Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

jlv

Zamieszcza historie od: 30 marca 2011 - 22:08
Ostatnio: 12 października 2011 - 16:41
  • Historii na głównej: 10 z 30
  • Punktów za historie: 9969
  • Komentarzy: 61
  • Punktów za komentarze: 251
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 lipca 2011 o 19:18

Da radę zrobić.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
16 lipca 2011 o 19:16

Nie pisałem każdej akcji "step by step". Ale, co napisałem, winno wyjaśnić. Uprzedziliśmy sąsiadów, że będzie akcja. Zatem powyłączali wszystko, co mieli z gniazdek, wyłączyli zabezpieczenia przedlicznikowe. Po porostu odcięli się od sieci. I teraz ja podmieniam przewód zerowy z przewodem fazowym różnym od tego, co ma kradziej. Z punktu widzenia trafostacji nic się nie dzieje. Tam upływu na "zerze" nie widać. A klient dostał 400 V i pali mu, co napotka. Sieć nic nie wyczuje, bo to tylko lokalna zamiana. A i to przez kilka minut. Teoria obwodów trójfazowych jest prosta, nie każdemu widać dostępna.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 lipca 2011 o 18:55

Nie doceniasz mnie! Ja mu załatwiłem taki wpier..ol, że do końca życia zapamięta. Ja nie mogę, policja nie może, ma papiery. Znajdzie się paru takich, co mają w d**e jego papiery, i nawet nie będzie wiedział, na kogo się poskarżyć. Policja ma go gdzieś i nawet, jak się zorientują, to nic nie zrobią. Prędko to on do tego sklepu nie przyjdzie. A mnie to kosztowało flachę (połówka w ciąży, czytaj 0,75 litra) Absolwenta. A co! Stać mnie jeszcze. Dziś kierowniczka osobiście mi podziękowała, bo po fajki wlazłem. I on tam szybko nie wróci, bo jak trafi na mnie, to i 1,5 litra postawię, komu trzeba, ale po drodze podejdę do proboszcza, by się na Mszę żałobną przygotował. Będzie młodą dziewczynę od k.. wyzywać? Może, ale nie przy mnie!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 lipca 2011 o 18:35

A ktoś tu myślał, że raport sekunda po sekundzie przedstawię? Historia jest czytelna, jak się umie domyśleć brakujących fragmentów. Po prostu zaatakował kasjerkę, a ja stanąłem w jej obronie. A kasjerka w wieku, że gdyby mi wyszedł pierwszy numer, to spokojnie mogłaby być moją córką. Dziewczyna ma 22 lata, ja podchodzę pod pięćdziesiątkę. To co? Nie da się? Nawet bez rozmyślań o seksie u obecnej młodzieży. A niby co miałem zrobić? Udać, że nic nie widzę i iść do innego sklepu?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 lipca 2011 o 17:25

Ty się módl o to, abyś takich klientów miała więcej.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
14 lipca 2011 o 0:20

Ja nie chcę, by kto mnie rozgrzeszył. Od tego mam księdza w konfesjonale. Mógłbym to przebarwić, aby wyglądało pięknie, a na mnie nic by nie spoczęło. Po prostu, nikt z nas nie wpadł na pomysł, aby się spytać: jak wyglądał ten kot, co go przejechałeś? W efekcie kumpel zabił normalnego kota, a ten poszkodowany położył się pod siedzeniem, okazało się po czasie, że nic mu nie było. Koty to mają do siebie. Nie żądam szacunku za tą historię, bo sam mogłem pomyśleć, czy aby to na pewno "właściwy" kot. Jak ktoś ma samochód, a nie garażuje, to wie, że może mieć sublokatorów pod maską. A sąsiad z bloku wie, że zanim wystartuje, to otwiera maskę i wygania koty. One czują ciepło silnika i tam lezą. Bywało, że i 4, 5 sztuk zganiał, zanim rano ruszył.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
5 lipca 2011 o 16:59

Wyjaśnij mi zatem, czym trafostacja wykryje przeciążenie, w dodatku chwilowe, gdy odepnę zero? Prąd przepłynie po prostu z jednej fazy do drugiej. Zapominasz też o kolejnej rzeczy: trafostacje, nawet osiedlowe mają zabezpieczenia przystosowane do znacznie większych mocy, jak jeden klient. Ileż może pobrać? Nic nie zareaguje. A wszyscy wyłączyli wszystko, co się dało, od ciężkich odbiorników prądu typu pralka podgrzewająca pranie do lekkich, jak na przykład ładowarka do komórki. Urządzenia jednofazowe "bilansują" się przez przewód zerowy. To tędy zabezpieczenia "wyczuwają" upływ energii (np. przebicie - mniej prądu wraca zerem, co wpłynęło fazą - bezpieczniki różnicowo-prądowe chociażby). A tu wszystko pasowało. Obwód się zamknął jedną fazą wchodzącą, a drugą wychodzącą. Żadne zabezpieczenia po stronie trafostacji tego nie wykryją. Przecież na przewodzie zerowym z punktu widzenia trafo nie było żadnego przepływu prądu. Więc czujniki uznały, że nikt akurat nic nie pobiera. A że pojawiła się asymetria międzyfazowa, to za mała, by dostały wścieku. Przecież w trójfazowo zasilanym bloku może być tak, że ja akurat pobieram bardzo mało energii ze swojej fazy, a sąsiad robi wielkie pranie i z jego fazy ciągnie więcej. Mówisz o tym, o czym nie masz pojęcia.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
4 lipca 2011 o 15:16

A niby czemu nie? Do Czesiek019. Świnka morska to co? Napis na słupie? Gdyby moją uśpił bez powodu weterynarz, to niebo i ziemię bym poruszył, by go zniszczyć, gdybym się połapał. I zrobiłbym to. Mam na szczęście weta, jak to się mówi, z powołania. Kociarze w całym powiecie, jak kotku coś dolega, jeżdżą do niego, jak na pielgrzymkę. Ile on kotów uratował od śmierci, tego chyba, poza Panem Bogiem, nikt nie wie. Moja własna świnka miała infekcję. I jakiś konował (wtedy nasz wet był na urlopie, trzeba było pójść do innego) orzekł, że ma przed sobą kilka dni życia. Dał jej jakieś środki i stwierdził, że jak nie pomoże, to przynieść zwierzę do uśpienia. Zwierzątko przeżyło, nasz wet wrócił. Opanowany facet, ale to, co ryknął, kiedy się dowiedział, co tamten przepisał, to się nawet w burdelu S/M chyba nie słyszy. Też nie ostatni w bluzgi, gdy się wścieknę, ale to było poza konkurencją. Przepisał inne leki, sam dał i świniak dwa lata żyje po jego leczeniu i nie wygląda na zdychającego zwierzaka. A teraz sobie wyobraź, co ja zrobiłem z tamtym.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 lipca 2011 o 14:33

Coś tu nie tak. 70 złotych na łeba w kamienicy? To co, oni tam na dachu miotacz promieni z Gwiazdy Śmierci powiesili, że tyle wyszło? Sam mam internet bezprzewodowy. Dogadałem się z firmą, nawet własnego UPSa dali, byle bym transponder zasilał. Znam się w te klocki, i stanęło na tym, że nawet dostałem kody dostępu. W razie błachostki po co mają jechać kilkanaście kilometrów do być może prostej usterki, którą sam naprawię w kilka minut. W zamian ja mam internet, ale bez umowy - nic nie płacę. I zaciekawiło mnie: ile to ciągnie. No cóż, jest takie coś, jak amperomierz. Włączyłem w obwód, czytałem co 5 munut wskazania przez godzinę. Uśredniłem, pomnożyłem razy 3, potem rachunki: razy 24 godziny na dobę, razy średnio 30 dni w miesiącu, moc to prąd razy napięcie, teraz energia to moc razy czas, a koszty to energia razy stawka. Wyszło mi nie całe 10 złotych na miesiąc. U mnie jednego! Najtańszy abonament u nich to 45 zł/miesiąc. Więc jestem do przodu. Skąd po 70 złotych na każdego odbiorcę?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
3 lipca 2011 o 14:06

W naszej parafii też jest ten zwyczaj, że jak dziecko sypie kwiatki przez całą oktawę, to na końcu dostaje cukierki. Najlepsze jest to, że ksiądz proboszcz ma fenomenalną pamięć wzrokową, prawie fotograficzną. Więc doskonale wie, że dane dziecko było na wszystkich dniach oktawy, albo na niektórych. Jednak nie skreśla dzieci, które jakiś dzień opuściły, po prostu sypie im tych cukierków ciut mniej, jak tym, co chodziły codziennie. I tu jajo: nasypał jednej dziewczynce mniej (z tego, co mi powiedział, opuściła połowę oktawy, ale tak porządnie, powiedzmy 3/4 porcji). Dziewczynka zadowolona, że choć tyle dostała, ale włącza się mamusia. Z mordą na księdza, że dziecko 2 tygodnie chodziło, a dostało mniej. Mina księdza bezcenna, ja zbaraniałem, oktawa, jak sama nazwa wskazuje trwa bowiem 8 dni, a nie 14. Ludzie się popatrzyli na mamusię, jak na skrajną idiotkę, ktoś w końcu nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Wtedy już nikt nie wytrzymał: ryknęli śmiechem dorośli, dzieci, ministranci, wikary, organista, a biedny proboszcz męczył się sam ze sobą, by też nie roześmiać się babie w twarz. Baba się zrobiła czerwona na twarzy, jak piwonia w dobie kwitnięcia i bez słowa się zmyła.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
3 lipca 2011 o 13:52

Cholera, jest tabliczka, wyraźnie tłumacząca, żeby nie wkładać rąk. Jak miałem jakieś 7 lat, byłem w Krakowie z rodziną, by zwiedzić Wawel, Wieliczkę, jeszcze parę innych miejsc. No i była przejażdżka po Rynku, czasy jeszcze wrednej komuny. Potem widziałem, jak stangret/woźnica wyciągnął z kieszeni kostkę cukru i podał koniowi. Jak to dzieciak, podszedłem i się spytałem, czy ja też mogę. Facet się zgodził, podał mi kostkę cukru i wyraźnie ostrzegł: trzymaj dłoń otwartą na płasko, bo inaczej koń cię może ugryźć. Na dłoni położyłem tę kostkę, podsunąłem pod pysk konia, zlizał i zjadł. To do ciężkiej cholery: skoro mając 7 lat potrafiłem zrozumieć polecenie, to babsko iluś tam letnie nie potrafi. W sumie szczęście konia, bo jak by jej palce odgryzł niechcący, zwierzę mogłoby się zatruć.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2011 o 20:38

Wiesz, jakoś ten drugi sprzedawca nie miał problemów. A nazwa VGA od lat jest znana, że pasuje do łącza PCI (od samego początku do końca tak było). A że on tego nie wiedział, to już nie mój problem. Ja jestem klientem i ma mi sprzedać to, co chcę lub powiedzieć, że tego akurat nie prowadzą i żebym poszukał gdzie indziej.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2011 o 20:04

Nie wiem, jaki masz model telefonu, bo to od tego zależy. Mój robi to tak, że się ustawia opcję nagrywania, dzwoni, gdzie trzeba i sobie gadam z kimś, a to się zapisuje w jego pamięci. Trzeba tylko pamiętać, by po skończonej rozmowie zatrzymać tę opcję, kazać zapisać pod jakąś nazwą, bo inaczej zeżre całą pamięć na te rzeczy. Na marginesie, z mocy prawa, każda rozmowa, SMS, MMS, fotka są nagrywane przez operatora. Bodajże dwa lata musi być to pamiętane. Więc sprawa do udowodnienia, choćbym jakiegoś przedpotowego rzęcha. Mój model nie jest specjalnie wypasiony, bo dla mnie telefon ma służyć do rozmawiania, a nie musi mieć funkcji robienia grzanek z opcją, że na dokładkę z kawą. Ale dziś trudno kupić telefon bez aparatu fotograficznego, a takie opcje, że robi jeszcze za dyktafon to standard. Moja rada: połaź po menu twego modelu lub poczytaj instrukcję.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2011 o 19:29

Ja też wiem, że nie było wtedy takich. Ale on o tym nie wiedział. Potem się pojawiło kilka o takiej mocy, ale to już później i to jakaś krótka seria była.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 czerwca 2011 o 19:26

Masz rację. Mogłem sprawdzić, ale moje pliki nazywają się, nie wiedzieć czemu, "JEAN MICHEL JARRE - Randez Vois n", gdzie n - mumer części. Może muszę zmienić nazwę? Przydałby się ktoś, kto kojarzy francuski.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
16 czerwca 2011 o 21:42

Odpowiadam reiko. Pomyśl, jaki tam musiał odejść dialog, skoro do mnie zadzwonił. Prawdopodobnie facio zmyślał [k] na potęgę, kiedy mu udowodnili, że nie dopełnił obowiązków służbowych. I teraz jego przełożony daje mu ostatnią szansę, dzwoni do mnie. Facio, czyli [k] wie, że jeżeli zdecyduję się złożyć skargę, to nie ma szans. Jego szef lepiej to rozgryzł. Zamiast wysłać pocztą zdecydował się zadzwonić. Wysłałby i po sprawie. A jemu chciało się chociażby spróbować zawalczyć o swego pracownika. I udało mu się, złość mi przeszła i olałem sprawę. I słusznie mu powiedział, "ty ch*ju niemyty". Przecież ten pracownik wiedział, co go spotka, gdy powiedziałbym, że złożę skargę. Szefowi zawdzięcza, że zadzwonił do mnie, a ja zrezygnowałem z tej możliwości. Dzięki temu dalej ma pracę. Prawdopodobnie może ma jakąś rodzinę, dobrze wiemy, że dziś o pracę trudno, nie chciałem mieć gościa na sumieniu i ew. jego rodziny. Ale się wściekłem wtedy, bo kłamał mi w żywe oczy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:59

To już moja trzecia czy czwarta karta. Nigdy nie było z tym problemu. Bank wysyłał wniosek, abym przedłużył i nigdy nie było z tym problemu. Mijało kilka dni i nowa karta przychodziła. Nie mam pojęcia, dlaczego teraz były problemy. Ale o swoje walczyć będę.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:57

Mało wiesz, chyba. Przecież każdy telefon w dzisiejszych czasach ma opcję: głośnomówiące.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:50

Cosik Ewangelii nie doczytałeś. Nie moja wina. Bo tam stoi wyraźnie, że niech nie znaczy nie, a tak znaczy tak. Co więcej, od Złego jest. Katolik winien przebaczać, ale nie pozwalać się źle traktować. To dwie różne rzeczy. Jeżeli ktoś cię skrzywdził nieumyślnie, przebacz. Ale, jeżeli celowo, masz prawo dochodzić swojego.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:33

Zależy od mocy wina, proszę zauważyć. Te, co podał, to mszalne, naprawdę lekkie. Jak się w Rosji było służbowo, to się dostało zaprawę. Mógłbym i 3 półlitrówki obalić Absolwenta na przykład, a i to bym prosto szedł i żaden policjant o nic by mnie nie podejrzewał. Zresztą, jak w szachy grasz i nie dasz "szewskiego mata", to rozgrywka trwa 2-3 godziny. Rozmawia się o tym i tamtym. Przecież nie byłem na turnieju. Co to butelka słabego wina na 3 godziny. A były 3 partie. Jakoś o 2 czy 3 w nocy wróciłem do siebie, a ode mnie na plebanię jest niecałe pół kilometra.

Zmodyfikowano 4 razy Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2011 o 22:06

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:30

Księdza wiąże tajemnica spowiedzi. Więc prawdopodobnie podał mi coś analogicznego do tego, co w konfesjonale usłyszał. W ten sposób powiedział mi, o co chodzi, a z drugiej strony tajemnicy spowiedzi nie naruszył. Skądinąd wiem, że ta babcia w ogóle kur nie ma.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 czerwca 2011 o 13:04

Ja jestem informatykiem i potwierdzam w 100% twoją tezę.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 22) | raportuj
16 czerwca 2011 o 11:09

Mówiłem, kolega razem z innymi jego kolegami, stworzyli kapelę i grali rocka. Altusy były własnością Domu Kultury, na wzmacniacz i equalizer się sami złożyli. I to był dobry sprzęt, Technics, o ile pamiętam. Zaś zrobili mi tę przysługę dlatego, że ja ich za grosze zaopatrywałem w taśmy do magnetofonów szpulowych, z którymi najlepsze z Pewexu równać się nie mogły. Po prostu pracowałem wtedy w ZETO. Przecież w kieszeni tych Altusów nie przynieśli, musieli z kimś tam pogadać w tym Domu Kultury, że dostali transport i im pożyczono. Taśma magnetyczna do maszyn klasy Odra 1300 jest dokładnie 2 razy szersza od taśmy do magnetofonu. Każda nowa taśma była "egzaminowana" przez system operacyjny tej maszyny (George III). Jak wykryła więcej błędów, niż było dopuszczalne, a system tolerował dosłownie kilkanaście błędów na całej taśmie, to unieważniał ją. Wtedy wyrzucić szkoda. Więc w każdym chyba ZETO wtedy było amatorska maszynka. Z jednej strony szpula na taśmę do pocięcia, to pod taką się prowadnicę dawało, w środku na sztorc skalpel, a po drugiej stronie dwie szpule nawijające. I korbka. I się kręciło. Z jednej taśmy wychodziło tak z 10 taśm na 240 minut. Podział był prosty: jedna dla szefa, druga też dla szefa (ale tę zabierało SB, dzięki czemu nigdy się nie czepiali, że coś nie tak z ilością taśm, wszyscy wiedzieli, nikt się nie dziwił), co jakiś czas trzecia dla lekarza (skądś te skalpele braliśmy, a nasz był chirurgiem), a reszta do podziału na nas. Tak dla klimatów tamtych czasów. Oczywiście SB wiedziało. Więc, co jakiś czas każdy z nas dostawał wezwanie "celem złożenia wyjaśnień" do smutnych panów. Wiadomo było, o co chodzi, szło się do szefa, pokazywało wezwanie, ten dawał tyle taśm, ile już było odłożone dla nich. Potem szło się do nich (Komenda Wojewódzka) i tam się "składało wyjaśnienia", że żadnych dziwnych rzeczy się z pomocą tej Odry nie robiło, osobliwie nie służyła do drukowania nielegalnych treści. Oni to oświadczenie ładnie spisywali, składało się podpis, a wychodząc "zapominało się" wziąć z powrotem torebki z taśmami. Bywało, że i kielichem poczęstowali. Pewnie, z tymi, do których coś mieli, postępowali inaczej. Jak to dzielili u siebie do dziś nie wiem i nie chcę wiedzieć. A do lekarza, to się w punkcie przyjęć mówiło, że prosimy o kontakt z panem doktorem X, bo mamy tasiemca i potrzebny pilny zabieg. Jak w punkcie przyjęć mówili, że to raczej nie do tego lekarza winniśmy się udać, to się prosiło, by mimo wszystko skontaktowali się z nim. Oczywiście przypadek był nie cierpiący zwłoki i doktor zawsze kazał natychmiast skierować "chorego" do jego gabinetu. A tam zawsze taśma do ręki, skalpel (zapakowany oryginalnie) do drugiej ręki i się wychodziło. Te piguły, co były dłużej, niczemu się nie dziwiły, ale jak trafiło na nową, to padały z wrażenia. Kolejka do lekarza, że ledwo się mieści, czekało się chwilę, a tu wychodzi doktor i z nazwiska wywołuje. Kolejka padała ze zdziwienia, a jeszcze bardziej wtedy, gdy wychodziło się od niego po 2-3 minutach (u niego konsultacja trwająca kwadrans, to była krótka). Też czasami polał co nieco. Sam nie chlapnął, jeżeli w planie miał operację. Echh, były czasy...

Zmodyfikowano 7 razy Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2011 o 11:49

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
16 czerwca 2011 o 10:41

Jeżeli chcesz, wejdź na mojego Chomika (łatwo się domyśleć, że to chomik JLV), tam mam wszystko, co mam z JMJ. Sukcesywnie uzupełniam. Na dniach dorzucę Toccattę.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
15 czerwca 2011 o 20:40

Wszystkim wyjaśniam, nie było innych sąsiadów, więc nikt postronny nie ucierpiał. To taki budyneczek, sąsiad na parterze, a my na piętrze. Wyżej, to strych. Inna rzecz, że sąsiad miał obłęd w oczach, kiedy jakoś kwartał później kolega z drugim wnosił Altusa do mnie, ale takiego, że job twoju za moju (nawet nie wiedziałem, że Altusy mogą być aż tak duże) tam po prostu coś nawaliło i poprosił mnie, abym to zmierzył, a jak się da, naprawił. Kabelek się był odczepił od głośnika wysokotonowego. Przylutowałem na miejscu. Ale mina sąsiada bezcenna.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2011 o 20:50

« poprzednia 1 2 3 następna »