Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

anq

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2012 - 21:31
Ostatnio: 7 kwietnia 2016 - 12:38
  • Historii na głównej: 21 z 61
  • Punktów za historie: 21001
  • Komentarzy: 194
  • Punktów za komentarze: 1111
 

#50979

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam dziś na zakupach. Miałam przy sobie torbę na laptopa i zwykłą torebkę. Usiadłam na ławeczce w centrum handlowym, torbę na laptopa postawiłam obok ławki i szukam okularów w tej pierwszej, malutkiej torebeczce. Wstaję, patrzę, a torby na laptopa nie ma.

I tu gratulacje panie złodzieju! Zakosił pan 3 moje portrety w antyramach. I starą torbę na laptopa.
Ten to ma szczęście, tak się obłowić.

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 597 (689)
zarchiwizowany

#50474

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dawno mnie tu nie było. Przeczytałam historię użytkownika z dredami, o pogrzebie ojca przyjaciela.
Otóż mój drogi, przybij piątkę, wiem co czujesz. Zacznę od początku. 10 maja zmarł na zawał mój dziadek. A muszę wam powiedzieć, że do babci i dziadka byłam, właściwie jestem bardziej przywiązana niż do matki. Ojciec chyba zapomniał, że ma dzieci, bo jak mnie widzi na ulicy, to przechodzi na drugą stronę. Więc dziadka traktowałam jak ojca odkąd skończyłam 7 lat. Byłam ukochaną wnusią. Był zdrowy, w pełni sił, dzień przed śmiercią sadził sobie sosenki na działce. No cóż, zawał był niespodziewany, gdy pogotowie przyjechało już nie żył.
Najważniejsze jest dla mnie to, że oboje z babcią akcceptowali mnie taką jaką jestem - z moimi białymi włosami, kolczykami, zainteresowaniami, muzyką jakiej słucham, makijażem. Ale oczywiście, to, że oni mnie taką kochali, nie znaczy, że wszyscy muszą. Jestem agnostykiem, jednak na pogrzeb dziadka w kościele poszłam, i to ba, za trumną siedziałam. (Nie, wchodząc do kościoła nie dostaję drgawek i nie krzyczę). Jednak, nie wstawałam, nie klękałam, nie modliłam się, nie śpiewałam. Tak po prostu siedziałam.
Na pogrzeb poszłam tak, jak pamiętał mnie dziadek - nie chciałam się przebierać, bo sukienek nie znoszę. W skórzanej kurtce, spodniach, glanach, ze wszystkimi kolczykami, bez makijażu.
I teraz zaczyna się reakcja piekielnej rodziny, i to wcale nie mamy, babci, cioci czy siostry! Od sióstr wujków braci kuzynów matki żony brata.
-Dlaczego nie wstaję w kościele? Pewnie dziadka nie kochałam. I w ogóle, nie okazuję mu szacunku! I jak to tak, niewychowany bachor jestem! Na pewno dziadek wróci zza światów i mnie będzie straszył.
-Dlaczego nie byłam na ostatnim pożegnaniu? Dziadka nie kochałam. Na pewno dziadek wróci zza światów i mnie będzie straszył. Ano nie byłam dlatego, że trumna miała być otwarta. A doskonale wiemy, jak wygląda martwy człowiek po 3 dniach, i ja chciałam dziadka pamiętać jako wesołego staruszka w kuchni, a nie martwego w trumnie.
-A czemu ty tak wyglądasz? W ogóle nie jak dziewczynka! Nie wypada Ci tak chodzić. Czemu nie założyłaś sukienki?! Dziadka nie kochałaś! Na pewno dziadek wróci zza światów i Cię będzie straszył!
-A co ty masz w uszach? O MÓJ BOŻE, DZIURA! JA TO BYM TAK MOJEMU DZIECKU NIE POZWOLIŁA!
Musicie wiedzieć, że mój dziadek miał ukochanego pieseczka. Po prostu trzecia wnusia. I kiedy już wszyscy przyszli do domu na stypę, wzięłam psa i poszłam na cmentarz.
Przyszłam do domu i zaczęłam wyć. Po prostu wyć. Wchodzę do własnego pokoju, patrzę, a tam dwuletnie dziecko na moim łóżku, zajadający czekoladę i pijący soczek. Oczywiście bez opieki, a i większość tego, co spożywał, zamiast w jego buzi lądowało na mojej pościeli. Bawiło się moim telefonem. Zabrałam mu telefon, a dziecko w płacz. Grzecznie zapytałam, czyje to dziecko, i czy ktoś może je zabrać z mojego pokoju. Ku mojemu zdziwieniu, zjawia się dziewczyna w moim wieku (no może troszkę starsza), i mówi do mnie "wiesz co, ty tu sama jesteś, mogłabyś się nim zająć!". I wyszła. Koniec końców dzieckiem się zajmowała moja siostra. A mamusia piła wódeczkę.
Płakałam sobie w moim pokoju, płakałam, aż przyszła moja mama. Z pytaniem, czy mogę w końcu być cicho, bo oni nie mogą jeść kiedy mnie słyszą. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu.
Nikt nie złożył MI kondolencji. Mojej siostrze, mojej mamie, cioci i babci owszem. Do mnie nikt nie podszedł.
Dopiero, kiedy nie chciałam ruszyć się z cmentarza podeszły do mnie sąsiadki, wyściskały, wycałowały. A dla mojej rodziny byłam nikim, powietrzem, tylko ze względu na wygląd.

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 188 (424)
zarchiwizowany

#48537

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Postanowiłam opisać tą historię teraz, kiedy kończę liceum.
Otóż chodzę do klasy z dziewczyną, która jest upośledzona w stopniu lekkim. Wspomnę, że moja szkoła abslutnie nie jest dostosowana do nauki takich osób, jej cała edukacja opiera się na przepychaniu z klasy do klasy.
I ja naprawdę, nie miałabym do niej nic gdyby nie to, że postawa jej i jej matki jest absolutnie roszczeniowa. Przykład?
Wszyscy poprawiamy matematykę pod koniec półrocza, wszyscy biegamy za nauczycielką i błagamy o możliwość zaliczenia tego czy tamtego sprawdzianu. Wszyscy, tylko nie ona. A dlaczego? Powiedziała nam, że "i tak zdam, zawsze zdawałam".
Potrafi zarzucić nauczycielom, że są dla niej niesprawiedliwi. Ona powie (wyduka) dwa zdania, i dostaje 2. Inne osoby muszą się naprawdę na to 2 naprodukować.
Zeszytów nie prowadzi (to przecież widać, że nic nie pisze na lekcjach), a potem dzwoni do ludzi, czy pożyczymy jej zeszytu, i jej mama przepisuje cały zeszyt.
Wyobrażacie sobie, że nigdy na sprawdzianie my dostajemy polecenia, a ona ma pisać co umie?
Nie obowiązują ją referaty, wypracowania, prace - bo ona nie umie.
Ale to nie koniec.
Ma chłopaka. Jej chłopak codziennie przychodzi po nią do szkoły i codziennie w tej szkole się całują.
Cały boży dzień z nim smsuje, raz nauczycielka jej zabrała telefon. Na drugi dzień jej mama wpadła do szkoły, jakim prawem nauczycielka pozbawia jej córcię telefonu. Nauczycielka telefon oddała.
Kolejnym problemem jest to, że ona się nie myje. A raczej myje się raz na tydzień (tak podejrzewam). Śmierdzi od niej niemiłosiernie, chodzi tydzień w tych samych ciuchach, z głowy sypie jej się łupież niczym burza śnieżna.

Byliśmy z tym wszystkim u wychowawczyni. Powiedzieć, że czujemy się oceniani niesprawiedliwie, po prostu źle się z tym czujemy, powiedzieliśmy, że ta dziewczyna brzydko pachnie.
Odpowiedź naszej wychowawczyni?
"ona ma traumę po śmierci ojca. Nie może się przez to uczyć"

Ja wiem, że rok szkolny mi się kończy, że skoro 3 lata prawie wytrzymaliśmy, wytrzymamy jeszcze miesiąc.
Ale najgorsze jest to, że ona podchodzi do matury...

Skomentuj (56) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (349)

#44791

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na wstępie zaznaczam, że nie mam ABSOLUTNIE NIC do matek karmiących piersią publicznie. Naprawdę, ich widok był mi tak obojętny jak to, czy dekoracje w galeriach handlowych są niebieskie czy czerwone, czyli po prostu miałam to w wiadomej części ciała. Nie wyganiam ich do "specjalnych miejsc" - czyli po prostu toalet, bo ja również nie chciałabym jeść w takim miejscu. Nie mówię "wyciągają cyca". Do dzisiaj.

Byłam dzisiaj na zakupach, jako że nie kupiłam jeszcze prezentu dla pewnej osoby. Po zakupach poszłam z siostrą coś zjeść, również w galerii. Zasiadłyśmy przy długim stoliku, cztery miejsca, a nas dwie, więc siedziałyśmy naprzeciw siebie, no i zaczęłyśmy jeść. Przyszła pani z wózkiem, zapytała, czy może się dosiąść. No dlaczego nie, przecież miejsce wolne jest. Po czym pani wyjęła dziecko z wózka, i zaczęła je karmić. I tu by było wszystko okej, gdyby pani się zasłoniła jakąś chustą, pieluszką czy czymś. Ale nie. Ale to nie to było najstraszniejsze. Dziecko possało chwilę, po czym przestało. Myślicie, że pani "schowała pierś"? Nie - zaczęła się bawić w "gdzie jest bobas" z piersią radośnie bujającą się.
Jakoś odechciało mi się tych frytek.

sklepy

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 738 (1028)
zarchiwizowany

#43311

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeczytałam historię o salmonelli na wycieczce.
U mnie nie było aż tak piekielnie. Muszę zaznaczyć, że gdy byłam dzieckiem nie nosiłam spodni. tylko spódniczki, spódnice i sukienki, miałam jedną parę spodni, które zakładałam, jeśli to była konieczna konieczność. Nie wiem czemu, w spodniach było mi niewygodnie. Na zielonej szkole w Rewalu (okropne warunki!) zaczął mnie boleć brzuch. I to bardzo. Pani pielęgniarka kazała mi się położyć. I tak leżałam z bólem brzucha kilka godzin, dopóki nie było wycieczki na plażę. oczywiście iść musiałam, i na mój płacz, że boli, opiekunka stwierdziła, że to dlatego że... nie noszę spodni. Kazała mi założyć spodnie i iść na plażę - było chłodno. Przyszłam do ośrodka i zaczęłam wymiotować. Po prostu zjadłam coś nieświeżego. Ale przecież brzuch mnie bolał, bo nie nosiłam spodni :)

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -2 (56)

#42591

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Powiedzcie... za co ci nauczyciele biorą kasę?
Nie chcę generalizować, bo moja mama jest nauczycielką.
Nauczycielka biologii przez całą lekcję nazywała wydrę BOBREM. Na moją uwagę, że bóbr wygląda inaczej, wstawiła mi naganę - przeszkadza na lekcji.

3 LICEUM.

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 710 (846)
zarchiwizowany

#42247

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja kuzynka, która w tym roku poszła do pierwszej gimnazjum, ma religię z bardzo konserwatywną zakonnicą. Zero biżuterii (tylko medalik lub krzyżyk), zero pierścionków, bransoletek, kolczyków. Makijażu też absolutnie (ja nie widzę nic złego w tym, że jedna z drugą pociągną sobie rzęsy tuszem, nie mówię o tapecie). Kuzynce mojej założono aparat na zęby, taki z kolorowymi gumeczkami. Kuzynka ma zakaz pojawiania się na religii "z taką abstrakcyjną biżuterią".
Dyrektor (ani nikt inny) nie jest w stanie przetłumaczyć wiekowej (z tego co mi wiadomo, ma ponad 80 lat, i nie, nie wiem, czemu jeszcze nie jest na emeryturze) zakonnicy, że to nie jest biżuteria.

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 174 (318)

#41826

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś historia nie moja, a mojej najlepszej przyjaciółki, którą traktuję jak siostrę. Jest ode mnie 2 lata starsza, skończyła szkołę i od roku ma chłopaka.

Pewnego dnia nie dostała okresu, potem zaczął ją boleć dół brzucha, była ciągle zmęczona i senna, drażliwa. Oczywiście co się robi przy takich objawach? google.pl
Objawy wskazują na ciążę. Nie pytałam, czy współżyli z zabezpieczeniem, czy bez. Dziewczyna strasznie się stresowała, bała, ja z nią. Powiedziała chłopakowi, że chyba jest w ciąży, że objawy takie i takie, że chciałaby zrobić test, ale żeby nie była wtedy sama. I co chłopak na to?
"Nie. To nie moje. Puściłaś się szmato."

Test zrobiła ze mną. Tzn, nie przy mnie, ale czekałam obok łazienki. Okazało się, że nie jest w ciąży, poszła do ginekologa, a to "jedynie" torbiel jajnika.
Odpowiedzialność, nie?

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 521 (793)
zarchiwizowany

#42194

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od miesiąca posiadam prawo jazdy. Dziś, jako że Wszystkich Świętych, a dziadek zaniemógł, mi przypadł zaszczyt przetransportowania mamy i babci na cmentarz, żeby te wszystkie swoje wieńce, wiązanki, świeczki, znicze misternie poukładały na grobie. No i jedziemy tak przez jakąś wieś, około 50 km na godzinę. Przed nami idzie babuleńka, o lasce, ledwo człapie. I już w sekundę później była tuż przed maską mojego fiacika, z laską w ręce. Tak, po prostu przebiegła przez ulicę. Do teraz chwalę swój refleks, bo sekunda opóźnienia hamowania, i było by po babuleńce. Babunia stanęła, pokazała mi "fuck you" i pobiegła dalej. Gdy już ruszyłam, babuleńka dalej człapała nóżka za nóżką, i za laską poboczem. Powoli i nieśpiesznie.
Podsumowania brak.

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 4 (38)
zarchiwizowany

#41425

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Oto, co usłyszałam dzisiaj przez telefon od mojej siostry. Moja siostra niedawno wprowadziła się do Katowic, do małej kawalerki. Robi remont. Dzisiaj przyszła do niej sąsiadka.
Z pytaniem, uwaga "a pani to nie może tego remontu robić za 2 lata, jak mi dziecko podrośnie? bo teraz się budzi jak wiercą!"
Tak. na pewno.

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 170 (226)