Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

magnetia

Zamieszcza historie od: 6 czerwca 2011 - 19:53
Ostatnio: 12 grudnia 2022 - 20:15
  • Historii na głównej: 8 z 15
  • Punktów za historie: 1939
  • Komentarzy: 184
  • Punktów za komentarze: 963
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
22 sierpnia 2012 o 15:39

Też choruję na tą chorobę, a przynajmniej takie jak na razie postawiono rozpoznanie. U mnie ma ona różne nieprzyjemne skutki psujące mój wygląd (przetłuszczające się włosy, trądzik, nadprogramowe owłosienie - tak, to dopiero był powód do wyśmiewania dla moich rówieśników w gimbazie). Ta choroba to oczywiście nie tylko wygląd, ale grozi też problemami z płodnością, dlatego trzeba to leczyć. Bardzo się bałam, że po lekach utyję i zwlekałam z pójściem do lekarza, na szczęście w moim przypadku tak się nie stało. Pewnie jakiś czas już się leczysz i wszystko już zostało przeanalizowane na dziesiątą stronę, ale niestety otyłość często jest wynikiem źle dobranych leków... może warto jeszcze popróbować? Zdarza się, że po dobrych lekach dziewczyny chudną. A poza tym: gratulacje za dobre trzymanie się psychiczne, nie wszyscy mają tyle siły :)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
21 sierpnia 2012 o 21:53

Ja również, chyba autor nie sugeruje, że tragedii są winni rodzice, bo nie puścili syna na obóz?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
21 sierpnia 2012 o 19:57

Kurczę blade, szukam pracy, chętnie bym się zatrudniła w takim sklepie, kawiarni czy gdzieś, wysyłam CV, ale nikt mnie nie przyjmie, zapewne z powodu braku doświadczenia i młodego wieku... Dlatego jak czytam o czymś takim albo spotykam piekielne sprzedawczynie, to mi się nóż w kieszeni otwiera :( Dlaczego takie pracują, a rzesze młodych osób z mnóstwem zapału nie mogą znaleźć pracy? Wybaczcie, taka refleksja osobista...

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2012 o 21:54

[historia]
Ocena: 31 (Głosów: 35) | raportuj
19 sierpnia 2012 o 14:14

Aj tam, to po prostu jest dowód na istnienie Boga i na to, że czuwa nad sierotami, biedakami, chorymi umysłowo i... Polakami na bani :D

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 18:20

Dlaczego miałaby nie znać diagnozy? Pewnie babcia czy mama wykrzyczały ją na cały głos. Dlaczego nie kontynuuje terapii? No przecież nie będą słuchać takiego psychologa, który mówi niemiłe rzeczy... nikogo nie można siłą doprowadzić, chyba że jest ubezwłasnowolniony.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
18 sierpnia 2012 o 18:16

Odmówić zajmowania się... jakby to było takie proste. Chyba piekielność rodzinki wystarczająco daje pojęcie o tym, do czego byliby zdolni, gdyby zechciała się zbuntować. Dziewczyno, tylko po 18stce wyprowadzaj się, popraw stopnie, idź na studia albo do dobrego technikum/zawodówki (z własnego doświadczenia polecam raczej coś z tych dwóch ostatnich :) i pokaż im wszystkim!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
14 sierpnia 2012 o 20:29

To zjawisko ma ogromną skalę i też go nie rozumiem. Ludzie otwierają opakowania, a nawet wyjmują z nich co się da i tak zostawiają, najczęściej tak się dzieje np. z pościelą. Rozumiem, że może chcą dotknąć materiału, ale po co wyjmować fabrycznie zapakowaną pościel? Na oko i tak nie da się sprawdzić rozmiaru, który zresztą jest napisany na opakowaniu... tymczasem nie da się jej już włożyć z powrotem tak jak była i towar nie zachęca już do zakupu.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 14 sierpnia 2012 o 20:31

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
3 sierpnia 2012 o 11:59

O rany, ale pechowy zbieg okoliczności. Na szczęście projekt zakończony i ogłoszono to wszem i wobec. Życzę Twojej babci, żeby wszystko ustało. A może napisać do organizatorów projektu, żeby wydali jakieś dodatkowe oświadczenie?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
25 lipca 2012 o 12:27

Matko, na jakim my świecie żyjemy. Dziewczyna chce uczciwie na siebie zarobić, znaleźć pracę, a w zamian staje się ofiarą napastowania. Faktem jest, że nie należało dopuścić do tego, żeby gość zamknął drzwi w aucie. Albo nie wsiadać, albo bo ja wiem, usiąść bokiem trzymając nogi na ziemi, choć nic nie gwarantuje, że nie użyłby siły. Ale mimo wszystko to nie Twoja wina, nie możesz sobie tego wmawiać, to on zrobił źle, to jest fakt. Wiem jak to jest być zdesperowanym - sama szukam pracy. Raz ktoś chciał ode mnie wyłudzić skan dowodu osobistego (uważajcie, nie wysyłajcie go mailem) i choć wiedziałam, że coś tu nie tak, trzy razy zastanowiłam się, czy aby na pewno nie tracę szansy na zatrudnienie. W końcu wysłałam mega uprzejmą odpowiedź odmowną i kontakt się urwał. ZAWSZE DOBRZE JEST POPROSIĆ O NAZWĘ FIRMY I SPRAWDZIĆ CZY TAKA ISTNIEJE ZA POMOCĄ DOSTĘPNEGO ONLINE REJESTRU KRS.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 lipca 2012 o 12:28

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
20 lipca 2012 o 22:47

Hmm, a ja bym to chyba zostawiła jak jest i nie stresowała kota :) Nie znam się na zwierzętach, ale u takiego homo sapiens włosy rosną cały czas, nawet te o stałej długości, a ponadto podlegają wymianie. Koty pewnie mają podobnie, więc atrament w końcu sam się ewakuuje. No chyba że znajoma naprawdę będzie dusić ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
26 czerwca 2012 o 16:19

To prawda, to może być endometrioza na przykład albo jakieś zaburzenia hormonalne. To się leczy, nie ma co się męczyć. A poza tym - co za ludzie... Tylko JA, JA i JA, a inni niech nawet poumierają :/ Mnie na te dolegliwości też pomaga głównie Ibuprom. I ciepło, termofor albo prysznic.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2012 o 16:20

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
11 czerwca 2012 o 22:52

No chyba że tak... ale to nielogiczne. Fakt skasowania czegoś wcale nie czyni tego czegoś łatwiejszym do wyniesienia poza sklep. Zresztą napisałaś "ręka kasjerki wyciąga się po tampony (już skasowane) i pudełko ląduje po drugiej stronie kasy" - po drugiej stronie kasy zrozumiałam jako "na taśmie z nieskasowanymi jeszcze produktami", co potwierdzałoby moją wersje wydarzeń ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
3 czerwca 2012 o 23:33

To nie jest prawda, no chyba że w małych sklepach gdzieś. W dużym markecie kasjer nie ma żadnego zysku z tego, że coś jest nabite o raz więcej, co najwyżej pomyli się - o to przy tym tempie łatwo. Wynieść coś nieoznaczonego naklejką z ochrony trudno, a nawet jeśli, to po co to kasować? Ciężko wyjaśnić tą sytuację, na moje kasjerka zorientowała się, że kod za pierwszym razem nie chwycił (albo tak jej się przez moment wydawało - kasy często pracują wolno i chwila mija zanim towar pojawi się na wyświetlaczu) i chciała skasować jeszcze raz... zabrakło jej tylko cierpliwości lub kultury osobistej aby wytłumaczyć klientce co się dzieje. Niemniej w istocie polecam sprawdzanie paragonów, błędy chodzą po ludziach. Pozdrawia była kasjerka ;)

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2012 o 23:35

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
31 maja 2012 o 20:27

To ja się dołączam do pozdrowień - też cierpię z powodu hormonów. Straszne dziadostwo :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
16 maja 2012 o 18:50

Owszem, prawda, ale trzeba chyba wziąć poświadczenie od konduktora, choć nie pamiętam, żebym coś brała od niego. Wylądowałam na Centralnym w Warszawie, więc poszłam do punktu obsługi klienta, a tam pan się nieco uśmiał ("W 5 minut przesiadać? Pani nie wie, że ostatni punktualny pociąg w Polsce odjechał przed wojną?" - tylko co ja poradzę, że wszystkie przesiadki tam gdzie jeżdżę są takie?), ale wydrukował mi chyba nowy bilet czy coś tam namazał na starym, nie pamiętam. Miałam oczywiście prawo do drugiej klasy i miejsca nie zajętego przez nikogo z miejscówką. Tutaj są różne informacje: http://www.pasazer.utk.gov.pl/portal/pas/wolnytekst/912/

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 maja 2012 o 18:51

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
16 maja 2012 o 15:28

A tak btw: z tego co wiem, to jeżeli pociąg się spóźnia i tracimy połączenie (przesiadkę), to nie trzeba kupować nowego biletu, no chyba że jest tańszy i się nam opłaca :) Przewoźnik ma obowiązek wysłać nas w dalszą drogę najbliższym pociągiem do naszego celu podróży, nawet jeśli jest to o wiele droższy pociąg ;) Raz się tak przejechałam wypasionym Expresem Intercity na bilecie TLK ;)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
19 marca 2012 o 1:01

Widzę, że nie tylko mnie sie wydaje, że kazać się dzieciom rozebrać do naga przy całej grupie nie jest normalne :/ Też miałyśmy w szkole takie coś, ale małymi grupkami i w bieliźnie :/ Pielęgniarka jakaś szalona.... Pominę dzieciaki, bez komentarza.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2012 o 1:02

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 15) | raportuj
12 marca 2012 o 16:28

Ja jestem dziewczyną, rzęsy mam normalne, takie że ujdą, ale kiedy byłam dzieckiem, przy bardzo jasnych włosach robiły widać wrażenie piorunujące. Kiedy miałam ze 3 lata na przystanku podeszła jakaś babka, zaczęła je zachwalać i zapytała... gdzie kupiłyśmy takie ładne sztuczne (a przypominam, że jeszcze chyba trwał PRL xD, tudzież zaraz po). Moja babcia, prosta kobieta, zwyzywała ją z góry na dół (takiemu małemu dziecku sztuczne rzęsy?! Oszalała pani?!).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 marca 2012 o 12:24

Hej, ale dlaczego tu się wszyscy tak martwią o dziecko? Owszem, alimentów potrzebuje... ale już pobranie krwi nie jest dla niego szkodliwe, może odrobina strachu przed igłą, który wprawna i miła pielęgniarka może ograniczyć do minimum i który prędzej czy później w życiu pozna choćby na szczepieniu.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
11 marca 2012 o 12:12

No właśnie i to jest chore, że jest potrzebna. To jakby ... nie wiem... podejrzanego o kradzież pytać czy łaskawie pozwoli sobie pobrać odciski palców. Zresztą o ile wiem, to zbadać DNA można też mając ślinę dziecka. A mówiąc, że nie współżyli, skłamałby. Skłamałby przed sądem. I to jest ok, że kłamstwo jest jednym sposobem na to, żeby dochodzić sprawiedliwości? :/ Bez urazy dla wszystkich prawników, ale wasz tok myślenia jest czasami dla przeciętnego zjadacza chleba zupełnie niezrozumiały :)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 marca 2012 o 12:16

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
6 marca 2012 o 19:27

Tarija, w tamtej historii chodziło o to, że nie pozwolili mu udowodnić ;)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
6 marca 2012 o 19:22

Żeby nie było, jestem kobietą, ale współczuję oskarżonemu z poprzedniej historii i zgadzam się: prawo jest chore. Okres koncepcyjny, ok, niby coś tam ma udowodnić. Chłopak był uczciwy i przyznał, że współżyli, ale tego, czy kobieta nie miała w tym samym czasie 10 innych partnerów, już sie udowodnić nie da. Można by tych potencjalnych powołać do sądu, ale jak wspomniała autorka tej historii, każdy ma dbać o swój interes, więc sąd tego nie zrobi, a pozwany zapewne nie wie kogo wezwać na świadka. Zresztą nawet gdyby tacy się zjawili, mogą być mniej uczciwi i po prostu się wyprą wszystkiego. Jedynym sposobem na dojście prawdy jest badanie DNA - nieszkodliwe dla dziecka w żaden sposób. Bzdurą jest konieczność zgody. Ewentualnie należało od razu łżeć przed sądem, wtedy nic by mu nie udowodnili i tyle. Chyba że mimo to sędzia uwierzyłaby matce.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2012 o 19:24

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 lutego 2012 o 10:49

Haha, Akropol to chyba był swego czasu jeden z najbardziej zwariowanych akademików na miasteczku. I mieszkałam tam przez rok - właśnie w tym roku akademickim, kiedy miał miejsce ten pamiętny sylwek. Na szczęście nie spędzałam go w Krakowie, więc przeczytałam o zdarzeniu tylko z gazet. Pozdro dla miasteczkowych studentów ;)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
25 lutego 2012 o 10:46

Rozbita butelka - zostaje szyjka, którą delikwent trzyma i połowa reszty o poszarpanych krawędziach, która może zrobić krzywdę ;) "Tulipan" z powodu kształtu.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 lutego 2012 o 10:47

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 stycznia 2012 o 13:44

O tych systemach to prawda nie tylko w odniesieniu do Tesco ;) na dodatek chyba nie zawsze rożne rzeczy są do nich wprowadzane na miejscu. Byłam świadkiem drukowania cen: kierownik działu wysłał mnie do biura po prostu "po ceny". Ktoś za komputerem kliknął dwa razy i dostałam kilka kartek - potem okazywało się, że niektórych towarów, które są na dziś zaplanowane na kartce nie ma albo ceny są złe. Nie wolno nic ręcznie przekreślić albo dopisać. Nie można ręcznie zaordynować wydrukowania takiej a takiej ceny. Skutek: dajemy złe ceny lub wcale bo nie ma innego wyjścia. Tak więc machina jest skomplikowana i jest w niej za dużo trybów, żeby działała sprawnie. A na górze, jak to w korporacjach, siedzą pewnie ludzie nie mający pojęcia o problemie lub mający go w dużym poważaniu.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2012 o 13:46

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »