Profil użytkownika
izamarkow
Zamieszcza historie od: | 16 listopada 2016 - 6:02 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2019 - 8:33 |
- Historii na głównej: 28 z 37
- Punktów za historie: 8644
- Komentarzy: 230
- Punktów za komentarze: 958
Zamieszcza historie od: | 16 listopada 2016 - 6:02 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2019 - 8:33 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Nithaiah: Gratuluję ułożenia pieska. Ale to znaczy, że na komendę atakuje? Na co Ty go szczujesz? Na słuchawkę prysznicową?
@Temida: Mądre to może i są, ale wredne hałaśliwe i upierdliwe bardziej. Ja też znam sporo yorków. Chociaż pokaż mi rozumnego yorka zaczepiającego mojego owczarka niemieckiego
Na pierwszym roku studiów, z przyzwyczajenia z technikum, wypaliłem do prowadzącej ćwiczenia per "pani profesor", na co kobitka sympatycznie się uśmiechnęła i powiedziała: "Na razie doktor, ale dziękuję, nadal się uczę." Szacunek!
Nie wiem nad czym się zastanawiać. Dla dobra dziecka, mając dowody, waliłbym do kuratorium na sygnałach... z dziennikarzem pod pachą na wszelki wypadek. No, chyba że dzieciak jest z tych co lubi drwali. Z opisu nie sądzę.
Za piękne żeby było prawdziwe, ale nie mnie oceniać. Jakbym znalazł takiego mechanika kupując samochód, to bym Go po rękach całował. Ja zawsze miałem do wyboru oszusta lub większego oszusta.
Przecież podałeś nr rejestracyjny auta. Pomyśl. Dyżurny w 10 sekund znał właściciela i odpowiednio zadbał, żeby mu (jego synowi, bratu, nieważne) nikt czasem nie przeszkodził w bezpiecznym dotarciu do domu. A już na pewno nie potencjalny świadek. Spotkałem się już nawet z sytuacją, gdzie policjant potrafił się przesiąść z zatrzymanym kierowcą (znajomym) i kontynuować jazdę jak gdyby nigdy nic z drugim kolegą w radiowozie jako ubezpieczenie z tyłu. Nie zastanowiło Cię, że próbował Cię odwieść od zawiadomienia o zdarzeniu?
W nosie mam jakim jechał autem, bo kierowcy BMW faktycznie "jakoś" sobie na tą reputację zasłużyli, ale opis stylu jazdy :"kierowcy" nie mylić z osobą prowadzącą samochód - to nie to samo) po prostu jeży włos na głowie. Tyle błędów na raz to chyba normalny kierowca nawet specjalnie by nie zrobił, bo by mu instynkt samozachowawczy nie pozwolił. Szczęście Dziewczynie nic się nie stało. Może zadziała karma i okaże się, że właścicielem jednak jest ojciec gówniarza i "król szos" przesiądzie się na jakieś wrotki cz sanki...
@Czarnechmury: Fajne. Oprócz języka musieli by mi jeszcze coś chlasnąć. Dziękuję, postoję,
@polipotam: Nie byłem pacjentem tylko stroną. Moim przemiłym paniom Pigułom nic nie grozi.
@fingerbol: Bingo Wodzu! @welcomeTOmyWORLD111: Już przepraszałem i robię to po raz kolejny. Nie mam wprawy w pisaniu do żywych odbiorców. W "Angorze" nikt mi nie odpowiadał. Zamieszczają tekst lub nie. Może się jakoś wyrobię. Zresztą komentarze bardzo mi pomagają, niepochlebne również. No, poza kilkoma, które udowadniają, że umiejętność czytania ze zrozumieniem nie jest jednak czynnością automatyczną, ale to wyjątki.
