Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

magnetia

Zamieszcza historie od: 6 czerwca 2011 - 19:53
Ostatnio: 12 grudnia 2022 - 20:15
  • Historii na głównej: 8 z 15
  • Punktów za historie: 1939
  • Komentarzy: 184
  • Punktów za komentarze: 963
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2012 o 13:39

Chyba nie zawsze, ale jeżeli na kasie wybiło taniej, to nikt nie się przecież nie skarży.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
12 stycznia 2012 o 20:32

Heh, a teraz komentarz byłego pracownika marketu :) Z moich filozoficznych przemyśleń wynika, że tego typu rozbieżności nie są najczęściej wynikiem tego, że naprawdę chcą oszukać, ale tego, że market w samej swej naturze jest generatorem bajzlu nie do ogarnięcia ;) A na pewno nie należy się spodziewać po słabo opłacanych pracownikach chęci dokonania niemożliwego. Parę uwag: 1. Większość niezgodności wynika, jak przypuszczam z faktu, że ktoś (fizyczny na dziale, jego kierownik, informatyk gdzieś w stolicy) czegoś czegoś nie dopilnował (wywalenia kartki z ceną promocyjną, usunięcia danego towaru z hali lub jego tam wyłożenia, wprowadzenia czegoś do systemu, wydrukowania właściwych cen). 2. Nie spodziewaj się po kasjerce skruchy za to, że mak nie dojechał. To nie jej wina. Musieli wystawić inny, żeby nie było pustych półek - radzili se jak mogli. 3. Kasjerka słusznie była zaniepokojona zbyt niską ceną pieluch i miała prawo oskarżyć was o oszustwo, po prostu rzetelnie wykonywała co jej. Ludzie w istocie tak oszukują: przeklejają kody kreskowe (czasami są na nalepkach) z podobnych, ale tańszych produktów, licząc, że kasjer się nie pokapuje (przynajmniej ochrona na szkoleniach każe kasjerom się tego spodziewać). 4. Oczywiście nie daję przyzwolenia na tą sytuację i nie zabraniam walczyć o swoje Narodzie czytaj paragony ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 grudnia 2011 o 19:44

GambitG ma rację - "twoja mowa cię zdradza". Jestem modem na jednym takim forum i zauważyłam na przykładzie trolli, że stylu pisania nie da się ukryć, a w każdym razie jest trudno, zwłaszcza jeżeli jest charakterystyczny. To nie tylko popełniane błędy, ale cały sposób myślenia, składnia, dobór słownictwa. Im bardziej ograniczony taki osobnik, tym trudniej mu się ukryć. Jeden troll próbował mnie kiedyś zastraszyć na GG - wysypał się po kilku zdaniach ;) A na policję niestety nie liczyłabym za bardzo. Pamiętacie dziewczynę, która tu opisywała, jak była dręczona przez tajemniczego wielbiciela? Długo nie mogła się doprosić o pomoc policji, bo "to przecież nieszkodliwe". Myślę, że skuteczniejsze może być śledztwo wśród znajomych. Przecież krąg podejrzanych nie może być taki znów szeroki - osobnik płci męskiej, który jest dość blisko, na tyle, że wiedział że zerwaliście, obserwował sytuację.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 19:45

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
23 listopada 2011 o 21:28

A ja, jako polonista, dodam tylko, że tak naprawdę nie pracujesz "jako ochrona" tylko "jako ochroniarz" :pnnŚwietna historyjka, pozdrawiam!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 listopada 2011 o 22:17

Kurczę, a ja to marzę, żeby mi w końcu ktoś wystawił taką kartę. Mieszkam w kujawsko-pomorskim, a studiuję i usiłuję się leczyć w grodzie Kraka :/ W kilku miejscach do specjalisty wystarczyła legitymacja studencka (na chłopski rozum tak powinno być), ale już druga przychodnia ginekologiczna chce ode mnie książeczkę rodzinną podbitą w zakładzie rodziców. I to żeby okazywać ją z nową pieczątką co miesiąc! Jakoś bym to zniosła (się zrobi skan, mailem wyśle i wydrukuje - kręcą nosem, ale zadowalają się kserami), ale w książeczce kończy się miejsce. Powiedzcie mi, jak ja mogę prosić moich rodziców, żeby co miesiąc zasuwali kawał drogi do ZUSu i stali tam w kolejce po świstek? :/ Niedługo stanę przed koniecznością wymyślenia czegoś na biurokratyczne pielęgniarki... duplikat książeczki?

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
24 października 2011 o 0:09

A ja chyba słyszałam prawdziwą - ilość rąk, przez które przeszła, nie była chyba tak duża. Mój były miał znajomego lekarza. Do szpitala, gdzie pracował, przywieźli kiedyś trzy zakonnice z busa, który uległ wypadkowi. Trzeba im było dla porządku zrobić prześwietlenie miednicy... tak, wszystkie trzy miały założone spirale :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 czerwca 2011 o 21:41

Dla mnie też plus za repertuar, ale w First (Pierwszym) Rezndez-vous, to jakoś basów mało xD Chodziło pewnie o Fourth (Czwarte). Już sobie wyobrażam, jak blok skacze w tym rytmie :D

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 czerwca 2011 o 21:42

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
20 czerwca 2011 o 17:22

grisznik - guzik prawda ;) dziś właśnie koleżanka mi opowiadała, jak trzy lata temu dała innej koleżance z roku swoje notatki. Dziś przechodząc obok sali egzaminacyjnej zobaczyła pierwszoroczniaków uczących się z kser kser kser jej notatek :) Jak pójdzie w obieg, to nie ma siły :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2011 o 17:22

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
6 czerwca 2011 o 20:03

Ludzie, cała ta sytuacja to jakaś BZDURA. Pracowałam w markecie na R jako kasjerka (Real? ;) zresztą nie sądzę, żeby gdziekolwiek były inne zasady. Kwota "od klienta" nabijana na kasę jest tylko po to, żeby kasa policzyła wydawaną resztę. Zastanówcie się: Załóżmy, że kasjerka w kasetce ma 100 zł. Klient daje jej 39. Ile ma? 139. Klient może też dać 50 zł. Kasjerka ma 150, ale musi wydać 11 zł reszty. Ile ma? 139. NA TYM POLEGA WYDAWANIE RESZTY ;) Choćby dziewczyna nabiła tam 5000, to nie ma to znaczenia. Mnie się coś takiego wiele razy zdarzyło i po prostu liczyłam resztę w pamięci. Nikt nie sprawdza, czy zgadza się co...? ilość banknotów? Nie da się tego sprawdzić. Nigdy nie wiadomo w jakich nominałach płacili klienci, to się nigdzie nie zapisuje. Nie dziwię się, że kasjerka mogła czegoś nie kapować, może młoda i spanikowana, ale kierowniczka? Czas umierać ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 czerwca 2011 o 20:06

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »