Profil użytkownika
izamarkow
Zamieszcza historie od: | 16 listopada 2016 - 6:02 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2019 - 8:33 |
- Historii na głównej: 28 z 37
- Punktów za historie: 8644
- Komentarzy: 230
- Punktów za komentarze: 958
Zamieszcza historie od: | 16 listopada 2016 - 6:02 |
Ostatnio: | 24 grudnia 2019 - 8:33 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Morog: Nie walczyłem o pierwszą grupę. Dostałem ją awansem na podstawie opinii lekarskiej. Uwierzcie mi, nie brzydzę się pracy (niestety łopaty nie udźwignę), ale jestem albo za zdrowy, albo za chory. Ktoś ma pomysł jak wypośrodkować? A przed rozpoczęciem leczenia normalnie pracowałem i nie miałem przyznanej żadnej grupy.
@Grejfrutowa: No właśnie. Czy ktoś rozumie ten absurd? Nawet nie mogę być zatrudniony w zakładzie pracy chronionej przez tą pieprzoną decyzję. Ofert pracy dla niepełnosprawnych CZĘŚCIOWO jest dużo. Dla całkowicie niezdolnych nie ma, bo... nie jestem wystarczając niepełnosprawny (np. widzę, chodzę i prawie mówię). Odwołanie czeka na rozpatrzenie. Jak znam życie nie w tym roku.
@greggor: Wyczuwam sarkazm. Tak. Jestem całkowicie sprawny ruchowo i bardzo chętnie podejmę pracę. Ale wg ZUS nie mogę, bo takie są przepisy. Pierwsza grupa należy mi się jak psu buda (wg ZUS), ale renta już nie. Zamienisz się cwaniaku?
Jeśli chłopak odejdzie to lekarz prawdopodobnie straci lukratywny kontrakt na pacjentkę. Wątpię, żeby mu chodziło o coś innego. W końcu prywatne wizyty kosztują.
Współczuję. Widocznie niektórzy chamstwo wysysają z mlekiem matki. Ja wezwałem pogotowie do Ojca. Nieprzytomny, ale oddychał. Parawaniarze przy mnie, NA GŁOS! dyskutowali: "Zabieramy, czy już się nie opłaca?" Na mój żałosny wrzask ze łzami w oczach (miałem 30 lat) 'Co wy mówicie, przecież On jeszcze oddycha!" Zreflektowali się i kazali załatwić kogoś do pomocy w celu zniesienia do karetki.
Gratuluję ułożenia psa. Co do starej rury i jej szczekoszczura to po prostu szkoda czasu. Ale jedno jest pewne. Mój NA PEWNO nie miał by kagańca będąc na swojej posesji. Dodajmy do tego wrodzony instynkt terytorialny i mamy obraz co by zostało z "grzecznego, miłego kanapowca, który nigdy by nikomu krzywdy nie zrobił". I co jeszcze wtedy powinnaś wziąć winę na siebie? Jakiś żart. Czyli: Yorka za bramę wyrzucić, a pyskatą babę psem z posesji popędzić (bez kagańca).
@victoriee: Brawo Ty. Co nie zmienia faktu, że ja w kuchni przypalam wodę, a moja Mordka(Żona) do zwykłego powieszenia prania potrzebuje drabiny. Zgadnijcie kto wiesza pranie, kto gotuje. p.s. Wszelkie czynności związane z obieraniem, krojeniem, myciem naczyń w kuchni wykonuję ja. Po prostu nie mam pojęcia o gotowaniu. Mam sobie Żonę otruć?
@Jerry_Cornelius: Święta racja.Możesz sobie "poklaksonić" lądując w rowie. Najpierw uniknij zderzenia, potem roztrząsaj. Ja mam tak wytłumiony samochód, że przy włączonej (nawet niezbyt głośno) muzyce klakson można sobie pod buty włożyć, gdybym nagle skretyniał i postanowił kogoś z drogi zepchnąć.
@linerka: No to ja bym Cię zwolnił, bo kolejność jest albo odwrotna, albo robisz to równocześnie. Klaksonem blachy nie wyprostujesz. No chyba, że na co dzień jeździsz ciężarówką to pewnie w dupie masz hamulec, bo przeważnie jesteś większy.
@linerka: I w ten sposób, Kochana, radośnie sobie trąbiąc wylądujesz w rowie. HAMULEC!!! A potem to możesz nawet "We are the champion" zaśpiewać.
Ładnie opowiedziane. Tylko chciało Ci się jechać do sklepu, wywalać na ciuchy X pieniędzy, wracać po kąpiel i przebranie się? Chyba łatwiej w stroju roboczym zawołać kierowniczkę i przy reszcie personelu wywalić chamską kelnerkę. Nie wnikam w autentyczność, bo nie o to mi chodzi. A co do samodzielnych remontów to przy samochodzie grzebię sobie sam, bo taniej i sprawia mi to przyjemność.
Jesteś "miętki" to cierp. Ja bym oddał.
Wisiałbym na telefonie non stop. Na zmianę policja i SM. U nas na osiedlu podziałało błyskawicznie. Kumpel z osiedla (drogówka) śmiał się, że przez miesiąc w zasadzie nie musiał się stawiać na komendę, bo kolega radiowozem podjeżdżał po niego pod blok i tak sobie stali do końca zmiany. Opornych wyprostowali szybciutko, ale normy mandatowe "wyrobili" na dwa kwartały. Nawet premia była.