@welcomeTOmyWORLD111: Przepraszam. Lata przyzwyczajeń. Mordka -Ukochana Żona od dawnego "mordka piękna nieprzeciętna" (już nawet nie pamiętamy skąd się to wzięło), Diesel - mój owczarek niemiecki
@Armagedon: Mam czas, więc w punktach: a) pies jest w samochodzie tylko podczas jazdy, na miejscu po prostu wysiada i idzie ze mną połazić i na pewno nie trwa to cały dzień, bo mi na to czas nie pozwala b)z mechanikiem przyjaźnię się jeszcze od podstawówki i nie widzę powodu, żeby do Niego nie zajrzeć, szczególnie, że przy okazji i tak załatwię sprawy auta c) nigdy nie ogarnę logiki kobiet (nawet się nie staram), ale do głowy mi nie przyszło pytać po co i z czym wybiera się "na miasto"
@imhotep: Wg przepisów zatrzymywanie się w zatoczce w celu zabrania/wysadzenia pasażera (co najmniej od 1993 roku, wtedy robiłem PJ) jest jak najbardziej dozwolone.
@fingerbol: Przepraszam za skróty myślowe. Często tak mam, gdy temat mnie frapuje. Zawsze byłem gadułą teraz, bez języka jakby trochę sobie rekompensuję. Widzę, że za bardzo. Nie mam wprawy: Mordka - moja ukochana Żona od dawnego "mordka piękna nieprzeciętna", Diesel - mój owczarek niemiecki, który po prostu uwielbia jeździć samochodem, ale z racji gabarytów musi się "układać" w bagażniku niechętnie zmieniając zajętą wygodną pozycję. No, chyba że coś Go zaniepokoi, bo w końcu samochód też uważa za swoje terytorium, którego trzeba bronić. Dzięki. Postaram się wyciągnąć wnioski.
@Zielonooka: Też nie lubię. Jednak 300 m2 łaźni z wyciągami przemysłowymi troszkę różni się od malutkiego pomieszczenia.
@nursetka: Kosztów jako takich nie było, bo komunikat był "lipny", ale masz rację: złapanie na paleniu zostało wycenione w firmie na 150 zł niezależnie od zajmowanego stanowiska i wynagrodzenia.
@Kumbak: O komunikacie cieciorko
Czemu czepiasz się człowieka poligloto? przeegzaminować Cię z j. polskiego? A może, żeby zatrudnić się za ciecia mam skończyć filologię polską? No, chyba że swoją wulgarną mową uraził delikatne ucho artysty.
Wypadek przy pracy ja malowanie. Po pierwsze nie zrywał czereśni tylko sprawdzał czy majątek firmy nie uległ uszkodzeniu.Po drugie wszedł na drzewo w celu poszerzenia spektrum obserwacji terenu, a po trzecie zrobił to w nocy, bo wymusiła to na Nim specyfika pracy na zajmowanym stanowisku. Przecież wyraźnie jest napisane, że pracował jako STRÓŻ NOCNY. Czego u nie rozumieć. :-)
Jest mnóstwo takich ludzi, których logikę szczegółowo wskazuje ulubione powiedzenie mojego śp. Dziadka: "Wkręt, jak sama nazwa wskazuje, służy do wbijania."
W Dąbrowie Górniczej próbują wprowadzać (nie wiem jeszcze z jakim skutkiem) system zliczający właśnie "niesolidnych" pacjentów. Podobno ma działać na zasadzie: pierwszy raz - ostrzeżenie, dugi - możliwość odmowy ustalenia terminu przez rejestrację. O karach finansowych nie słyszałem. Ale jeszcze przed szturmem na onko chciałem wyciągnąć kartę do rodzinnego, bo mi się morfina skończyła i usłyszałem, że dawno nie ma numerków. No, chyba, że lekarz mnie przyjmie, to ok. Myślę: zna mnie kupę lat, wie na co jestem chory, przecież mnie nie zostawi bez pbólowych. Idą zapytać na pierwsze piętro pod gabinet... pod gabinetem byłem sam. Lekarz siedział sobie w gabinecie i jeszcze mi dołożył, że sobie pójdziemy razem, bo On od czterdziestu minut już pacjenta nie miał i nie chce mu się jak cymbałowi siedzieć jeszcze 1,5 h... A recepcji nie było numerków.
@Nikorandil: Słuchaj. Kierownik obiektu tak naprawdę ma gorzej od kasjerki. Robiliśmy Biedronki jako firma zewn. i mieliśmy wyjechane na buraczanych klientów. Jak jeden cymbał zwyzywał kasjerkę, to dostał centralnie od nas po pysku i na kopach wyleciał ze sklepu. Ale jak złożył skargę, to przejechał dyr. regionalny, który w ogóle nie znał obsady tego obiektu i mało brakło to właśnie Ona mało nie straciła pracy, bo dyr. ze skargi wywnioskował, że bucowi dokopali pracownicy Biedronki,czyli podwładni tej dziewczyny. My z bananami na pyskach oznajmiliśmy, że to wpie*dol to od nas i bardzo chętnie akcję powtórzymy jeszcze raz. Dopiero wtedy regionalny odpuścił dziewczynie. Pamiętaj, że kierownik zna swoich pracowników i może, chociaż nie zawsze chce stanąć w ich obronie Przyjezdny dyrektor ma na to wyjechane, bo ma tylko nazwisko, a Klient Nasz Pan i ktoś musi beknąć. Wiemy to właśnie od tej dziewczyny, która, gdyby np. nas już tam nie było, mogła by przez wuja stracić pracę. Takie życie
Nie chce, niech nie bierze. Byłbym w szoku jakby 100% zebranej kwoty przekazał potrzebującym. Osobiście się jeszcze z takim uczciwym nie spotkałem, a trochę ich znam.
Oczywiście, że są.Pomagam koledze w sklepie elektrycznym. Tzn, on ma sklep, ja jestem elektrykiem. Czasami udaje mi się doradzić coś klientowi, pomóc, podpowiedzieć, jak jest zadowolony to wraca i zadowoleni są wszyscy. I otóż przyszła pani, z pozoru wyżej na drabince ewolucji niż neandertal ze spaloną żarówką w ręce i zażyczyła sobie taką samą. Bo ona grzebała w szafce narzędziowej męża (kara śmierci), żarówka "pykła" i musi wymienić póki stary nie wróci z roboty, bo ją za ten ciekawski nochal powiesi. Dobra. Waty, wolty, gwint E27. Mamy takie. Nie zwróciłem uwagi gdzie ją będzie montować. Kupiła, poszła. Wraca za piec minut i kupuje jeszcze dwie. Super tanie nie są (24V nietypowe). Wraca znowu i bardzo niepewnym głosem pyta czy mamy wiecej, bo coś krótko świecą. ??? Mamy jeszcze z dwadzieścia, ale jak świecą po dwie minuty, to coś jest nie halo. Zadję pytanie, a ona na to, że wkręci nową, światła zapalać nie będzie, stary wróci , sam se spali, będzie na niego. No musiałem zapytać. Tak. Pani wkręcała 24V żarówkę do sieci 220V, żarówka robiła krótkie, bardzo jasne pyk i była zastępowana następną. Przecież któraś musi zadziałać. Zdążyła wkręcić siedem zanim zadałem to podstawowe pytanie: czy tamta spalona żarówka była taka sama? Nie. Tamta jej się stłukła to wzięła na wzór z piwnicy, bo tak samo wyglądała. Da się?
Dobre. Jak słyszę o bezstresowym wychowaniu to mi się nóż w kieszeni otwiera. Bachor, nauczony bezkarności, rośnie w butę jak niewychowany pies gryzący buty i papucie. Psy też ludzie wysyłają do psychologa, zamiast samemu iść do psychiatry. Później taki bezstresowy nastolatek wpie*doli słabszemu, okradnie sklep, zdemoluje auto... Przecież do tej pory nic za to nie groziło to czemu nie spróbować więcej. SSpotkałęm się osobiście z takim wychowaniem z dużą szkodą materialną na moją niekorzyść.Wpi*dol, i to konkretne, dostał bezstresowy tatuś, a interweniującej bezstresowej mamusi zapaliłem tekiego kopa w d*pę, że jej ten bezstresowy tynk z mordy odpadł. Obyło się bez policji, a i na naprawę szkody pieniądze się znalazły. Można? Można.