545 (613)

#9946

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w kinie.
Przychodzi do mnie para koło trzydziestki. Standardowe powitanie, pytam który film chcą obejrzeć, wymieniają tytuł.
[Ja]: Dla państwa fotele standardowe czy VIP?
[F]acet patrzy pytająco na [T]owarzyszkę, ta wzrusza obojętnie ramionami.
[F]: VIP.
[T]: Po co ci VIP? Chciałam standardowe.
[F]: Dobrze, jednak standardowe.
[J]: Czy życzą sobie państwo coś do jedzenia, picia?
Facet patrzy na babkę, babka patrzy w przestrzeń.
[F]: Colę poproszę... Średnią.
[J]: Może dużą za jedynie tyle i tyle?
[F]: Aaaa, dobrze, dużą zatem.
[T]: Mnie nie zapytasz?
[F]: Czego się napijesz?
[T]: Niczego. Czy ja ci mówiłam, że coś chcę?
[F]: Poproszę średni Sprite. I popcorn, też średni.
[T]: Mały. Średniego nie chcę.
[F]: Więc jeszcze mały popcorn.
[T]: Mówiłam ci, że chcę mały!
[F]: Średni jest dla mnie!
[T]: Ale z ciebie debil.
[F]: I jeszcze dwie porcje nachos z serem.
[T]: Baw się dobrze! [odwraca się i kłusuje w stronę schodów ruchomych]
[F]: Wie pani co, ja jednak za wszystko podziękuję. [odchodzi żwawo w ślad za Towarzyszką]

Cała historyjka byłaby w stu procentach zabawna, gdyby nie to, że wszystko jak leci nabijałam na kasę, a jak państwo sobie poszli, to musiałam skasować i pod koniec dnia - zgodnie z procedurą - szczegółowo wyjaśnić, dlaczego usunęłam tak duże zamówienie. Mój menadżer nawet nie miał serca mnie zbesztać.

Kino

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 558 (632)