Jak "MIŚ' to "MIŚ". Ja bym jeszcze fotkę wywiesił i nękanie zgłosił na policję. Jak najbardziej jest na to paragraf.
@auchresh: Kochana, siedziałem tam dwa miesiące (od czterech dni jestem na wolności) Byłem niemal najmłodszy na oddziałach (radiochemioterapie w Gliwicach są trzy). Jeśli dałbym radę spamiętać wszystkie piekielności osobno dla pacjentów i personelu, to bym od klawiatury do wiosny nie wstał. :-)
Tylko nie rozumiem. Oddali tylko buskartę, bo tylko o nią dziewczę poprosiło? Pytam, bo jednak wyrobienie dokumentów jest droższe od biletu, na który można pożyczyć choćby od nauczycielki.
Czy ten tablet na pewno dla Siostrzeńca? Mnie ubodła bardzo podobna sytuacja tylko zamiast tableta - telefon, siostrzeńca - dzieciak mówiący do mnie per "wujku" (znam Go od pieluchy). Wziąłem Gościa na stronę, tłumaczę moją sytuację finansową, że jest mi głupi, ale nic z tego, a Młody spokojnie wypala: wujek spoko. Mnie się ten telefon nawet nie podoba. Mój jest fajny, ale mamie się smartfon zepsuł, a odrzucili Jej gwarancję". Komentarz dopiszcie sobie sami.
Trzymaj się swojej racji, bp masz ją bezwzględnie. Do cholery jeżdżę ponad 25 lat. W życiu nie dostałem mandatu za prędkość. Jednak mam "na koncie" kilka kotów i niestety dwa psy. Jak Ci zwierza wyskoczy pod koła, to nawet jeśli jesteś yak głupia i wolisz walnąć w dzewo, to zwyczajnie nie ma na to czasu. Zwierzak przejechany (albo pomiędzy kołami i za samochodem, zależnie od wielkości i szczęścia zwierzaka). Co gorsze na wsi cały ten inwentarz lata gdzie mu się żuwnie podoba i żaden kierowca nie jest w stanie przewidzieć z jakiego rowu nagle coś mu wyskoczy. A co do odpowiedzialności: Miałem nieszczęście pie*prznąć solidnie w owczarka niemieckiego. Sam mam takiego i dla mnie to nie był "po prostu pies". Załamany byłem tak, jakbym potrącił prawie swojego ukochanego sierściucha. Finał? że to było w mieście, samochód Mercedes "czołg" W 123 nie nadaje się do jazdy, z psa można najwyżej zrobić mielone (chociaż przeżył, później uśpił Go weterynarz), a właściciel (pies zachipowany) nie dość, że znaleziony przez policję błyskawicznie (uciekł z miejsca zdarzenia) został ukarany mandatem za nieupilnowanie psa, to sąd dołożył mu: spowodowanie zagożenia w ruchu lądowyn, zniesławienie funkcjonariusza na służbie, zniewagę sądu i na koniec CAŁKOWITY KOSZT naprawy mojej leciwej "beczki". I tylko w oczach tego pajaca do końca pozostałem nieobliczalnym mordercą. Na szczęście sąd był innego zdania. Tylko do dzisiaj pa mi szkoda. A porównywanie kota do człowieka jest już poniżej jakiegokolwiek poziomu.
Myślałem, że bilet miesięczny jest ważny od 1. do ostatniego dnia miesiąca (w życiu nie korzystałem z komunikacji publicznej w wersji permanentnej). Jeśli tak jest to jak można pomylić miesięczny z np. listopada z miesięcznym z grudnia?
To jest właśnie szczęście umowy o pracę. Kolega otrzymał w ten sposób pół wypłaty (bez stłuczki), bo takowej nie miał. Zbieg okoliczności, ale wypłatę dostawaliśmy od żony szefa. Na szczęście murem stanęliśmy za kumplem, który nawet jeśli coś przeskrobał, to na pewno nie za pół wypłaty i szef (w tajemnic przed żoną!!!) dopłacił biedakowi różnicę z własnej kieszeni. Dobre i to.
Dziwne. A gro historii na tym portalu opisuje biedne kasjerki niszczone przez piekielnych klientów. Zemsta frajerów cz ukryta kamera? Już ja wiem jakie piekło rozpętuje się po skardze do centrali. Kierownik może "polecieć" pierwszy.
Może sąsiadka się zasugerowała, że york to nie pies. Trudno powiedzieć/ Natomiast jak by trafiła np. na mojego. który na tylnych łapach sięga wysokości mojej twarzy (mam ponad 180 cm wzrostu), to może bu się zastanowiła nad sąsiedzką współpracą.
Proponuję Pani Rowerzystce jazdę autostradą. Tam roweru praktycznie nie uświadczysz, więc i bezpieczeństwo zapewnione.
@HermionaGranger: Nie twierdzę, że się nie da.Po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić.
@Bruxa: Na cholerę Ci kaganiec jak piszesz, że kot PODRAPAŁ psa? Na łapy cztery sztuki mu założysz? Mojego owczarka podrapał kiedyś kot sąsiadów (nie ma osobiście nic do kotów). Szkoda żadna, a sąsiedzi kupili sobie nowego kota, bo tamten chojrak się za szybko "zużył".