Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

krolJulian

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2012 - 10:58
Ostatnio: 19 października 2023 - 12:27
  • Historii na głównej: 2 z 10
  • Punktów za historie: 886
  • Komentarzy: 177
  • Punktów za komentarze: 1315
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 15) | raportuj
15 stycznia 2015 o 22:55

@mskps: Ten fejsbuś to mnie właśnie tak rozśmieszył, że postanowiłam i wam dostarczyć rozrywki :D

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
18 grudnia 2014 o 20:14

@LeeMing: Uuuuu, wyczuwam focha tygodnia, bo piekielni śmieli zwrócić uwagę na niezrozumiały, bo niegramatyczny i niespójny zapis historii :D Spuść trochę ciśnienie, meliskę wypij, złość piękności szkodzi :) Pozdrawiam!

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
22 listopada 2014 o 11:53

Moja babcia ma z racji długoletniej pracy w służbie zdrowia dopisek na karcie "lekarz". I jak ostatnio poszłam z nią do przychodni, to najpierw okazało się że lekarz jej karty w gabinecie nie ma, a potem po przyniesieniu przez pielęgniarkę zobaczył dopisek i zawołał bez kolejki. To co się działo w poczekalni widziałam pierwszy raz... Wrzaski starszego pana, że "po osiedlu biega, a do lekarza się wpycha" starałam sie łagodzić, ale nic nie docierało... Co do biegania po osiedlu (babcia przyszła o dwóch kulach, pan z jedną)nie pamiętam kiedy ostatnio babcia "biegała" po osiedlu.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
20 listopada 2014 o 14:42

Hiszpanie to jakaś plaga-przez nich mój wyjazd na Erasmusa to pół roku odliczania dni do powrotu-dość powiedzieć, że Hiszpanka współlokatorka ma syf taki, że już nastąpiła ekspansja na moją połowę pokoju, z długich kłaków w łazience tworzą się futrzate zwierzątka, uwielbia gadać do mnie lub do innych tonem jakby byli głusi/głupi, a z rana ogląda filmiki z małymi kotkami, bez słuchawek. A okno we wrześniu na noc zamknięte na głucho, bo "she has cold". Przynajmniej po angielsku można się dogadać.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
16 października 2014 o 11:15

Nam w pierwszej gimnazjum zgodnie z zaleceniem ministra G. kazali nosić szmat...eee, mundurki. Konkretnie kamizelki z pseudo wełny. O ile zimą nie było źle, o tyle latem nie szło wytrzymać, bo z koszulką pod spodem było koszmarnie gorąco. No i damski mundurek był brzydki jak sto nieszczęść, męskie miały przynajmniej ratujący sytuację ściągacz. Ostatecznie po niecałym roku noszenia mundurek otrzymał nową funkcję bardzo drogiej szmaty do podłogi.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 28) | raportuj
12 października 2014 o 18:59

@hated: Kto cie óczył Polskiego??? Nie, wież rze pisze sie WYDRÓKOWAĆ??? oczy płoną.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 października 2014 o 19:01

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 14) | raportuj
12 października 2014 o 14:26

@j3sion: A nie jest tak, że jak pracuje klima to okna są zablokowane?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
9 października 2014 o 9:43

Z jednej drobnej sytuacji zrobiłeś epopeję jakby co najmniej pól rodziny do trzech pokoleń wstecz miało przygody z fryzjerami. Do tego silisz się być zabawny-nie wychodzi ci to.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
28 września 2014 o 23:42

@AgentProvocateur: może w domestosie :D

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
28 września 2014 o 2:27

@subway: Dlatego w zeszłym roku zakwalifikowalam starszą kobietę, rodzinę gdzie na 5 osób 4 były niepełnosprawne (a ojciec mimo to podejmował się dorywczych prac) czy małżeństwo, w którym kobieta opiekowała się swoją matką a mąż pracował mimo naprawdę kiepskiego stanu zdrowia. Ostatnie co bym zrobiła, to zakwalifikowała bandę darmozjadów ciągnących każdy grosz, bo "im się należy"

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
28 września 2014 o 1:27

W zeszłym roku i dwa lata temu angażowałam sie w Szlachetną Paczkę. W tym roku nie mogę, chociaż chcę. W każdym razie zeszłoroczna edycja była dla mnie dość intensywna, bo obeszłam z chłopakiem 7 rodzin. I ostatecznie odrzuciliśmy tylko jedną. Ale to co zaprezentowała mocno mnie zdziwiło, bo dotychczas wszyscy byli niesamowicie wdzięczni za taką pomoc. Rodzina mianowicie dwuosobowa, matka i chory syn. Kobieta wciąż gubi się w ocenie wydatków i przychodów (a dochód na osobę to ważna informacja przy kwalifikacji rodziny). Przechodzimy do pytań o potrzeby. I standardowo lecą środki czystości, jakieś produkty żywnościowe i... telewizor. Co z tego, że jeden właśnie zagłusza naszą rozmowę? Cóż, synek chce czasem pooglądać bajki, mamusia serial. Dlatego potrzebny im drugi telewizor... Dzień później zadzwoniła do mnie powiedzieć, że ta prośba już jest nieaktualna, bo dostali nowy sprzęt. Cóż, bez żalu rodzinę odrzuciliśmy, otrzymując pod opiekę inne małżeństwo, które poprosiło nas o choinkę na święta. Czasem niestety zawodzą wolontariusze, dając się zwieść smutnym oczom i błaganiem o pomoc ludzi, którym nie chce się palcem ruszyć, żeby zmienić rzeczywistość.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 września 2014 o 1:30

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
15 września 2014 o 21:13

No tak, bo skoro syf już jest, to można dorzucić. Gdyby ludzie nie mieli zakodowane, że "co złego, to nie ja" i "moje śmieci są mniej śmieciowe niż śmieci kogoś innego", to żylibyśmy w pięknym czystym państwie. Walkę z syfem warto zacząć od siebie, a nie oglądać się na innych...

[historia]
Ocena: 35 (Głosów: 41) | raportuj
11 września 2014 o 3:20

@Agness92: Prawda :) Moja 3-letnia bratanica jest tak wychowywana, że jak się ją poprosi o pomoc to z największą uciechą powynosi talerze (po jednym oczywiście), zrobi kawę z ekspresu (bardziej popatrzy jak leci woda i uruchomi ekspres przyciskiem). A jak jeszcze korzystała z pieluszek to osobiście je wyrzucała do śmieci. Czekam na larum, że u mnie w domu się dzieci wykorzystuje do pracy :D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
3 września 2014 o 13:03

Jak moje rodzeństwo kolejno brało ślub, to zapraszali wujka i ciotkę, bez dwójki dorosłych kuzynów (prosta sprawa, z całą czwórką nie mamy absolutnie żadnego kontaktu, mimo że to najbliższa rodzina, widujemy ich... sama nie pamiętam kiedy ostatnio się spotkaliśmy). Ciotka się obraziła, że jej "dzieciątek" nie zaproszono i, ku uldze wszystkich, nie przyszła na uroczystość.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 sierpnia 2014 o 23:58

@reinevan: Oczywiście, że akcje ratownicze takie jak te powinny być opłacane z kieszeni ratowanego. Idealną utopią byłoby, gdyby rozdzielić wypadki na te nieszczęśliwe, których nie dało się uniknąć i na te, które wydarzyły się z winy idiotów lecących w szpileczkach czy kubotach na Giewont. Bo czasem nic nie poradzisz na to, że czujesz się źle, słabo Ci i potrzebujesz pomocy lekarza. Tak jak w mieście-tego nie przewidzisz. Moja babcia opowiadała historię jak to w Pięciu Stawach pani pytała się jak dojść do... Kuźnic. W tym roku natomiast spotkaliśmy panią, również w Pięciu Stawach, która o godzinie ~17 zastanawiała się czy iść z 8-letnim synem na Zawrat. Na szczęście po naszych namowach chyba zrezygnowała. Osobiście nie znoszę też jeszcze jednego typu ludzi "przyjechałem z wielkiego miasta, chwalę się ajfonem i puszczam techniawę na pół parku narodowego". Spotkałam taką rodzinkę, córeczka telefon w łapce i muzyka na full, mamusia na nasze zdegustowane spojrzenia zareagowała wściekłym "CZEGO???". Eh, idioci.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
28 sierpnia 2014 o 1:35

@alicees: Nie przesadzam. Raczej mierzę siły na zamiary-przede wszystkim, tylko kilka razy byłam w Tatrach latem, poza tym mam lęk wysokości i wiem, że pewnych odcinków mogłabym nie przejść. A nie chcę dorzucać roboty ratownikom. Co do trasy-zazwyczaj mało kto porywa się na taką wyprawę. Nie wiesz, co spotka cię w trakcie, jak już powiedzmy wejdziesz na Rysy i potem miniesz schronisko w Pięciu Stawach. Może burza, może pogoda się pogorszy i wcześnie zrobi się ciemno. Nie warto robić z siebie herosa. A skracanie czasów? Podobno (tak stwierdziła jedna z kobiet w schronisku w Morskim, ja twierdzę podobnie) trasy w Tatrach Wysokich mają zaniżone czasy, a w Zachodnich zawyżone. I to też wszystko zależy od warunków na trasie i własnych sił, które po takich 15 godzinach mogą być mocno nadwątlone.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 22:58

@bonsai: Czarny Staw Czarnym Stawem... Na Rysy prowadzą łańcuchy, człowiek nie obyty z takim zabezpieczeniem sobie nie poradzi. A plan żeby w 9h jeszcze dojść na Kasprowy-albo kogoś fantazja poniosła meleksem, albo zabrakło jedynki z przodu.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 22:40

