Profil użytkownika
Ventarron ♀
Zamieszcza historie od: | 15 lipca 2012 - 21:26 |
Ostatnio: | 2 października 2012 - 23:56 |
- Historii na głównej: 9 z 9
- Punktów za historie: 8896
- Komentarzy: 27
- Punktów za komentarze: 219
« poprzednia 1 następna »
10 zł netto ;)
Wszystko dlatego, że ludzie nawzajem nie szanują swojego czasu... Współczuję, wiem, jak takie sytuacje potrafią irytować. Powodzenia w poszukiwaniach;)
Ciekawe, czy obejrzała dziecko w poszukiwaniu informacji "chronić przed panthenolem". Nie, dobra, nie czepiam się, przynajmniej próbowała zaznajomić się bliżej z substancją, którą miała zamiar stosować, a to chwalebne.
co jak co, ale Polak potrafi ;D ...a poważnie, to sytuacja nieciekawa. Zostaje wynajmować koniowóz, przyczepę (jeśli dysponuje odpowiednim autem) albo cały transport, chyba, że ma się trochę szczęścia i dobrych znajomych, którzy zechcą zabrać ze sobą na wyjazd.
owszem, już od dawna, na szczęście. http://piekielni.pl/38379
Szanuję to, że nie każdy wet zajmuje się dużymi zwierzętami, a już na pewno nie każdy jest hipiatrą, to zupełnie normalne. Dlatego zawsze, kiedy dzwonię, mówię wyraźnie, że sprawa dotyczy konia. Wówczas albo ktoś podejmuje się udzielenia pomocy, albo po prostu wyjaśnia, że on się tymi zwierzętami nie zajmuje, czasem podaje namiary na bardziej zorientowanego w koniach kolegę po fachu.
Po prostu Pan/Pani. Przecież zazwyczaj w zwrocie do danej osoby nie używamy nazwy jej zawodu, ewentualnie tytułu naukowego albo nazwy stanowiska.
W tym przypadku najpierw poczekaliśmy, aż się zmęczy. Kiedy stanął, cały spieniony, zdyszany, na trzęsących się nogach, stajenny podszedł i złapał go za kantar na łbie, wykręcając przy tym ucho, żebym miała moment na założenie dutki na wargę - brutalne jak cholera, ale nie mieliśmy wyjścia. Potem, nie bez problemu, wprowadziliśmy go do poskromu - takie stanowisko, koń nie może przesuwać się na boki. Naprędce zostały zmajstrowane ograniczenia również z przodu i z tyłu. Kontrolę nad koniem utrzymywaliśmy, regulując zacisk dutki, najmocniejszy podczas mojego gmerania przy ranie w celu jej jako-takiego zabezpieczenia. Koń dostał też doustną pastę uspokajającą, tylko dziadostwo zadziałało dopiero po jakichś dwóch godzinach. Oczywiście w międzyczasie cały czas dużo gadania, uspokajanie głosem może zdziałać cuda, plus momentami lekkie pukanie pięścią w czoło - to odwraca uwagę. Po pewnym czasie, kiedy bestia ochłonęła, można było przejść do najlepszej metody - podstawienia żarcia.
"Profesor" w szkole średniej to jedno... Mnie osobiście irytuje w pewien sposób również zwracanie się do lek.med. i lek.wet. per "doktorze".
Wzięłam ów nieszczęsny skalp w cudzysłów, według mnie to słowo najlepiej obrazuje kawał oderwanej, całkowicie owłosionej skóry;) Wspomniany, przykładowy "ochłap" kojarzy się bardziej z kawałkiem mięcha, więc w tym przypadku nie pasuje, ale dzięki za uwagi, każdy ma prawo do swojej opinii i należy to uszanować. Jednak muszę napisać, w odpowiedzi na post Otaku: skóra z biologicznego punktu widzenia nie jest mięsem, jako "mięso" rozumie się włókna tkanki mięśniowej. Skóra, w zależności od warstwy, to tkanka łączna i nabłonkowa. Idąc Twoim tokiem rozumowania, mięsem trzeba by nazywać również kości, krew i praktycznie całą resztę wytworów, budujących żywy organizm.
Absolutnie nie uważam, że to od rozmiaru biustu zależy poziom kobiecości! Podobnie jak g*wno do tego ma długość paznokci, włosów, obecność czy nieobecność narządów takich jak macica czy jajniki, sposób ubierania się czy pierdylion innych kryteriów! Czasem po prostu sytuacja zmusza do tego, by w czasie dyskusji użyć argumentów zrozumiałych dla strony przeciwnej ;) Co do tego, że kobiety zwracają uwagę na szczegóły fizjonomiczne koleżanek - to chyba naturalne, spowodowane mimowolną konkurencją. Nie wmówicie mi, że faceci nie "oceniają przeciwnika"? Ale co innego obserwować i porównywać do siebie, a co innego obrażać i klasyfikować kogoś piętro niżej z powodu np. mniejszego biustu.
...a stwierdzenie: "jak pani w ciążę zajdzie, to przejdzie" słyszałaś? Ja wielokrotnie, zawsze wtedy proponowałam, żebyśmy zaczęli wstęp do terapii od razu, skoro taka skuteczna ;D Życzę powodzenia w poszukiwaniach, nie zrażaj się i szukaj do skutku, problemów ginekologicznych nie można bagatelizować, coś wiem na ten temat. Trzymam kciuki i pozdrawiam;)
http://piekielni.pl/38379 ;)
chill out, hellraiser. pewnych rzeczy nie warto poruszać, bo zaczynają bardziej śmierdzieć.
motyw z trzymaniem klamki wykorzystam, jak mnie któryś podwładny wyprowadzi z równowagi ;D chapeau bas, hellraiser! Gratuluję również sukcesu;)
Chciałoby się powiedzieć, że trzeba zutylizować odpad.
Uwaga, nawiązaliśmy kontakt. Eks przepraszał bardzo żarliwie i wyraził skruchę, że "zapomniał ze mną ustalić szczegółów", że "sytuacja była podbramkowa", że "wiedział, że na mnie zawsze może liczyć". Poinformowałam go, że zamierzamy zgłosić sprawę na policję, chociaż wcale nie chcę nabruździć im, a tym bardziej Małej, ale tak, jak piszecie - trzeba się troszczyć o własny tyłek. Przeraził się niezmiernie, stwierdził, że nie wiedział, że grożą nam takie konsekwencje, zarzeka się, że w razie czego absolutnie nie oskarżą nas o nic ani nie pociągną do żadnej odpowiedzialności, napisał i wysłał mi mailem dość zgrabne, obszerne oświadczenie, jego żona także. Jestem w stanie zgodzić się na to, by zatrzymać Małą tutaj te dwa tygodnie, o ile będzie to dla nas bezpieczne. Eks-teściowa wie, jaki jest dokładny adres miejsca pobytu dziecka, zna nas osobiście. Poza tym oboje mamy odpowiednie przeszkolenie pedagogiczne (były u nas kiedyś organizowane obozy jeździeckie, na których byliśmy opiekunami). Dodam jeszcze, że dzięki niezastąpionym chłopakom z ochrony, jestem w posiadaniu nagrania z kamery monitoringu przed bramą obiektu (nasz dom jest naprzeciwko), na którym dokładnie widać całą akcję z wczorajszego poranka, łącznie z twarzami i rejestracją samochodu. Teraz pytanie do zorientowanych - czy to wystarczy, żebyśmy mogli spać względnie spokojnie? Co do zawiadamiania mediów: na pewno niepotrzebna mi ogólnopolska afera i wywlekanie życia mojego i bliskich mi osób na widok publiczny, Małej też wolałabym tego oszczędzić, nie ma mowy o takiej ewentualności.
Mam uszkodzony klawisz "h", czasem się nie wciska, nie zauważyłam błędu. Dzięki za zwrócenie uwagi.
Podpowiedzieliśmy takie rozwiązanie. Podobno zbiorowe pismo, poruszające sprawę wszystkich przewinień księdza proboszcza, dotyczących ludzi, którzy mieli ochotę to zgłosić, zostało odpowiednio zredagowane i wysłane do kurii. Obecnie nie mam pojęcia, co dalej ze sprawą. My osobiście w życiu tej parafii nie uczestniczymy, więc obserwujemy z boku i kibicujemy, by wszystko potoczyło się jak najlepiej dla tutejszej wspólnoty.
Dlatego napisałam "opiekunowie" ;)
Mamy okolicę wybitnie popegeerowską. Gdyby można było, okoliczni mieszkańcy rozkradliby wszystko. Jest duże bezrobocie, ale niestety dobrego, uczciwego stajennego wynalazłam dopiero po pół roku poszukiwań. Z sąsiadami ze wsi żyjemy dobrze, pomagamy sobie, dzieciaki przychodzą do stajni, a babuleńki za przejażdżkę bryczką częstują mlekiem i masłem. Czasem im w szkodę wejdą nasze konie, czasem nam ich krowy ;D Okolicznych pijaczków natomiast uwielbiam! Jeśli zostaniesz sponsorem wina, to skoszą trawę, naprawią siatkę, pomalują ogrodzenie i zrobią świetnie jeszcze milion rzeczy, a przy tym przyniosą i oddadzą każdy grosz, który przypadkiem znaleźli ;) Niestety nasze psy były zawsze tylko "ostre", i to nasz błąd, z którego zdaję sobie doskonale sprawę. Obecnie są trzy wałęsacze podwórkowe, które na noc zamykam, ale może namówię wyższą władzę na jeszcze jednego, właśnie takiego prawdziwego stróża, jakiego opisałaś;)
Przez ostatnie 4 lata mieliśmy dwie próby podpalenia, trzy próby kradzieży koni, cztery włamania, za pierwszym razem wynieśli nam całą siodlarnię, w tym sprzęt pensjonariuszy. Monitoring i alarmy nie zdawały egzaminu, także dlatego, że obiekt jest od tyłu otwarty (pastwiska). Od 1,5 roku nie ma psów stróżujących, po tym jak za każdym razem traciły życie w parszywy sposób. Jednego jakiś sku*wysyn najpierw postrzelił, a potem dobił cegłą, następny zarobił kosę, a ostatnie dwa zostały otrute. W okolicy szefa postrzegają jako nie wiadomo jak nadzianego i stąd tyle zachodu i nienawiści. Po kradzieży podjęliśmy decyzję o wynajęciu ochrony, co było strzałem w dziesiątkę, bo nigdy więcej nic poważnego się już nie stało, oprócz utraty naszych czworonożnych przyjaciół. Od paru dobrych miesięcy na szczęście jest względny spokój.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 lipca 2012 o 20:23
Pani stomatolog rzeczywiście nieprofesjonalna, ale teraz nie wpadałabym w panikę. Tak jak piszą poprzednicy: poszukałabym specjalisty, który byłby w stanie usunąć igłę, a potem spróbować wyleczyć zęba. Jeśli się nie uda, to być może jest inne rozwiązanie, niż usuwanie, być może dałoby się osadzić koronę, pozostawiając fragment zęba? Ja miałam takie kombinacje z dolnym pzedtrzonowcem, z którego kanału nie udało się pozbyć sympatycznego wiertła, korona trzyma się na połowie zęba, nie obciążając sąsiadów. Życzę powodzenia w stomatologicznych ekscesach ;)
A propos worków. Czy ktokolwiek gdziekolwiek widział konia pracującego POD SIODŁEM albo np. w zaprzęgu sportowym czy ślubnym z workiem na odchody podwieszonym pod ogon...? Trudno to sobie wyobrazić... Zapewne w każdej stajni plac jest regularnie sprzątany, u mnie w sezonie najczęściej na bieżąco, ze względów estetycznych i higienicznych, natomiast ilekroć wyjeżdżamy na ślub to sprzątamy "po sobie" odchody (podobnie, jak po psach, ale z trochę większym oprzyrządowaniem ;P). Także to też nie tak, że koń się załatwi, a pączki potem zalegają i upiększają do samoczynnego rozkładu. Ale nie da się koniowi wytłumaczyć, kiedy może, a kiedy nie może się załatwić, można jedynie dopilnować, by defekowanie nie zakłócało jego pracy - niedoświadczony jeździec najczęściej w ogóle nie czuje, że to się dzieje, bo zwierz nawet nie zwalnia.
Bryanka - nadzieja umiera ostatnia ;D