@kasiunda: Raczej w ramach jakiegoś ultramaratonu :> Taką trasę ludzie robią, owszem, ale w minimum dwa dni-z noclegiem chociażby w Pięciu Stawach. Samo wejście na Rysy to wg. mapy ok 6,5h z Palenicy. Potem powrót, przejście przez Szpiglas do rozejścia szlaków na Zawrat-kolejne 5,5h, wejście na Świnicę przez Zawrat 2h i stamtąd na Kasprowy jeszcze 1,5h (wszystkie czasy z mapą w ręku, specjalnie wyciągnęłam z plecaka). Daje nam to ponad 15h. Osobiście pewnie już dawno władowałabym się na Rysy, ale dotychczas w większości Tatry odwiedzałam zimą, więc włażenie tam to prawie jak samobójstwo. Dopiero teraz klaruje mi się ekipa z którą mogę wszędzie wleźć i nawet awaryjne spanie w schronisku z głową w drzwiach TOPRu nikomu nie przeszkadza :)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
27 sierpnia 2014 o 22:16

@kasiunda: O tym samym pomyślałam... Ja w Tatrach byłam raptem... 20 razy (i tyleż lat na świecie żyję), a nie przeszłam nigdy Orlej czy nie wlazłam na Rysy. Naczytałam się kronik TOPRu gdzie opisują akcje ratownicze z mijającego tygodnia i trzy razy zastanowię się zanim porwę się na jakąś bardziej wymagającą wycieczkę. Niecały miesiąc temu spotkałam na trasie do Pięciu Stawów panią w balerinkach... Chyba obowiązek płacenia za akcje ratownicze byłby dobrym rozwiązaniem...

[historia]
Ocena: 23 (Głosów: 25) | raportuj
18 sierpnia 2014 o 12:00

@nope: To nie jest wcale głupota. Jeśli w pociągu są wykupione wszystkie miejsca (co jednak ułatwia życie podróżnym, bo uporządkowuje tłum), a komuś bardzo zależy na jeździe tym pociągiem to kasjerka informuje że może sprzedać bilet, ale bez miejscówki. Wtedy wsiadając, można zająć miejsce, aż ktoś, kto ma na nie miejscówkę nie przyjdzie-wtedy należy ustąpić miejsca. A to, że zawsze znajdzie się banda idiotów, którzy za wszelką cenę chcą siedzieć, mimo braku wykupionego miejsca, to nie piekielność PKP, tylko danego idioty. Ostatnio na trasie do Zakopanego jakiś pijak zaczął się awanturować, że mamy wykupione miejscówki, a on nie ("Jak to można kupować jedną miejscówkę, a siedzieć na dwóch! Wypier*laj!"-to autentyczna wypowiedź pana, do którego nie docierało, że każdy zajął jedno miejsce i za nie zapłacił). Miejscówki-bardzo prosty system, ale chyba zbyt mądry na nasze roszczeniowe społeczeństwo...

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
24 lipca 2014 o 13:02

Ja mam numer po jakimś właścicielu firmy (zajmującej się nota bene projektowaniem stron, a jego oficjalne www ma jeszcze żałobę z kwietnia '10). I średnio raz na tydzień, a czasami kilka razy dziennie dzwonią pytając się o właściciela. A jak odpowiadam że to numer prywatny to co lepsze łebki dopytują jeszcze czy znam pana właściciela. Nie, nie znam.

[historia]
Ocena: 29 (Głosów: 29) | raportuj
3 lipca 2014 o 13:08

Ja w czasach zupełnego dzieciństwa miałam bliską koleżankę. Taką w zasadzie od czasów głębokiego wózka. Koleżanka miała mamę nadopiekuńczą jakich mało. Wielokrotnie zdarzało się, że moja babcia zabierała mnie i koleżankę na spaceru do zoo, do parku, na plac zabaw. Niegdy nie udało nam się dojść do pierwszego zakrętu, zaraz z torby wychylały się kanapki, naleśniki, slodycze, wszystko co możliwe. Kolezanka ubrana w ciepły dzień w kurtkę, sweterek, bezrękawnik, ja w krótkim rękawie. Efekt był taki, że ja chodziłam zdrowa przez większość roku, chuda co prawda (18kg w pierwszej klasie podstawówki), koleżanka wiecej czasu spędzała w łóżku chorując. I byla przy tym chyba 3 razy większa ode mnie. Teraz się wszystko wyrównało, ale wiem, że z wagi ponad 100kg zjechała do 50. I dobrze to też nie wygląda. A z tamtego okresu najlepiej pamiętam sadzanie mnie przez jej mamę na kolanach i wmuszanie racuchów. Przynajmniej babcię miałam rozsądna.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »